droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

MOUNTAINS are calling!

Dystans całkowity:4068.50 km (w terenie 1785.00 km; 43.87%)
Czas w ruchu:223:43
Średnia prędkość:18.19 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:55158 m
Maks. tętno maksymalne:203 (105 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:102883 kcal
Liczba aktywności:63
Średnio na aktywność:64.58 km i 3h 33m
Więcej statystyk
Sobota, 21 maja 2011 Komentarze: 3
Dystans34.01 km
Teren22.00 km
Czas02:23
Podjazdy953 m
SprzętLawinka
Vśrednia14.27 km/h
Vmax65.75 km/h
Tętnośr.153
Tętnomax200
Kalorie 2115 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
2011 Sowi off-road i nie tylko
Dzień pierwszy
Dzień drugi

HZ: 32% | FZ: 29% | PZ: 39%

Walim - Mała Sowa (972 m n.p.m.) - Wielka Sowa (1015 m n.p.m.) - Przełęcz Kozie Siodło (885 m n.p.m.) - Lisie Skały - Sokolec - Sierpnica - Kolce - Osówka - Grządki - Walim

Samochód zostawiamy w Walimiu. Niedaleko zakładów włókienniczych. A raczej tego, co z nich zostało…


Początki włókiennictwa w tym rejonie sięgają XVII wieku. Koniec przypada na rok 1992 – smutne…


Zaczynamy tak jak zwykle, czyli od zgubienia szlaku ;)


Oprócz żółtego szlaku gubimy też ścieżkę, którą się poruszaliśmy :)


Ważne, że jest ładnie!


Oczywiście dajemy sobie radę - w końcu każdy prawdziwy facet ma przy sobie mapę, kompas i… GPS’a ;p


Po kilkunastominutowym targaniu rowerów przez środek lasu lądujemy z powrotem na żółtym szlaku – będziemy żyć!


A może jednak nie… Dalej targamy je na plecach żółtym pieszym na Małą Sowę… (KONKURS „Znajdź Dudę” odc. 1 ;)


Trochę na niego musiałem czekać, więc porozglądałem się po okolicy robiąc kilka zdjęć.


Po wczłapaniu się na Małą jedziemy (nareszcie rowery na coś się przydają!) na Wielką Sowę :)


No Duda – jedziesz, czy nie?! A może kolanko boli po wywrotce?! ;p


Jednak pojechał ;)


Jest i punkt kulminacyjny wycieczki – 1015 m n.p.m.


A nawet 25 metrów i jedno piwo więcej :)




Jako drogę w dół wybraliśmy techniczny zjazd (dużo dużych kamieni ;) na Przełęcz Kozie Siodło.


Przy Lisich Skałach robimy krótki postój.


Druga odsłona KONKURSU „Znajdź Dudę” ;)


Ja oczywiście nie marnuję czasu i robię trochę zdjęć.


Na jedno sam się załapałem :D


Dalsza droga to jazda asfaltami (głównie...) do Walimia.
Tak nam się spodobało, że wyjechaliśmy prawie w Głuszycy, czyli drugi już error nawigacyjny zaliczony ;p W Kolcach pytamy napotkaną babcię, jak dojechać najkrótszą drogą do Walimia. Proponuje nam Głuszycę i pyta po co tam chcemy jechać, czy do sztolni itp. Gdy jej powiedzieliśmy, że tam mamy samochód to nas wyśmiała ;)





2011 Sowi off-road i nie tylko
Kolejny dzień --->
Wtorek, 4 maja 2010 Komentarze: 2
Dystans11.79 km
Czas00:40
SprzętLawinka
Vśrednia17.68 km/h
Vmax36.30 km/h
Temp.10.0 °C
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

Struga - PKP Wałbrzych - (235 km) - PKP Poznań Główny - Dom

Co dobre szybko się kończy. Trzeba było wsiąść do pociągu i wrócić do Poznania...


Dobrze, że w w miarę ludzkich warunkach...


Duda, dzięki za gościnę. Było świetnie! Już czekam na powtórkę z rozrywki!


2010 Wałbrzyska majówka
<--- Poprzedni dzień
Niedziela, 2 maja 2010 Komentarze: 8
Dystans63.69 km
Teren30.00 km
Czas04:09
SprzętLawinka
Vśrednia15.35 km/h
Vmax68.00 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax201
Kalorie 3608 kcal
Temp.14.0 °C
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

HZ: 29% | FZ:32% | PZ: 31%

Struga - Szczawno-Zdrój - TRASA XC - Parkowa (528 m n.p.m.) - Ptasia Kopa (590 m n.p.m.) - Stadion Górnika Wałbrzych - Park Miejski - Parkowa (508 m n.p.m.) - Schronisko PTTK "Harcówka" (422 m n.p.m.) - Niedźwiadki (604, 623, 629 m n.p.m.) - Przełęcz Szybka (630 m n.p.m.) - Dłużyna (685 m n.p.m.) - Mały Kozioł (720 m n.p.m.) - Wołowiec (776 m n.p.m.) - Kozioł (774 m n.p.m.) - Przełęcz Kozia (653 m n.p.m.) - Przełęcz Pod Borową (675 m n.p.m.) - Kamionka - Rybnica Leśna - Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.) - Przełęcz Trzech Dolin (810 m n.p.m.) - Waligóra (936 m n.p.m.) - Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.) - Rybnica Leśna - Wałbrzych Glinik Stary - Wałbrzych Podgórze - Wałbrzych pl. Grunwaldzki - Wałbrzych Biały Kamień - Szczawno-Zdrój - Struga

Jak na prawdziwych kuracjuszy przystało zaczynamy od Parku Zdrojowego w Szczawnie Zdroju.


Nauczeni doświadczeniami nawigacyjnymi dnia poprzedniego kupujemy mapy.
Dwie.
I dobrze, bo jedną udaje się opchnąć pod Wołowcem ;)


Park Zdrojowy to taka ściema. Bo wcale nie przyjechaliśmy tu na szklankę wody, ale na mega wypasioną trasę XC.
Cytadela to nic przy tym co się dzieje tutaj! Mega, mega, mega!!!


Tętno maksymalne 201 ud./min.! Ciągła koncentracja i napieranie do przodu, strach na zjazdach. Po prostu rewelacja! Szczytowałem chyba z 10 razy ;p


Co dobre szybko się kończy. Mamy jeszcze sporo do przejechania, więc niebieskim zjeżdżamy do miasta.
A później podjeżdżamy (kilkoma kolorami... błądzimy...) na Ptasią Kopę (590 m n.p.m.).


Nie ma to jak odpoczynek na szczycie. Szczytuję po raz 11-ty ;p


Z Ptasiej Kopy znowu zlatujemy do miasta, tym razem na stadion Górnika Wałbrzych.


Dalej na mapie jest Park Miejski ze Schroniskiem PTTK "Harcówka" (422 m n.p.m.).
Ja dla odmiany łatam dętkę, przynajmniej jest czas na małe piwko. Opony ewidentnie domagają się zmiany.


Po pit-stopie ciśniemy dalej. Gdzieś w okolicy Niedźwiadków (604, 623, 629 m n.p.m.) zaliczam glebę. Prawy zakręt, na zjeździe. Jest mokro, próbuję zwolnić, zero przyczepności (wspominałem już, że muszę zmienić opony?!). Ląduję w trawie - to i tak lepiej niż na drzewach, które były przede mną. Na szczęście rower cały, ja tylko lekko zarysowany. Jest OK! Można wspinać się dalej (m.in. na tą górkę po mojej lewej, nad Palestyną).


Przed nami kolejne spore podjazdy, nie jest lekko - miejscami trzeba wnosić rowery na plecach. Na Przełęczy Szybkiej (630 m n.p.m.) jest rozwidlenie. Dwa szlaki rowerowe idą na boki, pieszy środkiem. Decydujemy, że rowerówki są dla mięczaków, my ciśniemy pieszym niebieskim. Nie była to mądra decyzja, ale za to w pełni świadoma. Rower uwiera w plecy. Spada glukoza, na Dłużynie (685 m n.p.m.) pierwsza czekolada.


Tylko miejscami da się przejechać, większość szlaku pokonujemy z rowerami na plecach. Nawet zjazdy...


Zaliczamy Mały Kozioł (720 m n.p.m.) a następnie Wołowiec (776 m n.p.m.).
Jest świetnie!!! - w dole widać Wałbrzych Główny oraz całą okolicę (m.in. Chełmiec (851 m n.p.m.)).


Idealne miejsce na sesję fotograficzną.


Kawałek zjazdu i kolejne podejście z buta. Jest cholernie ciężko, ale w końcu docieramy na Kozła (774 m n.p.m.).


Tam chwila zadumy...


... i zejście w dół. Nie wierzę, aby dało się tamtędy zjechać... Od Przełęczy Koziej (653 m n.p.m.) jest dużo lepiej.
Od tej chwili nie schodzimy z rowerów, wszędzie da się podjechać a tym bardziej zjechać.


W tle widać kopalnię melafiru, obok której przejeżdżamy za kilkanaście minut.


Wszystko po to, aby dostać się na najwyższy szczyt w okolicy, Waligórę (936 m n.p.m.).


Jednak wcześniej ostatnie cukry tego dnia, Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.).


Jak się okazało podjazd na Waligórę był całkiem lajtowy. Poszło nam szybciej niż myśleliśmy.



Zjazd to czysta poezja. Najpierw chwile grozy na mokrym szutrze (zupełny brak jakiejkolwiek kontroli nad tylną oponą...), później deptanie po asfalcie. Pada tegoroczny rekord prędkości (68,0 km/h), wzrasta mizerna prędkość średnia. Szybko przebijamy się przez Wałbrzych i Szczawno i lądujemy w domu!

PS Do dystansu całkowitego trzeba by pewnie doliczyć kilka kilometrów pokonane na pieszo. I to chyba pomnożone przez dwa bo spacer z rowerem na plecach nie należy do najłatwiejszych... ;)


2010 Wałbrzyska majówka
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Sobota, 1 maja 2010 Komentarze: 0
Dystans34.82 km
Teren20.00 km
Czas02:30
SprzętLawinka
Vśrednia13.93 km/h
Vmax49.30 km/h
Tętnośr.140
Tętnomax190
Kalorie 1890 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

HZ: 40% | FZ: 33% | PZ: 23%

Dom - PKP Poznań Główny - (235 km) - PKP Wałbrzych - Struga - Węgielnik (612 m n.p.m.) - Modrzewiec (602 m n.p.m.) - Trójgarb (778, 757, 738 m n.p.m.) - Stare Bogaczewice - Struga

Choć kusiło, aby na majówkę wybrać się do Karpacza na Powerade'a, my zmuszeni byliśmy pojechać na rehabilitacyjne kręcenie wokół Wałbrzycha. Przynajmniej taki był plan. Na pierwszy rzut poszedł masyw Trójgarbu, znany między innymi z Pucharu Polski w Maratonie. Już od pierwszych metrów zrobiło się ciepło, gdyż musieliśmy wdrapać się na Węgielnik (612 m n.p.m.).
Wdrapać... dosłownie... Ściana była taka, że tylko w ten sposób szło go zdobyć.


Gdy już byliśmy na szczycie niebieski szlak sprytnie się przed nami ukrył i błądząc staraliśmy się wjechać na Modrzewiec (602 m n.p.m.). Podejrzewamy, że nawet nam się udało, choć nie jest to potwierdzona informacja ;p W każdym razie szlak zgubiliśmy na dłużej i pocisnęliśmy trochę na szagę. Taką hardcorową szagę... W sam raz dla nas - rehabilitantów ;)


Na dole znaleźliśmy oznakowania wspomnianego Pucharu Polski oraz strumyk.
Gdzie strumyk płynie z wolna, rozsiewa zioła maj... nanananananana nananananan :)


Jest strumyk - jest impreza!


O dziwo udało się nie utonąć ;)


Trochę nas pochlapało, ale nie przeszkadzało to w niczym bo i tak zaczęło padać. Ale o tym później... Bez większych errorów wjechaliśmy na Trójgarb (778, 757, 738 m n.p.m.). Pogoda do dupy, nawet Śnieżki nie widać ;(


Rumaki odpoczywają.


A dude udaje, że opracowywuje dalszą trasę... ;p


Zaczyna się zjazd. Yyyyyy... a może to jest podjazd... nie wiem, tak prowadziły szlaki ;p


Zaczyna padać coraz mocniej, po chwili już leje a my nadal błądzimy. To znaczy nie jest tragicznie - wiemy, jak wrócić do domu, ale nie chcemy nadkładać zbędnych kilometrów bo aparat chyba nie lubi wody... Ostro ciśniemy na dół, nad nami ulewa, na szczęście znajduję w lesie reklamówkę i aparat jest bezpieczniejszy. My nie przejmujemy się już niczym i cali przemoczeni wracamy do domu. Tam na zakończenie potraktowaliśmy rowery z węża i lśniące czekają na kolejny dzień.
PS Są cycki - jest główna! ;)



2010 Wałbrzyska majówka
Kolejny dzień --->
Czwartek, 7 sierpnia 2008 Komentarze: 6
Dystans100.27 km
Czas04:25
SprzętLawinka
Vśrednia22.70 km/h
Vmax68.30 km/h
Więcej danych
2008 Czarny Wałbrzych
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty

Struga – Lubomin – Jabłów – Czarny Bór – Grzędy – Kochanów – Różana – Mieroszów – Golińsk – Starostin – Meziměsti – Jetřichov – Hejtmánkowice – Broumov – Hejtmánkowice – Jetřichov – Meziměsti – Starostin – Golińsk – Mieroszów – Różana – Kochanów – Grzędy – Czarny Bór – Jabłów – Lubomin – Struga – PKP Wałbrzych Miasto – (235 km) – PKP Poznań Główny – Dom

Na pożegnanie z Górami Wałbrzyskimi postanowiliśmy wybrać się do Czech. Granicę przekraczaliśmy w Golińsku.


Nie ma to jak tani, dobry Staropramen. Otwieracz zupełnie jak w „Misiu”...


Naszym głównym celem były lody na rynku w Broumovie.


A oto widok na ryneczek.




W pobliżu znajduje się klasztor.


Ogólnie rzecz biorąc Czechy są chyba bardziej przyjazne dla rowerzystów. Samochody jeżdżą jakby wolniej, lepszy asfalt a to skutkuje tym, że Czesi częściej wsiadają na rowery niż Polacy.


No i wypić można u nich więcej ;-)


To już niestety ostatni dzień w górach. Udało mi się wykręcić pierwszą górską setkę.
Teraz czas wrócić na kilka dni do Poznania a później… Zobaczycie w swoim czasie ;-)
Na koniec jeszcze raz dziękuję Dudzie za świetnie spędzone dni. Było super!!!


2008 Czarny Wałbrzych
<--- Poprzedni dzień
Środa, 6 sierpnia 2008 Komentarze: 2
Dystans34.82 km
Teren25.00 km
Czas02:17
SprzętLawinka
Vśrednia15.25 km/h
Vmax67.40 km/h
Więcej danych
2008 Czarny Wałbrzych
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty

Struga - Lubomin - Chełmiec (851 m n.p.m.) - Boguszów - Gorce - Jabłów - Lubomin - Struga

Dzisiaj było po prostu świetnie. Do południa kręciliśmy się pieszo po Wałbrzychu, więc pod wieczór trzeba było zaszaleć. Wybór padł na znany chyba wielu kolarzom górskim Chełmiec.
Podjazd zaczęliśmy od Lubomina mając piękny widok na Trójgarb


oraz wspomniany wyżej Chełmiec.


Żeby było ciekawiej nie znaliśmy drogi na szczyt, przez co pobłądziliśmy trochę na zboczach góry. Było mega dobrze - mnóstwo podjazdów i techniczne zjazdy, ścieżki usiane dużymi kamieniami, gałęziami, miejscami bardzo błotniste. W skrócie - raj!!!


Po pewnym czasie udało nam się wrócić na szlak, wiodący na sam szczyt. Nie będę się długo rozpisywał na jego temat - powiem krótko - jest kamienisty...


Na górze ustawiono krzyż oraz jakieś tam anteny od telewizji.


Zjazd jak zwykle oznacza mnóstwo frajdy...


Naszym celem był Boguszów - miasteczko żyjące własnym życiem, gdzie czuliśmy się jak intruzi... Bałem się zostawiać aparat, aby zrobić zdjęcie z samowyzwalczem...


Przy zjeździe w kierunku Gorców mieliśmy piękny widok na Śnieżkę.


Kolejna miejscowość to Jabłów z dość fajnym podjazdem.


Skoro był podjazd to pojawił się i zjazd. Gdyby nie dziurawy asfalt to można by pocisnąć troszkę szybciej, choć 67.4 km/h to i tak całkiem niezły wynik ;-) Jutro postaram się o więcej ;p


2008 Czarny Wałbrzych
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Wtorek, 5 sierpnia 2008 Komentarze: 7
Dystans31.93 km
Teren15.00 km
Czas02:19
SprzętLawinka
Vśrednia13.78 km/h
Vmax53.10 km/h
Więcej danych
2008 Czarny Wałbrzych
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty

Struga - Zamek Książ - Wałbrzych - Zamek Książ - Zamek Stary Książ - Wałbrzych - Struga

Oczywiście pojechaliśmy w lewo (inaczej nie można było) Co to oznacza? Otóż dzisiaj jeździła z nami Madzia :D Oto i ona.


Za nią w szaleńczym pościgu duda.


Tak więc pojeździliśmy sobie w trójkę po okolicach Wałbrzycha. W rejonie Książa nie zabrakło fajnych zjazdów. Tylko czemu oni prowadzą rowery?! ;p


No i już wiadomo, gdzie jesteśmy.


W międzyczasie zwiedziliśmy stadninę koni.


Akurat podczas wyjeżdżania ze stadniny strzeliło mi równe 6 kkm na GieTeku, co tradycyjnie uwieczniłem na zdjęciu :-)


Z Książa pojechaliśmy na dużo bardziej klimatyczne ruiny Starego Książa, po drodze odwiedzając stację benzynową w Wałbrzychu...


Tak zwane "zdjęcie sponsorowane" ;-)


Dzisiejszy dzień był bardzo spokojny, jeśli chodzi o samą jazdę, ale przecież na rowerze nie liczy się średnia, czy ilośc przejechanych kaemów... Ponoć... ;-)


2008 Czarny Wałbrzych
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 Komentarze: 4
Dystans55.38 km
Teren10.00 km
Czas02:54
SprzętLawinka
Vśrednia19.10 km/h
Vmax59.90 km/h
Więcej danych
2008 Czarny Wałbrzych
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty

Struga - Wałbrzych - Stary Julianów - Niedźwiedzica - Zgórze - Zamek Grodno -
Jez. Bystrzyckie - Złoty Las - Modliszów - Stary Julianów - Wałbrzych - Struga

Dzisiaj dużo asfaltów i piękne widoki.


Fragment przed Niedźwiedzicą to sporo zjazdów i podjazdów.


I do tego te niesamowite widoczki.




Chyba jedna z bardziej malowniczych dróg w okolicy.


Z Niedźwiedzicy, w której odwiedziliśmy koleżankę, pojechaliśmy na Zamek Grodno.
Niestety w poniedziałki jest nieczynne, więc nie mogliśmy wejść na wieżę.


Żeby było ciekawiej zaczęło lać a przed nami był bardzo trudny techniczny zjazd nad Jez. Bystrzyckie. To była dopiero frajda!!!


Przeschnęliśmy troszkę w pobliskiej knajpie i ruszyliśmy dalej - przez most, którym nie wolno chodzić ;-)


Jezioro Bystrzyckie.



Zapora wodna.




Bardzo fajne leśne serpentynki - zero widoczności ;-)


Na zakończenie dnia czekał nas 2 kilometrowy podjazd o nachyleniu 7%. Mój czas to 7'59''94, Mariusza 10'26''34 - chyba jestem troszkę szybszy ;p


Czy ktoś mi powie, że nasze polskie góry nie są piękne? Nawet w Wałbrzychu ;-)



Ja już wiem, gdzie chcę mieszkać w przyszłości...


2008 Czarny Wałbrzych
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Niedziela, 3 sierpnia 2008 Komentarze: 2
Dystans45.04 km
Teren30.00 km
Czas02:56
SprzętLawinka
Vśrednia15.35 km/h
Vmax53.80 km/h
Więcej danych
2008 Czarny Wałbrzych
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty

Struga - Zamek Cisy - Zamek Stary Książ - Zamek Książ - Świebodzice - Zamek Książ - Daisy - Struga

Dzisiaj zaczęliśmy od wdrapania się na ruiny Zamku Cisy.


Oczywiście nie ma to jak zdjęcia z "selffuckerem" ;-)


Po kilku małych problemach z nawigacją oraz przeprawie przez jakiś potoczek dotarliśmy do ruin Zamku Stary Książ.


Najciekawsze jest to, że część tych "ruin" została ponoć postawiona celowo... Ludzie to mają wyobraźnię...


Ze Starego Książa pojechaliśmy na Zamek Książ, zjechalismy do Świebodzic na zakupy i ponowanie wjechaliśmy na zamek. Muszę przyznać, że w tamtych okolicach jest dużo świetnych terenów do jazdy w XC :D Niestety na wielu ścieżkach kręci się sporo turystów.
Tutaj podjazd, na którym nieźle odstawiłem Dudę :-)


Z Książa udaliśmy się nad Jeziorko Daisy położone na terenie Rezerwatu o tej samej nazwie. Najpierw czekał na nas podjazd i oczywiście zjazd... Nie ma to jak miny ludzi widzących jak lecę ponad 40 km/h po nierównej, kamienistej ścieżce ;-) Nad Daisy znajdują się... ruiny! W tym Wałbrzychu są jakieś niezawalone budowle?!


To był ostatni punkt na ten dzień. W drodze powrotnej co niektórzy mieli już dość (patrz tytuł wpisu ;-) ale daliśmy radę :-)


2008 Czarny Wałbrzych
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Sobota, 2 sierpnia 2008 Komentarze: 3
Dystans43.47 km
Teren15.00 km
Czas02:30
SprzętLawinka
Vśrednia17.39 km/h
Vmax56.10 km/h
Więcej danych
2008 Czarny Wałbrzych
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty

Dom - PKP Poznań Główny - (235 km) - PKP Wałbrzych - Struga - Zamek Książ - Podzamcze - Struga

Zaczęło się od sprawdzenia działania hamulca awaryjnego w PKP bo maszynista ruszył, gdy jeszcze nie wszyscy rowerzyści wysiedli. Nawet oni na nas polują!
Po obiadku u dudy i popołudniowej drzemce spokojnym tempem wybraliśmy się do Zamku Książ, gdzie zrobiliśmy parę fotek.







W okolicznych lasach czekało nas parę podjazdów i zjazdów. Na kamieniach kilka razy zablokowałem przednie koło, czego efektem jest całkiem wysoki Vmax (316.5 km/h ;-)


2008 Czarny Wałbrzych
Kolejny dzień --->

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

94076.95

KILOMETRÓW NA BLOGU

25329.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

178d 21h 33m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła DT Swiss Gravel LN
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460