droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:65481.49 km (w terenie 21273.00 km; 32.49%)
Czas w ruchu:2969:29
Średnia prędkość:22.17 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:311550 m
Maks. tętno maksymalne:210 (116 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:1421710 kcal
Liczba aktywności:1104
Średnio na aktywność:59.91 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Niedziela, 8 czerwca 2014 Komentarze: 5
Dystans89.44 km
Teren65.00 km
Czas03:51
Podjazdy520 m
SprzętLawinka
Vśrednia23.23 km/h
Vmax50.89 km/h
Tętnośr.138
Tętnomax183
Kalorie 2698 kcal
Temp.30.0 °C
Więcej danych
HZ: 48% | FZ: 30% | PZ: 13%
CADavg: 74 rpm | Wawrzyniaka - Wysogotowo - Dąbrowa - Sierosław - Więckowice - Zborowo - Żarnowiec - Tomice - Wielka Wieś - Dębno - Rosnówko - J. Jarosławieckie - J. Góreckie - Pożegowo - Puszczykówko - Puszczykowo - Luboń - Dębina - Stary Rynek - Cytadela - Wawrzyniaka

Kolejny niedzielny poranek zarwany... Kto to widział, żeby wychodzić na rower o 8.00... (tydzień temu byłem jeszcze lepszy, bo wychodziłem przed 7.00). Umówiliśmy się z Dudą i Piotrem-Arturem w Więckowicach, skąd udaliśmy się pierścieniem w kierunku parku. Było źródełko, pogaduchy i ogólnie bardzo towarzyska atmosfera. Kąpiel w Jarosławieckim też była. No i sporo parkowych ścieżek. Wstyd się przyznać, ale na wieży na Osowej byłem pierwszy raz. Punktem kulminacyjnym wycieczki była jednak nie wieża widokowa a... lody w Puszczykówku :) Stamtąd udaliśmy się do domów, ja do końca nadwarciańskim, a chłopaki przed Luboniem odbili na Wiry. Podczas samotnego powrotu prawie zaliczyłem ostrego dzwona - na nadwarciańskim na jednym z zakrętów z przeciwka wyjechał koksik bez koszulki. Oboje ładnie uciekliśmy na boki, ale on trafił na pieniek w trawie i mu się rower zatrzymał w miejscu ;) Lecąc przez kierę jego tylne koło uderzyło mnie od boku. Na szczęście udało się opanować sytuację i ostatecznie w dobrych humorach pojechaliśmy każdy w swoją stronę. Wycieczka mega fajna nam wyszła, czułem się jak na urlopie :)


Sobota, 7 czerwca 2014 Komentarze: 0
Dystans52.61 km
Teren40.00 km
Czas02:40
Podjazdy224 m
SprzętLawinka
Vśrednia19.73 km/h
Vmax41.58 km/h
Tętnośr.150
Tętnomax178
Kalorie 969 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
HZ: 21% | FZ: 55% | PZ: 21%
CADavg: 69 rpm | Wawrzyniaka - Rusałka - Strzeszynek - Rusałka - Wawrzyniaka - Rusałka - Strzeszynek - Rusałka - Wawrzyniaka

Najpierw samemu w południe. Lampa konkretna, więc chowałem się po drogbasowych krzaczorach. Na wieczór z Sylwią świętowaliśmy rocznicę zaręczyn, również sporo zjeżdżając "w bok" ;) W ramach ciekawostek technicznych prezentuję Wam kółeczko X9 po 10 kkm. Uczciwie zasłużyło na wymianę...


Niedziela, 1 czerwca 2014 Komentarze: 0
Dystans146.39 km
Teren3.00 km
Czas04:46
Podjazdy771 m
SprzętWilma
Vśrednia30.71 km/h
Vmax50.63 km/h
Temp.18.0 °C
Więcej danych
Leśne - Brzoza - Łabiszyn - Obielewo - Murczyn - Żnin - Cerekwica - Janowiec Wlkp. - Łopienno - Świniary - Charbowo - Kamieniec - Rybno Wielkie - Kiszkowo - Dąbrówka Kościelna - Głęboczek - Łopuchówko - Boduszewo - Murowana Goślina - Biedrusko - Złotniki - Wawrzyniaka - Poznań Główny PKP - (152 km) - Bydgoszcz Główna PKP - Leśne 

Po wczorajszym maratonie przyszedł czas na regenerację. Pobudka o 6.00 (kto to widział... w niedzielę...) pozbieranie drobiazgów na drogę, owsianka i jazda na Poznań. Zaczynam na długo, trochę chłodno, ale słońce coraz wyżej, więc będzie ok. Wiatr w większości pomaga, tylko miejscami delikatnie przeszkadzał. Pierwszy postój dopiero w Janowcu, czyli po 70 km. Następny (na długość telefonu) w Dąbrówce, czyli po 100 km (do tej pory avg=31,65 km/h). Chwilę po nim następuje odcięcie, ostatnie gramy owsianki spaliłem na podjeździe w Głębocku ;) stąd też nieplanowany postój w Murowanej, gdzie pooglądałem Puchar Polski Weteranów w Półmaratonie. Odcinek przez poligon najgorszy pod względem wiatru. Za to od Złotnik czterdziestka nie schodzi z licznika :) U Sylwi melduję się po 5 godzinach od wyjścia z domu. Nie jest źle! :)


Sobota, 31 maja 2014 Komentarze: 5
Dystans66.67 km
Teren50.00 km
Czas03:05
Podjazdy391 m
SprzętLawinka
Vśrednia21.62 km/h
Vmax48.06 km/h
Temp.18.0 °C
Więcej danych
CADavg: 82 rpm | Leśne - Rybi Rynek - Balice - ZAWODY - Balice - Rybi Rynek - Leśne

Jest progres, zdecydowanie. W porównaniu z ubiegłym rokiem byłem lepszy o 14 minut! Ale po kolei... Zaczynamy na Rybim Rynku rundą honorową do miejsca startu ostrego. Staram się trzymać z przodu, nie jest to 1-2 linia, ale jest nadzieja na dobre tempo od samego początku. Co ważne odnotowania, czas jest liczony netto, więc w sumie nie wiadomo, którym się wjedzie na metę - ścigamy się z zegarem.

Od początku poszedłem ostro, było wąsko, więc trochę nerwowo. Na jednym prawym zakręcie lecę wewnętrzną, kolega na środku mnie nie widzi i zaczepia się o mój pedał, on ląduje na glebie, ja na szczęście jadę dalej. Wyprzedzam ile się da, każdy wie, że początek często decyduje o losach wyścigu. Dochodzę Przema (ściga się na szosie, to jego pierwszy start MTB - generalnie ma silniejszą nogę, więc podczas Metropolii chcę zobaczyć ile daje rower i technika ;) Stromy piaszczysty zjazd, większość omija go ścieżką w lesie, my lecimy środkiem i ich wycinamy. Za chwilę powtórka, tym razem przednie koło zaczyna ostro myszkować w piachu i walę klasyczne OTB. Szybko się zbieram, ale trzy oczka przepadły... No trudno, trzeba się uspokoić i jechać bardziej rozważnie.

Jest piąty kilometr. I co? Zaczynam być głodny :p Pewnie co niektórzy się podśmiewali, że parę minut po starcie wcinam żela, ale teraz już wiem, że mnie to uratowało. Później łapię jeszcze co nieco na bufetach i jest w miarę dobrze. Trasa identyczna jak rok temu, czyli interwały, o takie: /\_/\_/\_/\_/\. Ale to dobrze, noga dobrze kręci pod górę, w dół też oczywiście dokręcam i udaje mi się zgubić dużą grupę. Gdzieś od 14 km jadę sam, dosłownie. Z przodu pustka, za mną w oddali ktoś się pojawia, ale jestem niezagrożony. Po prostu jadę swoje.

Tak jest przez 10 kilometrów. Trasa się wypłaszcza i moja przewaga nad grupką za mną maleje. Ostatecznie koło 25 km mnie dochodzą, ale nadal staram się być na 2-4 pozycji. Przez parę kilometrów jedziemy razem, tempo jest w sam raz. Zmian nie daję - już się wystarczająco dużo sam najechałem :p

Po pewnym czasie znowu zaczynają się pagórki, dobrze dla mnie bo nasza, pewnie z 10-osobowa, grupa zaczyna się rwać. Ściany są takie, że jedyne co człowiekowi przychodzi do głowy na ich widok to - o kur**. Wszystko jadę w siodle, pamiętam, że w ubiegłym roku wpychałem rower :) Z całej grupy zostały dwie osoby przede mną i "kolorowy" za mną. Powoli zbliżamy się do miejsca, gdzie łączymy się z mini. Różnica prędkości jest ogromna :) Kręcę mocno, ale bardzo mądrze. Chwila i jestem drugi z grupy. Mija kilka kilometrów i jestem pierwszy. Udało się nawet łyknąć jakiegoś zgona z czuba.

Czuję, że jadę po dobry wynik. Ostatni sztywny podjazd niestety butuję bo mi z przodu na młynek nie spadło. Na szczęście mogę sobie na to pozwolić - miejsca nikt mi już nie odbierze, jedyny który miał jeszcze szanse chwilę wcześniej walnął OTB na łacie piachu (już na mecie mówił, że jeszcze kilka dni temu jej tam nie było ;) Właśnie ten kolega pareset metrów wcześniej motywował mnie do ciśnięcia, żebyśmy się wyrobili poniżej dwóch godzin. O dziwo udało się! Jest moc!

Na Rybim Rynku dowiaduję się, że jestem 6 w M2. Dekorują pięciu, no trudno - było blisko. Może następnym razem... Ze ścigu jestem mega zadowolony, większość znajomych za mną. Przemo (ten od szosy) stracił pięć minut. Rodmanie, bój się na Michałkach!!! :p

Czas: 1:59:02
MEGA Open: 22/203
MEGA M2: 6/47
Strata: 0:14:21 (Guż Andrzej)
DST: 49,25 km
AVG: 24,82 km/h
Vmax: 48,06 km/h

(foto by: Dariusz Danielak)


Bydgoska Masa Kategoria Foto
Piątek, 30 maja 2014 Komentarze: 0
Dystans31.63 km
Czas02:10
SprzętLawinka
Vśrednia14.60 km/h
Vmax42.37 km/h
Temp.16.0 °C
Więcej danych
CADavg: 53 rpm | Leśne - Stary Rynek - Wilczak - Osowa Góra - Ludwikowo - Leśne - Toruńska

Suport wyczyściłem i nasmarowałem, a że jutro ścigam się w Bydgoszczy trzeba było sprawdzić, czy kręci się jak należy. Kręci się, strzela już tylko siodełko, więc parę złotych chwilowo zostało w kieszeni :) W ramach przejażdżki wybrałem się na masę. 320 osób było, całkiem nieźle...
Wtorek, 27 maja 2014 Komentarze: 3
Dystans82.60 km
Czas02:33
Podjazdy518 m
SprzętWilma
Vśrednia32.39 km/h
Vmax60.14 km/h
Tętnośr.146
Tętnomax191
Kalorie 1790 kcal
Temp.17.0 °C
Więcej danych
HZ: 35% | FZ: 35% | PZ: 23%
Leśne - Myślęcinek - Niemcz - Jagodowo - Żołędowo - Nekla - Pauliny - Dobrcz - Sienno - Pruszcz - Wałdowo - Topolno - Grabowo - Kozielec - Trzęsacz - Strzelce Dolne - Strzelce Górne - Strzelce Dolne - Strzelce Górne - Jarużyn - Żołędowo - Jagodowo - Niemcz - Myślęcinek - Leśne - Toruńska

Ostra walka z wiatrem przez pierwszą połowę treningu. Już na 20-tym kilometrze czołówka ucieka, zostajemy w 6-7 osób i staramy się coś wyrzeźbić. Przed Kozielcem Przemo odskakuje, Kozielec wjeżdżam jak nigdy wcześniej - nasza grupka rozrywa się całkowicie. Próbuję gonić Przema, ale trochę mi brakuje. W Trzęsaczu dochodzi do mnie Kuba (chyba) i razem dojeżdżamy do Strzelec (w zasadzie ciągle ja na zmianie), gdzie znowu mu uciekam. W Strzelcach Górnych z przeciwka jedzie Rychu, Gośka i ktoś jeszcze - zawracamy z Przemem i wspólnie podjeżdżamy Strzelce jeszcze raz. Gośka gdzieś się gubi a my w czwórkę wracamy do Bydgoszczy. W Maksymilianowie Gośka się odnajduje po czym znowu ginie w Myślęcinku :p Dużo się dzisiaj działo ;)

A tak w ogóle to rozkręciłem suport w MTB bo zaczął "szczelać". Wewnątrz zamiast smaru była... wielka kuweta!
Czwartek, 22 maja 2014 Komentarze: 4
Dystans59.79 km
Teren45.00 km
Czas03:04
SprzętLawinka
Vśrednia19.50 km/h
Vmax43.20 km/h
Tętnośr.143
Tętnomax185
Temp.28.0 °C
Więcej danych
HZ: 37% | FZ: 37% | PZ: 18%
CADavg: 68 rpm | Wawrzyniaka - Sołacz - Strzeszynek - Morasko - Strzeszynek - Runda Drogbasa - Rusałka - Stary Rynek - Wawrzyniaka

Zaczęliśmy z Dudą, Kasią i Adamem od zabawy na Morasku. Dokładnej trasy oczywiście nie znamy, ale i tak było fajnie. Mi się podobało, naszym początkującym kolarzom chyba nawet bardziej. Kasia z wrażenia to się nawet na ziemi kładła!


Po Morasku byliśmy umówieni z Jackiem na izobronika nad Strzeszynkiem. Dawno mi tak piwko nie smakowało :)


Czas szybko upłynął na pogadankach okołorowerowych i D uda musiał uciekać do domu. My za to wybraliśmy się na Rundę Drogbasa. Jechałem nią po raz pierwszy - gratulacje za wyciągnięcie z terenu wszystkiego, co się da. Jarek świetnie spisywał się w roli przewodnika a ja starałem się utrzymać koło. Momentami łapałem zadyszkę, ale dałem radę ;) Z Rusałki każdy z nas uciekł w swoją stronę, Jacek do domu, a ja po Sylwię do centrum. To był bardzo udany dzień :)

Sobota, 17 maja 2014 Komentarze: 8
Dystans41.43 km
Teren35.00 km
Czas01:39
SprzętLawinka
Vśrednia25.11 km/h
Vmax47.19 km/h
Temp.15.0 °C
Więcej danych
CADavg: 87 rpm | Niech za najlepszy opis tego, jak było w Obornikach posłuży kilka słów napisanych przeze mnie na fanpage'u organizatora, a powielonych później na xc-mtb.info. "Chyba najlepiej zorganizowany maraton w Wielkopolsce! I to przy pierwszej edycji - szok. Ogromne gratulacje dla organizatorów! Trasa super oznakowana, mimo wielu zakrętów nie słyszałem od nikogo, aby choć chwilę zastanawiał się dokąd jechać, o pomyleniu trasy nie było nawet mowy. Mnóstwo osób obstawiajacych trasę, tabliczki z kilometrami. Po prostu wzór do naśladowania! Telebim na starcie, dobre nagrody, ekspresowa rejestracja. Można by tak wymieniać bardzo długo. Jedyna sugestia - trasa choć bardzo ciekawa, to jednak trochę za krótka. Wydłużcie mini do 25 km a mega do 60 km, a wtedy oficjalnie zostaniecie Najlepszym Maratonem w Wielkopolsce! Jeszcze raz Wam gratuluję! Cieszę się, że zdecydowałem się na ten start."

Jeśli chodzi o samą jazdę to pierwsze kilka km jechałem razem z czubem. Nie powiem, ciekawe doświadczenie lecieć przez piach około 35 km/h. Wiadomo, w końcu nam odjechali, ale i tak byłem mocno z przodu. W sumie nie jechało mi się jakoś super, ale wynik wykręciłem niezły. Trasa w większości bardzo interwałowa, kto by pomyślał, że takie tereny są koło Obornik... Trudności technicznych nie miałem, zdarzało się nawet wyprzedzać na zjazdach. Na pochwałę zasługuje fakt, że na trudniejszych odcinkach było bardzo dużo strażaków a miejscami nawet karetki! Tam, gdzie mogłem, jechałem w grupie. W sumie dużo na prowadzeniu, ale z głową. Zwłaszcza końcówkę udało się rozegrać po mistrzowsku. Z piątki na 4 km przed metą, kreskę przecinaliśmy we dwójkę, prawie doganiając p. Jerzego Każmierczaka z M6 przed nami ;-)  (foto by: Obornickie Centrum Sportu)


Do pudła daleko, ale pogodziłem się z tym, że w "normalnej" kategorii pewnie nigdy nic nie wygram... Za to Sylwia ogoliła mini będąc drugą kobietą open, a Kasia trzecia mega K2. Tylko wiara w dziewczyny nam pozostała :-P Ewentualnie tombola - Duda zgarnął piastę DT 350.

Czas: 1:24:23
Strata: 0:12:07 (Aleksander Dorożała)
Mega Open: 35/268
Mega M2: 10/56
DST: 36,29 km
AVG: 25,72 km/h
Vmax: 47,19 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
daVe - 35 (10 M2) - 1:24:23
Miłosz Czechowicz - 39 (12 M2) - 1:24:46
Roman Hajzler - 49 (6 M4) - 1:26:42
Aleksander Dehmel - 75 (3 M6) - 1:33:39
duda - 102 (26 M2) - 1:38:26
Niedziela, 11 maja 2014 Komentarze: 1
Dystans29.09 km
Teren15.00 km
Czas01:36
Podjazdy635 m
SprzętLawinka
Vśrednia18.18 km/h
Vmax63.56 km/h
Temp.12.0 °C
Więcej danych
CADavg: 73 rpm | Struga - Lubomin - Chełmiec - Boguszów - Gorce - Jabłów - Lubomin - Struga

Zawsze w maju jeden weekend spędzamy u Mariusza rodziców. Zawsze też wjeżdżamy na Chełmiec.
Tym razem nie mogło być inaczej!


Podjazd szału nie robi, ot szutrówka do góry, momentami dość stroma. Gdy wyjeżdżaliśmy było piękne słońce, na szczycie padał deszcz, więc trochę czasu spędziliśmy na pogawędce z Jackiem - stałym bywalcem u Grabka.


Gdy się trochę przetarło polecieliśmy w dół trasą grabkowego maratonu. Chociażby dla tych paruset metrów zjazdu warto wdrapać się na szczyt. Mimo, że nie robi dużych trudności to momentami adrenalina skacze. Np. gdy kij wpada w zacisk hamulca :)


Niestety, czas nam się kończył, więc do domu wróciliśmy asfaltami, co nie oznacza, że się oszczędzaliśmy. Górkę za Jabłowem wjeżdżałem na nogach z waty... Za to zjazd... rewelacja :) W domu szybkie mycie bike'ów i powrót do domu. Auto tym razem nie sprawiało problemów ;) Weekend upłynął bardzo szybko, szkoda maratonu, na który nie dotarliśmy. Ale kto wie, może tak miało być?


Sobota, 10 maja 2014 Komentarze: 3
Dystans59.42 km
Teren35.00 km
Czas03:19
Podjazdy1087 m
SprzętLawinka
Vśrednia17.92 km/h
Vmax66.74 km/h
Temp.14.0 °C
Więcej danych
CADavg: 68 rpm | Struga - Cisy - Książ - Auchan - Daisy - Pogorzała - Modliszów - Złoty Las - Lubachów - Jez. Lubachowskie - Zagórze Śląskie - Dziećmorowice - Stary Zdrój - Szczawno Zdrój - Struga 

Jechaliśmy na marton, ale niestety nie dojechaliśmy. Po nocce u rodziców Dudy Toyotka odmówiła posłuszeństwa. Tryb awaryjny, check engine, awaria kontroli trakcji i takie tam. Zamiast do Złotego Stoku auto pojechało lawetą do serwisu w Wałbrzychu. Koniec końców okazało się, że coś nam wpier*** kabel od masy, ale niesmak pozostał ;) No i maraton przepadł... ;(


W zamian wybraliśmy się na małą rundkę po okolicy.


Były podjazdy, mostki, korzenie i zjazdy. Nawet takie usłane liśćmi.


I właśnie na jednym z nich Marian ma kolejną awarię - klasyczny snake po walnięciu w ukryty kamień. Ale spoko - mamy łatki i klej, więc bierzemy się do roboty. Pewnie by się nam udało, ale klej chyba się spsuł bo nawet łatki się nie trzymał, a co dopiero dętki :) Dobrze, że do oszołoma niedaleko, więc podskoczyłem po gumę "Italian style". Ważyła chyba z pół kilo, podejrzewam, że na samej dętce można by jeździć :)


Nie zrażając się porażkami pokręciliśmy dalej. Fajnie było, nawet bardzo!


Miejscami Marian próbował się ścigać. Tu na przykład wystartowaliśmy z dołu, ja się zatrzymałem, aby zrobić zdjęcie, po czym wróciłem do zawodów, kto będzie pierwszy na tamie. WYGRAŁEM! Oj, noga podawała w trakcie tego weekendu - myślę, że w Złotym Sylwek Swat był do porobienia :p


Ładnie, nieprawdaż? :)


Zdjęć sporo bo i czasu miałem dużo - dawno mi się tak lekko nie podjeżdżało pod wałbrzyskie "zmarszczki" :) Szosa działa!


A tutaj ślad z naszej włóczęgi, dla potomnych.

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

107286.30

KILOMETRÓW NA BLOGU

28369.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

203d 11h 29m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

GREY

Nowy stary Grizl po wymianie gwarancyjnej. Przy okazji wjechał napęd na bateryjki. Może i lekka fanaberia, ale jak to chodzi!

  • Canyon Grizl AL
  • Osprzęt Sram Rival XPLR (42T + 10-44T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Niestety, niedawno pękła w okolicach suportu, więc pora pomyśleć nad nowym mieszczuchem...

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosa, kupiona lekko używana. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie była - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :) Rama pękła po 20.000 km, bez zająknięcia wymieniona na nową w ramach gwarancji.

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C