Moje spostrzeżenia - jest szybko :) Dużo łatwiej połyka się kilometry, trzydziestka w zasadzie nie znika z licznika, podoba mi się to. Za to dużo bardziej trzeba się skupiać na drodze, a przy prędkości >50 km/h czułem się tak jakoś dziwnie. Pewnie mi kiedyś przejdzie, ale narazie "kontakt" z podłożem jest zbyt odczuwalny ;) No i nie wszystko chodzi, jak powinno: muszę chyba zmienić tylną linkę i pancerz, bo przerzutka nie zawsze mnie słucha. Pod tym kątem górskie gripy Srama działają duuużo lepiej. Oprócz tego chyba zostałem przyjęty do grona bydgoskich szoszonów. Dziś trzy osoby mijałem na kolarkach, wszyscy machali itp. Na MTB nie zawsze się to zdarzało...
Krótko bo:
a) nadal jestem chory,
b) w ten weekend mam speckę, więc czasu mało w ciągu dnia,
c) nie mam lampek w Poznaniu, a z racji pkt. b) musiałbym jeździć nocą, więc też odpada.
Ale i tak było super! Już nawet bez trzymanki umiem jeździć ;) Jeszcze parę rzeczy do poprawy zostało (m.in poprawa położenia prawej manetki, zamiana hamulców przód/tył - prawo/lewo i w związku z tym ponowne nawinięcie owijki), ale jak narazie jestem bardzo zadowolony. Zwłaszcza z ramy - nie wiem jak by było na aluminium, ale na węglu naprawdę czuć, że amortyzuje. Jest bardziej komforotowo niż na Lawince! (pomijając przedni wideł oczywiście ;)
Jednak Wilier! Po długich rozmyślaniach podjąłem decyzję co do pierwszej szosy - padło na używaną kupkę węgla :) Sprzedający spoko, zgodził się na ewentualną odsyłkę, gdyby mi coś nie pasowało. Pooglądałem ją z każdej strony, nic nie zauważyłem. Owszem parę rzeczy trzeba jeszcze podregulować, ale ogólnie jest spoko. Przynajmniej na oko takiego szosowego laika jak ja.
Jeśli chodzi o jazdę, to WOW. Jednak szosa daje zupełnie inne wrażenia. Jeszcze boję się puszczać kierownicę bo mi dziwnie na boki lata ;) ale ogólne wrażenie spoko :) Z chęcią bym natłukł trochę kilometrów, ale dopadło mnie zapalenie krtani i Sylwia mnie nie chce puścić ;) A ja nawet nie mogę na nią nakrzyczeć... ;)
Dość gadania, poznajcie moją nową miłość - Wilmę :)
CADavg: 77 rpm | HZ: 25% | FZ: 56% | PZ: 15%
Leśne - Rynkowo - Leśne - Jachcice - Stare Miasto - Wzgórze Wolności - Wyżyny - Leśne
Miałem jechać na północ, ale pozostałości lodu na drodze i deszcz cofnęły mnie do domu. Wymiękłem. Bedąc pod klatką przestało jednak padać, więc wybrałem się na bujanie po mieście. Oczywiście znowu zaczęło padać... Wróciłem mokry, brudny i zziębnięty - suuuper :(
Po wielu godzinach spędzonych na przeglądaniu for, aukcji i sklepów musiałem przedmuchać sobie mózg chłodnym powietrzem. No więc pojechałem. Z ciekawostek to prawie bym pieszą na przejściu stuknął. Nie dość, że się przed nią zatrzymałem to jeszcze udało się opanować uślizg przedniego koła - normalnie mistrzostwo świata! :D
Od rana w Bydgoszczy pogoda pod psem, więc rower odkładałem jak się tylko dało. Był nawet pomysł na trenażer, ale na szczęście się opamiętałem ;) Wieczorem asfalty prawie całkowicie przeschły, więc wyskoczyłem na małą rundkę po okolicy. Mniejszą nawet niż zakładałem, bo mi baterie z tyłu padły. Dobrze, że coś mnie pokusiło, żeby założyć kamizelkę. Inaczej czekała by mnie zabawa w cichociemnego a to mnie strasznie wkurza, gdy to ja siedzę za kierownicą auta.
Po
wczorajszej "przejażdżce" z Dudą oraz nocnym balowaniu trzeba było się troszkę przewietrzyć. A że pogoda ładna to wyciągnąłem na rower Sylwię. Kierunek: Morasko. Asfaltami, w teren woleliśmy się nie zapuszczać. Sylwia, jak to Sylwia, za dużo mówiła, za mało jechała ;) Ale jeszcze jej odpuszczam - to dopiero początek sezonu ;) Na Morasku miłe spotkanie z Kłosiem, Rodmanem i Josipem. Przestraszyli się mnie i Dudy, więc zaczęli ostro trenować ;) No i przy okazji wydało się, jaka będzie moja tajna broń w sezonie 2014...
Tadam, oto Ona! :D
Wszyscy wokół trąbili, że będzie piękna pogoda, więc trzeba było to wykorzystać. Duda zaproponował wypad na północny zachód od Poznania, do Barczewa, gdzie znajduje się stary most kolejowy. Zaczęło się od małego spóźnienia, bo Mariusz złapał laczka. Na szczęście sobie szybko poradził i pomknęliśmy :) Większość drogi "tam" było z wiatrem, więc prędkości >30 km/h wcale nas nie dziwiły (dobrze, że nie pojechał z nami Marek, bo coś narzekał dzień wcześniej, że powyżej 30 km/h to nie będzie jeździł :p ). Słonko ładnie przygrzewało, więc asfalty były suche. Gorzej w lasach... lód, śnieg i błoto. Dobrze, że w sumie nie było tego dużo, ale rowery i tak zdążyliśmy upaprać. W Barczewie wszedłem kawałek na rozlatujący się już wiadukt. Mariusz odpuścił ze względu na lęk wysokości...
W pierwotnych planach z Obrzycka mieliśmy jeszcze pocisnąć na Ostroróg, ale dobrze, że tego nie zrobiliśmy bo zaczął nam się czas kończyć. A czekał nas długi powrót z wmordewindem. Oj, ciężko było - zwłaszcza na odcinku Obrzycko-Szamotuły. Daliśmy w palnik :) Niestety, Duda złapał bombę i rozpoczęliśmy walkę o przetrwanie ;) Za Kaźmierzem za to mnie zaczęło odcinać - brak cukru. No i tak zamulając doturlaliśmy się do Lusówka, gdzie Marian pojechał do domu, a ja świeżo naładowany glukozą pospieszyłem do Sylwii ;) Mimo, że robiłem co mogłem i tak mi się dostało, że tak długo mnie nie było... Wszystko dlatego, że tego dnia czekał nas jeszcze całonocny bal :) Dziś już mogę napisać - dałem radę. Gorzej z Sylwią, ale to już inna historia :p
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".
Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.
Karbonowa rama Flyxii FR-216
RockShox SID XX World Cup
Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25
GRIZZLY
Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)
Canyon Grizl 6 z amelinium
Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
Koła BW SuperLite 40
Opony Tufo Thundero HD 40C
LAWINKA
Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.
Rama GT Avalanche 2.0
RockShox Reba SL
Napęd Deore XT M770
Hamulce Formula RX
Koła Deore XT
WILMA
Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)