rowerowe historie

daVe
Wpisy archiwalne w kategorii

MOUNTAINS are calling!

Dystans całkowity:3154.35 km (w terenie 1390.00 km; 44.07%)
Czas w ruchu:178:56
Średnia prędkość:17.63 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:41533 m
Maks. tętno maksymalne:203 (105 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:78943 kcal
Liczba aktywności:54
Średnio na aktywność:58.41 km i 3h 18m
Więcej statystyk
Niedziela, 24 kwietnia 2016 Komentarze: 1
Dystans50.23 km
Teren45.00 km
Czas03:25
Podjazdy1464 m
SprzętChińczyk
Vśrednia14.70 km/h
Vmax56.60 km/h
Tętnośr.129
Tętnomax169
Kalorie 2013 kcal
Temp.3.5 °C
Więcej danych
2016 Kawalerski Waldeburg
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

CADavg: 76 rpm | Garmin Connect | Struga - Lubomin - Chełmiec - Lubominek - Modrzewiec - Jagodnik - Trójgarb - Lubomin - Struga

Kolejny dzień tylko z Adrianem, Marian znowu został w domu :( Tym razem Chełmiec i Trójgarb. Ślad z Bike Maratonu wgrany do Garmina, rowery gotowe i tylko pogoda nie taka, jak oczekiwaliśmy. Chełmiec nam w nocy posiwiał...


Generalnie w ciągu całego dnia pogoda była kiepska. Za to czasami przychodziły momenty takie, jak ten. Bajka!!!


Który to już raz na Chełmcu?!


Masyw Trójgarba przyniósł sporo fail'i nawigacyjnych. Były ściany nie do zjechania, strumienie i znikające w krzakach ścieżki. W pewnym momencie ślad zaczął prowadzić mocno w górę środkiem strumyka... Pytanie, czy ze śladem było coś nie tak, czy to góry się przesunęły?! ;)


Mimo wszystko wypad się udał. Było dużo łagodniej niż w Głuszycy, ale ostatecznie trochę przewyższeń też się nazbierało :) Rejony jeszcze bardziej dzikie, prawie zero ludzi. Aż dziwne, że tak mało osób jeździ po wałbrzyskich pagórkach.




2016 Kawalerski Waldeburg
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Sobota, 23 kwietnia 2016 Komentarze: 2
Dystans74.94 km
Teren65.00 km
Czas04:50
Podjazdy2100 m
Uczestnicy
SprzętChińczyk
Vśrednia15.50 km/h
Vmax62.30 km/h
Tętnośr.143
Tętnomax181
Kalorie 3408 kcal
Temp.7.7 °C
Więcej danych
2016 Kawalerski Waldeburg
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

CADavg: 75 rpm | Garmin Connect | Głuszyca - Grzmiąca - Zamek Rogowiec - Schronisko Andrzejówka - Przełęcz pod Szpiczakiem - Przełęcz pod Czarnochem - Przełęcz Sokola - Wielka Sowa - Walim - Kompleks Włodarz - Przełęcz Marcowa - Głuszyca

Ehh, co to był za dzień! :) Szkoda tylko, że Mariusz musiał zostać w domu ;(
Zaczynamy ostro. Nawet bardzo! Ściana taka, że nie ma opcji podjechać całości. Niezły początek wycieczki...


Dalej jest piękny singiel zboczami Jedlińca i Jałowca. Widoczki rewelacja, ale nie ma na nie dużo czasu bo trzeba się koncentrować na ścieżce, żeby czasem z niej nie zlecieć :)


Trochę zjechaliśmy i znowu zaczęły się ścianki po 25%!!! W pewnym momencie Adrian zrywa łańcuch - dobrze, że mam spinki bo inaczej jechałby chyba na gumie od gaci :p Po 20 kilometrach docieramy do Andrzejówki. Wydaje nam się, że jedziemy całą wieczność, a to dopiero 20 km! Pojawia się zwątpienie, czy przejedziemy zaplanowaną całość, ale zimne piwko rozjaśnia nasze umysły i poprawia nastrój ;)


Kolejny fragment to mniej zdjęć a więcej zjazdów. W Sierpnicy miły i przyjemny kawałek ;) Jedziemy i jedziemy a końca nie widać... Przeklęty asfaltowy podjazd - masakra!!! Podjazd na Wielką Sowę idzie jakby sprawniej, ale nogi coraz bardziej dają o sobie znać. Momentami jest niezły zapiek :)


Zjazd z Sowy to znowu sporo frajdy. W Walimiu pepsi pod sklepem i kolejna wspinaczka, tym razem przez Mosznę i Włodarza. Dalej jeszcze trochę przebijania się przez patyki pozostawione po wyrębie, Przełęcz Marcowa, Cesarskie Skałki i samochód zaparkowany pod zakładem pogrzebowym. Przeżyliśmy!


Trasę Zielona Głuszyca Walim polecam każdemu! Bardzo dobrze oznakowana (no może poza 3-5 miejscami), super widoki, mega strome ścianki, zabawa na zjazdach. Do tego spokój i uczucie obcowania z górami sam na sam. RE-WE-LA-CJA!!!

PS Małe sprostowanie - jednak nie polecam każdemu... Trzeba mieć co nieco pod nogą, bo lekko nie jest!

PS2 1x11 nie jest dobrym pomysłem. Nadal żałuję, że nie było nam dane tego sprawdzić na skórze Adriana, który w ostatniej chwili wziął rower Małżonki :D



2016 Kawalerski Waldeburg
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Piątek, 22 kwietnia 2016 Komentarze: 0
Dystans49.20 km
Teren45.00 km
Czas03:24
Podjazdy1330 m
SprzętChińczyk
Vśrednia14.47 km/h
Vmax49.90 km/h
Tętnośr.136
Tętnomax167
Kalorie 2378 kcal
Temp.11.5 °C
Więcej danych
2016 Kawalerski Waldeburg
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

CADavg: 73 rpm | Garmin Connect | Sobótka - Kamieniołom - Górka - Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Trakt Bolka - Radunia - Łąka Sulistrowicka - Przełęcz Tąpadła - Sulistrowice - Będkowice - Strzegomiany - Sobótka

W życiu trzeba się dobrze ustawić, więc przedłużyłem służbowy pobyt we Wrocku, a że nigdy nie byłem na Ślęży, tego dnia chciałem ją dobrze spenetrować :)


Ta góra od zawsze mi się podobała. Wyrasta spośród niczego :) Wcale mnie nie dziwi, że od wieków pobudzała wyobraźnię. Moją pobudziła do tego stopnia, że na początku wycieczki zafundowałem sobie sporo off-road'u :) Po chwili jednak stwierdziłem, że więcej zobaczę wracając na ubite szlaki :)


Podjazd na szczyt od Tąpadeł trochę się ciągnie, ale nie sprawia większych trudności. Zjazd jest "troszkę" ciekawszy.
W kilku miejscach niezłe AGD się robi :) W sumie zaliczyłem kilka podpórek, ale jak na pierwszy zjazd tą trasą nie było źle. 
W każdym razie ludzie uciekali spod moich 29'cio calowych kół ;)


PS Jak wszystko pójdzie po mojej myśli to niedługo lepiej poznam te okolice :)




2016 Kawalerski Waldeburg
Kolejny dzień --->
Niedziela, 3 maja 2015 Komentarze: 0
Dystans13.01 km
Czas00:50
Podjazdy562 m
SprzętLawinka
Vśrednia15.61 km/h
Vmax68.66 km/h
Temp.6.0 °C
Więcej danych
2015 Żłobek Černý Důl
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci

CADavg: 68 rpm | Černý Důl - Cihlářská bouda - Pražská bouda - Cihlářská bouda - Černý Důl

Kilometrów niewiele, bo cały dzień spacerowaliśmy między kopalniami wapienia, stąd tylko na wieczór lekkie przepalenie na naszej góreczce. Poszło nadzwyczaj dobrze, nie wrzuciłem na więcej niż 24 ząbki z tyłu. Widocznie miałem, jak to Marian zgrabnie ujął - dzień konia :D




2015 Żłobek Černý Důl
<--- Poprzedni dzień
Sobota, 2 maja 2015 Komentarze: 0
Dystans48.09 km
Teren5.00 km
Czas03:59
Podjazdy1514 m
SprzętLawinka
Vśrednia12.07 km/h
Vmax63.56 km/h
Temp.8.0 °C
Więcej danych
2015 Żłobek Černý Důl
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci

CADavg: 62 rpm | Černý Důl - Cihlářská bouda - Pražská bouda - Černá hora - Janské Lázně - Hoffmannova bouda - Černý Důl - Cihlářská bouda - Pražská bouda - Zahrádky - Pec pod Sněžkou - Pražská bouda - Cihlářská bouda - Černý Důl

Nasi młodzi rodzice postanowili sprawdzić nosidełka w drodze na Czarną Górę, a my postanowiliśmy sprawdzić rowery.
Zwłaszcza, że Sylwia była w górach z rowerem po raz pierwszy i nie wiedziała jeszcze, do czego służy młynek ;)


W sumie to trochę pechowo, zaczynać od TAKIEGO podjazdu, no ale co zrobić, trzeba walczyć ;)
 

Sylwia walczyła bardzo dzielnie. Musiała zejść dosłownie na paredziesiąt metrów, ale było tam pewnie ze 20%, więc wybaczam ;) Gorzej, że jak zaczęliśmy wspinaczkę na Czarną Górę, pojawił się śnieg. Duuużo śniegu :)


Po tym już się nie dało jechać. W zasadzie do samego szczytu leżało ubite szare coś, więc wspinaczkę na 1299 m n.p.m. odpuściliśmy, ale i tak GPS pokazał 1288 metrów. Mój nowy rekord! :)

Na szczęście dalej było już dużo łatwiej (nie dla wszystkich oczywiście ;)


Po szybkim zjeździe, obiedzie w Hoffmannovej i zamianie Sylwii na Mariana ruszyłem pod górę po raz kolejny. Z Pražskiej boudy lecimy do Peca i z powrotem pod górę do Pražskiej, gdzie z trudnościami (bo było już dość późno) udało się dostać jasne pełne. Ehhhh, bajka... :)






2015 Żłobek Černý Důl
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Piątek, 1 maja 2015 Komentarze: 1
Dystans33.17 km
Czas01:38
Podjazdy971 m
SprzętLawinka
Vśrednia20.31 km/h
Vmax61.23 km/h
Temp.6.0 °C
Więcej danych
2015 Żłobek Černý Důl
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci

CADavg: 71 rpm | Černý Důl - Cihlářská bouda - Pražská bouda - Pec pod Sněžkou - Velká Úpa - Temný důl - Horní Maršov - Svoboda nad Úpou - Janské Lázně - Černý Důl

Pierwszy raz w tym roku w górach z rowerami. I nie tylko :) W sumie było nas pięć par... i cztery słodziaki w wieku siedem i pół, sześć i pół, pięć oraz trzy miesiące! Na rowerach dużo nie pojeździliśmy, ale frajdy mieliśmy wystarczająco dużo. Zosia, Ania, Zuzia i Basia już się o to postarały ;)

Zatrzymaliśmy się w Chacie Purkhybl. POLECAM!!! Jeszcze nigdy nie byłem w takim miejscu! Sauna, jacuzzi, kociołek z gorącą wodą na zewnątrz, kominek, prywatna winiarnia i takie tam :) Żyć nie umierać! A najlepsze, że tuż pod domem podjazd z grubo ponad 500 metrów przewyższenia!


Było po czym łapać oddech... Prawie 6 km ostrej sztajfy. Momentami prawie się na plecach lądowało :)


Widoczki rewelacyjne, cisza, spokój. Nie to co u nas...


Miejscami śnieg nadal zalega. Jednak jeszcze jest za wcześnie na swobodną jazdę po górach, o czym więcej jutro ;)


Trzeba powrócić w te rejony w wakacje :)




2015 Żłobek Černý Důl
Kolejny dzień --->
Niedziela, 11 maja 2014 Komentarze: 1
Dystans29.09 km
Teren15.00 km
Czas01:36
Podjazdy635 m
SprzętLawinka
Vśrednia18.18 km/h
Vmax63.56 km/h
Temp.12.0 °C
Więcej danych
CADavg: 73 rpm | Struga - Lubomin - Chełmiec - Boguszów - Gorce - Jabłów - Lubomin - Struga

Zawsze w maju jeden weekend spędzamy u Mariusza rodziców. Zawsze też wjeżdżamy na Chełmiec.
Tym razem nie mogło być inaczej!


Podjazd szału nie robi, ot szutrówka do góry, momentami dość stroma. Gdy wyjeżdżaliśmy było piękne słońce, na szczycie padał deszcz, więc trochę czasu spędziliśmy na pogawędce z Jackiem - stałym bywalcem u Grabka.


Gdy się trochę przetarło polecieliśmy w dół trasą grabkowego maratonu. Chociażby dla tych paruset metrów zjazdu warto wdrapać się na szczyt. Mimo, że nie robi dużych trudności to momentami adrenalina skacze. Np. gdy kij wpada w zacisk hamulca :)


Niestety, czas nam się kończył, więc do domu wróciliśmy asfaltami, co nie oznacza, że się oszczędzaliśmy. Górkę za Jabłowem wjeżdżałem na nogach z waty... Za to zjazd... rewelacja :) W domu szybkie mycie bike'ów i powrót do domu. Auto tym razem nie sprawiało problemów ;) Weekend upłynął bardzo szybko, szkoda maratonu, na który nie dotarliśmy. Ale kto wie, może tak miało być?


Sobota, 10 maja 2014 Komentarze: 3
Dystans59.42 km
Teren35.00 km
Czas03:19
Podjazdy1087 m
SprzętLawinka
Vśrednia17.92 km/h
Vmax66.74 km/h
Temp.14.0 °C
Więcej danych
CADavg: 68 rpm | Struga - Cisy - Książ - Auchan - Daisy - Pogorzała - Modliszów - Złoty Las - Lubachów - Jez. Lubachowskie - Zagórze Śląskie - Dziećmorowice - Stary Zdrój - Szczawno Zdrój - Struga 

Jechaliśmy na marton, ale niestety nie dojechaliśmy. Po nocce u rodziców Dudy Toyotka odmówiła posłuszeństwa. Tryb awaryjny, check engine, awaria kontroli trakcji i takie tam. Zamiast do Złotego Stoku auto pojechało lawetą do serwisu w Wałbrzychu. Koniec końców okazało się, że coś nam wpier*** kabel od masy, ale niesmak pozostał ;) No i maraton przepadł... ;(


W zamian wybraliśmy się na małą rundkę po okolicy.


Były podjazdy, mostki, korzenie i zjazdy. Nawet takie usłane liśćmi.


I właśnie na jednym z nich Marian ma kolejną awarię - klasyczny snake po walnięciu w ukryty kamień. Ale spoko - mamy łatki i klej, więc bierzemy się do roboty. Pewnie by się nam udało, ale klej chyba się spsuł bo nawet łatki się nie trzymał, a co dopiero dętki :) Dobrze, że do oszołoma niedaleko, więc podskoczyłem po gumę "Italian style". Ważyła chyba z pół kilo, podejrzewam, że na samej dętce można by jeździć :)


Nie zrażając się porażkami pokręciliśmy dalej. Fajnie było, nawet bardzo!


Miejscami Marian próbował się ścigać. Tu na przykład wystartowaliśmy z dołu, ja się zatrzymałem, aby zrobić zdjęcie, po czym wróciłem do zawodów, kto będzie pierwszy na tamie. WYGRAŁEM! Oj, noga podawała w trakcie tego weekendu - myślę, że w Złotym Sylwek Swat był do porobienia :p


Ładnie, nieprawdaż? :)


Zdjęć sporo bo i czasu miałem dużo - dawno mi się tak lekko nie podjeżdżało pod wałbrzyskie "zmarszczki" :) Szosa działa!


A tutaj ślad z naszej włóczęgi, dla potomnych.
Niedziela, 16 czerwca 2013 Komentarze: 0
Dystans20.00 km
Teren10.00 km
Czas01:09
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia17.39 km/h
Vmax38.03 km/h
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 69 rpm | Struga - Podzamcze - Struga

Wybraliśmy się z Mariuszem na pogolonkowe kręcenie nogą do jego dziadków. Po kawce i ciastku ruszyliśmy na okoliczne pagórki - w końcu rowery nie mogą być czyste... Po powrocie znowu trzeba było zmyć to śmierdzące błoto, bo inaczej bym rowerów do auta nie wziął! ;)
Sobota, 15 czerwca 2013 Komentarze: 13
Dystans70.91 km
Teren50.00 km
Czas06:16
Podjazdy2538 m
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia11.32 km/h
Vmax48.06 km/h
Tętnośr.168
Tętnomax194
Kalorie 5867 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 72 rpm | HZ: 2% | FZ: 22% | PZ: 76%

Totalne, górskie upodlenie...

Kolejna wizyta w Karkonoszach za nami. Pierwsze górskie giga zaliczone. Może nie w najlepszym stylu, ale o tym za chwilę.
Karpacz przywitał nas piękną pogodą. Czasu przed startem nie mieliśmy zbyt wiele, ale ze wszystkim się wyrobiliśmy. Podjazd pod Wang solidnie rozciągnął stawkę i chyba każdy jechał tam, gdzie powinien (no może poza Zbyszkiem, który już wtedy sapał jak lokomotywa gdzieś w połowie peletonu ;)

Pierwszy wjazd w teren i zaczyna się frajda. Początkowo jest lajtowo, ale to nie znaczy, że nie ma co robić - już wtedy klocki się pięknie podsmażyły. Gdy zaczęły się konkretniejsze zjazdy wyszło na jaw, że na nich nie poszaleję... Jeszcze nigdy nie miałem takiej blokady jak tym razem. Zero czucia roweru, strach przed każdym większym uskokiem. Przyznaję się bez bicia - sprowadzałem. Dużo za dużo. Czasowo wcale na tym tak bardzo nie traciłem, ale niesmak pozostał.

Do rozjazdu na giga dojeżdżam ze sporym zapasem. Pod górkę kręci mi się całkiem przyzwoicie. Gorzej w dół... Zjazd z Dwóch Mostów - jak dla mnie kompletna masakra. A wiem, że jest możliwy do zrobienia, bo większość trasy tasowałem się z Rafałem Ignaczakiem z miejsowego MKS 11 i on zjeżdżał wszystko. Dosłownie!!! Na podjazdach zawsze go doganiałem, ale to co robił jadąc w dół... nie do pomyślenia!

Gdzieś na 40 km przełączam się z trybu "jeszcze próbuję się ścigać" na tryb "próbuję dojechać do mety". Nie mam klasycznej bomby, ale sił zaczyna brakować, a do tego dochodzi niezadowolenie z braku techniki. Bufet na giga to dla nas ratunek po wspinaczce pod nasłonecznioną łąkę. Dochodzi mnie tam znajomy z Bydgoszczy, Maciej Ochendal z Bydzia Power i staram się go gonić, dzięki czemu nawet parę osób wyprzedziłem.

Powrót na pętlę mega to znowu konkretny popas na bufecie i systematyczne łykanie ogona mega, co lekko podbudowywuje. Na nowym asfalcie nad Chomontową wrzucamy nawet na chwilę twardsze przełożenie, stajemy na pedałach i pokazujemy, jak się jeździ na giga :p

O dziwo nie osłabłem, a nawet się trochę pobudziłem :) Do tego na zjazdach zaczyna być już lepiej, zjeżdżam zdecydowanie więcej, czasami tylko blokowany przez megowców. Chyba jednak większość siedzi w głowie... Zjazd korzeniami na żółtym oczywiście początkowo sprowadzam, mijam Krzycha męczącego się z nadgarstkiem, a gdzieś od połowy zaczynam nieśmiało próbować swoich sił i nawet jakoś to idzie. Wkurzam się tylko, jak ja rzeźbię między kamieniami a bokiem wyprzedza mnie koleś zbiegający z rowerem pod pachą :D To było nie fair :p

Końcówka to znany fragment z agrafkami, które tradycyjnie odpuszczam. Może na świeżo bym spróbował, ale nie po prawie 70 km męczarni... Jeszcze tylko łączka na hamulcu, uskok "!!! !!!" z buta i upragniona meta, a tam wesoła gromadka Goggli wygrzewająca się na trawce :)

Czas: 6:23:53.2
Check point1: 2:32:30 / 106
Check point2: 5:01:45 / 113
GIGA Open: 109/131 (+13 DNF)
GIGA M2: 37/40 (+3 DNF)
Strata: 02:23:50 (Bartosz Janowski)
DST: 70,91 km
AVG: 11,08 km/h
Vmax: 48,06 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
klosiu – 68 (28 M3) – 5:23:20.5
JPbike – 89 (35 M3) – 5:42:58.7
Marc – 100 (36 M2) – 6:04:49.2
daVe - 109 (37 M2) - 6:23:53.2
duda - 129 (40 M2) - 7:37:40.1
toadi69 - 130 (22 M4) - 7:47:52.7

W przeciwieństwie do pozostałych, jak dla mnie było trudniej niż rok temu. Pewnie to kwestia pogorszenia techniki i przez to takie wrażenie. Na dzień dzisiejszy mam dość tej trasy, ale pewnie za tydzień mi przejdzie ;) Wynik jest jaki jest. Jakby się tak zastanowić to nawet nie jest tragicznie. W końcu udało się zapunktować do drużynówki!!! Po tegorocznym Karpaczu wiem jedno - więcej ciężkiego terenu, mniej śmigania po asfaltach i leśnych duktach!

Na pierwszych odcinkach byłem całkiem rześki i czysty ;)


Na zjazdach robiłem różne dziwne rzeczy, których do teraz nie rozumiem... Jak tutaj na przykład... Jadę.


Szukam grzybów.


Jadę dalej... (I co Wy na to powiecie?! Wstyd i hańba... Jeszcze się sfotografować dałem... ;)


Żeby nie było, coś tam zjechałem.


Nie ma co narzekać. Trza jeździć! A maraton był super. Trasa po prostu mega, świetnie przygotowana (choć na około 25'tym km brakowało strzałek, na pewno ktoś je zawinął...), rewelacyjna pogoda i super atmosfera. Chyba przesiadam się na giga na stałe, jest o wiele spokojniej, bez niepotrzebnej napinki. Nawet pogadać sobie można :) 6,5 godziny w siodle dało wycisk, były momenty zwątpienia, co ja tam robię (ale kto takich nie ma?), ale nie żałuję świetnej przygody "w świecie agd" :D


PS Przyprowadzić mi tego, co mówił, że nie będzie błota!!!

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo. Ostatnio częściej jednak wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.

87153.55

KILOMETRÓW NA BLOGU

22516.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.27 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

166d 13h 07m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt Deore XT M8000
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Jeszcze zbyt wcześnie, aby wydawać ostateczny werdykt, ale wydaje mi się, że zamiana szosy na szutrówkę to był jednak strzał w dziesiątkę!

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (46/30 + 11/34)
  • Koła DT Swiss Gravel LN

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem. Nawet dziecko w foteliku wozi!

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. W sam raz na moją nadwagę ;) Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460