droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:64463.43 km (w terenie 21073.00 km; 32.69%)
Czas w ruchu:2925:08
Średnia prędkość:22.16 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:307909 m
Maks. tętno maksymalne:210 (116 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:1393843 kcal
Liczba aktywności:1091
Średnio na aktywność:59.69 km i 2h 41m
Więcej statystyk
Wtorek, 15 maja 2012 Komentarze: 0
Dystans45.25 km
Teren25.00 km
Czas03:19
SprzętLawinka
Vśrednia13.64 km/h
Vmax67.36 km/h
Temp.11.0 °C
Więcej danych
2012 Zieleniec z Brigitte
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci

Jodła - Nad Pustym Údolím - Orlica (1084 m n.p.m.) - Zieleniec - Šerlich (1025 m n.p.m.) - Schronisko "Masarykova chata" - Zákoutí - Deštné - Kamenný vrch (1035 m n.p.m.) - Sedlonovský vrch (1050 m n.p.m.) - Nad Pustym Údolím - Ruské údolí - Olešnice v Orlických horách - Čihalka - Jodła

Mając dość czekania na pozostałych uczestników obozu dzisiaj organizuję własną ekipę.
Tempo nadal nie jest takie, jak bym chciał, ale jest dużo lepiej niż wczoraj. No i te widoki! :)


W okresie międzywojennym powstała w tych okolicach linia umocnień. Nie jestem w stanie policzyć, ile bunkrów mijaliśmy po drodze.


Nie powinno chyba nikogo dziwić, że do niektórych weszliśmy. W tym miejscu anegdotka: Ania wchodzi do bunkra z latarką, ale nic nie widzi. Stwierdza, że oczy muszą się przyzwyczaić i musi chwilę poczekać. Czeka, czeka i nic - nadal ciemno. Dopiero po zdjęciu okularów przeciwsłonecznych okazuje się, że jest dużo jaśniej :) Ehhh ta nasza Brigitte ;)


W dobrych humorach wspinamy się na najwyższy szczyt w Górach Orlickich - Orlicę (1084 m n.p.m.)


Jazda pod górę zaczyna robić się nudna, więc zjeżdżamy do Zieleńca.
Miejscami jest dość mokro, ale na pogodę nie możemy narzekać - jest lepiej niż wcześniej zapowiadano.


Było w dół, będzie pod górę. I to jak!!!


Opłacało się kawałek popchać rowery, bo w Masarykovej Chacie na Šerlichu czeka na nas pyszne czeskie piwko :)


Zresztą nie jedyne tego dnia ;) Wcześniej jednak był szaleńczy asfaltowy zjazd do Deštné (Vmax=67.36 km/h, klocki poczułem :D ) a następnie mozolne zdobywanie utraconej wysokości. Gdy już wjechaliśmy na Sedlonovský vrch czekało nas najlepsze tego dnia - zjazd niebieskim pieszym szlakiem do Olešnicy. To było coś pięknego! Kilka kilometrów kamienistej ścieżki :) Re-we-la-cja!!!


Złoty napój tak nam zasmakował, że musieliśmy wziąć na wynos. A że nie było w sprzedaży butelkowanego... ;)


2012 Zieleniec z Brigitte
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Poniedziałek, 14 maja 2012 Komentarze: 0
Dystans30.27 km
Teren25.00 km
Czas01:57
SprzętLawinka
Vśrednia15.52 km/h
Vmax63.58 km/h
Temp.10.0 °C
Więcej danych
2012 Zieleniec z Brigitte
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci

Jodła - Jamrozowa Polana - Duszniki-Zdrój - Stołek (761 m n.p.m.) - Ranczo Panderoza - Jodła

Po raz kolejny udało się pojechać na obóz rowerowo-kondycyjny. Ludzi więcej niż ostatnio, więc będzie wesoło ;) Przekrój wiekowy i fizyczny ogromny - no to sobie poczekam na grupę... Przynajmniej jest czas na robienie zdjęć ;)


Pierwszego dnia kręcimy się w okolicach Dusznik zaczynając do zabawy na Jamrozowej Polanie.


Nie brakuje sporych nachyleń i... piwa :p Najpierw w Dusznikach, a później w Panderozie.


Podczas powrotu do ośrodka zaczynam wkurzać ludzi ;) Na dość długim podjeździe, podczas gdy większość ledwo jedzie a niektórzy prowadzą mi udaje się wjechać, zjechać, wjechać, jeszcze raz zjechać i wjechać po raz ostatni. Jednak młodość rządzi się własnymi prawami :)

2012 Zieleniec z Brigitte
Kolejny dzień --->
Środa, 9 maja 2012 Komentarze: 5
Dystans85.93 km
Teren65.00 km
Czas03:45
Podjazdy581 m
SprzętLawinka
Vśrednia22.91 km/h
Vmax41.61 km/h
Tętnośr.161
Tętnomax188
Kalorie 2961 kcal
Temp.21.0 °C
Więcej danych
HZ: 9% | FZ: 27% | PZ: 63%

Leśne - Myślęcinek - Rynkowo - L. Jagodowo - L. Nowy Mostek - L. Wilcze Gardło - Nowy Jasiniec - Wymysłowo - Wielonek - Glinki - Nowy Jasiniec - L. Wilcze Gardło - Żołędowo - Niemcz - Myślęcinek - Leśne

Pojeździłem sobie :) Między innymi moim ulubionym zółtym Szlakiem Wyczółkowskiego nad Jeziorem Koronowskim - jest to według mnie najciekawszy singiel w okolicy. Cud, miód, orzeszki :) Żeby nie było tak słodko to powiem tylko, że znowu pobłądziłem w jego pobliżu - coś jest nie tak z tym obszarem ;) Jeśli nie pamiętacie to tutaj mój poprzedni error :p No i jeszcze jedno - przeprawa promowa za Wielonkiem jest czynna... od jutra ;( Musiałem więc wracać wschodnim brzegiem Brdy. A chciałem zachodnim ;( Poza tymi dwoma smutkami to wszystko było piękne, pogoda, tereny, sarny itd. Nawet udało mi się zmęczyć dość konkretnie :) A żeby ktoś tutaj w ogóle wszedł to wstawię jedno zdjęcie i przy okazji pokażę, że nie ściemniam - było wunderbar :)


Środa, 2 maja 2012 Komentarze: 0
Dystans29.11 km
Teren25.00 km
Czas02:11
SprzętLawinka
Vśrednia13.33 km/h
Vmax40.50 km/h
Temp.28.0 °C
Więcej danych
Tyczyno - Borów - Ołobok - Niesulice - Przełazy - Mostki - Tyczyno

Pogoda na majówkę była idealna, więc wybraliśmy się na małą przejażdżkę. Najpierw trochę na czuja, nie wiedząc dokąd dojedziemy - jak się później okazało poniemieckie brukowane leśne drogi doprowadziły nas do Borowa.


Stamtąd dojechaliśmy do mostu na kanale Ołobok.


Znajduje się tam bardzo ciekawy obiekt Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego (z przekazem politycznym w tle ;)


Bunkier nad śluzą w Ołoboku Niemcy nazwali Wodnym Zamkiem. Jego ściany mają do 3,5 m grubości a strop 1,5 m. To najwyższa kategoria bunkrów stosowanych w MRU i najpotężniejsza budowla całego systemu wodnego (klasa A - strop musiał wytrzymać bezpośrednie uderzenie bomby lotniczej o wadze 1800 kg). Bunkier służył do obrony pasywnej, czyli miał chronić, znajdujące się pod nim, śluzy spiętrzające wody pobliskiego jeziora Niesłysz. To ono zasilało w wodę cały system kanałów biegnących aż do Odry. Był to kluczowy punkt systemu. W razie ataku można było gwałtownie obniżyć poziom jeziora Niesłysz o ok. 1,5-2 metry i zalać okolice Ołoboku, aż do tamy nr 604. Żeby go zamaskować, bunkier obito deskami. Klocki do ich mocowania przetrwały w ścianach do dzisiaj. Z wyglądu przypominał wielką stodołę lub zabudowania młyńskie. Przejeżdżając obok niego w czasach wojny nie zwrócilibyśmy na niego uwagi (cyt. za: gazetalubuska.pl)


W tym miejscu stwierdziliśmy, że objedziemy całe jezioro dookoła. Były małe utrudnienia, zamknięte furtki, przecięte buty i takie tam dodatkowe atrakcje ;) Po jakimś czasie wylądowaliśmy w Przełazach, w których znajduje się trzykondygnacyjny pałac neorenesansowy z XIX wieku.


Trochę się przy nim polansowaliśmy, porobiliśmy zdjęcia i pojechaliśmy w dalszą drogę - przez Mostki na nasze pole kempingowe w Tyczynie. Wyjazd zaliczam do tych z kategorii "krótkie i powolne, ale udane" :)
Środa, 25 kwietnia 2012 Komentarze: 5
Dystans1.07 km
Czas00:04
SprzętLawinka
Vśrednia16.05 km/h
Vmax26.29 km/h
Temp.12.0 °C
Więcej danych
Leśne - WOMP - Leśne

Rowerem, tylko po to, aby go w spokoju wyczyścić. A żeby nie było, że nudno u mnie na stronie to zdjęcie wstawię! A co!
Tym razem Bydgoszcz z lotu ptaka, dobre 50 metrów nad ziemią :)
Niedziela, 22 kwietnia 2012 Komentarze: 6
Dystans78.80 km
Teren65.00 km
Czas03:10
Podjazdy580 m
SprzętLawinka
Vśrednia24.88 km/h
Vmax49.45 km/h
Tętnośr.183
Tętnomax195
Kalorie 2667 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%

Sponsorem maratonu powinny być chyba koleje państwowe, bo pociągów na trasie było mnóstwo - od osobowych zaczynając a na wypożyczonych z Francji TGV kończąc ;) Trasa raczej płaska, sporo piachu, trochę bruku i zbyt dużo asfaltu. No ale od początku.

W Dolsku pojawiamy się z Sylwią dość wcześnie - i dobrze, kolejka do rejestracji dłuższa niż się wszyscy spodziewali, nawet organizatorzy... Gdzieś tam z przodu zamajaczyły mi sylwetki znajomych z bs.pl i udało się załapać koło nich (a feeee, ale brzydkie zachowanie ;) Trochę pogadanek, kolejne ankiety ;) i już jest po. Teraz pora się przebrać. I tu odwieczny dylemat - co założyć? Słońce niby grzeje, ale wiatr dość ostro daje popalić. Ostatecznie jadę na długo. Razem z Jarkiem, Jackiem i Rychem z Rybczyńskich jedziemy na małą rozgrzewkę. W lasach sporo piachu - będzie wesoło...

Przed starem jakoś tak się zakręciłem i przez to wylądowałem z tyłu zostawiając ekipę z Goggle Pro Active Eyewear z przodu stawki. No nic, trza będzie ich dogonić :) Najpierw start honorowy, yhyyy z prędkością ponad 40 km/h. W miejscu startu ostrego pierwsza kraksa w samym czubie, zdołałem tylko zauważyć pogięte koło i gościa z korbą w ręku... No to ładnie się zaczyna ;) Na jednym z pierwszych podjazdów mijam Zbyszka, kawałek dalej Marka - jest dobrze, trochę za ciepło, ale powoli odrabiam pozycje stracone "w sektorach". Po wjeździe do lasu, na ósmym kilometrze, koleś dwa miejsca przede mną wpada w dziurę zasypaną liśćmi, ten co był za nim (a przede mną) wjeżdża w niego. Ja, żeby nie zrobić tego samego, ostro daję po hamulcach co kończy się kontrolowanym lotem bokiem przez kierownicę. Ląduję na nogach, nic się nie stało, ale parę wagoników uciekło. Trzeba gonić! Na asfalcie udaje mi się dojść grupę prowadzoną przez Jacka Swata, ale kosztuje mnie to trochę sił. Zaraz po powrocie do lasu chyba największy podjazd a zaraz po nim zjazd. Jest 26-ty kilometr, na liściach dosłownie pływam, chwilowo tracę kontrolę i muszę delikatnie przytulić się do krzaków tracąc jedno oczko. I wskazania licznika, bo mi magnes przegięło :p A przecież nie będę się zatrzymywał, żeby go poprawić ;)

Udaje mi się załapać na pociąg, w którym podróżuje Jacek G. Jedziemy razem przez dłuuugi czas. Na kolejnym odcinku asfaltu kolejna kraksa - no co jest z Wami, ludzie?! Na punkcie widokowym mijam się z Jackiem P. (czego on chyba nie zauważa, kiwnął tylko jacgolowi a ja byłem tuż za nim). To oznacza, że wcale nie tracę do niego tak dużo - morale rosną :) W momencie gdy dochodzimy Wojtka pojawia się myśl, że może wcale nie jestem taki zły w te klocki ;) Okazuje się, że ma on dość wyraźny kryzys. Później udaje mu się go chociaż częściowo pokonać. W drugiej części trasy mija nas czołówka mini a w niej Jarek, brawo, oby tak dalej! Po punkcie kontrolnym jacgol zaczyna nam powoli uciekać, na piaszczystym długim podjeździe jego pociąg ma już dużą przewagę nade mną i Wojtkiem. Urywam się Wojtkowi, próbuję ich gonić, ale ostatecznie nie daję rady. Na ostatni odcinek asfaltowy wpadam sam. Wyprzedzam jeden odcięty wagonik z pociągu z przodu, samemu tracąc jedną pozycję, na rzecz Wojtka, który jak feniks odrodził się z popiołów ;) Gdzieś na dwa kilometry przed metą dochodzi mnie jeszcze Jakub z ASGO Team i w tej kolejności wpadamy na metę. Kolejny maraton ukończony, z wyniku jestem zadowolony, zwłaszcza, że czołówka była wyjątkowo mocno obsadzona (Kaiser, Krzywy, Halejak, bracia Banachowie, Lonka, bracia Swat, Fokt... można by tak jeszcze długo...).
Teraz trochę odpoczynku od ścigania, trzeba potrenować przed następnymi zawodami :)

Czas: 2:44:46
Check point1: 2:04:03 / 64
MEGA Open: 60/190
MEGA M2: 16/39
Strata: 0:26:46 (Robert Banach)
DST: 71,00 km
AVG: 25,85 km/h
Vmax: 49,45 km/h

Bikestats'owe statystyki :)
Mariusz, klosiu – 41 (18 M3) - 2:35:54 (zdecydowana przewaga nad nami, gratki!)
Jacek, JPbike – 50 (21 M3) – 2:42:19
Jacek, jacgol – 51 (22 M3) – 2:43:06
Wojtek, josip – 58 (27 M3) – 2:44:37
daVe – 60 (16 M2) – 2:44:46
Marek, Marc – 87 (22 M2) – 2:55:47
Zbyszek, toadi69 – 133 (20 M4) – 3:10:32
Krzysztof, Maks – 156 (27 M4) – 3:24:46

Jarek, jarekdrogbas - 10 (3 M3) - 1:28:01 (ogromne gratulacje!)

Przegapiłem ustawianie na starcie i tradycyjnie wylądowałem w ciemnej du***... (foto by: Jacek Głowacki)


Depilować, czy nie depilować... :p


Na metę wjeżdżam dość spokojnie, nikt mi nie zagraża a Wojtka i Jakuba z ASGO nie mam szans dojść. (foto by: MiSe)


Nie ma to jak spotkanie towarzyskie przy makaronie ;)
Niedziela, 15 kwietnia 2012 Komentarze: 3
Dystans80.78 km
Teren70.00 km
Czas03:36
SprzętLawinka
Vśrednia22.44 km/h
Vmax51.88 km/h
Tętnośr.182
Tętnomax198
Kalorie 3203 kcal
Temp.12.0 °C
Więcej danych
HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%

Po wtorkowej przygodzie z hakiem w sobotę udało się poskładać rower. Pełen obaw jechałem na maraton, ale na szczęście na nich się skończyło. Ostatecznie problemów technicznych nie było, przynajmniej tych związanych z hakiem - błoto dało nieźle popalić naszym napędom... Co do samej trasy - bardzo fajna :) Pętla wzdłuż Warty, rewelacja! Zaczynałem z drugiego sektora (chyba dostałem go na zachętę ;) więc początkowo to raczej ja byłem wyprzedzany. Dużo zakrętów, drzewa, spore pagórki, rzeczki, błoto itp. W okolicach Poznania chyba nic lepszego nie idzie wymyślić. Po pierwszych 15 km zaczynam odczuwać kolano, ale na szczęście po jakimś czasie przestaje. No i coś mnie przyblokowało wewnętrznie ;) Do czasu aż siadłem na kole Konradowi Kunickiemu z nr 8666 (tasując się dojechaliśmy razem do samej mety). Razem przyspieszyliśmy i zacząłem się odblokowywać. W międzyczasie były kolejne błotne kałuże i coraz więcej deszczu. Łańcuch zaczął stękać... Mile zaskoczyła mnie trasa przed samą Dziewiczą, nie znałem tych ścieżek. Szkoda tylko, że było tam dosyć ciasno i nie za bardzo było gdzie wyprzedzić. Na Dziewiczej to samo, przede mną jechała jakaś dziewczyna i nie mogłem puścić klamek. Kiler tym razem pod górę, a nie w dół :/ Musiałem wpychać... Jak większość zresztą. Za Dziewiczą zrobiło się pusto, tak samo w moim żołądku. Mimo bufetu zaczęło brakować mi sił. Kolega od pomarańczowego haka (pisałem o nim wyżej) uciekł mi gdzieś na 100 metrów a ja zaczynałem zamulać coraz bardziej. Do czasu, gdy doszedł mnie Radek Zając z nr 1662. Trochę on mnie podciągnął, trochę ja jego i doszliśmy Konrada jadącego przed nami. Dalej jechaliśmy w trójkę i jeszcze kogoś tam łyknęliśmy. 2 km przed metą znowu mnie odcięło, ale szybko się zmotywowałem. Niestety w piaskownicy w lesie doszło naszą trójkę jeszcze parę osób i finiszowaliśmy w sumie w dość dużej grupce. Różnice były minimalne.

Czas: 3:17:34.1
Check point1: 00:53:04 / 129
Check point2: 02:37:36 / 131
MEGA Open: 131/470
MEGA M2: 55/139
Strata: 0:37:46 (Mateusz Zoń)
DST: 76,89 km
AVG: 23,35 km/h
Vmax: 51,88 km/h

Zaczynamy tradycyjnie już od ostatnich wskazówek i opracowywania planu na zwycięstwo ;) (foto by: bikelife.pl)


Tuż po starcie tracę sporo miejsc, nie chcę się wypalić już na pierwszych kilometrach (foto by: Piotr Majer)


Trasa mini było naprawdę ciekawa! (foto by: fotomtb.pl)


Udaje mi się załapać na koło Konrada i tak zostaje do końca. Miejscami prowadzi nas Jacek. (foto by: fotomtb.pl)


Kręci mi się dość dobrze, humor dopisuje! :) (foto by: bikelife.pl)


Jacek odwalił kawał dobrej roboty ciągnąc nas przez spory odcinek. Dopiero przeglądając zdjęcia zauważyłem, że to on. (foto by: bikelife.pl)


Przed Dziewiczą uspokajam tempo, wyprzedzanie nie ma sensu... (foto by: bikelife.pl)


Na killerze nie dałem rady... (foto by: grigor86)


Pociesza fakt, że nie tylko ja ;) (foto by: grigor86)


Żeby nie było, że tylko ja pasożytowałem na chłopakach - Radkowi też zdarzało się jechać za mną ;) (foto by: bikelife.pl)

Po maratonie jedyne o czym myślimy to umyć rowery, przebrać się w ciepłe, suche ciuchy i uciekać do domu.


A szkoda bo znajomych kilkoro było: Jarek, Rodman, Jacek, poprawka - dwóch Jacków ;) , Marek, Maks, Zbyszek, nawet Krzysiek się pojawił. O Dudzie nie wspominam, bo był ze mną ;)
Wtorek, 10 kwietnia 2012 Komentarze: 8
Dystans116.56 km
Czas04:58
SprzętLawinka
Vśrednia23.47 km/h
Vmax47.25 km/h
Temp.15.0 °C
Więcej danych
Leśne - Szubin - Kcynia - Wągrowiec - Skoki - Murowana Goślina - ...

Aż mi się pisać nie chce... Jak pech to pech... Najpierw cały czas pod wiatr, ale to przewidziałem i liczyłem się z tym, że tak będzie. Oprócz tego kilkoro debili wyprzedzało na trzeciego tak, że musiałem zjeżdżać do rowu - to jednak też można przewidzieć - idiotów na drogach nie brakuje. Tego jednak, że drugi raz w ciągu roku urwę hak nie przewidziałem. Zabrakło mi kilkunastu kilometrów do Poznania... Zdarzenie to mocno pozmieniało mi plany bo jeszcze tego samego dnia musiałem wrócić do Bydgoszczy. Ostatecznie się udało, ale jestem nieźle wykończony po wczorajszym dniu...


Jak to się stało, nie wiem. Ruszałem spod świateł, spokojnie, bez deptania. Nagle jeb-bum-trach i przerzutka radośnie dynda między szprychami. Ledwo co ruszyłem, więc dużych strat w sprzęcie nie ma. Naprędce zmajstrowałem coś takiego i pojechałem dalej.


Patent okazał się nieskuteczny - na szczęście udało mi się złapać autobus. Doczłapałem się "hulajnogą" do rodziców, znalazłem jakieś cywilne ciuszki i kontynuowałem wycieczkę z buta... Wyrobiłem się dopiero na pociąg o 3:00 w nocy, więc w domu byłem o 5:30. A do pracy na 7:00. Masakra...

Hak już zamówiłem. Jestem ciekaw czy zdążę się ze wszystkim uporać przed Murowaną...
Niedziela, 25 marca 2012 Komentarze: 11
Dystans43.44 km
Teren40.00 km
Czas03:30
SprzętLawinka
Vśrednia12.41 km/h
Vmax44.47 km/h
Tętnośr.180
Tętnomax198
Kalorie 1748 kcal
Temp.22.0 °C
Więcej danych
HZ: 0% | FZ: 1% | PZ: 99%
Leśne - Myślęcinek - ZAWODY - Leśne

Zawody pod nosem, więc aż żal byłoby nie wystartować. Zwłaszcza, że przyjechał Mariusz, Kasia no i Sylwia :)
Dziewczyny nie chciały jechać, ale miały inne ważne zadania do wykonania - o tym kiedy indziej...
Jeśli chodzi o trasę to jak to Myślęcinek - góra, dół, zakręt, drzewo itp. ;) Technicznie i mocno interwałowo. Cel był taki, aby się nie uszkodzić na początku sezonu. Mi się udało, Mariuszowi nie do końca - połamał tylną przerzutkę (tak - przerzutkę, nie hak...) Nadziei na przyjechanie w czołówce nie mieliśmy (Swat, Banach, Ebertowski - nazwiska mówią same za siebie...), więc startowaliśmy z szarego końca, na pełnym relaksie. Dzięki temu miałem choć trochę frajdy z wyprzedzania :D Od drugiej/trzeciej pętli zacząłem jechać własnym tempem i już wielkich przetasowań nie było. No może poza dublem, którego zgarnąłem :p
Tyle tytułem wstępu - teraz wyniki.

Czas całkowity: 01:50:35 (5/6 okrążeń)
Okrążenie 1: 00:20:51
Okrążenie 2: 00:21:25
Okrążenie 3: 00:22:03
Okrążenie 4: 00:22:51
Okrążenie 5: 00:23:25
Strata: 00:33:06 do Sebastiana Swata najlepszego po 5. okrążeniu
Elita: 34/55
Dystans: ~30 km
AVS: ~16 km/h

Szału nie ma, ale jestem zadowolony :) To było mocne rozpoczęcie sezonu!
Jak to na każdych zawodach i tym razem poznaliśmy nowych zapaleńców - na Myślęcinku najwięcej przegadaliśmy z Bartłomiejem.


Przyczajony Marian.


Zgarbiony dejf.


Rozgrzewka i rozciągnięcie to podstawa... Auuuuć!!!


Jeszcze tylko ostatnie wskazówki...


... i można ustawiać się w sektorach. Wybieramy ten najczarniejszy ;)


Czołówka wystartowała dość mocno.


Za to my dość leniwie - trzeba było pulsometr włączyć (średni wyszedł 180 - nieźle...) i takie tam ;)


Jak wspominałem trasa była mocno techniczna, nawet ścianki się zdarzały :) (foto by: Jacek Głowacki)


Jako, że ruszaliśmy z końca, było co robić podczas pierwszych kilkunastu minut - patrzcie na tą akcję! ;)
(foto by: Przemek Barański)


Jedna z bardziej wkurzających górek na trasie - niby nie najbardziej stroma i nie jakoś strasznie długa, ale pod koniec człowiek miał już jej dość... (foto by: Przemek Barański)


Ha!!! Jest moc! Jedno miejsce do przodu! :D (foto by: Przemek Barański)


Tego dnia dopingu w najlepszym wykonaniu nie brakowało :)


Z biegiem czasu klamek dotykałem coraz mniej.


Za to Marian nie musiał używać ich wcale :p


Nie wiem jak on to zrobił, ale starego poczciwego XT'ka połamał pierwszorzędnie :)


Mi nie udało się nic urwać, więc musiałem męczyć się do końca ;(
Dobrze, że mi dubla dali bo nie wiem jak bym przejechał to ostatnie kółko ;)


Oczywiście żartuję, na pewno bym je przejechał!
Może nie tak szybko jak czołówka, ale bawiłbym się przy tym nie gorzej niż oni! :) (foto by: Przemek Barański)
Czwartek, 22 marca 2012 Komentarze: 1
Dystans60.38 km
Teren35.00 km
Czas02:58
SprzętLawinka
Vśrednia20.35 km/h
Vmax48.55 km/h
Temp.12.0 °C
Więcej danych
Karolin - Leśne - Kicin - Kamińsko - Murowana Goślina - Starczanowo - Rezerwat "Śnieżycowy Jar" - Promnice - Owińska - Czerwonak - Leśne - Karolin

Kwiatki zaczęły kwitnąć, więc korzystając z okazji, że jestem chwilowo w Poznaniu, postanowiliśmy je odwiedzić: ja, duda i Robercik. Wyjeżdżamy dość późno obierając trasę przez Puszczę Zielonkę, więc na miejscu lądujemy po zachodzie słońca.
Na szczęście śnieżyce jeszcze nie śpią ;)


Uśmiech numer dwa :)


Duda też oczywiście zadowolony - zimowe chomikowanie przyniosło rezultaty :p


Za to Robercik... No cóż - walczył dzielnie ;) i ostatecznie wyjazd przeżył. Jest cień szansy, że mu się nawet podobało ;)


Jeśli ktoś jeszcze nie był w Starczanowie to w ten weekend jest szansa na zadośćuczynienie.
Kwiatki nadal kwitną, pogoda się utrzyma - nic tylko smarować łańcuchy i ładować baterie w aparatach. Szerokości!!!

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

106170.60

KILOMETRÓW NA BLOGU

28144.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

201d 09h 54m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460