droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:65481.49 km (w terenie 21273.00 km; 32.49%)
Czas w ruchu:2969:29
Średnia prędkość:22.17 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:311550 m
Maks. tętno maksymalne:210 (116 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:1421710 kcal
Liczba aktywności:1104
Średnio na aktywność:59.91 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 10 maja 2010 Komentarze: 0
Dystans33.71 km
Teren33.50 km
Czas02:05
SprzętLawinka
Vśrednia16.18 km/h
Vmax42.00 km/h
Tętnośr.110
Tętnomax175
Kalorie 1150 kcal
Temp.13.0 °C
Więcej danych
2010 Jagodowy Rajd Majowy
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

HZ: 44% | FZ: 10% | PZ: 1%

Jagoda - Most Karolinka - Jez. Czarne - Ostrowite - Węgornia - Most za Węgornią - Pustelnia - Płw. Dębowy - Bagienko Ostrowiec - Jez. Czarne - Most Karolinka - Jagoda

Dzisiaj przyjechały do nas posiłki z Poznania: sergio i elsner.


Pierwszy punkt wycieczki to tradycyjnie Płociczna.


Tam mała sesja i udajemy się nad Jez. Czarne, gdzie sesja jest jeszcze większa.
Niestety, niektórych zdjęć nie wolno mi zamieścić bo można by nas o coś posądzić... ;)


Dzisiaj chcemy chłopakom pokazać najpiękniejsze zakątki okolicy, więc musieliśmy odwiedzić stary cmentarz w Ostrowiecku.
Stoją tam też ruiny kościoła.


Na cmentarzu zachowało się w dobrym stanie sporo nagrobków z przełomu XIX i XX wieku.


Jak myślicie na co spoglądamy?


Znowu na Płociczną, tym razem w pobliżu starej węgorni.


Jest fajnie!!! (a za mną mistrz drugiego planu ;p )


Mała przerwa w fotorelacji, pogoda się pieprzy, prawie potrąciłem sarnę... no dobra - to ona prawie mnie potrąciła ;)
Niektórzy opadają z sił - jakoś dojeżdżamy na Półwysep Dębowy.


Na platformę widokową na wyspę Lech, też jakoś dojeżdżamy ;p


Humory od razu poprawia dałnchil w naszym wykonaniu ;)


Cieniasy!!!


Przeprawiamy się mostem między jeziorami.


Widoki rekompensują wszystko!




Wycieczkę kończymy w Jagodzie znanym trunkiem - Piwem Noteckim - co jak co, ale to jego ojczyzna :)


W tym momencie powinienem zakończyć bike-relację, ale tego nie zrobię ;p
Idziemy się wykąpać w Szczuczarzu ;)


Temperatura wody myślę w granicach 7-8 st. (zdjęcie dla wnuków, jak mi nie będą wierzyć na słowo ;)


Elsner łazi po lasach i bawi się aparatem ;)


A my szykujemy się na ryby - coś w końcu trzeba jeść ;)


Temu akurat się udało, toż to ledwo co z ikry się wykluło ;)


A po zachodzie słońca...


... rozpalamy ognisko - jakoś trzeba się rozgrzać, skoro kobiet nie ma! ;)


To by było na tyle... Jutro kolejny dzień zmagań z drawieńskimi lasami :)


2010 Jagodowy Rajd Majowy
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Niedziela, 9 maja 2010 Komentarze: 0
Dystans49.40 km
Teren40.00 km
Czas02:09
SprzętLawinka
Vśrednia22.98 km/h
Vmax45.00 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax192
Kalorie 1633 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
2010 Jagodowy Rajd Majowy
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

HZ: 31% | FZ: 42% | PZ: 16%

Dom - PKP Poznań Główny - (84 km) - PKP Krzyż Wlkp. - Łokacz Wielki - L. Dębina - Pilsko - Stare Osieczno - Wzgórze Wisielców - Jagoda - L. Jeleni Róg - Dzicza - Jagoda

Jak to w naszym PKP bywa, jedynym miejscem na rower jest przejście do toalety. Gdyby nie to, że zapłaciłem tylko 1 zł za przewóz bike'a to byłbym zły ;)


Przynajmniej widok miałem ładny...


Do tej pory z Krzyża jeździłem zawsze asfaltem przez Kuźnicę Żelichowską - to był błąd... Tuż za Łokaczem zaczyna się piękna droga idąca idealnie na północ, nad brzegiem Drawy - nie dość, że ładniejsza to jeszcze krótsza!


Po drodze mija się grupę starych dębów.


Niedziela dniem wolnym od pracy - nie dla wszystkich...


W Pilsku znajdują się ruiny bodajże starego młyna wodnego.


Ciekawe, kto go tak uszkodził...


Po przekroczeniu granicy Drawieńskiego Parku Narodowego poczułem się jak u siebie w domu :) W pięknym domu...


Po przyjeździe do chaty przebrałem się i poszliśmy na mały spacer po okolicy, m.in. nad pobliskie Jez. Szczuczarz.


W końcu można odpocząć od całego świata!!!


Po obiedzie wybraliśmy się z Toudim na przejeżdżkę do Jeleniego Rogu.


Jest i Księciunio ;)


Wieczór to m.in. zaduma nad Szczuczarzem...



2010 Jagodowy Rajd Majowy
Kolejny dzień --->
Wtorek, 4 maja 2010 Komentarze: 2
Dystans11.79 km
Czas00:40
SprzętLawinka
Vśrednia17.68 km/h
Vmax36.30 km/h
Temp.10.0 °C
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

Struga - PKP Wałbrzych - (235 km) - PKP Poznań Główny - Dom

Co dobre szybko się kończy. Trzeba było wsiąść do pociągu i wrócić do Poznania...


Dobrze, że w w miarę ludzkich warunkach...


Duda, dzięki za gościnę. Było świetnie! Już czekam na powtórkę z rozrywki!


2010 Wałbrzyska majówka
<--- Poprzedni dzień
Poniedziałek, 3 maja 2010 Komentarze: 4
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

Struga - Teplice nad Metují - Struga

Może niektórzy w to nie uwierzą, ale tego dnia nie wsiedliśmy na rowery.
Wybraliśmy się za to do Czech zobaczyć Teplické skalní město.


Fajnie, tylko szkoda, że na rowerze nie można tam wjechać ;p


Ostatnio w Śnieżycowym Jarze nie udało nam się zobaczyć śnieżycy wiosennej. Dzisiaj było lepiej!


Kilka dodatkowych zdjęć specjalnie dla Karoliny :)
Czasami musieliśmy kawałek wejść. Na szczęście nie było stromo ;p


W zamian mogliśmy podziwiać ładne landszafty.


Z kolei gdzie indziej nas wymroziło.


A za chatę na tej polanie oddałbym chyba wszystko... nawet rower ;)


Wtedy śniadania jadałbym na tarasie z takim widokiem...


A na kolacje zmieniałbym taras na jadalnię z oknem wychodzącym w drugą stronę.


To co? Która pani zamieszka tam ze mną? :)


2010 Wałbrzyska majówka
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Niedziela, 2 maja 2010 Komentarze: 8
Dystans63.69 km
Teren30.00 km
Czas04:09
SprzętLawinka
Vśrednia15.35 km/h
Vmax68.00 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax201
Kalorie 3608 kcal
Temp.14.0 °C
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

HZ: 29% | FZ:32% | PZ: 31%

Struga - Szczawno-Zdrój - TRASA XC - Parkowa (528 m n.p.m.) - Ptasia Kopa (590 m n.p.m.) - Stadion Górnika Wałbrzych - Park Miejski - Parkowa (508 m n.p.m.) - Schronisko PTTK "Harcówka" (422 m n.p.m.) - Niedźwiadki (604, 623, 629 m n.p.m.) - Przełęcz Szybka (630 m n.p.m.) - Dłużyna (685 m n.p.m.) - Mały Kozioł (720 m n.p.m.) - Wołowiec (776 m n.p.m.) - Kozioł (774 m n.p.m.) - Przełęcz Kozia (653 m n.p.m.) - Przełęcz Pod Borową (675 m n.p.m.) - Kamionka - Rybnica Leśna - Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.) - Przełęcz Trzech Dolin (810 m n.p.m.) - Waligóra (936 m n.p.m.) - Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.) - Rybnica Leśna - Wałbrzych Glinik Stary - Wałbrzych Podgórze - Wałbrzych pl. Grunwaldzki - Wałbrzych Biały Kamień - Szczawno-Zdrój - Struga

Jak na prawdziwych kuracjuszy przystało zaczynamy od Parku Zdrojowego w Szczawnie Zdroju.


Nauczeni doświadczeniami nawigacyjnymi dnia poprzedniego kupujemy mapy.
Dwie.
I dobrze, bo jedną udaje się opchnąć pod Wołowcem ;)


Park Zdrojowy to taka ściema. Bo wcale nie przyjechaliśmy tu na szklankę wody, ale na mega wypasioną trasę XC.
Cytadela to nic przy tym co się dzieje tutaj! Mega, mega, mega!!!


Tętno maksymalne 201 ud./min.! Ciągła koncentracja i napieranie do przodu, strach na zjazdach. Po prostu rewelacja! Szczytowałem chyba z 10 razy ;p


Co dobre szybko się kończy. Mamy jeszcze sporo do przejechania, więc niebieskim zjeżdżamy do miasta.
A później podjeżdżamy (kilkoma kolorami... błądzimy...) na Ptasią Kopę (590 m n.p.m.).


Nie ma to jak odpoczynek na szczycie. Szczytuję po raz 11-ty ;p


Z Ptasiej Kopy znowu zlatujemy do miasta, tym razem na stadion Górnika Wałbrzych.


Dalej na mapie jest Park Miejski ze Schroniskiem PTTK "Harcówka" (422 m n.p.m.).
Ja dla odmiany łatam dętkę, przynajmniej jest czas na małe piwko. Opony ewidentnie domagają się zmiany.


Po pit-stopie ciśniemy dalej. Gdzieś w okolicy Niedźwiadków (604, 623, 629 m n.p.m.) zaliczam glebę. Prawy zakręt, na zjeździe. Jest mokro, próbuję zwolnić, zero przyczepności (wspominałem już, że muszę zmienić opony?!). Ląduję w trawie - to i tak lepiej niż na drzewach, które były przede mną. Na szczęście rower cały, ja tylko lekko zarysowany. Jest OK! Można wspinać się dalej (m.in. na tą górkę po mojej lewej, nad Palestyną).


Przed nami kolejne spore podjazdy, nie jest lekko - miejscami trzeba wnosić rowery na plecach. Na Przełęczy Szybkiej (630 m n.p.m.) jest rozwidlenie. Dwa szlaki rowerowe idą na boki, pieszy środkiem. Decydujemy, że rowerówki są dla mięczaków, my ciśniemy pieszym niebieskim. Nie była to mądra decyzja, ale za to w pełni świadoma. Rower uwiera w plecy. Spada glukoza, na Dłużynie (685 m n.p.m.) pierwsza czekolada.


Tylko miejscami da się przejechać, większość szlaku pokonujemy z rowerami na plecach. Nawet zjazdy...


Zaliczamy Mały Kozioł (720 m n.p.m.) a następnie Wołowiec (776 m n.p.m.).
Jest świetnie!!! - w dole widać Wałbrzych Główny oraz całą okolicę (m.in. Chełmiec (851 m n.p.m.)).


Idealne miejsce na sesję fotograficzną.


Kawałek zjazdu i kolejne podejście z buta. Jest cholernie ciężko, ale w końcu docieramy na Kozła (774 m n.p.m.).


Tam chwila zadumy...


... i zejście w dół. Nie wierzę, aby dało się tamtędy zjechać... Od Przełęczy Koziej (653 m n.p.m.) jest dużo lepiej.
Od tej chwili nie schodzimy z rowerów, wszędzie da się podjechać a tym bardziej zjechać.


W tle widać kopalnię melafiru, obok której przejeżdżamy za kilkanaście minut.


Wszystko po to, aby dostać się na najwyższy szczyt w okolicy, Waligórę (936 m n.p.m.).


Jednak wcześniej ostatnie cukry tego dnia, Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.).


Jak się okazało podjazd na Waligórę był całkiem lajtowy. Poszło nam szybciej niż myśleliśmy.



Zjazd to czysta poezja. Najpierw chwile grozy na mokrym szutrze (zupełny brak jakiejkolwiek kontroli nad tylną oponą...), później deptanie po asfalcie. Pada tegoroczny rekord prędkości (68,0 km/h), wzrasta mizerna prędkość średnia. Szybko przebijamy się przez Wałbrzych i Szczawno i lądujemy w domu!

PS Do dystansu całkowitego trzeba by pewnie doliczyć kilka kilometrów pokonane na pieszo. I to chyba pomnożone przez dwa bo spacer z rowerem na plecach nie należy do najłatwiejszych... ;)


2010 Wałbrzyska majówka
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Sobota, 1 maja 2010 Komentarze: 0
Dystans34.82 km
Teren20.00 km
Czas02:30
SprzętLawinka
Vśrednia13.93 km/h
Vmax49.30 km/h
Tętnośr.140
Tętnomax190
Kalorie 1890 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

HZ: 40% | FZ: 33% | PZ: 23%

Dom - PKP Poznań Główny - (235 km) - PKP Wałbrzych - Struga - Węgielnik (612 m n.p.m.) - Modrzewiec (602 m n.p.m.) - Trójgarb (778, 757, 738 m n.p.m.) - Stare Bogaczewice - Struga

Choć kusiło, aby na majówkę wybrać się do Karpacza na Powerade'a, my zmuszeni byliśmy pojechać na rehabilitacyjne kręcenie wokół Wałbrzycha. Przynajmniej taki był plan. Na pierwszy rzut poszedł masyw Trójgarbu, znany między innymi z Pucharu Polski w Maratonie. Już od pierwszych metrów zrobiło się ciepło, gdyż musieliśmy wdrapać się na Węgielnik (612 m n.p.m.).
Wdrapać... dosłownie... Ściana była taka, że tylko w ten sposób szło go zdobyć.


Gdy już byliśmy na szczycie niebieski szlak sprytnie się przed nami ukrył i błądząc staraliśmy się wjechać na Modrzewiec (602 m n.p.m.). Podejrzewamy, że nawet nam się udało, choć nie jest to potwierdzona informacja ;p W każdym razie szlak zgubiliśmy na dłużej i pocisnęliśmy trochę na szagę. Taką hardcorową szagę... W sam raz dla nas - rehabilitantów ;)


Na dole znaleźliśmy oznakowania wspomnianego Pucharu Polski oraz strumyk.
Gdzie strumyk płynie z wolna, rozsiewa zioła maj... nanananananana nananananan :)


Jest strumyk - jest impreza!


O dziwo udało się nie utonąć ;)


Trochę nas pochlapało, ale nie przeszkadzało to w niczym bo i tak zaczęło padać. Ale o tym później... Bez większych errorów wjechaliśmy na Trójgarb (778, 757, 738 m n.p.m.). Pogoda do dupy, nawet Śnieżki nie widać ;(


Rumaki odpoczywają.


A dude udaje, że opracowywuje dalszą trasę... ;p


Zaczyna się zjazd. Yyyyyy... a może to jest podjazd... nie wiem, tak prowadziły szlaki ;p


Zaczyna padać coraz mocniej, po chwili już leje a my nadal błądzimy. To znaczy nie jest tragicznie - wiemy, jak wrócić do domu, ale nie chcemy nadkładać zbędnych kilometrów bo aparat chyba nie lubi wody... Ostro ciśniemy na dół, nad nami ulewa, na szczęście znajduję w lesie reklamówkę i aparat jest bezpieczniejszy. My nie przejmujemy się już niczym i cali przemoczeni wracamy do domu. Tam na zakończenie potraktowaliśmy rowery z węża i lśniące czekają na kolejny dzień.
PS Są cycki - jest główna! ;)



2010 Wałbrzyska majówka
Kolejny dzień --->
Czwartek, 29 kwietnia 2010 Komentarze: 1
Dystans33.46 km
Czas01:43
SprzętLawinka
Vśrednia19.49 km/h
Vmax46.90 km/h
Tętnośr.137
Tętnomax184
Kalorie 1247 kcal
Temp.22.0 °C
Więcej danych
HZ: 41% | FZ: 34% | PZ: 20%

Dom - Stary Rynek - Wodna - Garbary – Długa – Strzałowa – Rybaki – Krakowska – Karmelicka – Królowej Jadwigi – Górna Wilda – Wierzbięcice – Żupańskiego – Przemysłowa – Towarowa – Głogowska – Berwińskiego - Matejki – Grunwaldzka – Roosevelta – Rondo Kaponiera x3 - Biuro RUSS - Stary Rynek - Dom

Tradycyjnie już na masę - tym razem wyjątkowo czwartkową.
Na miejscu zbiórki jak zawsze drab,


Dominik,


uśmiechnięty dude,


oraz Mateusz, ze Stowarzyszenia Rowerowy Wałbrzych.


Dzisiaj nie było eskorty Policji na przodzie, więc rolę stróżów prawa pełnili wyżej wymienieni (ze mną oczywiście ;) Chyba nawet daliśmy radę, nikt się nie bił, żaden z kierowców nie został potrącony przez rowerzystę, więc było ok ;p

A propos potrąceń - znalazłem na nie sposób - takie ciuszki jak u kolegi na pierwszym planie ;)


Z powodu innych zobowiązań (ale to poważnie zabrzmiało ;p ) ja i duda musieliśmy urwać się z masy na Kaponierze. Nawet tradycyjnych trzech kółek nie zrobiłem bo stałem na wjazdach na rondo blokując ruch ;(
Środa, 21 kwietnia 2010 Komentarze: 4
Dystans19.19 km
Czas00:52
SprzętLawinka
Vśrednia22.14 km/h
Vmax39.30 km/h
Temp.7.0 °C
Więcej danych
Dzisiaj w nocy ukradziono rower mojemu koledze.
Włamano się do garażu przy domu, zginął tylko rower, więc widać, że było to planowane...
Model: SPECIALIZED HARDROCK PRO DISC '09
Nr ramy: WUD80806201D








Rower ma kilka miesięcy, z wyglądu prawie nówka, bo większość zimy stał.
Poniżej specyfikacja:
WIDELEC: RockShox Dart 3 SL, 80mm, 1-1/8"
STERY: Specialized 1-1/8" threadless
MECHANIZM KORBOWY: Shimano FCM-361-8, 42 x 32 x 22t
OŚ SUPORTU: Shimano BB-ES25
PRZERZUTKA PRZÓD: Shimano Altus
PRZERZUTKA TYŁ: Shimano DEORE
MANETKI: Shimano Deore SL- M530
KASETA: himano HG-50, 9-speed, 11-34t
ŁAŃCUCH: KMC X8
PIASTA PRZÓD: Specialized
PIASTA TYŁ: Specialized
HAM. PRZÓD: Tektro Auriga Comp
HAM. TYŁ: Tektro Auriga Comp
DŹWIG. HAM: Tektro Auriga Comp
OBRĘCZE: Specialized RHD, 26"
OPONY: Specialized Fast Trak LK Sport, 26x2.0", 60TPI, wire bead
KIEROWNICA: Specialized, 31.8mm, 25mm rise, 620/640mm wide, 8 degree back/up sweep
WSPORNIK KIEROWNICY: Specialized 3D forged, 7 degree rise
WSPORNIK SIODŁA: Specialized
SODŁO: Specialized Indie XC

Jeśli ktoś zauważy gdzieś na allegro.pl itp. to będziemy "wdzięczni" ;)



A teraz co nieco o dzisiejszym wyjeździe...

Dom - Coll. Chemicum - Dom

Oczywiście do labu i z powrotem... Wracając do domu ledwo uciekłem przed deszczem :)
Żeby nie było, że nic tam nie robimy, to pokażę Wam kilka kryształków ;p
Niedziela, 18 kwietnia 2010 Komentarze: 5
Dystans63.28 km
Teren42.00 km
Czas03:48
SprzętLawinka
Vśrednia16.65 km/h
Vmax45.40 km/h
Tętnośr.119
Tętnomax186
Kalorie 2158 kcal
Temp.18.0 °C
Więcej danych
HZ: 60% | FZ: 10% | PZ: 5%

Dom - Dziewicza Góra - Annowo - Owińska - Bolechówko - Promnice - Mściszewo - Starczanowo - Rez. Śnieżycowy Jar - Radzim - Starczanowo - Mściszewo - Promnice - Nadwarciański Szlak Rowerowy - Naramowice - Dom

Nie było w tym roku okazji wybrać się wcześniej do Śnieżycowego Jaru, więc zaplanowaliśmy to na dzisiaj. Dzień wcześniej rozpuściliśmy wici wśród znajomych i czekaliśmy na to, ilu się zjawi. Niestety, tylko duda, Hania oraz ja byliśmy chętni na wspólny wypad. Zaczęliśmy od Dziewiczej Góry i oczywiście zjazdu killerem. Jednak najpierw trzeba było na nią wjechać.


Ja zjeżdżałem jako pierwszy. Za mną duda a za nim Hania, która zjeżdżała tamtędy pierwszy raz!


Dalej zjechaliśmy w kierunku Owińsk. Na wysokości Leśniczówki Annowo napotkaliśmy pierwsze kwiatki dzisiejszego dnia.


Kilka zdjęć i potoczyliśmy się dalej. Za Promnicami dołącza do nas Paweł i wspólnie jedziemy do rezerwatu.


Niestety, śnieżyce już nie kwitną, ale i tak było ładnie :)


W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Radzim a dalej udaliśmy się na północny odcinek Nadwarciańskiego Szlaku Rowerowego.
Hania powoli miała dość.


A dude napierał dalej ;)


Czas mijał i powoli zbliżaliśmy się do Poznania mijając m.in. kilka pomników przyrody.


W Poznaniu jeszcze chwila pogawędki i każdy pojechał w swoją stronę. Dzięki za towarzystwo!

PS Czekam na pozostałe zdjęcia ;)
Piątek, 9 kwietnia 2010 Komentarze: 1
Dystans53.44 km
Czas02:51
SprzętLawinka
Vśrednia18.75 km/h
Vmax43.90 km/h
Temp.7.0 °C
Więcej danych
Dom - Coll. Chemicum - Dom - pl. Wolności - Most Dworcowy - pl. Wolności - Redakcja "Puls UM" - Browar Pub - Dom

Rano do labu, szybki powrót na obiad, chwila odpoczynku i po Elsnera oraz Dudę (na miejscu dołączył do nas jeszcze drab). Razem pojechaliśmy na Masę Krytyczną, nietypową, bo poświęconą pamięci niedawno zabitej rowerzystki...

Artykuł Katarzyny Fertsch z Głosu Wielkopolskiego
Artykuł Violetty Szostak i Michała Wybieralskiego z gazeta.pl
Artykuł na stronie Radia Merkury

Na miejscu ustawiono ghost bike'a - może będzie on przestrogą dla innych wariatów za kółkiem...
(foto by: Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta)


Na Masę przyjechało mnóstwo ludzi. I dobrze. Przynajmniej media się tym zainteresowały... Poniżej skan z dzisiejszej Głosu Wielkopolskiego (link do wydania internetowego wyżej) Nawet się na zdjęcie załapaliśmy, tak to jest jak się zawsze jeździ na przodzie peletonu ;)


A tutaj film, również z Głosu Wielkopolskiego.

Po Masie podjechałem na chwilę do siebie do redakcji a później do pracy. Powrót już nad ranem...

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

107286.30

KILOMETRÓW NA BLOGU

28369.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

203d 11h 29m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

GREY

Nowy stary Grizl po wymianie gwarancyjnej. Przy okazji wjechał napęd na bateryjki. Może i lekka fanaberia, ale jak to chodzi!

  • Canyon Grizl AL
  • Osprzęt Sram Rival XPLR (42T + 10-44T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Niestety, niedawno pękła w okolicach suportu, więc pora pomyśleć nad nowym mieszczuchem...

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosa, kupiona lekko używana. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie była - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :) Rama pękła po 20.000 km, bez zająknięcia wymieniona na nową w ramach gwarancji.

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C