rowerowe historie

daVe
Wpisy archiwalne w kategorii

TRI

Dystans całkowity:199.84 km (w terenie 15.00 km; 7.51%)
Czas w ruchu:06:07
Średnia prędkość:32.67 km/h
Maksymalna prędkość:49.50 km/h
Suma podjazdów:1254 m
Maks. tętno maksymalne:189 (105 %)
Maks. tętno średnie:183 (101 %)
Suma kalorii:4898 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:66.61 km i 2h 02m
Więcej statystyk
Niedziela, 2 czerwca 2024 Komentarze: 4
Dystans88.47 km
Czas02:41
Podjazdy971 m
SprzętGrizzly
Vśrednia32.97 km/h
Vmax41.36 km/h
Tętnośr.153
Tętnomax183
Kalorie 1933 kcal
Temp.17.0 °C
Więcej danych
Mój debiut w triathlonie, od razu połówka Ironmana, bo na krótszych dystansach szkoda się moczyć i przebierać ;) Wynik mocno powyżej oczekiwań, ale impreza i tak do powtórki - z powodu burzy skrócili nam pływanie o połowę, więc w sumie tak, jakbym nie ukończył prawdziwej połówki ;) Ale od początku... Całą noc lało, gdy jechałem do Ślesina zaczęło walić piorunami. Na miejscu ulewa taka, że przy wstawianiu roweru do strefy zmoczyło mnie do samych gaci... To nie były wymarzone warunki na debiut... Na profilu organizatora zaczęła się dyskusja, co dalej. W grę wchodziło zamienienie pływania na bieganie, lub nawet całkowite odwołanie imprezy. Na początek starty przesunięto o 30 minut i kazano czekać na dalsze instrukcje. Akurat lekko się przetarło i przestało grzmieć. Wtedy podjęto decyzję, że płyniemy, ale dystans z ćwiartki. No trudno, już wtedy wiedziałem, że będę musiał to powtórzyć :p

Pływanie rusza w formule rolling start. Z Marianem wciskamy się z przodu, Wojtas zostaje z tyłu. Początek płynę za mocno, przez co dość szybko się zasapałem. Do tego doszło wyprzedzanie przez innych pływaków i ogólny tłok w okolicach bojek - oj nie podobało mi się. Na szczęście po nawrocie na długą prostą unormowałem rytm i było już spoko. Mógłbym płynąć i płynąć. W sumie czas minął bardzo szybko. Aż żal, że nie dane było popłynąć całości dystansu. W strefie zmian spotykam się z Mariuszem i w sumie wsiadam na rower przed nim - nie spodziewałem się tego.

Trasa rowerowa mocno zlana, ale na szczęście całkiem przyczepna. Zwłaszcza, że jadę gravelem na slickach, więc najwięcej zyskuję na zakrętach i innych dziurawych odcinkach. Jednak na czasówkach dużo trudniej pokonuje się takie przeszkody. Pierwsze dwie pętle pokonuję bez najmniejszych problemów. Na trzeciej tracę najwięcej, bo pojawia się dziwny ból po wewnętrznej stronie ud (chyba z powodu zmiany pozycji spowodowanej ciągłą jazdą w dolnym chwycie). Do tego zaliczyłem pit-stop na sikanie. Nie wiem, jak zawodowcy robią to podczas jazdy ;) Na ostatniej, czwartej pętli jest już trochę lepiej, ale nie szarżuję. W końcu przede mną jeszcze półmaraton do przebiegnięcia. Zmiana T2 przebiega bardzo sprawnie i zaczynam bieg, którego obawiałem się najbardziej.

Początek biegnę nadzwyczaj szybko. Nie spodziewałem się, że będę mógł utrzymywać tempo 4:45 min/km. Szybko jednak dochodzę do wniosku, że nie ma to sensu i trzeba się pilnować. Na trzeciej pętli potwierdziły się moje przypuszczenia, bo zacząłem słabnąć, jednak nie na tyle, żebym nie utrzymywał średniego tempa w granicach 5:10-5:15 min/km. Na metę wpadam z czasem 04:59:39. Nogi bolą niesamowicie, ale satysfakcja z ukończenia to rekompensuje. Wynik w pełni mnie satysfakcjonuje. Nawet z pełnym dystansem pływackim miałbym czas poniżej 5 godzin i 30 minut. No nic, trzeba to sprawdzić w przyszłości. A kiedyś może pełen dystans? Kto wie... ;)

SWIM (950 m): 38/65, czas 00:19:25, 2:03 min/100 m
T1: 44/65, czas 00:04:46
BIKE (90 km): 31/65, czas 02:41:09, 33 km/h
T2: 28/65, czas 00:02:16
RUN (21,1 km): 37/65, czas 01:52:03, 5:13 min/km
TOTAL: 04:59:39, OPEN: 36/65, M30: 12/17
Garmin Connect
Sobota, 9 czerwca 2018 Komentarze: 1
Dystans55.86 km
Teren5.00 km
Czas01:44
Podjazdy153 m
Uczestnicy
SprzętWilma
Vśrednia32.23 km/h
Vmax49.50 km/h
Tętnośr.175
Tętnomax183
Kalorie 1418 kcal
Temp.31.6 °C
Więcej danych
Druga odsłona Prodżectu PIGUŁA!

Po ubiegłorocznym starcie pozostał nam lekki niedosyt, bo prawie nam Mariusza utopili, więc tym razem do startu przystąpiliśmy mocno zmotywowani (ale wcale nie lepiej przygotowani :p ) Mariusz na przykład od dwóch dni nie schodził z toalety ;) He he :) Ja to wiadomo, mniej jeżdżę w tym sezonie, ale przynajmniej nie jadę przeziębiony. Adrian za to kupił buty! Nawet dwie pary, co tylko spowodowało, że zamiast opracowywać taktykę biegu drapał się po głowie i zastanawiał, które założyć :D

W trakcie zawodów największym przeciwnikiem okazała się pogoda - mi pokazało średnią temperaturę 31,6 st.C (w ubiegłym roku było tylko 21,8 st.C). Jedynie Mariusz nie narzekał na temperaturę (wody), dzięki czemu zanotował progres i to ogromny!!! Czas lepszy o 8 minut i 8 sekund od ubiegłorocznego to naprawdę przepaść. Nie zmienia to faktu, że na rower ruszam jako 13 ze sztafet, czyli Marian musi jeszcze popływać, bo jest sporo do poprawy :p  :*

Od wyjechania ze strefy zmian czuję, że może być ciężko poprawić ubiegłoroczny czas. Z tego co widzę w danych z licznika, to wiatr wiał niby podobnie silnie, ale tym razem z przeciwnego kierunku. Od drugiej pętli to już w ogóle zaczął jakoś kręcić i miałem wrażenie, że ciągle jest pod wiatr :D Ostatecznie 45 kilometrów z ośmioma wąskimi nawrotami pokonuję z czasem o 1 minutę i 23 sekundy gorszym niż ostatnio. Na pocieszenie fakt, że chyba nie wyprzedził mnie żaden "normalny" rower szosowy, same kosmiczne czasówki... Czyli jest z czego urywać - potrzebuję tylko ze 20 tys. zł na nowy rower :D

Po wjechaniu do strefy zmian okazuje się, że JESTEŚMY DRUGĄ SZTAFETĄ. Czyli kogoś tam wyprzedziłem ;) Teraz tylko Adrian musi dobiec do mety (bez kupy po drodze :) ). Udaje mu się to z notabene najlepszym czasem open, ale aż o 2:44 minuty gorszym niż rok temu! To najlepiej pokazuje, jakie piekło było w tym roku. Naprawdę sporo osób szło na biegu, na mecie zdarzały się zasłabnięcia. Mimo to poprawiamy się o 5:27 minuty i pewnie zajmujemy drugie miejsce na podium. Do Walecznych Psów tracimy 1:36 minuty, czyli są w naszym zasięgu. Za rok powalczymy o najwyższe miejsce na podium!!!

Zwarci i gotowi do walki! (foto by: a directeur sportif)


Marian wyłania się z wody (foto by: fotomtb.pl)


Tak się spieszyłem na zmianie, że trzepacko zapomniałem o 37 zasadzie velominati ;) - The arms of the eyewear shall always be placed over the helmet straps. No exceptions. We don’t know why, it’s just the way it is. (foto by: fotomtb.pl)


Triathlonista vs kolarz :) (foto by: fotomtb.pl)


Z domu zapomniałem wziąć okularów z korekcją i stąd wybór tych, które akurat były w samochodzie. Pewnie kilka watów na tym straciłem... Przy okazji dobrze, że w nikogo nie wjechałem ze swoją wadą wzroku :p (foto by: fotomtb.pl)


Szlify po kraksie z Atosikiem jeszcze nie zagojone... (foto by: fotomtb.pl)


Adrian zamiast się spieszyć, to do zdjęć pozował :) (foto by: fotomtb.pl)


Udało się!!! (foto by: Tomasz Szwajkowski)



PŁYWANIE (950 m): 13/28, czas 00:18:56 (strata 00:03:32)
ROWER (45 km): 3/28, czas 01:16:00 (strata 00:01:26)
BIEG (10 km): 1/28, czas 00:42:19 (straty brak)

SZTAFETA: 2/28, czas 02:18:52 (strata 00:01:36 Waleczne Psy)

DST: 45,86 km
Uphill: 113 m
AVG: 36,2 km/h
Vmax: 49,5 km/h
CADavg: 97 rpm
Garmin Connect
Sobota, 10 czerwca 2017 Komentarze: 2
Dystans55.51 km
Teren10.00 km
Czas01:42
Podjazdy130 m
Uczestnicy
SprzętWilma
Vśrednia32.65 km/h
Vmax47.40 km/h
Tętnośr.183
Tętnomax189
Kalorie 1547 kcal
Temp.21.8 °C
Więcej danych
Do startu w sztafecie zgłosiliśmy się prawie pół roku temu w ramach nowo powstającego Prodżectu PIGUŁA. Z tego powodu nic nie mogło nas powstrzymać: ani popsuta pianka Mariana, ani tym bardziej popsute plecy (też Mariana :p ). Śmiertelny katar i ogólne osłabienie również nie zatrzymały mnie w łóżku. W sumie to Drab też był jakiś niewyraźny, ale wystartowaliśmy! Płynie oczywiście Marian, ja rower a na koniec czarny koń zawodów, czyli Drab :)

Mimo wielu przeciwności losu nastroje mamy bojowe... do pierwszej boi :p Triathlonowa "pralka" okazała się bardzo kontuzjogenna dla Mariana, bo kilka razy dostał od kogoś w twarz i prawie nam się utopił :( Zakładaliśmy, że powinien się wyrobić w niewiele ponad 20 minut, a czekając na niego w boksie, na trasę rowerową wyruszyli prawie wszyscy nasi przeciwnicy, nawet ci w trampkach ;) Gdy w końcu mogłem ruszyć na swoją zmianę słyszałem tylko, że Marian coś mówi o topieniu się i rzyganiu (później nawet pokazał mi "swoje" miejsca ;) No nic, mam dużo do nadrobienia...

Od samego początku idę w trupa, tętno non stop >180, co obecnie jest dla mnie maksem możliwości. Do pierwszego nawrotu średnia prawie 42 km/h. Po nawrocie staje się jasne dlaczego - 1/3 trasy wiedzie z pięknym wmordewindem :/ Drafting oczywiście zabroniony, więc czeka mnie niezła samotna jazda po zwycięstwo :p Co do samej trasy to w zasadzie nie ma o czym pisać... No może poza tym, że w sumie było 8 wąskich nawrotów, gdzie prędkość spadała praktycznie do zera. Dodatkowo 6 przejazdów przez rondo, gdzie w zakręty wchodziłem prawie jak na MotoGP :) Biorąc pod uwagę osłabienie spowodowane solidnym przeziębieniem zakładałem, że średnia 35 km/h będzie sukcesem. Poszło dużo lepiej, bo urwałem 5,5 minuty od tych założeń, co dało średnią 37 km/h. A wszystko zwykłą szosówką, bez stożków, lemondki i innych kosmicznych akcesoriów. Przynajmniej wiem na przyszłość, że jest jeszcze potencjał urwania paru cennych sekund.

Po mnie przyszedł czas na Adriana. Nie będę się rozpisywał i streszczę jego bieg - leciał jak dziki!!!
"Wytruchtał" najlepszy czas open! Strach myśleć, co by było, gdyby założył buty i choć trochę pobiegał treningowo :D

A jak wyszło sumarycznie?! Zajęliśmy 5 miejsce - można rzec, że to wysoko. Tak... jednak wynik ten pozostawił w nas spory niedosyt. Do trzeciego miejsca brakło 1 min. i 56 sek. Wiedząc, że mniej więcej tyle czasu Mariusz dochodził do siebie trzymając się deski ratownika, chyba nie powinno dziwić, że liczyliśmy na więcej... Czyżby w przyszłym roku mały rewanż?  ;)

Triathlonista vs kolarz :) (foto by: Tomasz Szwajkowski)


Momentami było całkiem szybko :) (foto by: Grzegorz Członkowski)


Czas PŁYWANIE: 00:27:04 (950 m)
Miejsce PŁYWANIE: 18/28 (strata 00:09:32)
Czas ROWER: 01:14:37 (45 km)
Miejsce ROWER: 4/28 (strata 00:05:21)
Czas BIEG: 00:39:35 (10 km)
Miejsce BIEG: 1/28 (straty brak :) )
Czas SZTAFETA: 02:24:19
Strata: 0:08:45 (Waleczne Psy)

DST: 45,64 km
Uphill: 92 m
AVG: 36,8 km/h
Vmax: 47,4 km/h
CADavg: 97 rpm
Garmin Connect

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

90706.06

KILOMETRÓW NA BLOGU

24258.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.31 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

172d 22h 09m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po prawie 10 tys. kilometrów szutrów i tragicznych asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na szutrówkę to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła DT Swiss Gravel LN
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460