droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

>150

Dystans całkowity:2877.75 km (w terenie 865.00 km; 30.06%)
Czas w ruchu:118:44
Średnia prędkość:24.24 km/h
Maksymalna prędkość:71.10 km/h
Suma podjazdów:19151 m
Maks. tętno maksymalne:176 (97 %)
Maks. tętno średnie:156 (86 %)
Suma kalorii:66408 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:169.28 km i 6h 59m
Więcej statystyk
Piątek, 20 czerwca 2025 Komentarze: 1
Dystans175.28 km
Teren50.00 km
Czas07:59
Podjazdy1282 m
SprzętGrizzly
Vśrednia21.96 km/h
Vmax62.28 km/h
Tętnośr.107
Tętnomax145
Kalorie 3287 kcal
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Noc mija spokojnie, śniadanie decyduję się zjeść niżej, więc szybkie pakowanie i lecę kilkanaście kilometrów w dół.

Wracam na klasyczną pętlę wokół Tatr, dłuższy postój planuję w okolicach Liptovský Mikuláš.

Pamiętam to miasta z wakacji w wieku nastoletnim. Kiedy to było...

Warte odnotowania - tak jak w dniu wczorajszym mijałem mało osób na rowerach, tak dzisiaj nie zliczyłbym wymijanych rowerzystów. Zdecydowana większość z biwakowym szpejem, fajnie, że w końcu ludzie zaczynają spędzać wolny czas aktywnie.

Ogólnie to nigdzie mi się nie spieszy, bo wiem, że tego dnia na luzie dojadę do miejsca startu, czyli Nowgo Targu.

Ostatecznie nawet dokładam parę kilometrów do planowanej trasy.

Zamiast w Malatinie ciąć oficjalny szlak i jechać w prawo jadę klasycznie przez Dolný Kubín.

Pozwala to wychillować trochę w Oravský Podzámok.


Od czasu do czasu dobrze odpuścić i po prostu jechać przed siebie bez patrzenia na Garmina. Do Nowego Targu wracam na tyle wcześnie, że jeszcze zdążam wpaść na basen, wziąć prysznic, umyć rower i zmienić miejsce postoju. Jutro Bukowina! :)

Trasa: Poľovnícka chata - Liptovský Hrádok - Liptovský Mikuláš - Malatiná - Dolný Kubín - Oravský Podzámok - Tvrdošín - Trstená - Chochołów - Nowy Targ
Czwartek, 19 czerwca 2025 Komentarze: 1
Dystans192.73 km
Teren40.00 km
Czas10:10
Podjazdy3843 m
SprzętGrizzly
Vśrednia18.96 km/h
Vmax68.40 km/h
Tętnośr.127
Tętnomax167
Kalorie 6051 kcal
Temp.24.0 °C
Więcej danych
Prognozy pogody idealne, wolny długi weekend - jadę w Tatry! Ale mi tego brakowało :)

Bez napinki, wstępnie zakładam trzy dni na zrobienie pętli wokół Tatr. Jednak nie będzie to taka zwykła pętla... ;)

Ruszam z samego rana z Nowego Targu. Track lekko podłubany m.in. pod wypływem wpisów mamby (dorzucone trochę szutrów i na samym początku parę kilometrów Velo Dunajec). Jedzie się świetnie. Szybko opuszczam Polskę i wychodzi na to, że nocleg wypadnie dalej, niż początkowo planowałem.

Największa zmiana w porównaniu do klasycznej rundy wokół Tatr to dołożenie "pagórka" Kráľova hoľa. Namówiła mnie do tego Kamila i dobrze, że jej posłuchałem :) 12 kilometrów i lekko ponad 1000 metrów w pionie - pasuje bardziej do Alp, niż do Karpat. Dokładając rower z biwakowym bagażem robi się wesoło.


Ostatecznie wcale nie jest źle, bo pierwsze 6 kilometrów dość sypkiego żwiru zamienili na idealny asfalt, więc wjeżdża się spoko. Na drugiej połowie podjazdu spotykam innego kolarza, więc tym bardziej podjazd upływa nam dość szybko na pogaduchach.

Niestety, w trakcie podjazdu pogoda zaczyna się zmieniać i Wysokie Tatry zakrywają gęste chmury, a ponoć widok z Kráľovej jest przekozacki. No nic, trza będzie wrócić :)

Wstępnie nocleg planowałem przed podjazdem na Kráľovą, ale w ciągu dnia tak dobrze mi szło, że stwierdziłem, że kimnę się w okolicach Sedlo Priehyba. Spoko, na 1200 m n.p.m. na pewno będzie się dobrze spało. Tylko dlaczego akurat w okolicy, w której mam spać, pojawiają się takie znaki?!

Nie będę ściemniał - wcale nie czułem się komfortowo. Jednak, jak mawiał gen. Rajmund Andrzejczak, czasem trzeba z niej wyjść. Więc wyszedłem :p Na plus - byłem dość mocno zmęczony, bo z Wrocławia ruszałem o 2:45 w nocy, więc szybko zasnąłem. Na minus - piździło. Dobrze, że nie zdecydowałem się na lżejszy śpiwór... No i najważniejsze - nic mnie nie zeżarło :p

Trasa: Nowy Targ - Dębno - Nowa Biała - Łapsze Niżne - Ždiar - Spišská Belá - Kežmarok - Poprad - Telgart - Šumiac - Kráľova hoľa (1948 m n.p.m.) - Šumiac - Heľpa - Sedlo Priehyba (1190 m n.p.m.) - Poľovnícka chata
Wtorek, 3 czerwca 2025 Komentarze: 2
Dystans167.21 km
Teren20.00 km
Czas08:06
Podjazdy2258 m
SprzętGrizzly
Vśrednia20.64 km/h
Vmax57.24 km/h
Tętnośr.116
Tętnomax163
Kalorie 4212 kcal
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Myślisz Słowenia, widzisz Bled - nawet google tak ma, że po wpisaniu w wyszukiwarce grafiki np. Polska czy Niemcy najpierw wyskakują flagi, godło itp., po wpisaniu Słowenia... no właśnie :D

Zdecydowanie najdłuższa zaplanowana trasa, ale za to dość łagodna. Choć akurat zaczynamy ostro, bo od wspinaczki do miejsca, w którym zaczyna się szlak na najważniejszy dla Słoweńców szczyt - Triglav. Jednak w takich okolicznościach przyrody, kto by narzekał na podjazdy, nawet takie po 25% :)

Nie powiem, ten odcinek nas mocno zaskoczył. A niewiele brakowało, żebyśmy go odpuścili przez ścinkę drzewa. Wystarczyło zapytać, poczekać i proszę, jak ładnie.

Dalej rowerami się nie dało - to pomnik upamiętniający poległych w górach partyzantów w latach 1941-1945.

Po zjechaniu w dół doliny (Piotr miał ciepło w pewnym momencie, stare Niemki idące pod górę jeszcze cieplej ;) wpadamy na kapitalną rowerówkę, którą jedziemy kilkadziesiąt kilometrów.

Po drodze mijamy góry, potoki i piękne miejscowości. Ja tu mogę zamieszkać.

Przedarcie się przez Bled zajmuje trochę czasu, bo jest to mocno turystyczne miejsce. Na szczęście jest jeszcze przed sezonem, więc nie ma tragedii. Kolejny punkt, kolejne jezioro - Bohinjskie. Dojazd, powtórzę się - rowerówkę wytyczyli kapitalną. Zresztą, patrzcie na to :)




Co do samego jeziora mam mieszane uczucia. Po pierwsze - popsuła się pogoda, po drugie - popsuł nam krwi kelner w knajpie, w której chcieliśmy zjeść obiad. Koniec końców, po szybkim zdjęciu, pojechaliśmy na świetną pizzę do Polje.

Nakarmieni i napojeni ruszyliśmy dalej, na Bohinjsko sedlo (1277 m n.p.m.). Zdecydowanie było co robić - 12 kilometrów ze średnim nachyleniem 6%. Mimo tych cyferek poszło nadzwyczaj sprawnie - to zasługa tego, że podjazd był dość równy, bez ścianek >10%. Po wjechaniu na przełęcz... zaczęło padać. Na szczęście nie mocno, ale deszczówki trzeba było wyciągnąć. 

To był w zasadzie koniec drugiego dnia. Teraz czekało nas... 40 kilometrów zjazdu :) Coś pięknego :)

Początkowo był plan, aby nocować w miejscowości Most na Soči z przepięknym zalewem, ale jednak padło na Tolmin znajdujący się kilka kilometrów dalej.

Miejscówka spoko, pyszna kolacja i śniadanie w knajpie obok. Tylko cerkiew po drugiej stronie ulicy dzwoniąca o 6:00 była trochę nie na miejscu ;)

Trasa: Erjavčeva koča (1525 m n.p.m.) - Kranjska Gora - Mojstrana - Tominškova pot (1020 m n.p.m.) - Krnica - Bled - Bohinjska Bistrica - Ribčev Laz - Ukanc - Ribčev Laz - Polje - Bohinjska Bistrica - Bohinjsko sedlo (1277 m n.p.m.) - Podbrdo - Hudajužna - Koritnica - Kneža - Most na Soči - Tolmin
Czwartek, 8 maja 2025 Komentarze: 1
Dystans156.11 km
Teren120.00 km
Czas05:51
Podjazdy556 m
SprzętGrizzly
Vśrednia26.69 km/h
Vmax42.19 km/h
Tętnośr.138
Tętnomax162
Kalorie 4783 kcal
Temp.14.0 °C
Więcej danych
W tym roku jakoś nie ciągnie mnie do ścigania, więc po raz kolejny odpuściłem Lewińskie Szutry - imprezę zaczynającą sezon gravelowych wyścigów w okolicach Wrocławia. Z relacji znajomych wiedziałem, że trasa jest całkiem spoko, więc od dawna było w planach jej przejechanie. Po wczorajszym oddaniu krwi miałem dzień wolnego, więc w końcu nadarzyła się okazja.

Jak wrażenia? Naprawdę spoko. No, może poza chyba 10 kilometrową prostą po "nawrotce" w Krapkowicach. Nosz ile można jechać bez kręcenia kierownicą :p Reszta bardzo ciekawa. Puste leśne drogi, kilka spokojnych asfaltów, trochę rzeczek i stawów. No i prawie zero ujebów - nic, tylko jeździć :)

Żeby nie było tak cukierkowo - po drodze zupełnie zaskoczył mnie niemiecki obóz jeniecki Stalag 318, znany również jako Stalag VIII-F. Przetrzymywano w nim głównie jeńców wojennych z Armii Czerwonej. Warunki w obozie były wyjątkowo ciężkie, szczególnie dla sowietów. Szacuje się, że w Stalagu 318 zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób. Wielokrotnie przechodzą mnie ciarki, jak pomyślę sobie, co działo się 80-85 lat temu w miejscach, w których obecnie z uśmiechem na twarzy jeżdżę sobie na rowerku... Ludzie to jednak najpodlejszy z gatunków...

Trasa: Lewin Brzeski - Żelazna - Krasna Góra - Łambinowice - Kuźnica Ligocka - Krapkowice - Komprachcice - Wawelno - Dąbrowa - Oldrzyszowice - Lewin Brzeski
Poniedziałek, 5 sierpnia 2024 Komentarze: 2
Dystans182.81 km
Teren50.00 km
Czas07:31
Podjazdy777 m
SprzętGrizzly
Vśrednia24.32 km/h
Vmax48.90 km/h
Tętnośr.116
Tętnomax150
Kalorie 5558 kcal
Temp.22.0 °C
Więcej danych
Wiało.



Trasa: Wrocław - Prusice - Ruda Żmigrodzka - Pakosław - Chojno - Gębice - Gostyń - Kunowo - Śrem - Krajkowo - Sowiniec - Puszczykowo - Luboń - Poznań - Karolin
Sobota, 3 sierpnia 2024 Komentarze: 1
Dystans177.31 km
Teren30.00 km
Czas06:47
Podjazdy613 m
SprzętGrizzly
Vśrednia26.14 km/h
Vmax42.40 km/h
Tętnośr.112
Tętnomax157
Kalorie 4807 kcal
Temp.23.0 °C
Więcej danych
Powrót do domu, tym razem częściowo pociągiem, bo zależało mi na odwiedzeniu pewnego miejsca, a wtedy zrobiłoby się ponad 300 kilometrów. Dałbym radę, ale ostatnio jest u mnie na tyle intensywnie, że muszę się pilnować i na siłę wciskać czas na regenerację :D Najciekawszy fragment trasy to objazd zbiornika Jeziorsko.

Poświęciłem średnią, ale warto było zaliczyć ten off-road :) Zacząłem od gleby w kałużę, więc z przytupem. Później było trochę piachu, trochę błota i trochę butowania. No i fragmenty wałów. W końcu ma się Wrocław we krwi :p

Pozostałe ciekawostki na trasie to np. najstarszy zegar słoneczny odkryty na polskich ziemiach w wiosce Spycimierz (słynącej z kwietnych dywanów układanych na Boże Ciało).

Generalnie dzień minął na podglądaniu życia ludzi w małych wioskach i miasteczkach. Czy mi się ono podoba? Chyba tak. Czy zazdroszczę i bym się zamienił? Raczej nie. Kwestia życiowych wyborów, przyzwyczajenia i wygody przede wszystkim :)

No dobra, a co z miejscem, które miałem odwiedzić? Niepozorna, stara szeregówka pośród lasów, łąk i stawów. Jednak tak jak przedwczoraj pisałem o okolicach Izbicy Kujawskiej, również to miejsce jest częścią mojego dzieciństwa. Ostatni raz byłem tam pewnie z 20 lat temu. Jak ten czas leci... :)

Trasa: Skarbanowo - Ciepliny - Kłodawa - Grabów - Zbylczyce - Świnice Warckie - Uniejów - Jeziorsko - Warta - Szczytniki - Godziesze Wielkie - Ołobok - Parczew - Las Bagatela - PKP Ostrów Wlkp. - PKP Wrocław Nadodrze - Różanka
Piątek, 19 lipca 2024 Komentarze: 2
Dystans169.56 km
Teren55.00 km
Czas07:08
Podjazdy1215 m
SprzętGrizzly
Vśrednia23.77 km/h
Vmax61.91 km/h
Tętnośr.130
Tętnomax170
Kalorie 3600 kcal
Temp.30.0 °C
Więcej danych
Kolejny wyjazd celem pokolorowania kilku gmin. A że okolica mega interesująca, to inna sprawa :)

Strzegom - ogromne zaskoczenie. Na szczycie Młyńskiego Wzgórza od maja działa Dolnośląski Rowerowy Park Umiejętności.

Patrzcie na to! Aż chciałoby się polatać trochę. Tylko rower nie ten...

No i można się doładować przy okazji ;)

Kolejny postój na trasie -  Góra Krzyżowa (358 m n.p.m.). Widokowo - bajka! No i te granitowe ławeczki w okolicznych lasach. Widać, że kamienia to im nie brakuje...

Za to kawałek za Strzegomiem miejsce dosłownie przyprawiające o ciarki... niemiecki  obóz koncentracyjny Gross-Rosen. Tym razem nie wchodziłem do muzeum, ale polecam wszystkim przebywającym w okolicy. Więźniowie byli wykorzystywani do pracy w pobliskim kamieniołomie, a warunki w samym obozie były ponoć o wiele gorsze niż chociażby w Oświęcimiu. 

Kawałek dalej znajduje się czynny kamieniołom Rogoźnica II. Przejeżdżałem dosłownie przez jego środek - po prawej dziura, a po lewej kruszarki kamieni itp. Fajne wrażenia. Ogólnie to kamieniołomów było tego dnia sporo, w kilku miejscach powodowały nawet drobne errory nawigacyjne, bo nagle okazywało się, że na miejscu śladu jest ogromna sterta żwiru :D

W Jaworze zaskoczył mnie Zamek Piastowski. W sumie nie wiem, jaką funkcję obecnie pełni. Kiedyś był więzieniem. Dzisiaj? Wygląda, jakby był wielkim squat'em :D

Dalej zdjęć będzie mniej, ale nie znaczy to, że nic się nie działo.

Mega fajny był na przykład asfaltowy podjazd do Stanisławowa, a przede wszystkim zjazd w kierunku Leszczyny. Złotoryja to piękny zalew a od Pielgrzymki przez prawie 40 kilometrów jadę wzdłuż rzeki Skora, dzięki czemu było dużo przyjemniej, niż na otwartym terenie. W Chojnowie wjeżdża bardzo dobry kebab (w końcu ktoś musi zjeść te 5 milionów kebabów dziennie zjadanych w Polsce!). Później już tylko bujanie po Legnicy i mała ekstra pętla, dzięki której udało się zaliczyć jak najwięcej gmin. To była bardzo fajna trasa! :)

Trasa: Różanka - PKP Wrocław Główny --- PKP Jaworzyna Śląska - Strzegom - Rogoźnica - Gniewków - Czernica - Jawor - Sichów - Stanisławów - Leszczyna - Złotoryja - Pielgrzymka - Wojcieszyn - Zagrodno - Chojnów - Niedźwiedzice - Rzeszotary - Legnica - Koskowice - Rogoźnik - Szczedrzykowice - PKP Jaśkowice Legnickie - PKP Wrocław Główny - Różanka
Wtorek, 2 kwietnia 2024 Komentarze: 1
Dystans153.05 km
Teren10.00 km
Czas04:49
Podjazdy542 m
SprzętGrizzly
Vśrednia31.78 km/h
Vmax62.40 km/h
Tętnośr.135
Tętnomax167
Kalorie 2733 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
Kolejna seta w tym roku, i to jaka! Miałem do wyboru - jechać w poniedziałek, gdy było cieplej, ale wiatr południowy, lub we wtorek - chłodniej, ale z dość silnym wiatrem zachodnim. Chyba nie muszę mówić, co wybrałem :D Gdyby nie z 10 kilometrów polnych dróg, które zafundował mi Garmin (trasowanie ustawione na szosę, jakby co...), średnia byłaby sporo wyższa. Choć i tak nie było źle - pierwsza setka poniżej 3 godzin :) Tak to można jeździć :)

Trasa: Racula - Droszków - Łaz - Zabór - Bojadła - Klenica - Kargowa - Jaromierz - Obra - Wolsztyn - Głodno - Wioska - Gnin - Grodzisk Wlkp. - Granowo - Strykowo - Stęszew - Szreniawa - Komorniki - Luboń - Wiry - Łęczyca - Luboń - Wilda - Nadwarciańska - Karolin
Sobota, 24 czerwca 2023 Komentarze: 1
Dystans181.32 km
Teren60.00 km
Czas07:28
Podjazdy399 m
SprzętGrizzly
Vśrednia24.28 km/h
Vmax40.66 km/h
Tętnośr.120
Tętnomax163
Kalorie 3275 kcal
Temp.22.0 °C
Więcej danych
Przelot z Wrocka do Zielonej, ale nie do końca standardową trasą... Było trochę błota...

Były premiumy...

Były wały...

Były piękne asfalty...

I przede wszystkim cisza, spokój i super widoczki!

Trasa: Różanka - Szewce - Oborniki Śląskie - Osolin - Skokowa - Zakrzewo - Barkowo - ERROR - Wąsocz - Wierzowice Wielkie - Ryczeń - Bełcz Wielki - Wyszanów - Klucze - Głogów - Grodziec Mały - Ceber - Pękoszów - Kierzno - Siedlisko - Przyborów - Nowa Sól - Otyń - Niedoradz - Racula
Sobota, 27 maja 2023 Komentarze: 1
Dystans174.45 km
Teren25.00 km
Czas07:09
Podjazdy485 m
SprzętGrizzly
Vśrednia24.40 km/h
Vmax51.98 km/h
Tętnośr.126
Tętnomax168
Kalorie 3395 kcal
Temp.11.0 °C
Więcej danych
Za mną bardzo męczący tydzień z niewielką ilością snu, więc wiem, że ten wyjazd będzie symulacją długiej jazdy na dużym zmęczeniu. Noc krótka (raptem 2,5 godziny snu) i o 3:15 ruszam spod domu. Zaczynam bardzo źle, bo pod Obornikami łapię laczka. Najpierw mam problem ze znalezieniem dziury (bo przecież jest jeszcze ciemno!) a gdy już udaje się ją załatać ledwo napompowałem koło... Mała pompka szosowa wyjątkowo się nie sprawdziła tym razem... Humor na szczęście się poprawia, gdy wschodzi słońce :)


Koła nie udało mi się nabić odpowiednim ciśnieniem, więc nie dość, że stawia większe opory, to jeszcze opona nie wskoczyła dobrze w rant i podskakuję góra-dół. Mimo to jedzie się bardzo dobrze. Trochę chłodno (około 5 st.C), ale piękne słońce zaczyna delikatnie dogrzewać.

Około godziny 7:30-8:00 łapie mnie kryzys. Już wiem, co to znaczy, że zasypia się na rowerze :) Uratowało mnie kilkanaście minut kimania na przystanku. Po tej krótkiej przerwie odzyskałem siły i już do samego Poznania obyło się bez jakichkolwiek słabości.

Znaczna część trasy przebiega bardzo spokojnymi asfaltami, niektóre z nich w świetnym stanie technicznym, część w gorszym, ale od kiedy jeżdżę gravelem nie zwracam na to uwagi ;) Trafiło się również trochę rowerówek, na szczęście takich, którymi spokojnie da się jechać bez przeskakiwania z jednej strony drogi na drugą itp.

No i najdziwniejsze - mimo wybrania opcji "rower szosowy" podczas wyznaczania trasy w mapy.cz trafiłem na kilka szutrowych odcinków. Gdybym jechał szosą, bym się wkurzył, a tak przynajmniej było jakieś urozmaicenie :)

Podsumowując: fajny wyjazd pozwalający poznać reakcję organizmu na duży braku snu. Szkoda laczka na początku, bo jego efekty odczuwałem całą drogę (nigdzie nie znalazłem normalnej pompki rowerowej). Ogólnie liczyłem, że będę jechał krócej, ale i tak było fajnie :)

Trasa: Wrocław - Oborniki Śląskie - Prusice - Żmigród - Korzeńsko - Rawicz - Poniec - Krzywiń - Gryżyna - Czempiń - Mosina - Wiórek - Poznań - Karolin

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

102608.08

KILOMETRÓW NA BLOGU

27213.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

194d 19h 12m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460