rowerowe historie

daVe
Wpisy archiwalne w kategorii

2009 Drawieński PN

Dystans całkowity:342.06 km (w terenie 152.00 km; 44.44%)
Czas w ruchu:13:40
Średnia prędkość:25.03 km/h
Maksymalna prędkość:57.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:85.52 km i 3h 25m
Więcej statystyk
Sobota, 23 maja 2009 Komentarze: 2
Dystans148.77 km
Teren45.00 km
Czas05:14
SprzętLawinka
Vśrednia28.43 km/h
Vmax47.00 km/h
Temp.18.0 °C
Więcej danych
2009 Drawieński PN
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

Jagoda - Szczuczarz - Przesieki - Kuźnica Żelichowska - Huta Szklana - Krzyż Wlkp. - Drawsko - Pęckowo - Piłka - Marylin - L. Dębogóra - Trakt Wartosławski - Tomaszewo - Mokrz - Popowo - Wronki - Nowa Wieś - Pęckowo - Szamotuły - Pamiątkowo - Żydowo - Kiekrz - Dom

Niestety sobota to już ostatni dzień pobytu w Puszczy Drawskiej. Wstałem rano, wychodzę na zewnątrz i co?! Chmury krążące po niebie, zimny, silny wiatr - mało zachęcająca wizja na pokonanie 150 km'ów. Mimo to nie miałem innego wyjścia, szybkie śniadanie, pakowanie plecaka, rzut oka na mapę i ostatnie zdjęcie naszej chaty "Jagoda". Już bym chciał tam wrócić!


Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów to walka z bocznym wiatrem oraz tragicznym asfaltem (zwłaszcza na odcinku Przesieki - Krzyż Wlkp.) Za Krzyżem było już lepiej, zacząłem łapać wiatr w plecy i szło momentami lecieć 40 km/h. Tym sposobem szybko minąłem Drawsko, Pęckowo, w którym akurat odbywały się jakieś zawody w bieganiu oraz Piłkę. Pogoda nieznacznie się poprawiła, choć i tak co chwilę spoglądałem na niebo z nadzieją, że "nic z tego nie będzie".
Za Marylinem ucieczka w środek Puszczy Noteckiej. Pełen obaw o to, czy tym razem też ugrzęznę w piachu, (tak jak w środę) szukałem początku Traktu Wartosławskiego. Mimo dokładnej mapy terenu nie było łatwo odnaleźć Leśniczówki Dębogóra, zwłaszcza, że miejscowi nie wiedzieli wiele na jej temat... Na szczęście się udało.


Pokonanie Puszczy Noteckiej tym traktem było chyba moim najlepszym wyborem tego dnia. Droga kompletnie nie przypominała tej ze środy. Było twardo, szeroko. Moja niechęć do Puszczy Noteckiej minęła momentalnie. Zwłaszcza, że widziałem ją w tak wesołych barwach.


Droga przypominała trochę górskie, leśne szutry - piękny sosnowy las, sporo pagórków i zakrętów. Żyć nie umierać!


A tutaj dla porównania.


Nim się obejrzałem znowu wjechałem na asfalt. Na dodatek cały czas miałem wplecywind, dzięki czemu już po chwili znalazłem się we Wronkach. Tutaj Hotel Olympic tuż przy stadionie.


I oczywiście sam stadion.


Jadąc przez centrum szukałem jakiejś cukierni, jednak nie udało mi się, więc wylądowałem gdzieś na przedmieściach przy sklepie Społem. Tam poznałem małego chłopca - Artura, który przez kilkanaście minut opowiadał mi, że jest człowiekiem-pająkiem :D Przy jego sympatycznym monologu zjadłem małe co nieco, i już przebrany w bluzę (zrobiło się chłodno) ruszyłem dalej.


Odcinek od Wronek do Szamotuł to istne szaleństwo. Prędkość przelotowa ponad 35 km/h. Rzadko kiedy wjeżdżając na teren zabudowany z ograniczeniem do 40 km/h trzeba odpuścić i pedałować wolniej... Nawet manewr wyprzedzania wykonywałem :-) Po kilkunastu minutach takiej jazdy wylądowałem w Szamotułach, gdzie niestety zaczęło lekko padać.


Z tego powodu nie zatrzymywałem się na dłużej i poleciałem dalej do Poznania. Dodatkowo mobilizowało mnie to, że za kilka godzin musiałem być w pracy, a chciałem choć troszkę odpocząć. Już bez większych atrakcji (no, może nie licząc kamienistego zjazdu za Rostworowem) po 40-stu kilku kilometrach zameldowałem się w domu. Trochę zmęczony, ale wiem, że mógłbym więcej :-)

Na koniec kilka słów podsumowania. Wypad do Jagody był super! Dzięki wszystkim, z którymi mogłem tam być. Urocze miejsce w sercu lasu, przyjaciele no i rower - czego chcieć więcej?! Teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać na sierpień :D


2009 Drawieński PN
<--- Poprzedni dzień
Piątek, 22 maja 2009 Komentarze: 2
Dystans38.88 km
Teren35.00 km
Czas01:55
SprzętLawinka
Vśrednia20.29 km/h
Vmax52.40 km/h
Temp.20.0 °C
Więcej danych
2009 Drawieński PN
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

Jagoda - Płociczna - Jez. Ostrowiec - Załom - Człopa - Dzwonowo - Jagoda

Plan na ten dzień był taki: wizyta w Drawieńskim Parku Narodowym. Jako, że chata Jagoda leży w jego otulinie nie trzeba było jechać daleko.


Równie blisko znajduje się rzeka Płociczna.




Znad Płocicznej dostaliśmy się nad największe jezioro w DPN - Jez. Ostrowiec.


Jako, że Mariusz był tam już rok temu wiedział, że można je objechać dookoła. Niestety (a może stety) momentami było bardzo ciężko. Pozostałe odcinki były "tylko" ciężkie. Ehhhh - kapitalny szlak!!!


Już wiem, po co odchudza się rowery ;p


W międzyczasie minęliśmy przepiękną wyspę pełną ptaków.


Uroczych jeziorek było więcej. Duuuużo więcej.




Po kolejnych kilometrach wąskich ścieżek wylądowaliśmy w Człopie, gdzie oczywiście spróbowaliśmy miejscowych lodów.


Aby tradycji stało się zadość, tuż za Człopą w coś wjechałem... Poskutkowało to łataniem dętki i (uwaga!) opony na pobliskim Orlenie. Rozcięcie jest na tyle duże, że pewnie skończy się na kupnie nowej opony na tył...


2009 Drawieński PN
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Czwartek, 21 maja 2009 Komentarze: 0
Dystans12.80 km
Teren12.00 km
Czas00:37
SprzętLawinka
Vśrednia20.76 km/h
Vmax40.10 km/h
Temp.20.0 °C
Więcej danych
2009 Drawieński PN
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

Jagoda - Dzwonowo - Jagoda

Co tu dużo mówić. Jazda do sklepu i z powrotem. W takim terenie mógłbym tak jeździć codziennie...


Pod sklepem oczywiście lody :D
Pytanie: kto z nas ma na tym zdjęciu głupszą minę? ;p


To był koniec jazdy na ten dzień. Dzień, który nie miał być rowerowy - zaplanowaliśmy na niego wiele innych atrakcji...
Między innymi rejs po wzburzonym morzu ;-)

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu...


Dzięki za ten dzień, a zwłaszcza wieczór! Zapamiętam go na długo...


2009 Drawieński PN
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Środa, 20 maja 2009 Komentarze: 0
Dystans141.61 km
Teren60.00 km
Czas05:54
SprzętLawinka
Vśrednia24.00 km/h
Vmax57.00 km/h
Temp.22.0 °C
Więcej danych
2009 Drawieński PN
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

Dom - Kiekrz - Żydowo - Pamiątkowo - Szamotuły - Pęckowo - Nowa Wieś - Stare Miasto - Wartosław - Mokrz - Rzecin - Mężyk - Miały - Wieleń - Dzierżążno Wielkie - Przelewice - Szczuczarz - Jagoda

Z kilku ważnych i ważniejszych ;-) powodów z Poznania wyruszyliśmy (my, czyli ja i Duda) później niż planowaliśmy. Pogoda dopisywała, humory też - w końcu jedziemy do Jagody!
Pierwszy postój zaplanowaliśmy w Szamotułach, gdzie zjedliśmy śniadanie w pobliżu Zamku Górków.


Jechało nam się bardzo dobrze. Prędkość w sam raz, częste zmiany, dzięki czemu szło odpocząć. I tylko wiatr wiał inaczej niż przewidywałem, ale na szczęście nie było to zbyt uciążliwe. Pierwsze kilkadziesiąt kilometrów minęło bardzo szybko i wylądowaliśmy nad Wartą wcześniej niż powinniśmy.


Dlaczego wcześniej niż powinniśmy? Dlatego, że prom ma przerwę śniadaniową między 11.00 a 14.00 i musieliśmy na niego poczekać kilkanaście minut. Mieliśmy przynajmniej czas na kilka zdjęć w Wartosławie.


W końcu pojawił się nasz Charon. I to na czym!!!


Żeby nie było: widok na Wartę od południa.


Prom, czyli łajba na linie.


I widok na Wartę od północy. Jak widać prom działa :D


Teraz zaczęło się najgorsze. Tzn. ja jeszcze o tym nie wiedziałem, ale Mariusz miał już okazję wcześniej poznać Pustynię Notecką... ehhhh... chciałem napisać Puszczę Notecką ;-) Tu jeszcze nie jest źle, ale na następnym zdjęciu widać o co mi chodzi...


Piękna piaskownica, nieprawdaż? Żeby było ciekawiej w bidonach również susza... Najbliższy otwarty sklep jest... we Wronkach! No masakra jakaś...


Nawet nie wiecie jak się ucieszyliśmy po ujrzeniu asfaltu...


Nastąpiła mała zmiana planów i odpuściliśmy sobie dalsze "robienie zamków z piasku". Do Wielenia dostaliśmy się szosą. Tam również obraliśmy dłuższą, ale pewniejszą drogę przez Dzierżążno.
Tuż za nim nastąpiło to, na co czekałem od samego Poznania. 10 kkm na GieTeku!


Z tej okazji na przystanku w Przelewicach wypiliśmy po małym piwku i... co niektórych złapała hipoglikemia ;p
Fakt, zapomnieliśmy o tym działaniu alkoholu...


Na szczęście do Jagody nie było już daleko, jechaliśmy jakimś szlakiem pieszym, więc nie trzeba było uważać na samochody itp. i tym sposobem zjawiliśmy się w sercu Puszczy Drawskiej. Rowery się zmęczyły - my również mieliśmy dość na dzisiaj.


Celem podróży była chata studencka "Jagoda". Zupełna dzicz, brak prądu, gazu, bieżącej wody i w wielu miejscach zasięgu ;-) Za to jest las, cisza przerywana śpiewem ptaków i rechotem żab, przepiękne jezioro w pobliżu i najważniejsze: unoszący się duch Jagody. Miejsce zapada w pamięć na zawsze; każdy kto tam był chce do niego wracać. Potwierdzeniem tego są liczne wizyty byłych studentów naszej uczelni - nawet podczas tego 4-dniowego pobytu odwiedził nas były student naszej uczelni, teraz pewnie lekarz lub stomatolog, pokazujący swoim znajomym "naszą Jagodę"...



2009 Drawieński PN
Kolejny dzień --->

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach MTB. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo, jednak ostatnio częściej wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.

85977.13

KILOMETRÓW NA BLOGU

22398.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.23 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

164d 15h 17m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt Deore XT M8000
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Jeszcze zbyt wcześnie, aby wydawać ostateczny werdykt, ale wydaje mi się, że zamiana szosy na szutrówkę to był jednak strzał w dziesiątkę!

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (46/30 + 11/34)
  • Koła DT Swiss Gravel LN

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem. Nawet dziecko w foteliku wozi!

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. W sam raz na moją nadwagę ;) Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460