Chwilowo na kontroli w Poznaniu. Nawet czas na rower się znalazł. Trochę pechowo, bo błotnik odpadł, ale udało się go jakoś zamocować, jednak przez to powrót asflatem, gdzie mijałem Drogbasa w Golfie ;)
Sezon się rozkręca i to bardzo szybko! Marzec jeszcze się dobrze nie zaczął a to już mój trzeci start na przepalenie łydki po zimowej przerwie. Tym razem ekipa Goggle Pro Active Eyewear Team spisała się na medal. Było tak jak być powinno, czyli wesoło i z uśmiechami. Na parkingu pogaduchy z Asią, Marcinem, Jackiem, Jarkiem i jego Panną (no i oczywiście Sylwią) przez co czasu na rozgrzewkę zostało bardzo mało. Wojtek miał go jeszcze mniej, bo przyjechał ze swoją Rodzinką jak my jechaliśmy na rozgrzewkę :) Na szczęście zdążył wszystko załatwić, ale był ostatni ;) (foto by: JPbike)
Przed startem tradycyjna pogadanka ze strony
Redaktora Kurka, tym razem startującego razem z nami, ale nie mógł nie powiedzieć paru słów, m.in. o Rodzinie Horemskich i Jacku :) Robimy się sławni ;) Było również trochę o historii wyścigu organizowanego przez Gnieźnieński Klub Kolarstwa Górskiego. Z ciekawostek dodam, że ten organizowany przez nich przed przerwą, czyli sześć lat temu, był pierwszym wyścigiem, w którym brałem udział.
Start ostry poszedł mi bardzo dobrze. Można nawet rzec, że wzorowo. Podejrzewając, że trasa będzie płaska uczepiłem się razem z
Jarkiem czołowej grupy, dzięki czemu nie musieliśmy tracić czasu na wyprzedzanie i unikanie kolizji (co niektórym się nie udało...).
O dziwo początkowo nie było nawet tak mocno, jak się spodziewałem - odpadłem dopiero po około 5 kilometrach razem z Hubertem Kwiatkowskim i Jarkiem Prościńskim. Parę kilometrów później spadł do nas Drogbas. Pierwsze kółko kończyliśmy we trójkę, ponieważ Jarek P. odpadł od nas na najbardziej stromym odcinku.
Podsumowanie wyścigu na jednym obrazku: uciekający
Hubert, śpiewający Drogbas i czający się z tyłu Dejf :) (foto by: Daniel Curul)
Z
Drogbasem kombinowaliśmy, jak by tu rozegrać wyścig - w połowie drugiej rundy udało się skasować ucieczkę Huberta, ale nie wiem po co Jarek dał mu zmianę (choć wcześniej pokazywał zupełnie co innego ;) Po tej zmianie Hubert się odrodził i znowu nam uciekł. Dodatkowo Drogbas zaczął swoje słynne rwanie tempa i nie byłem w stanie usiedzieć mu na kole. Na szczęście on też nie jest jeszcze w pełni formy, więc udało mi się dowieźć stratę 20-30 metrów do mety. A co najważniejsze nie dałem się połknąć goniącej nas grupie z kilkoma czerwono-biało-czarnymi koszulkami w składzie! :) Nawet nie wiecie, jak mnie to ucieszyło :p (foto by: Joannazygmunta)
W zasadzie wszyscy pojechaliśmy bardzo równo plasując się w drugiej dziesiątce open (Kobiety w pierwszej :p). Różnice między nami wynikały raczej z rozstawienia na starcie a nie różnic w formie. Podejrzewam, że jeszcze jedno kółko i byśmy wjechali na metę w jednej lini ;) Oj, będzie się działo w tym roku! (foto by: Joannazygmunta)
Czas: 1:01:18 Elita: 11/58 (1 DNF) Elita+Masters: 14/76 (1 DNF) Strata: 0:04:49 (Sławek Spławski) DST: 28,66 km AVG: 28,05 km/h Vmax: 42,78 km/h CADavg: 88 rpm
Jechać, nie jechać - miałem problem z podjęciem decyzji. Na szczęście fejsbuk pomógł i pojechaliśmy! Do Skoków zabrałem się razem z Jackiem. Tam szybkie rozpakowanie samochodu, jeszcze szybsze załatwienie spraw w biurze i rozgrzewka. Gdy my wyjeżdżaliśmy z parkingu akurat wjeżdżali na niego Asia i Marcin. Będzie wesoło! :)
Początkowo kręcimy poza trasą, ale gdy Marcin się wyszykował zaczęliśmy poznawać właściwą rundę. Trwało to tak długo, że przegapiliśmy ustawianie w sektorach. O tym za chwilę w formie fotorelacji. Na początek jednak moja ulubiona fotka z tych zawodów - krótka sekcja biegowa :) Szkoda, że tylko jedna - brakowało mi trochę tego typu "urozmaiceń". (foto by:
JoannaZygmunta)
Tak jak wspomniałem, startowaliśmy z samego końca, dosłownie. Biorąc pod uwagę, że było mało miejsca na wyprzedzanie nie wróżyło to dobrego wyniku... Była to nasza wina - tym razem zaspaliśmy :) (foto by: Hania Marczak)
To co straciliśmy trzeba było jak najszybciej nadrobić. Lewa wolna, prawa wolna, lewa wolna.... Tak kilka razy i można było zacząć jechać "swoje". Dokręcałem gdzie się tylko dało. Niestety zakręty należało brać bardzo asekuracyjnie - chyba najwięcej zyskałem mocno deptając tuż po wyjściu z zakrętów (foto by:
JoannaZygmunta)
W zasadzie przez cały czas Jacek był w zasięgu mojego wzroku. Pod koniec już tylko na krętych nawrotach, ale i tak dawało mi to niezłego kopa! (foto by: Hania Marczak)
Mniej więcej w połowie wyścigu nastąpiło załamanie pogody. Zerwał się wiatr i zaczęło sypać śniegiem. Okulary momentalnie zaparowały, więc po chwili wylądowały w kieszonce. Trasa z każdym kolejnym okrążeniem robiła się coraz bardziej śliska... (foto by: Skrzy Mi Foto)
Szczęśliwie uniknąłem gleby, choć wiele razy byłem blisko. W paru miejscach był taki lód, że celowo zjeżdżałem z utartej ścieżki. Marcin nieprzyjemnie wyglębił mniej więcej w połowie zabawy, Jacek (i nie tylko on) wywinął orła na lini mety. Pościgi kilkukrotnie gubiłem po wywrotce mnie ścigających ;) Mi szczęście sprzyjało tego dnia :) (foto by: Rafał Stasik)
Szkoda tylko przespanego startu. Wynik mógł być o kilka oczek lepszy! Trasa dość łatwa, gdyby nie śnieg i lód byłby ogień ;) W zasadzie cały czas płasko między drzewami. W sam raz na rozpoczęcie sezonu! :) (foto by: Rafał Stasik)
Kolejność na mecie jak na zdjęciu. Do Jacka straciłem 63,5 sekundy. Muszę jeszcze trochę popracować! Do zobaczenia na kolejnej edycji w Wągrowcu! (foto by:
JoannaZygmunta)
Czas: 1:02:41,62 (10 okrążeń) Elita: 6/12 (3 DNF) Elita+Masters: 18/38 (3 DNF) DST: 19,49 km AVG: 18,66 km/h Vmax: 33,70 km/h
Goggle Pro Active Eyewear STATS
JPbike - 12 Masters - 1:01:38,11 (10 okrążeń)
daVe - 6 Elita - 1:02:41,62 (10 okrążeń)
z3waza - 35 Masters - 1:06:20,58 (8 okrążeń)
PS Sorry za ilość zdjęć, ale chyba jeszcze z żadnych zawodów nie miałem tylu, więc musiałem kilka wstawić :p
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".
Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.
Karbonowa rama Flyxii FR-216
RockShox SID XX World Cup
Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25
GRIZZLY
Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)
Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
Koła DT Swiss Gravel LN
Opony Tufo Thundero HD 40C
LAWINKA
Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.
Rama GT Avalanche 2.0
RockShox Reba SL
Napęd Deore XT M770
Hamulce Formula RX
Koła Deore XT
WILMA
Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)