droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

MOUNTAINS are calling!

Dystans całkowity:5135.91 km (w terenie 2019.00 km; 39.31%)
Czas w ruchu:286:39
Średnia prędkość:17.92 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:80736 m
Maks. tętno maksymalne:203 (105 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:141609 kcal
Liczba aktywności:74
Średnio na aktywność:69.40 km i 3h 52m
Więcej statystyk
Czwartek, 11 sierpnia 2022 Komentarze: 1
Dystans65.32 km
Czas04:01
Podjazdy1051 m
SprzętChińczyk
Vśrednia16.26 km/h
Vmax50.45 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax171
Kalorie 2271 kcal
Temp.17.0 °C
Więcej danych
Jakie są single, każdy wie (a jeśli nie, to natychmiast trzeba to nadrobić!). Tym razem wybrałem się w okolice Siennej, żeby zjechać to, co na południe od Puchaczówki. Jak było? Jak zawsze super, choć końcówka dała mi popalić, ale po kolei:
- Pętla pod Śnieżnikiem - czerwona faktycznie bardzo łatwa; niebieska - nowa część jest po prostu zajebista z mega flow, dużą ilością małych hopek i świetnymi bandami (w końcu wiem, jak się to jeździ!) zdecydowanie do powtórzenia, nawet z dziećmi!
- Pętla Ostoja - na korzeniastej czerwonej zaliczyłem małą katapultę z rowerka, niebieska też spoko, bo w końcu jakieś techniczne sekcje z kamieniami się pojawiły.
- Pętla Jodłów - początek czerwonej fajny, bo szybki z niezłym flow, niebieska najpierw ciekawy przelot szutrem z ładnymi widoczkami, później asfaltowa ściana do podjechania...
- Pętla Międzygórze - celowo zostawiłem na koniec, choć od niej zaczynałem; część czerwona zjazdowa spoko, ale byłem nierozgrzany (a przede wszystkim nierozjeżdżony), więc bez super wrażeń; część niebieska urozmaicona m.in. kawałkami szutru oraz momentami dość widokowa; niestety źle rozplanowałem bufety na trasie i ostatnie pięć kilometrów umierałem, dawno takiej bomby nie zaliczyłem. Uratowały mnie maliny, które jadłem prosto z krzaków chyba z 15 minut (swoją drogą nigdy tylu malin nie widziałem...). Jak do tej pory najciekawsza pętla, bo są na niej i single, i górskie widoczki, i trochę szutrowej wspinaczki, ale też szybki asfalt w dół. Na pewno do powtórzenia, ale raczej w innym układzie, czyli np. auto w Międzygórzu, zacząć od podjazdów, dalej pętla Stronie, zjazd do Międzygórza, bufet i dopiero dalej w dół w kierunku Jodłowa. W końcu uczymy się na błędach, nie? :)



Piątek, 24 czerwca 2022 Komentarze: 0
Dystans143.78 km
Czas05:47
Podjazdy1882 m
SprzętWilma
Vśrednia24.86 km/h
Vmax66.32 km/h
Tętnośr.147
Tętnomax175
Kalorie 3441 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
EPOregeneracja w najpiękniejszej formie! :) Po wczorajszym skrwawieniu, coś trzeba było zrobić z wolnym dniem, więc wypróbowałem nowe-stare połączenie PKP, czyli Wrocław-Świdnica remontowaną kilka lat linią kolejową. Dojazd do Sobótki przebiegł bardzo spoko i o 8:15 zacząłem zabawę. Najpierw rozgrzewka pod Tąpadła i później najnudniejszy odcinek, czyli teleportacja do Bielawy. Tam dwie drożdżówki i jazda! Podjazd pod Przełęcz Woliborską nieźle mnie umęczył - czuję, że czerwonych krwinek jakby mniej :p Kolejna przełęcz, czyli Jugowska weszła już duuużo łatwiej (bo od Jugowa jest łatwa :p ).

Zjazd do Pieszyc super, ale z powodu miejscami wysypanego piachu, momentami robiło mi się ciepło... Za to podjazd pod Przełęcz Walimską (no dobra, nie pod samą przełęcz, bo kilometr przed nią skręcałem w prawo) rozgrzał mnie już całkowicie :) Od skrętu na Modlęcin było już tylko w dół przez moją ulubioną wiochę, czyli Glinno :) Zaczynam coraz częściej myśleć o działeczce w tym miejscu. Czy nie super by było poranną kawkę spijać z takim widokiem?

Zjazd przez Michałkową do Lubachowa, jak zawsze spoko, choć raz było blisko, gdy z przeciwka wyskoczyło zdezelowane Audi... Nad Jeziorem Lubachowskim kompletne pustki - takie lubię je najbardziej! :)

Dalszy dojazd do Świdnicy szybko i sprawnie. Na dworcu melduję się ponad godzinę przed odjazdem pociągu, więc czemu by nie skoczyć w tym czasie do Sobótki i tam wsiąść w ten sam pociąg? Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Były odcinki z wiatrem w dziób, gdzie zaczynałem żałować tego pomysłu, ale ostatecznie fajnie było dopiąć pętlę z drugiej strony Ślęży! :)

Trasa: Sobótka PKP - Strzegomiany - Będkowice - Sulistrowiczki - Przełęcz Tąpadła (384 m n.p.m.) - Tąpadła - Wiry - Jędrzejowice - Kiełczyn - Tuszyn - Włóki - Dzierżoniów - Bielawa - Jodłownik - Przełęcz Woliborska (722 m n.p.m.) - Wolibórz - Jugów - Przełęcz Jugowska (801 m n.p.m.) - Kamionki - Pieszyce - Rościszów - Modlęcin - Glinno - Michałkowa - Jezioro Bystrzyckie - Lubachów - Bystrzyca Górna - Burkatów - Bystrzyca Dolna - Świdnica - Jagodnik - Miłochów - Gogołów - Wirki - Wiry - Mysłaków - Sady - Górka - Sobótka PKP
Niedziela, 2 stycznia 2022 Komentarze: 0
Dystans69.06 km
Czas03:20
Podjazdy891 m
Uczestnicy
SprzętWilma
Vśrednia20.72 km/h
Vmax67.20 km/h
Tętnośr.128
Tętnomax177
Kalorie 1772 kcal
Temp.5.0 °C
Więcej danych
Piękne rozpoczęcie nowego roku - temperatura iście wiosenna, dobre i bardzo dobre asfalty, zimne piwko, smaczna kawa i wyborowe towarzystwo. Tak można żyć!

Trasa: Struga - Lubomin - Jabłów - Gorce - Nowy Lesieniec - Kuźnice Południowe - Unisław Śląski - Rybnica Leśna - Andrzejówka (780 m n.p.m.) - Rybnica Leśna - Rybnica Mała - Grzmiąca - Jedlina-Zdrój - Jugowice - Zagórze Śląskie - Lubachów - Złoty Las - Modliszów - Stary Julianów - Podzamcze - Struga
Środa, 28 lipca 2021 Komentarze: 0
Dystans74.56 km
Teren73.00 km
Czas04:55
Podjazdy1305 m
SprzętChińczyk
Vśrednia15.16 km/h
Vmax44.64 km/h
Tętnośr.139
Tętnomax166
Kalorie 2832 kcal
Temp.23.0 °C
Więcej danych
Pisać zbyt wiele nie będę, bo temat wyczerpałem we wrześniu jadąc identyczną trasą :) Powiem tylko, że było mnóstwo zabawy, dużo rozmów i jedna bomba na koniec ;) Na szczęście nie moja, choć muszę przyznać, że Damian miał dużo więcej sił niż ja, tylko, że gorzej je rozłożył :p Wszystkie single przejezdne, niestety sporo luźnego podłoża zabiera frajdę, bo trzeba hamować :p

Ujechaliśmy się konkretnie i o to nam chodziło! :)

Miny nietęgie, bo dopiero zaczęliśmy i jeszcze nam adrenalina buzowała i się spieszyliśmy :p

Punkt widokowy na  Obrywie Bardzkim - panorama Przełomu Bardzkiego miażdży!

Nawet Szczeliniec Wielki załapał się na zdjęcie.

Zmęczeni, ale szczęśliwi :)

Wtorek, 15 września 2020 Komentarze: 2
Dystans75.93 km
Teren75.00 km
Czas04:37
Podjazdy1269 m
SprzętChińczyk
Vśrednia16.45 km/h
Vmax40.32 km/h
Tętnośr.147
Tętnomax177
Kalorie 2814 kcal
Temp.20.0 °C
Więcej danych
Będzie po kolei, póki jeszcze coś pamiętam ;)

- Kłodzka niebieska - poza pięknymi widoczkami na początku to reszta tak sobie; sporo luźnej nawierzchni; do tego ja nie rozjeżdżony, więc frajdy niewiele; na końcówce wyręb lasu - ominąłem "barierki" i pojechałem sprawdzić, czy drwale akurat przerwy śniadaniowej nie mają - nie mieli - pogadałem z nimi i niestety musiałem cofnąć się do objazdu - nie wpuścili mnie, bo cały singiel był zawalony drzewami

- Łaszczowa niebieska -  bardzo dużo agrafek - początkowe bandy raczej słabe, później jest coraz lepiej, ale ja i tak nie umiem po nich jeździć :p mimo wszystko zaczynam łapać flow, pojawiają się małe hopy, na których można sobie fajnie pofruwać; podoba mi się :) wisienka na torcie to widok na Bardo w okolicach obrywu skalnego - miazga!!!

- Łaszczowa czerwona - hehe, kolega z pracy mówił, że prawie na niej umarł - kompletnie go nie rozumiem ;) coś pięknego! o ile ktoś lubi podjazdy :p na oko ze 4 km tak koło 8-10% - zdecydowanie jest co robić! :D

- Kłodzka czerwona - widokowo i bardzo płynnie; odcinek przez buczynowy las z mega bananem na twarzy - sporo niewielkich hopek, momentami dość wąsko i odgłos trzaskających pod kołami bukwi - z chęcią to powtórzę przy najbliższej okazji :)

- Chwalisław czerwona - tak się kiedyś jeździło po górach! nie jakieś tam sztucznie wyciosane przez las single, tylko naturalna ścieżka z pięknymi widokami i dzikimi zaroślami wokół; nawet dwa niewielkie rockgardeny były!, oj polubiłem i to bardzo!

- Złota czerwona - w sumie to mogłoby jej nie być ;) plus za widoczki z dojazdówki do parkingu na Przełęczy Jaworowej

- Orłowiec czerwona - albo singiel jest taki fajny, albo ja nauczyłem się to jeździć ;) największa frajda z całego wyjazdu (jeśli chodzi o doznania zjazdowe)

- Orłowiec niebieska - jak to na podjazdowym singlu/dojazdówce ;) żele się przydały :p bardzo fajny swojski początek z konikami w roli głównej; po drodze tablica pamiątkowa Mariana Bublewicza, jeden fragment rozkopany przez drwali, ale spokojnie dało się przejść obok

- Złota niebieska - kolejny singiel, którego mogłoby nie być... dużo luźnych kamieni i jakieś takie znużenie się pojawiło

- Chwalisław niebieska - widoki i bardzo naturalny przebieg - ogromne WOW!!! zakochałem się i na pewno na nią wrócę :)

Na koniec parę słów podsumowania. Pętla Chwalisław idealna na początek, np. dla żony, aby zobaczyła, z czym to się je, a do tego miażdży widoczkami i naturalnym przebiegiem :) Zjazd Orłowcem, daje sporo frajdy, jak już się wie, co i jak. Ogólnie to duże brawa za inicjatywę. Nie raz dziwiłem się, że "komuś się chciało". To tak mało popularne w naszym kraju... Były momenty znużenia i wypatrywania końca zakrętów, ale mimo to do domu wracałem mocno naładowany endorfinami. Dobra robota Singletrack Glacensis!!!

Piątek, 7 sierpnia 2020 Komentarze: 0
Dystans93.29 km
Czas04:28
Podjazdy1677 m
SprzętWilma
Vśrednia20.89 km/h
Vmax62.28 km/h
Tętnośr.136
Tętnomax176
Kalorie 2787 kcal
Temp.23.0 °C
Więcej danych
Dziś było wyjątkowo ładnie, więc będzie dużo obrazków ;) Zaczynamy od pierwszego postoju, czyli naleśników i piwka w Zygmuntówce. Dobrze, że smakowało, bo inaczej bym żałował mega stromego zjazdu po szutrze i kamieniach na szosówce :) Była to mniej więcej 1/3 zaplanowanej rundy, na którą udało mi się wyciągnąć kolegę z pracy.

Mateusz w sumie jeździ od niedawna, ale ma fajny rower, który prawie sam wjeżdża pod górki ;)

He he, tak dobrze to nie jest, baterii nie ma pochowanych, więc trzeba kręcić, a akurat w Górach Sowich jest gdzie! Wg mnie najfajniejsza droga w okolicy to zjazd do Jeziora Bystrzyckiego przez Glinno.

RE-WE-LA-CJA!!! Nie wiem, jak nie można kochać tego sportu! ;)

Jezioro Bystrzyckie wszyscy znają, ale tym razem było wyjątkowo spokojnie, gdyż celowo wybraliśmy się w góry w dzień roboczy.

Pod koniec wypadu Mateusz zauważył, że ma mało powietrza w tylnym kole i ostatecznie musiał przełożyć dętkę. To oraz naleśniki z serem spowodowało, że wyjazd zajął nam więcej czasu niż początkowo planowałem. Owszem, na podjazdach musiałem trochę czekać, ale ogólnie Mateusz świetnie sobie radził. No i przynajmniej było się do kogo odezwać podczas mozolnej wspinaczki - na zjazdach nie mieliśmy na to czasu ;) Mam nadzieję, że już niedługo powtórzymy podobną akcję :)

Trasa: Pieszyce - Bielawa - Jodłownik - Przełęcz Woliborska (722 m n.p.m.) - Wolibórz - Jugów - Przełęcz Jugowska (801 m n.p.m.) - PTTK Zygmuntówka - Pieszyce - Przełęcz Walimska (755 m n.p.m.) - Glinno - Michałkowa - Jezioro Bystrzyckie - Zagórze Śląskie - Jugowice - Walim - Przełęcz Walimska (755 m n.p.m.) - Pieszyce
Czwartek, 20 czerwca 2019 Komentarze: 0
Dystans46.22 km
Teren45.00 km
Czas03:17
Podjazdy1284 m
SprzętChińczyk
Vśrednia14.08 km/h
Vmax52.90 km/h
Tętnośr.164
Tętnomax189
Kalorie 2713 kcal
Temp.20.3 °C
Więcej danych
CADavg: 71 rpm | Garmin Connect | Sobótka - Tąpadła - Ślęża - Sulistrowiczki - Suliwoods - Radunia - Winna Góra - Księginice Małe - Strzegomiany - Sobótka


Sobota, 24 czerwca 2017 Komentarze: 8
Dystans171.57 km
Teren5.00 km
Czas06:39
Podjazdy2014 m
SprzętWilma
Vśrednia25.80 km/h
Vmax71.10 km/h
Kalorie 3986 kcal
Temp.25.7 °C
Więcej danych
CADavg: 86 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - WOMP - Ołtaszyn - Komarowice - Szukalice - Galowice - Wilczków - Jaksonów - Przecławice - ERROR - Tyniec nad Ślężą - Popowice - Jordanów Śląski - Świątniki - Księginice Małe - Będkowice - Sulistrowiczki - Przełęcz Tąpadła (384 m n.p.m.) - Sady - Górka - Sobótka - Strzegomiany - Będkowice - Sulistrowiczki - Przełęcz Tąpadła - Tąpadła - Wiry - Jędrzejowice - Kiełczyn - Tuszyn - Włóki - Dzierżoniów - Pieszyce - Kamionki - Przełęcz Jugowska (801 m n.p.m.) - Sokolec - Przełęcz Sokola (754 m n.p.m.) - Rzeczka - Walim - Przełęcz Walimska (755 m n.p.m.) - Modlęcin - Glinno - Michałkowa - Jezioro Bystrzyckie - Lubachów - Złoty Las - Modliszów - Komorów - Milikowice - Witków - Stary Jaworów - ERROR - Nowy Jaworów - PKP Jaworzyna Śląska - teleportacja :) - PKP Wrocław Główny - Koszarowa

Ponoć obraz jest wart więcej niż tysiąc słów, więc dziś będzie sporo zdjęć :) No to zaczynamy!
W sobotę zmuszony jestem wstać dość wcześnie, bo o 7 rano muszę zameldować się na godzinkę w pracy. W międzyczasie wcinam śniadanie, trochę pogaduszek o rowerach i jazda! Jednak już po paruset metrach wjeżdżam na drogę gruntową między działkami. Tak mi się wydawało, że nie ma tam asfaltu, ale zaufałem nawigacji... Kilka słów o niej. Trasę zaplanowałem na GoogleMaps, ale z włączonym "rowerkiem" i to przez niego zaliczyłem kilka errorów... Link do stworzonej w GoogleMaps trasy wrzucam do  GPSVisualizera, dzięki czemu mam gpx'a, którego następnie wrzucam do plotaroute, gdzie dodaję ewentualne wskazówki o ważnych punktach i ściągam plik tcx, który ostatecznie ląduje w Garminie w folderze NewFiles. Trochę to skomplikowane, ale działa ;)

No dobra - miał być wpis o wycieczce a nie o Garminie ;) Po wyjechaniu z miasta dziwnie zaczęło mnie kuć lewe kolano, a po chwili prawe :( Nie mam pojęcia, czym było to spowodowane, ale ważne że po paru kilometrach przestało. Wiatr trochę przeszkadza, więc jadę spokojnie. Niestety w Przecławicach łapię konkretnego errora. Niby można było nadłożyć trochę km i objechać asfaltem, ale droga początkowo dobrze się zapowiadała, jednak po pewnym czasie zmieniła się w coś takiego. Zdecydowanie nie na szosówkę!


W sumie bawię się w taką orkę prawie 5 kilometrów :) aby za Tyńcem wskoczyć na rewelacyjny asfalt z jeszcze bardziej rewelacyjnym widoczkiem. Ehhhh... mógłbym tamtędy jeździć codziennie!!!


Dojeżdżając do drogi okalającej Ślężę ostatecznie rezygnuję z powrotu do Wrocka rowerem i funduję sobie gratisową pełną pętlę, co daje mi dodatkowe 22 km i pewnie z 300 w pionie. W pakiecie znajdują się pozdrowienia od kolarzy jadących z naprzeciwka :)


Przede mną chyba najnudniejszy odcinek, czyli przelot do Pieszyc. Robi się płasko, a boczno-przedni wiatr nie pomaga.
Nudę zabija piękna panorama Gór Sowich oraz pole golfowe Gorko Golf.


W Kamionkach zaczyna się clou wyjazdu, czyli podjazd na Przełęcz Jugowską. Na odcinku 9,5 kilometra mamy przewyższenia 453 metry a średnio 5%. Na najbardziej nachylonych 100 metrach maksymalnie "tylko" 10%, czyli jest to przyjemny i długi podjazd. A przynajmniej taki pewnie by był, gdybym nie miał już 100 kilometrów w nogach :)


Był podjazd, będzie i zjazd (minął nadzwyczaj szybko ;) W Sokolcu robię dłuższą pauzę pod sklepem i zaczynam podjeżdżać pod kolejną z przełęczy - Sokolą. Jednak, żeby nie było zbyt łatwo, wybieram skrót... 1300 metrów ze średnim nachyleniem 11%. Miejscami 20% - myślałem, że się na plecy przewrócę :p


Po wdrapaniu się na przełęcz mam serdecznie dość. Dobrze, że przede mną długi zjazd do Walimia. Na 4,2 km zjazdu wykręcam średnią 52,6 km/h co daje mi... 160 miejsce na stravie!!! Koleś, który ma KOM'a wykręcił średnio 73,7 km/h z maksem 92,5 km/h. Psychole...

W Walimiu znowu trochę pobłądziłem, bo Garmin chciał mnie poprowadzić jakąś ścianką, ale po przejechaniu przez park, w którym odbywa się akurat impreza, trafiam na właściwą drogę prowadzącą na Przełęcz Walimską.


Widoczki powalają!


Do szczęścia brakuje tylko zimnego browarka i Mariana, który powiedziałby, który z pagórków to Węgielnik ;)


Ciekawe, co jest za zakrętem ;)


Za Przełęczą Walimską skręcam w lewo w super drogę przez Glinno i Michałkową. Równy asfalt na szerokość jednego samochodu, sporo zakrętów przez urokliwe wioski, mega widoczki i co najważniejsze... jadę w dół :) W sumie 8,1 kilometra i średnio 4% zjazdu. Bajka!!!


Widokówka z Wielką Sową w tle :)




Po 15 minutach świetnego zjazdu ląduję nad Jeziorem Bystrzyckim (lub jak kto woli Lubachowskim). Dziwnie duże łabędzie tam mają :)


Zapora na jeziorze ma 44 metry wysokości i  230 metrów długości.




Widoczki po prostu miażdżą :)




W tym miejscu fotorelacja się kończy, bo w Lubachowie zerkam na odjazdy pociągów z Jaworzyny Śląskiej i stwierdzam, że wyrobię się na ten za niecałą godzinę. W końcu zostały mi tylko 22 kilometry... Zapomniałem tylko, że zaplanowałem sobie jeszcze wdrapywanie się do Modliszowa ;) Żeby było ciekawiej, już przed samą Jaworzyną, trasa na Garminie znowu prowadzi jakimś polem, jednak tym razem, nauczony poranną orką, wybieram objazd asfaltami, przez co robi się jeszcze dalej do dworca.  Koniec końców na peron wpadam trzy minuty przed odjazdem. Ufff, udało się :) To był MEGA wypad!!! :)
Wtorek, 25 kwietnia 2017 Komentarze: 4
Dystans47.01 km
Teren45.00 km
Czas03:14
Podjazdy1338 m
SprzętChińczyk
Vśrednia14.54 km/h
Vmax43.70 km/h
Tętnośr.151
Tętnomax179
Kalorie 2247 kcal
Temp.15.1 °C
Więcej danych
CADavg: 79 rpm | Garmin Connect | Sobótka - czarny - zielony - Przełęcz Tąpadła (384 m n.p.m.) - Ślęża (717,5 m n.p.m) - Wieżyca (415 m n.p.m.) - czarny - zielony - Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Wieżyca - czarny - Przełęcz Tąpadła - Trakt Bolka - Sobótka

No to polatałem dzisiaj, choć po pierwszym zjeździe ze Ślęży już chciałem rower na olx wystawiać... Ale od początku :)


Do Sobótki dojechałem koło południa, z domu mam 45 minut autem, więc nie jest źle - można od czasu do czasu wpaść poćwiczyć technikę, a to zawsze się przyda!


Mniej więcej kojarzyłem, co jest w którym kierunku (choć byłem tu tylko raz do tej pory) - na dziś zaplanowałem kręcenie po masywie Ślęży bez "zaliczania" Raduni. Plan prosty - najpierw robię łydę od Tąpadeł na Ślężę a później technikę żółtym w dół. Przy okazji odkrywam fajny techniczny podjazd zielonym szlakiem, na którym zdobywam KOM'a :)


Podjazd na Ślężę wchodzi dobrze, ale zjazd to jakaś masakra w moim wykonaniu. Mnóstwo podpórek, strach w oczach i pełne gacie... Dobrze, że przynajmniej turystów niewielu, by bym się spalił ze wstydu ;) W takich momentach wychodzi jazda na szosie i chomikowanie na trenażerze a mała ilość kilometrów w prawdziwym terenie. Zjazd zmęczył mnie jeszcze bardziej niż podjazd. Zacząłem się nawet obawiać, jak będzie na drugiej pętli i czy czasem czegoś nie wywinę na zmęczeniu...


Na łagodniejszym fragmencie drugiej pętli przemyślałem kilka rzeczy i po parunastu minutach wspinaczki przystąpiłem do właściwego sprawdzianu umiejętności. Ale najpierw dociśnięcie kasku (trochę mi spadał na oczy) i zapięcie pasa biodrowego od plecaka za plecami, a nie na brzuchu. To drugie dało bardzo dużo bo za pierwszym razem nie mogłem swobodnie wysunąć się za siodło, bo zdarzało się, że haczyłem pasem o siodełko. Teraz było o wiele lepiej!!! Owszem, zaliczyłem dwie podpórki z powodu złego wyboru toru jazdy (były do uniknięcia, ale za późno zareagowałem) i jeszcze jedną na zjeździe z Wieżycy (według mnie najtrudniejszy fragment, będę musiał trochę pokombinować, żeby go kiedykolwiek zjechać... (to nie ta łatwizna ze zdjęcia, jakby co).


Zjazd na drugiej pętli dał mi sporo frajdy (w przeciwieństwie do tego na pierwszym kółku). Na trzecią pętlę już się nie zdecydowałem - okrążyłem masyw Traktem Bolka i pognałem na parking do samochodu. I wiecie co?! Na ostatnim zjeździe, dosłownie 500 metrów od auta złapałem laczka z tyłu :( Do samochodu rower doprowadziłem, a w tym czasie mleczko zrobiło swoje - wygląda na to, że opona się uszczelniła! Oh yeah! :)
Poniedziałek, 25 kwietnia 2016 Komentarze: 0
Dystans26.45 km
Teren20.00 km
Czas01:46
Podjazdy546 m
SprzętChińczyk
Vśrednia14.97 km/h
Vmax48.60 km/h
Tętnośr.122
Tętnomax174
Kalorie 1123 kcal
Temp.3.3 °C
Więcej danych
2016 Kawalerski Waldeburg
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

CADavg: 77 rpm | Garmin Connect | Struga - Cisy - Stary Książ - Książ - Wałbrzych - Szczawno-Zdrój - Struga

Tym razem Marian dał radę i poszedł z nami na rower. Zaczęliśmy od opalania na zamku Cisy.


Po opalaniu trzeba było się trochę schłodzić.


Nie zabrakło również czasu na zabawy grupowe ;)


Marianowi chyba nie do końca się podobało, bo zaczął się bać :)


Jeden z mostów na Pełcznicy się zerwał, więc trzeba było dać sobie radę inaczej.


Lekkie rowery jednak się przydają!


A Marian nadal się boi :)


No jedziecie, czy nie?!


Książ taki ładny!


A najważniejsze, że Złoty Pociąg się odnalazł!




2016 Kawalerski Waldeburg
<--- Poprzedni dzień

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

105756.25

KILOMETRÓW NA BLOGU

27989.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.36 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

200d 13h 38m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460