237.17 km - TTR-N z przygodami
Kategoria Foto, >200, Twarde lądowania, Video
Sobota, 5 lipca 2008
Komentarze: 16
Dom - PKP Poznań Główny - (146 km) - PKP Okonek - Chwalimie – elektrownia Podgaje – Osówka – Tarnówka – Plecemin – Skórka - Płotki - Piła - Kotuń – Stobno – Kępa – Łomnica – Kochanówka - Trzcianka - Teresin – Radolin – Radolinek - Kuźnica Czarnkowska – Czarnków - Sławienko – Prusinowo – Jędrzejewo - Młynkowo – Tarówko - L. Chraplewo – Zielonagóra – Obrzycko - L. Daniele – Brączewo – Jaryszewo – Sycyn Dolny – Grabówiec – Szczuczyn – Szamotuły - Kępa – Baborówko – Baborowo - Pamiątkowo – Przecław – Żydowo – Roztworowo – Sobota – Pawłowice – Kiekrz - Park Sołacki w Poznaniu - Dom
Relacja na stronie KKUMP
Transwielkopolska Trasa Rowerowa - Odcinek Północny zdobyty!
Pobudka koło 4.00. Po kilkunastu minutach byłem już w drodze na Dworzec Główny w Poznaniu, gdzie czekał na mnie KikapuRider.
O 5:22 ruszył pociąg, którym udaliśmy się do Okonka. Na miejscu byliśmy o 8:01. Naszą wycieczkę zacząłem bardzo spektakularnie wywracając się na środku peronu - to była pierwsza gleba w SPD ;-)
Po zrobieniu zapasów w sklepie mogliśmy zacząć!!! Jest godzina 8:20 a przed nami kawał drogi.
Po kilkunastu kilometrach w lesie przekroczyliśmy rzekę Gwdę - w tle wysadzony most.
Kilometrów powoli ubywało, dlatego zrobiliśmy się głodni. Miejsce na śniadanie wybraliśmy dość nietypowe...
Cmentarz w Tarnówce...
Pełni sił pojechaliśmy w stronę Piły. Na drogach asfaltowych zaczęły się "zmiany" osoby jadącej z przodu. Wiatr dawał się trochę we znaki... W południe dotarliśmy do Piły, gdzie czekał na nas kolejny lekki posiłek. Po kilkunastu minutach trzeba było jechać dalej. Od tego momentu zaczął się najgorszy chyba odcinek. Nadszedł pierwszy kryzys (mieliśmy około 80-90 km na licznikach). Droga do Trzcianki wiodła wąskimi asfaltami z wiatrem w twarz i do tego sporo długich podjazdów... Na szczęście w końcu dotarliśmy mniej więcej do połowy TTR-N.
A tutaj poprawiam nitki w moich carbonach ;-)
Od Trzcianki było już trochę lepiej. W miarę spokojnie dotarliśmy do Czarnkowa (zdjęcie specjalnie dla mgr Kasi ;p)
Za Czarnkowem czekał nas długi kamienisty podjazd (nie spodziewałem się czegoś takiego w tych rejonach...), po którym trzeba było znowu coś zjeść. Miejscówkę tradycyjnie już wybraliśmy niebanalną... ;-)
W drodze do Obrzycka zatrzymaliśmy się na chwilkę na poboczu... Co mi się wtedy przydarzyło?! To chyba normalne... Guma... Pewien siebie wyciągnąłem nowego Maxxisa z pod siodełka i założyłem na koło... Pompuję, pompuję i nic... Okazało się, że przetarł się o pręty od siodełka :/ Na szczęście miałem łatki :-) Gdy ja bawiłem się w wulkanizację Tomka użądlił jakiś owad... Nie mieliśmy przy sobie wapna, ale na szczęście obyło się bez niego.
Ostatni większy postój przypadł na Szamotuły, gdzie w sąsiedztwie pałacu zjedliśmy resztę jedzenia ;-)
Do Poznania dotarliśmy już po zmroku. Pechowy postój przed Obrzyskiem zrobił swoje... Mimo to szczęśliwie jesteśmy na drugim końcu TTR-N. Jest godzina 22.20. Za nami 17 godzin oraz około 220 km wspólnej przygody. Warto było!!!
Na koniec dodam tylko, że udało mi się pobić rekord sprzed kilku dni o 21.59 km. To chyba max na ten rok...
Podsumowując: świetnie spędzony dzień, niezapomniana przygoda, piękne typowo wielkopolskie widoki, niestety szlak miejscami kiepsko oznakowany a na długich, prostych asfaltach szło zasnąć...
Samemu chyba by mi się nie chciało... Na szczęście był ze mną KikapuRider.
W tym miejscu chciałbym mu serdecznie podziękować za ten wyjazd - będziemy mieli co wnukom opowiadać ;-)
Korzystając z możliwości nowego BS'a wstawiam dwa filmiki: Okonek <--> Park Sołacki.
Dzieli je "skromne" 200 km wspaniałej przygody!
Relacja na stronie KKUMP
Transwielkopolska Trasa Rowerowa - Odcinek Północny zdobyty!
Pobudka koło 4.00. Po kilkunastu minutach byłem już w drodze na Dworzec Główny w Poznaniu, gdzie czekał na mnie KikapuRider.
O 5:22 ruszył pociąg, którym udaliśmy się do Okonka. Na miejscu byliśmy o 8:01. Naszą wycieczkę zacząłem bardzo spektakularnie wywracając się na środku peronu - to była pierwsza gleba w SPD ;-)
Po zrobieniu zapasów w sklepie mogliśmy zacząć!!! Jest godzina 8:20 a przed nami kawał drogi.
Po kilkunastu kilometrach w lesie przekroczyliśmy rzekę Gwdę - w tle wysadzony most.
Kilometrów powoli ubywało, dlatego zrobiliśmy się głodni. Miejsce na śniadanie wybraliśmy dość nietypowe...
Cmentarz w Tarnówce...
Pełni sił pojechaliśmy w stronę Piły. Na drogach asfaltowych zaczęły się "zmiany" osoby jadącej z przodu. Wiatr dawał się trochę we znaki... W południe dotarliśmy do Piły, gdzie czekał na nas kolejny lekki posiłek. Po kilkunastu minutach trzeba było jechać dalej. Od tego momentu zaczął się najgorszy chyba odcinek. Nadszedł pierwszy kryzys (mieliśmy około 80-90 km na licznikach). Droga do Trzcianki wiodła wąskimi asfaltami z wiatrem w twarz i do tego sporo długich podjazdów... Na szczęście w końcu dotarliśmy mniej więcej do połowy TTR-N.
A tutaj poprawiam nitki w moich carbonach ;-)
Od Trzcianki było już trochę lepiej. W miarę spokojnie dotarliśmy do Czarnkowa (zdjęcie specjalnie dla mgr Kasi ;p)
Za Czarnkowem czekał nas długi kamienisty podjazd (nie spodziewałem się czegoś takiego w tych rejonach...), po którym trzeba było znowu coś zjeść. Miejscówkę tradycyjnie już wybraliśmy niebanalną... ;-)
W drodze do Obrzycka zatrzymaliśmy się na chwilkę na poboczu... Co mi się wtedy przydarzyło?! To chyba normalne... Guma... Pewien siebie wyciągnąłem nowego Maxxisa z pod siodełka i założyłem na koło... Pompuję, pompuję i nic... Okazało się, że przetarł się o pręty od siodełka :/ Na szczęście miałem łatki :-) Gdy ja bawiłem się w wulkanizację Tomka użądlił jakiś owad... Nie mieliśmy przy sobie wapna, ale na szczęście obyło się bez niego.
Ostatni większy postój przypadł na Szamotuły, gdzie w sąsiedztwie pałacu zjedliśmy resztę jedzenia ;-)
Do Poznania dotarliśmy już po zmroku. Pechowy postój przed Obrzyskiem zrobił swoje... Mimo to szczęśliwie jesteśmy na drugim końcu TTR-N. Jest godzina 22.20. Za nami 17 godzin oraz około 220 km wspólnej przygody. Warto było!!!
Na koniec dodam tylko, że udało mi się pobić rekord sprzed kilku dni o 21.59 km. To chyba max na ten rok...
Podsumowując: świetnie spędzony dzień, niezapomniana przygoda, piękne typowo wielkopolskie widoki, niestety szlak miejscami kiepsko oznakowany a na długich, prostych asfaltach szło zasnąć...
Samemu chyba by mi się nie chciało... Na szczęście był ze mną KikapuRider.
W tym miejscu chciałbym mu serdecznie podziękować za ten wyjazd - będziemy mieli co wnukom opowiadać ;-)
Korzystając z możliwości nowego BS'a wstawiam dwa filmiki: Okonek <--> Park Sołacki.
Dzieli je "skromne" 200 km wspaniałej przygody!
Komentarze
...chyba że coś nam się w głowie poprzewraca i przesiądziemy się na jakąś carbonowa szosę, która sama jedzie;p
akurat wypadnie w niedzielę!:)
Odwiedzimy miejsca początków państwa polskiego a przy okazji z 200km stuknie...;)
już nawet trasę obmyśliłem...;)
teraz trylko zgrać się z terminem;)
Nawet już trasę wymyśliłem;) heh:)
po 24tym nie będzie odwrotu...
;p
mgr Kasiu - następnym razem nie popełnimy już takiego błędu... bo będziemy jeździć z Tobą :D
wiesz co.. nie chce mi sie wklejać fotek gdzieś po necie i robić tych wszystkich odnośników...
zrobie link do Twojego opisu;) heh;>
vanhelsing - oj tak! Nie ma to jak pokonywanie własnych słabości :-)
KikapuRider - fotki w końcu dotarły ;p
tatanka - i tak uważam, że jesteś niesamowita, jeśli chodzi o Twoje dotychczasowe wypady ;-)
Ja robię takie dystanse od czasu do czasu - Ty robisz je ciągle ;p
AdAmUsO - spoko, my też łapaliśmy takie doły ;-) Tyłek nieźle dawał o sobie znać...
zrób sobie Print Screena na pamiątkę:P
fotki zaraz polecą tylko jeszcze muszę zrobić małą selekcję:)
ps..zapraszam do siebie na BS;)