droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:65481.49 km (w terenie 21273.00 km; 32.49%)
Czas w ruchu:2969:29
Średnia prędkość:22.17 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:311550 m
Maks. tętno maksymalne:210 (116 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:1421710 kcal
Liczba aktywności:1104
Średnio na aktywność:59.91 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Sobota, 6 lipca 2013 Komentarze: 0
Dystans66.00 km
Teren10.00 km
Czas04:10
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia15.84 km/h
Vmax52.50 km/h
Temp.22.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 61 rpm | Nexø - Paradisbakkerne - Ølene - Bastemøse - Rokkestenen - Kongemindet - Ekkodalen - Paradisbakkerne - Nexø

Wyjazd dobiega końca, więc trzeba zobaczyć to, co za każdym razem omijaliśmy. Zaczynamy od Paradisbakkerne, gdzie próbujemy poruszyć pewien kamyk (kiedyś było to możliwe, ale się popsuł) a później mierzymy się z odcinkiem specjalnym, czyli pieszym szlakiem usianym kamieniami. Próba ta kończy się dla mnie niegroźną wywrotką :p


Paradisbakkerne jest tylko namiastką tego, co ma nas spotkać w Almindingen.
Najpierw jednak szukamy ptaków w rezerwatach przyrody. Jedyny, którego wypatrzeliśmy, to ten utworzony z chmur...


W międzyczasie Sylwia podrywa obcych facetów... ;(


Najwyższym szczytem Bornholmu jest Rytterknaegten (162 m n.p.m.). W roku 1856 wybudowano tutaj wieżę upamiętniającą wizytę króla Frederika VII.


Z dobudowanej platformy widokowej rozciąga się wspaniały widok na całą wyspę.


Jednak tym, co nas tutaj przywiodło, były tak naprawdę dwie trasy MTB, opisywane nawet w przewodnikach. Jedna typowa XC, druga ekstremalnie trudna do DH. I wiecie co? Dawno się tak nie rozczarowaliśmy. Parę korzeni, sporo błota i tragiczne oznakowanie. Żenua... Dolina Echa była zdecydowanie fajniejsza!



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Piątek, 5 lipca 2013 Komentarze: 1
Dystans87.31 km
Teren5.00 km
Czas04:48
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia18.19 km/h
Vmax64.17 km/h
Temp.22.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 66 rpm | Nexø - Svaneke - Gudhjem - Helligdomsklipperne - Tejn - Allinge - Sandvig - Hammershus Ruin - Olsker - Rø - Østerlars - Østermarie - Gadeby - Ågard - Munkegard - Nexø

Hmmm... Ja już tu kiedyś byłem... ;)


Sweet focia musi być!


Nauczeni poprzednimi dniami dziś dziewczyny sporo czasu jadą nam na kole. Sylwia trochę się upiera i jak tylko może kręci sama, ale odbije się to na niej w drodze powrotnej ;) W Alinge robimy pierwszy dłuższy postój na obiad. Przy okazji Marian zostaje oficjalnym mistrzem wpychania się w obiektyw. Ten to ma parcie na szkło :D


Na szczęscie nie wszędzie dał radę się wepchnąć ;)


Księżniczki są, można zwiedzać!


Hammershus jest położony na wzgórzu, na wysokim klifie, przez co był twierdzą nie do zdobycia.


Nie ma to jak zdjęcie do rodzinnego albumu :D


Gdzieś tam w oddali, przy dobrej przejrzystości powietrza, można ponoć dojrzeć wybrzeże Szwecji.


Skoro zamek miał być twierdzą nie do zdobycia, to co go zrujnowało? Przeniesienie władzy do Rønne. Po tym wydarzeniu miejsowi mieszkańcy sami zaczęli rozbierać twierdzę, w celu pozyskania cegieł. Proceder powstrzymano w roku 1822 wpisując zamek na listę zabytków.


Wracając do domu, w samym środku lasu, trafiliśmy na ciekawą wystawę sztuki nowoczesnej. Jak widać, nie wszyscy ją zrozumieli... :p



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Czwartek, 4 lipca 2013 Komentarze: 0
Dystans122.27 km
Teren15.00 km
Czas05:22
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia22.78 km/h
Vmax45.14 km/h
Tętnośr.145
Tętnomax193
Kalorie 3659 kcal
Temp.22.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 76 rpm | HZ: 45% | FZ: 31% | PZ: 22%

Nexø - Svaneke - Gudhjem - Helligdomsklipperne - Tejn - Allinge - Sandvig - Hammer Odde - Hammersø - Hammershus Ruin - Vang - Hasle - Sorthat-Muleby - Nyker - Rønne - Pedersker - Dueodde - Nexø

Tym razem dziewczynki wolały jechać na plażę, więc wybraliśmy się z Marianem na konkretniejszą przejażdżkę, czyli kółko wokół wyspy. Obwodnica ma tylko 105 km, co to dla nas ;)


Trzeba było jechać szybciej niż w ciągu ostatnich dni, w efekcie czego miałem mniej czasu na zdjęcia.


Mniej, nie znaczy brak - w Alinge przystanęliśmy na trochę dłużej.
Jednym z powodów pauzy był kościół z 1550 roku, port i tym podobne architektoniczne zabytki.


A drugim mała czarna (szymonbike może być z nas dumny ;)


Zresztą, w takich okolicznościach przyrody aż wstyd nie zatrzymać się na dłużej.


Północne wybrzeże nazywane jest Riwierą Północy. Wcale się temu nie dziwię :)


Ruiny Hammershus to chyba największa atrakcja na wyspie (i nie tylko, jest to największy w Skandynawii kompleks średniowiecznego zamku). Zwiedzanie odłożyliśmy jednak na dzień, w którym przyjedziemy z księżniczkami ;)


Odcinek między Hammershus a Hasle to chyba najfajniejszy fragment na wyspie. Na niektórych ściankach naprawdę było co robić...


A teraz proszę o uwagę! Przed Państwem danie narodowe na Bornholmie: Sol over Gudhjem!


Kto mi powie, która to już rotunda? Nyker kirke.


Spoko, ja też się w nich pogubiłem ;) Dalsza podróż tego dnia przebiegała coraz spokojniej. Zapasy cukru już dawno nam się pokończyły, a w sumie jedliśmy bardzo mało. Do tego mi coś po żołądku jeździło. Pewnie te śledzie ;) W miejscu, które widzicie na zdjęciu, oboje mieliśmy dość jazdy. Na szczęście do domu już nie było daleko i daliśmy radę... Tego dnia przed wyjazdem myśleliśmy, że będzie lajtowo. Okazało się jednak, że cała północna część wyspy jest mocno pofalowana, przez co wyszedł nam konkretny trening - ponad 5 godzin metodą ciągłą ;)



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Środa, 3 lipca 2013 Komentarze: 3
Dystans77.12 km
Teren5.00 km
Czas04:29
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia17.20 km/h
Vmax33.40 km/h
Temp.20.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 64 rpm | Nexø - Kællingeby - Aakirkeby - Lobæk - Nylars - Rønne - Arnager - Pedersker - Bodilsker - Nexø

Dzień trzeci, po dojechaniu do Aakirkeby, dziewczyny rozpoczęły od poszukiwania księcia.


Ja z Mariuszem od piwa :p


Tuż obok muzeum NaturBornholm znajduje się kolejny wiatrak, ciężko się do niego dostać, bo znajduje się na terenie działającego młyna, ale na szczęście nikt nas nie wyrzucił :)


W centrum miejscowości stoi największy i najprawdopodobniej najstarszy kościół na wyspie.


W końcu udało się wejść do środka!


Oprócz największego jest tutaj również jedyny rzymsko-katolicki.


Spotkaliśmy w nim mega sympatycznego księdza z Wietnamu. Nawet nas na obiad zapraszał, ale wiedząc, że przed nami jeszcze kawał drogi, nie skorzystaliśmy z zaproszenia ;(


Nylarskirke jest najlepiej zachowany spośród wszystkich kościołów-rotund na wyspie.


Także tym razem udało się wejść od środka.


Stolica wyspy, Rønne, została niemal doszczętnie zniszczona 7 i 8 maja 1945 r. w radzieckich bombardowaniach.
W odbudowaniu miasta spory udział mieli Szwedzi, a podarowane wtedy przez nich domy tworzą "szwedzką dzielnicę".


W mieście funkcjonuje kilka muzeów, m.in. Bornholms Museum, gdzie można poznać historię wyspy i mieszkańców (a także pierwsze okładziny hamulcowe z epoki brązu ;)


Miejskie uliczki są przepiękne - ta prowadzi do muzeum Erichsens Gård, czyli doskonale zachowanego XIX-wiecznego domu :)


Z kolei w Muzeum Ceramiki (Hjorts Stentøj) mogliśmy popodglądać, jak się produkuje ręcznie robioną porcelanę.


Rynek i nabrzeże portowe nie wywarły (przynajmniej na mnie) ogromnego wrażenia.


Ale cumujące tu promy już tak!


O drodze powrotnej nie będę za wiele pisał. Wystarczy jedno zdanie. Było pod wiatr...



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Wtorek, 2 lipca 2013 Komentarze: 0
Dystans61.59 km
Teren5.00 km
Czas03:52
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia15.93 km/h
Vmax50.89 km/h
Temp.15.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 60 rpm | Nexø - Årsdale - Svaneke - Bølshavn - Saltuna - Melsted - Gudhjem - Melsted - Østerlars - Østermarie - Gadeby - Ågard - Munkegard - Nexø

Drugi dzień minął pod znakiem cukierków :) Pierwszy przystanek mieliśmy przy młynie z roku 1877 w Årsdale, gdzie oprócz jego zwiedzenia można kupić pamiątki i inne świecidełka, co oczywiście wykorzystały nasze kobiety...


Miejscowość wygląda podobnie, jak pozostałe, czyli wąskie uliczki świecące pustkami, choć wszystko jest bardzo zadbane.
Kiedy oni to robią?!


Bornholmczycy żyją morzem, więc w każdej mieścinie znajduje się wędzarnia i port.


Poza nimi oczywiście protestancki kościółek i małe kolorowe domy.


Wybrzeże w większości jest kamieniste, plaże znajdują się tylko na południu wyspy.


Kolejna miejscowość, którą zwiedzamy tego dnia, to Svaneke.


W roku 1975 otrzymała Europejski Złoty Medal za szczególną dbałość i estetykę miasteczka. Rzeczywiście, jest ono urocze. Chciałoby się tu zostać na zawsze :)


W miasteczku znajduje się huta szkła, a w niewielkich sklepikach można własnoręcznie stworzyć niepowtarzalną szklaną pamiątkę.


Trzeba jednak przyznać, że te robione przez fachowców, są dużo ładniejsze ;)


Z kolei najbardziej znaną atrakcją Svaneke jest fabryka cukierków Svaneke Bolher, gdzie na naszych oczach odbywa się produkcja słodkich smakołyków.


Kończy się oczywiście degustacją, co skutecznie nakłania odwiedzających do zakupu różnokolorowych cukierków.


Dla dzieci produkuje się cukierki, a dla dorosłych piwo. Owszem, dobre, ale z ceną lekko przesadzają...
(około 20 zł za 0,5 l w barze)


W mieście na uwagę zasługuje również wiatrak Stubmølle z 1643 roku - najstarszy tak dobrze zachowany holender w całej Danii.


Poniżej przykład bornholmskich cykelveji, całkowicie zamknięte dla ruchu drogi, tutaj akurat premia górska - tych w środkowo-północnej części wyspy nie brakowało! :)


No i kolejny wiatrak, w Gudhjem.


I tradycyjnie kościółek umiejscowiony na sporym wzgórzu.


Gudhjem to najlepsza baza wypadowa na pobliski archipelag Ertholmene z największą wyspą Christiansø.
Widać ją na dalszym planie.


Østerlars Kirke to największy z kościołów-rotund na wyspie. Podobnie, jak pozostałe, wybudowano go około roku 1150. Przy wejściu znajduje się kamień runiczny z napisem: "Broder i Edmund nakazali postawić ten kamień ku czci swojego ojca Sigmunda. Chrystus, św. Michał i św. Maria niech mają go w swojej opiece".


No co jest, nie jedziecie dalej? ;)



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Poniedziałek, 1 lipca 2013 Komentarze: 2
Dystans41.72 km
Teren2.00 km
Czas02:40
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia15.64 km/h
Vmax53.44 km/h
Temp.18.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 60 rpm | Kołobrzeg - Nexø - Balka - Snogebæk - Dueodde - Snogebæk - Hullevang - Bodilsker - Sankt Bodils Kirke - Gryet - Klinteby - Nexø

Wyjazd na Bornholm planowaliśmy już od dłuższego czasu. W tym roku w końcu udało się odwiedzić tą duńską wyspę. A może lepiej powinienem napisać "rajską wyspę" :) Podróż zaczynamy w Kołobrzegu, do którego docieramy autami. Tam zostawiamy fury i pakujemy się rowerami na prom. Witaj przygodo!!!


Promem płyniemy 4,5 godziny, które nie należały do najprzyjemniejszych... Już po pół godzinie w toalecie zaczynają pojawiać się stali bywalcy. Nasza czwórka zniosła bujanie dosyć dobrze, ale i tak większość czasu nadrabialiśmy nocną podróż autem.


Bornholm to niewielka wyspa (południkowo 30 km, równoleżnikowo 40 km), obwodnica wokół wyspy ma niewiele ponad sto kilometrów, więc w planach mieliśmy zjechanie w zasadzie całej. Czy nam się to udało? Czytajcie dalej! :)


Na miejscu byliśmy około 11.00. Mieliśmy miejscówkę w Nexø, bardzo blisko portu, więc po szybkim zakwaterowaniu i rozpakowaniu wybraliśmy się na pierwsze zwiedzanie. Zaczęliśmy od "naszego" Nexø, które jest drugim co do wielkości miastem na wyspie (tylko 3700 mieszkańców). Oprócz portu, niewielkiego rynku, czy tradycyjnej wędzarni trzeba tutaj zobaczyć kościół pw. św. Mikołaja (notabene, patrona żeglarzy).


Z Nexø udaliśmy się na południowy kraniec wyspy, do Dueodde z plażą słynącą z białego, bardzo drobnego piasku. Po drodze mijamy niewielkie miejscowości, wszędzie cisza i spokój. Zaczynamy się przyzwyczajać do gościnności duńczyków, świetnie oznaczonych i wykonanych dróg rowerowych a także uczciwości mieszkańców, co widać m.in. po budkach przy drogach, w których sprzedają np. ziemniaki. Bierzesz worek pyrek, pieniądze wrzucasz do kasetki i jedziesz dalej. U nas nie do pomyślenia...


W Dueodde robimy się strasznie głodni i po wskazówkach tubylców odkładamy plażowanie na kiedy indziej i wracamy do Snogebæk do tradycyjnej wędzarni. Ten tydzień minie pod znakiem śledzia :)


Na wyspie jedzenie jest drogie. Ponad dwa razy droższe niż w Polsce. Ale w końcu jest urlop, a żołądki przyrosły nam do krzyża, więc wybieramy rybny szwedzki stół - za 110 DK jemy do woli. To była dopiero uczta! :D


Po posileniu ciała, czas na strawę dla duszy, więc uderzamy do Bodilsker, obejrzeć miejscowy kościół.


Ciekawostką tego kościoła jest legendarna Czapka Diabła. Niewielki kamień przypominający kształtem rycerski hełm niczym przyklejony do kościelnej wieży odbiega kolorem od białegy tynku budowli. Legenda głosi, że jest to czapka diabła i nie może być pomalowana, ponieważ każda farba odpadnie od powierzchni kamienia. Ehhh Ci duńczycy... Nie wiedzą, że to amelinium?!


Oprócz kościołów Bornholm słynie również z zabytków kamiennych. Pionowo ustawione głazy, zwane menhirami, odgrywały ogromną rolę w życiu duchowym mieszkańców i ustawiano je na cześć ważnych wydarzeń. W Gryet ustawiono ich 62 sztuki!


Pierwszy dzień powoli dobiegał końca. Wyspa nas oczarowała. Trudno opisać słowami, jak tu czysto i spokojnie.
Trzeba to zobaczyć na własne oczy!


Domek, w którym mieszkaliśmy, może i nie był największy, ale za to czysty i w pełni wyposażony. Do morza mieliśmy dosłowanie paręnaście metrów. I tylko zapach ryb trochę przeszkadzał... ;)


Pełni wrażeń z pierwszego dnia szybko poszliśmy spać zbierając siły na najbliższy tydzień :)



2013 Cykelveje na Bornholmie
Kolejny dzień --->
Bydzia Power Kategoria > 50, Foto, PC-15
Wtorek, 18 czerwca 2013 Komentarze: 2
Dystans61.25 km
Teren35.00 km
Czas02:49
SprzętLawinka
Vśrednia21.75 km/h
Vmax45.93 km/h
Tętnośr.144
Tętnomax179
Kalorie 2098 kcal
Temp.26.0 °C
Więcej danych
CADavg: 78 rpm | HZ: 39% | FZ: 46% | PZ: 13%

Leśne - Myślęcinek - Rynkowo - Samociążek - Wyczółkowski - Koronowo - Samociążek - Bożenkowo - Nad Brdą - Smukała Dolna - Myślęcinek - Leśne

Po zabawie na Myślęcinku spotkałem chłopaków z Bydzi Power i razem z nimi śmignąłem do Samociążka. Tam się rozdzieliliśmy bo oni wracali do Bydgoszczy, a ja chciałem jeszcze poszaleć na singlach. Wyczółkowski i Nad Brdą były jednak łatwiejsze niż zwykle. Czyżby przez Karpacz?
Sobota, 15 czerwca 2013 Komentarze: 13
Dystans70.91 km
Teren50.00 km
Czas06:16
Podjazdy2538 m
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia11.32 km/h
Vmax48.06 km/h
Tętnośr.168
Tętnomax194
Kalorie 5867 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 72 rpm | HZ: 2% | FZ: 22% | PZ: 76%

Totalne, górskie upodlenie...

Kolejna wizyta w Karkonoszach za nami. Pierwsze górskie giga zaliczone. Może nie w najlepszym stylu, ale o tym za chwilę.
Karpacz przywitał nas piękną pogodą. Czasu przed startem nie mieliśmy zbyt wiele, ale ze wszystkim się wyrobiliśmy. Podjazd pod Wang solidnie rozciągnął stawkę i chyba każdy jechał tam, gdzie powinien (no może poza Zbyszkiem, który już wtedy sapał jak lokomotywa gdzieś w połowie peletonu ;)

Pierwszy wjazd w teren i zaczyna się frajda. Początkowo jest lajtowo, ale to nie znaczy, że nie ma co robić - już wtedy klocki się pięknie podsmażyły. Gdy zaczęły się konkretniejsze zjazdy wyszło na jaw, że na nich nie poszaleję... Jeszcze nigdy nie miałem takiej blokady jak tym razem. Zero czucia roweru, strach przed każdym większym uskokiem. Przyznaję się bez bicia - sprowadzałem. Dużo za dużo. Czasowo wcale na tym tak bardzo nie traciłem, ale niesmak pozostał.

Do rozjazdu na giga dojeżdżam ze sporym zapasem. Pod górkę kręci mi się całkiem przyzwoicie. Gorzej w dół... Zjazd z Dwóch Mostów - jak dla mnie kompletna masakra. A wiem, że jest możliwy do zrobienia, bo większość trasy tasowałem się z Rafałem Ignaczakiem z miejsowego MKS 11 i on zjeżdżał wszystko. Dosłownie!!! Na podjazdach zawsze go doganiałem, ale to co robił jadąc w dół... nie do pomyślenia!

Gdzieś na 40 km przełączam się z trybu "jeszcze próbuję się ścigać" na tryb "próbuję dojechać do mety". Nie mam klasycznej bomby, ale sił zaczyna brakować, a do tego dochodzi niezadowolenie z braku techniki. Bufet na giga to dla nas ratunek po wspinaczce pod nasłonecznioną łąkę. Dochodzi mnie tam znajomy z Bydgoszczy, Maciej Ochendal z Bydzia Power i staram się go gonić, dzięki czemu nawet parę osób wyprzedziłem.

Powrót na pętlę mega to znowu konkretny popas na bufecie i systematyczne łykanie ogona mega, co lekko podbudowywuje. Na nowym asfalcie nad Chomontową wrzucamy nawet na chwilę twardsze przełożenie, stajemy na pedałach i pokazujemy, jak się jeździ na giga :p

O dziwo nie osłabłem, a nawet się trochę pobudziłem :) Do tego na zjazdach zaczyna być już lepiej, zjeżdżam zdecydowanie więcej, czasami tylko blokowany przez megowców. Chyba jednak większość siedzi w głowie... Zjazd korzeniami na żółtym oczywiście początkowo sprowadzam, mijam Krzycha męczącego się z nadgarstkiem, a gdzieś od połowy zaczynam nieśmiało próbować swoich sił i nawet jakoś to idzie. Wkurzam się tylko, jak ja rzeźbię między kamieniami a bokiem wyprzedza mnie koleś zbiegający z rowerem pod pachą :D To było nie fair :p

Końcówka to znany fragment z agrafkami, które tradycyjnie odpuszczam. Może na świeżo bym spróbował, ale nie po prawie 70 km męczarni... Jeszcze tylko łączka na hamulcu, uskok "!!! !!!" z buta i upragniona meta, a tam wesoła gromadka Goggli wygrzewająca się na trawce :)

Czas: 6:23:53.2
Check point1: 2:32:30 / 106
Check point2: 5:01:45 / 113
GIGA Open: 109/131 (+13 DNF)
GIGA M2: 37/40 (+3 DNF)
Strata: 02:23:50 (Bartosz Janowski)
DST: 70,91 km
AVG: 11,08 km/h
Vmax: 48,06 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
klosiu – 68 (28 M3) – 5:23:20.5
JPbike – 89 (35 M3) – 5:42:58.7
Marc – 100 (36 M2) – 6:04:49.2
daVe - 109 (37 M2) - 6:23:53.2
duda - 129 (40 M2) - 7:37:40.1
toadi69 - 130 (22 M4) - 7:47:52.7

W przeciwieństwie do pozostałych, jak dla mnie było trudniej niż rok temu. Pewnie to kwestia pogorszenia techniki i przez to takie wrażenie. Na dzień dzisiejszy mam dość tej trasy, ale pewnie za tydzień mi przejdzie ;) Wynik jest jaki jest. Jakby się tak zastanowić to nawet nie jest tragicznie. W końcu udało się zapunktować do drużynówki!!! Po tegorocznym Karpaczu wiem jedno - więcej ciężkiego terenu, mniej śmigania po asfaltach i leśnych duktach!

Na pierwszych odcinkach byłem całkiem rześki i czysty ;)


Na zjazdach robiłem różne dziwne rzeczy, których do teraz nie rozumiem... Jak tutaj na przykład... Jadę.


Szukam grzybów.


Jadę dalej... (I co Wy na to powiecie?! Wstyd i hańba... Jeszcze się sfotografować dałem... ;)


Żeby nie było, coś tam zjechałem.


Nie ma co narzekać. Trza jeździć! A maraton był super. Trasa po prostu mega, świetnie przygotowana (choć na około 25'tym km brakowało strzałek, na pewno ktoś je zawinął...), rewelacyjna pogoda i super atmosfera. Chyba przesiadam się na giga na stałe, jest o wiele spokojniej, bez niepotrzebnej napinki. Nawet pogadać sobie można :) 6,5 godziny w siodle dało wycisk, były momenty zwątpienia, co ja tam robię (ale kto takich nie ma?), ale nie żałuję świetnej przygody "w świecie agd" :D


PS Przyprowadzić mi tego, co mówił, że nie będzie błota!!!
Wtorek, 4 czerwca 2013 Komentarze: 0
Dystans41.25 km
Teren22.00 km
Czas01:52
Podjazdy247 m
SprzętLawinka
Vśrednia22.10 km/h
Vmax44.49 km/h
Tętnośr.125
Tętnomax167
Kalorie 1088 kcal
Temp.12.0 °C
Więcej danych
CADavg: 77 rpm | HZ: 71% | FZ: 13% | PZ: 0%

Leśne - Kanał Bydgoski - Kruszyniec - Osówiec - Szczutki - Szlak niebieski "Nad Brdą" - Smukała - Myślęcinek - Leśne

Bardzo sympatyczna rundka mi dzisiaj wyszła. Najpierw wzdłuż Kanału Bydgoskiego, początkowo ścieżką rowerową, później polną drogą a na koniec wąską ścieżką. Gdy dojechałem do jakiegoś starego mostu stwierdziłem, że najwyższa pora wracać do domu, więc odpaliłem gps'a i obrałem drogę powrotną przez Osówiec i Szczutki. To był dobry wybór - spokojne asfalty dobrej jakości :) Końcówka to dobrze mi znany niebieski szlak nad Brdą. Chyba nigdy mi się on nie znudzi :)


Wzdłuż Brdy Kategoria Foto, PC-15
Poniedziałek, 3 czerwca 2013 Komentarze: 0
Dystans25.76 km
Teren15.00 km
Czas01:20
SprzętLawinka
Vśrednia19.32 km/h
Vmax48.97 km/h
Tętnośr.123
Tętnomax166
Kalorie 758 kcal
Temp.18.0 °C
Więcej danych
CADavg: 71 rpm | HZ: 59% | FZ: 17% | PZ: 0%

Leśne - Wyspa Młyńska - Dworzec PKP - Czyżkówko - Opławiec - Smukała - Myślęcinek - Leśne

Dzisiejszy wyjazd był ściśle związany z rzeką Brdą. Starałem się trzymać jak nabliżej jej i chyba mi się udało, o czym świadczy zabłocony rower i nogi poparzone pokrzywami.


W niektórych miejscach byłem dziś po raz pierwszy - kto by pomyślał, że takie miejsca leżą w granicach administracyjnych miasta!

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

107286.30

KILOMETRÓW NA BLOGU

28369.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

203d 11h 29m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

GREY

Nowy stary Grizl po wymianie gwarancyjnej. Przy okazji wjechał napęd na bateryjki. Może i lekka fanaberia, ale jak to chodzi!

  • Canyon Grizl AL
  • Osprzęt Sram Rival XPLR (42T + 10-44T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Niestety, niedawno pękła w okolicach suportu, więc pora pomyśleć nad nowym mieszczuchem...

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosa, kupiona lekko używana. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie była - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :) Rama pękła po 20.000 km, bez zająknięcia wymieniona na nową w ramach gwarancji.

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C