Wpisy archiwalne w kategorii

Solid MTB

Dystans całkowity:115.42 km (w terenie 104.00 km; 90.11%)
Czas w ruchu:05:21
Średnia prędkość:21.57 km/h
Maksymalna prędkość:50.20 km/h
Suma podjazdów:1000 m
Maks. tętno maksymalne:192 (106 %)
Maks. tętno średnie:181 (100 %)
Suma kalorii:4808 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:38.47 km i 1h 47m
Więcej statystyk

Solid MTB 2018 Sława

Sobota, 15 września 2018 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Pomysł na wyścig w Sławie pojawił się, gdy na fanpage'u organizatora przeczytałem o zaangażowaniu się dowódcy 4. Zielonogórskiego Pułku Przeciwlotniczego w przeprowadzenie zawodów w kategorii "żołnierz zawodowy". Żeby było mi łatwiej ;) wprowadzono trzy kategorie, w zależności od przynależności do korpusu: szeregowych, podoficerów lub oficerów. To spowodowało, że naszła mnie chęć, aby wskoczyć na pudło :)

Z dojazdem do Sławy było trochę kombinowania, bo w sobotę rano schodziłem ze służby i miałbym problem z dotarciem na czas, ale udało się dogadać z paroma osobami i wyjechałem z Wrocławia z odpowiednim zapasem czasu. Na miejscu szybkie odebranie pakietu, pogadanka ze spotkanym Jackiem oraz Pawłem i krótka rozgrzewka.

Wszystkich wojaków ustawiono w trzecim sektorze, wymiana paru spojrzeń i kilku zdań pozwoliła ocenić siłę przeciwników - z jednym z kolegów z pierwszego sektora u Kaczmarka może być ciężko, więc obieram odpowiednią taktykę i czekam na start. Ruszam mniej więcej z połowy trójki, natomiast kolega jest ustawiony prawie w samym czubie sektora. Już na pierwszych metrach wyprzedzam, gdzie tylko mogę. Na mniej więcej 2-3 kilometrze dochodzę uciekiniera z kategorii i nie czekając długo zostawiam jego grupę i rzucam się w samotną pogoń szóstki jadącej na czele naszego sektora. Najdłuższy odcinek na otwartej przestrzeni cisnę sam, ale to jedyna szansa na powodzenie tego dnia. Zgodnie z przewidywaniami na 8 kilometrze, gdy akurat zaczynają się techniczne single, wpadam na tyły dwójki. Wyprzedzam bokami, ile tylko się da, ale rzut oka do tyłu uświadamia mi, że grupka, której uciekałem, do nas dołączyła...  (foto by: Przemysław Listewnik)


Zabawa zaczyna się od nowa. Plan ucieczki się nie udał, więc trzeba wprowadzić w życie plan B, czyli jak najszybsze przebicie się do przodu i liczenie, że konkurencja zostanie przyblokowana. Generalnie plan działa, z jednym małym wyjątkiem... Kamilem z Sulechowa, oczywiście z mojej kategorii ;) Jedzie jak na holu około 50 metrów za mną. W nogach mam prawie 20 km ciągłej ucieczki a tu dupa. Chyba jednak muszę pożegnać się z pierwszym miejscem :p Po równej godzinie jazdy zostaję wyprzedzony. Początkowo łapię koło, ale po chwili puszczam. Nie mam szans z nim wygrać, a mogę dużo stracić, jeśli dopadnie mnie bomba. Przynajmniej mogę delektować się trasą, a jest czym. (foto by: Rafał Zimniewicz)


Dużo singli, rewelacyjne wąwozy, które pokonywaliśmy przejeżdżając z jednej ściany na drugą. Sztywne podjazdy i szybkie zjazdy, na których wykazuję się dobrą techniką i sporo wyprzedzam. Naprawdę super mi się jedzie, za co zostanę pochwalony na mecie przez osoby z wagonika, który uformowaliśmy. Owszem końcówka zaczyna mnie męczyć i ostatecznie odpadam od grupy, którą sam stworzyłem, ale naprawdę dużo pracowałem na jej czele. Biorąc pod uwagę, że tak naprawdę ścigałem się tylko z kilkoma osobami mogłem mieć gest dla innych uczestników i ich mocno pociągnąć ;) (foto by: Matylda Antoniewicz)


Zgodnie z wyliczeniami na mecie melduję się jako drugi oficer. Później okazuje się, że przed nami był jeszcze jeden szeregowy, ale oni mieli swoją kategorię. Do zwycięzcy kategorii tracę 4 minuty - tego dnia Kamil był po prostu lepszy - gratuluję mu przede wszystkim świetnej kontroli wyścigu - dobra robota!


Jestem bardzo zadowolony z formy w tym dniu. Mimo znikomej ilości treningów w ostatnich miesiącach, zajmuję dobre 36 miejsce open na 184 startujących. Czyżby należało zmienić przysłowie na "Żeby jeździć, nie musisz wcale jeździć"? ;)

Czas: 02:11:18
Check point1: 01:00:44 (58)
MEGA Open: 36/184 (2 DNF)
MEGA M3: 16/69
MON OFICER: 2/5
MON OPEN: 3/23
Strata: 0:17:13 (Mateusz Mróz)
DST: 46,21 km
Uphill: 526 m
AVG: 21,12 km/h
Vmax: 49,0 km/h
CADavg: 82 rpm
Garmin Connect

Solid MTB 2017 Wilkowice

Niedziela, 23 lipca 2017 · Komentarze(0)
Nawet mi się pisać nie chce na temat tego wyścigu... Do ok. 10 km jadę w samym czubie złożonym z wszystkich dystansów. Tempo dość żwawe, ale spokojnie się utrzymuję. Raz mnie lekko przytkało na piątym kilometrze, ale jakoś dospawałem.
(foto by: rowerowe-leszno.pl)


Tak sobie jedziemy szerokimi leśnymi drogami aż do około 10 kilometra, gdzie na wąskim singlu ustawiają się losy wyścigu.
Ja zostaję lekko przyblokowany, później próbując nadrobić prawie wciąga mnie do rzeki po czym gonię, ile sił w nogach.
(foto by: DGR Racing Team)


Po rozjeździe robi się luźno i formujemy 5-osobową grupę pościgową. Dowiadujemy się, że przed nami jadą cztery osoby. Na 15 km na wysokości bufetu daję mocniejszą zmianę i widząc, że lekko się urwałem, mocno wjeżdżam pod górkę i zostaję sam na piątej pozycji open. Przede mną 9 km samotnej walki o utrzymanie pozycji... Niestety na trzy kilometry przed metą zgubiona na bufecie czwórka dochodzi mnie i znowu jedziemy razem. Przed nami akurat długa prosta do mety, więc wiadomo, że wszystko rozegra się na finiszu. (foto by: rowerowe-leszno.pl)


Jadę bodajże na drugiej pozycji kontrolując sytuację. W pewnym momencie wyskakuje młody Wojtek Borkowski. Bez problemu łapiemy koło. Młody po chwili słabnie i na czoło wychodzi Grzegorz Podgórski z M3. Robi się naprawdę szybko - prędkość oscyluje w granicach 50 km/h!!! Tętno szybuje w górę i zaczynamy walkę o przetrwanie na kadencji prawie 110 rpm... Więcej widać na poniższym filmiku (akcja od 0:30). Finał jest taki, że nie daję rady i tuż przed metą z mojego koła wyskakuje Jacek Magdziak i to on zajmuje najniższe miejsce na podium M3. Przegrałem o dwie sekundy. Do drugiego Grześka brakło 3 s. Po wszystkim tylko obmycie twarzy z błota i szybki powrót do domu z poczuciem porażki. Ehhhh... dałem dupy. Nawet TOP10 mnie zupełnie nie cieszy, bo było tak blisko do pudła...



Czas: 00:56:44
MINI Open: 9/201 (8 DNF)
MINI M3: 4/75 (3 DNF)
Strata: 0:01:46 (Maciej Połatyński)
DST: 24,71 km
Uphill: 181 m
AVG: 26,13 km/h
Vmax: 50,2 km/h
CADavg: 88 rpm
Garmin Connect

Solid MTB 2017 Śrem

Środa, 3 maja 2017 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Pierwszy raz w Solidzie, w Śremie po raz drugi, bo byłem tu na I Śrem MTB Maratonie w roku 2014. Na miejsce dojeżdżam bardzo wcześnie, więc wszystkie sprawy organizacyjne załatwiam nadzwyczaj sprawnie i w końcu mam sporo czasu na rozgrzewkę, na której mogłem poznać zarówno początek trasy, jak i single i hopki tuż przed metą. W międzyczasie spotykam jeszcze MarcinaMłodzika, ale otworzyli sektory, więc się z nimi pożegnałem i pojechałem do "trójki" przydzielonej mi przez organizatora.

Start w Śremie traktuję czysto treningowo, bo i tak byłem w okolicy. Po niedzielnym Kaczmarku nogi miałem jeszcze trochę zastane, więc na przepalenie wybrałem dystans mini :) Sektor 3 nie zwiastuje nic dobrego, ale warto spróbować. Po starcie byłem pewnie koło 15-20 pozycji w sektorze. Tylko jedna osoba urwała się do przodu, a reszta od razu zaczęła tworzyć grupki. Nie tracąc czasu, szybko zacząłem przesuwać się do przodu. Przy czołowej grupie pytam się, czy gonimy uciekiniera, ale raczej nie kwapili się do pościgu, więc skoczyłem samotnie. Po 2 kilometrach jadę już na czele sektora trzeciego. Fajne uczucie, prawie jakbym prowadził cały wyścig :p Moje liderowanie nie trwa jednak długo bo szybko zaczynają się pojawiać spady z dwójki i jedynki. Na razie jednak jest szeroko, więc wyprzedzanie nie sprawia problemu. Różnica prędkości jest tak duża, że nawet nikt nie próbuje siąść na koło :)

Sielanka trwa do dziesiątego kilometra, gdzie akurat zaczynają się single i zostaję mocno zblokowany przez sporą grupę, pewnie z dwójki. Od tego momentu rozpoczynam ciągłe starania o możliwość wyprzedzenia - pod górę, w dół. Nawet podczas butowania (a to niestety się zdarzało przez maruderów przede mną) wyprzedzam ich biegnąc krzaczorami :) Frajdę miałem z tego ogromną, ale niestety sporo traciłem w porównaniu do jazdy solo. Wizja powalczenia o podium zaczęła się oddalać...
(foto by: Matylda Antoniewicz Fotografia)


Z perspektywy czasu wiem, że najwięcej straciłem na singlu wzdłuż jeziora, gdzie kilkukrotnie próbowałem wyprzedzić dwóch megowców przede mną, ale za każdym razem brakowało mi miejsca. Ostatnią sekcję singli przejeżdżam bardzo sprawnie (kątem ucha słyszę: "patrz, pewnie z dalszego sektora jedzie"), kawałek prostej i meta.

Chwila oczekiwania na wyniki i już wiem - brakło 7 sekund do pudła w M3. Open dojeżdżam na 13 miejscu, z sektora trzeciego jestem oczywiście pierwszy. Gdyby nie ten singiel nad jeziorem, gdzie nie dałem rady wyprzedzić dwóch osób przede mną... Czasem tak bywa, nauczka na przyszłość, żeby zawsze dawać z siebie wszystko, bo na zawodach, gdzie startuje się z dalszych sektorów tak naprawdę ścigamy się nie z przeciwnikami, a z zegarkiem. Brakło niewiele, ale w końcu było to tylko treningowe przepalenie nogi na mini ;) Następny start będzie na dłuższym dystansie, bo koledzy przestali mi kudosy dawać :p (foto by: Robert Dakowski)


Czas: 01:09:36
Check point1: 00:32:48 (50)
MINI Open: 13/298 (7 DNF)
MINI M3: 4/101 (2 DNF)
Strata: 0:03:57 (Wojciech Czeterbok)
DST: 26,39 km
Uphill: 178 m
AVG: 22,41 km/h
Vmax: 43,7 km/h
CADavg: 87 rpm
Garmin Connect