rowerowe historie

daVe
Wpisy archiwalne w kategorii

Twarde lądowania

Dystans całkowity:2671.91 km (w terenie 1387.50 km; 51.93%)
Czas w ruchu:134:04
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:14704 m
Maks. tętno maksymalne:203 (108 %)
Maks. tętno średnie:185 (102 %)
Suma kalorii:55149 kcal
Liczba aktywności:50
Średnio na aktywność:53.44 km i 2h 40m
Więcej statystyk
Piątek, 28 października 2011 Komentarze: 2
Dystans34.70 km
Czas02:25
SprzętLawinka
Vśrednia14.36 km/h
Vmax48.10 km/h
Temp.12.7 °C
Więcej danych
Leśne - IWspSZ - WOMP - IWspSZ - Leśne - Szwederowo - MASA - Leśne

Z rana służbowo, a później na moją pierwszą Bydgoską Masę Krytyczną. Oj gdzie my nie byliśmy - dosyć długo się to wszystko ciągnęło. Bardzo sympatycznie, poza glebą którą wyrżnąłem przez zajechane pedały (i ułańską fantazję :p ) Ale cicho, żeby się nie wydało ;) Mam tylko nadzieję, że dojdę do ładu z przednią tarczą, bo coś mi trze...


Na rynku głosowanie na najlepsze przebranie halloweenowe, oczywiście za pomocą rowerów ;)


A tak się szwendaliśmy.
Niedziela, 28 sierpnia 2011 Komentarze: 5
Dystans62.40 km
Teren13.00 km
Czas02:25
Podjazdy326 m
SprzętLawinka
Vśrednia25.82 km/h
Vmax45.62 km/h
Tętnośr.166
Tętnomax192
Kalorie 2026 kcal
Temp.16.0 °C
Więcej danych
HZ: 5% | FZ: 24% | PZ: 71%

Leśne - Piaski - Smukała - Bożenkowo - Samociążek - Koronowo - Stronno - Pyszczyn - Nekla - Żołędowo - Niemcz - Myślęcinek - Leśne

Dzisiaj dużo ostrzej niż ostatnio. Najpierw tradycyjnie już polatałem trochę po górkach w Myślęcinku. Zaczynam się siebie powoli bać bo pozwalam sobie na coraz więcej... ;) No i pozwoliłem sobie na niebieskim pieszym wzdłuż Brdy... Zapierdzielam między krzaczorami, pokrzywami itp. Głowa wysoko, w zasadzie skupiam się tylko na tym, aby ominąć jak najwięcej pokrzyw. Nawet nie wiem kiedy w nich wylądowałem :) Rower po prawej, ja po lewej. Jak się okazało "zatrzymałem" się na pieńku, którego nie zauważyłem z w/w powodu.


Ehhhh... co to był za lot... Małysz by się nie powstydził :D
Rower cały, ja poparzony, nadgarstek skręcony w kwietniu znowu pobolewa, kolano obite, ale jadę dalej. Staram się jechać jak najwięcej asfaltami. Za późno wyszedłem z domu i zaczyna robić się szaro. Trzeba przyspieszyć, więc przez najbliższych kilkadziesiąt kilometrów w power zone - jest moc!!! :D

Sobota, 28 maja 2011 Komentarze: 7
Dystans72.33 km
Teren20.00 km
Czas02:58
SprzętLawinka
Vśrednia24.38 km/h
Vmax51.14 km/h
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Dom – Cytadela – Park Sołacki – Rusałka – Strzeszynek – Kiekrz – Sady – Lusowo – Lusówko – Lusowo – Sady – Kiekrz – Strzeszynek – Rusałka – Park Sołacki – Dom

Ostatnio często pojawia się u mnie zdjęcie Wisły. Żeby nie było – tym razem wrzucę MOJĄ Wartę :)


Kasztany już przekwitły, teraz czas na akacje. To znak, że wakacje już niedługo :)


Drogi do Lusówka prawie nie pamiętam. Jadąc kiedyś pierścień na tym odcinku miałem mega kryzys…


Czerwone maki…


Jedno z najbardziej znanych poznańskich jezior – Rusałka.


Niebo pod stopami ;)


Teraz krótka relacja. Jadę sobie wzdłuż Rusałki, dość szybko. Za jednym z zakrętów idzie czterech kolesi, całą szerokością drogi. Jak ich zauważyłem nic już nie mogłem zrobić, oni nawet nie ruszyli się z miejsca. Żeby w nich nie wjechać musiałem ostro zahamować. Podłoże (gliniaste – zresztą wielu z Was wie, jak ono wygląda) było lekko wilgotne. Zablokowało mi przednie i tylne koło, więc walnąłem glebę na prawą stronę. Efekt jest taki, że stłukłem sobie tyłek ;( Teraz siedzieć nie mogę ;) Najgorsze jednak są straty w rowerze… Wygięty hak, przerzutka pewnie też dostała…


Łańcuch tak mocno zakleszczył się między kasetą a szprychami, że kilka szprych jest dosłownie przeciętych do połowy (widać na dole zdjęcia), pozostałe pogięte. Koło do wymiany…


W sumie koła i tak miałem zmienić, więc teraz mam motywację. Pytanie: na co? Widzę, że sporo osób jeździ na XT’ekach WH-M775. Jesteście z nich zadowoleni? Jakie hamulce do tego? Też XT BR-M775? Czy może Avidy Elixir R? Będę też potrzebował chwilowo manetek 3x8. Ma ktoś jakieś niepotrzebne? Mogą być używki, byle tylko działały. Jak zajadę ten napęd to i tak będę je wymieniał, więc to tylko przejściowe rozwiązanie.
Niedziela, 22 maja 2011 Komentarze: 4
Dystans25.85 km
Teren15.00 km
Czas01:48
Podjazdy373 m
SprzętLawinka
Vśrednia14.36 km/h
Vmax52.29 km/h
Tętnośr.135
Tętnomax182
Kalorie 1207 kcal
Temp.28.0 °C
Więcej danych
2011 Sowi off-road i nie tylko
Dzień pierwszy
Dzień drugi

HZ: 49% | FZ: 26% | PZ: 12%

Struga - Zamek Cisy - Zamek Stary Książ - Zamek Książ - Wałbrzych - Szczawno Zdrój - Struga

Taka trochę podróż sentymentalna. Trzy lata temu jechaliśmy bardzo podobną trasą. Początek to ruiny Zamku Cisy.


Duda tradycyjnie już odpoczywa a ja latam z aparatem ;)


Czasem nawet trzeba głowę do góry podnieść!


Ruiny, jak to ruiny. Przynajmniej prawdziwe ;)


Pierwsza większa atrakcja to przeprawa przez rzekę. A raczej kanał ściekowy.
Mariuszowi udaje się nie zamoczyć butów w tym szambie. Ja wyrabiam normę za niego i moczę obydwa…


Delikatnie śmierdząc (nadal wyrabiam 200% normy) docieramy do Starego Książa ;)




Odbudować zamek Stary Książ!!!


Oj, byłoby co robić…


Rzut oka na okolicę i decydujemy, że pojedziemy taką jedną ścieżką. Która chyba istnieje po drugiej stronie Pełcznicy.
Tak nam się przynajmniej wydaje. Jak się okazuje dobrze (jednak bez targania bike'a na plecach się nie obyło...)


I kto tu jest kozak? ;]


Strach ma wielkie oczy – gdyby nie lęk przed urwiskiem z boku byłoby lajtowo ;)


Trochę korzeni, kamieni… chwila zawahania…


EEeeeeeejjjjjjjjjjjjjjjjjj!!! Ja lecę przez kierownicę, Marian widzi mnie… kilkadziesiąt metrów niżej…


A jednak nie ;p
Owszem, przeleciałem przez kierownicę, ale trening czyni mistrza, więc zaczynam już kontrolować gdzie ląduję :D
Przytomnie upadam na prawą część zbocza, gdyby nie to, GOPR by mnie do teraz szukał ;)
Niestety spadam na skręcony miesiąc temu nadgarstek. Chyba nigdy się nie zagoi…


Teraz już bez większych przygód dojeżdżamy do Książa.
Ścieżka, którą odkryliśmy, mimo, że trzeba sporo prowadzić rowery, jest rewelacyjna. Esencja kolarstwa górskiego :)


Na tym kończymy ten krótki weekend w górach. Było wystrzałowo!!!
I tylko ogniska żal ;p





2011 Sowi off-road i nie tylko
<--- Poprzedni dzień
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 Komentarze: 12
Dystans9.73 km
Czas00:28
Podjazdy 41 m
SprzętLawinka
Vśrednia20.85 km/h
Vmax37.26 km/h
Tętnośr.126
Tętnomax173
Kalorie 269 kcal
Temp.22.4 °C
Więcej danych
HZ: 45% | FZ: 27% | PZ: 1%

Dom - Fort IVA - Dom

Dzisiejszą wycieczkę planowałem już dawno temu. Miała to być alternatywa dla Poznańskiego Pierścienia - również jazda wokół Poznania, ale w jego granicach, zaliczając fortyfikacje Twierdzy Poznań.

Zacząłem od Fortu IVA (Waldersee II) na Wilczym Młynie.


Zbudowano go w latach 1878-1881. Na pierwszy rzut oka widać, że było to dawno temu.


Nawet wpisanie do rejestru zabytków nie ochroniło go przed zniszczeniem w trakcie budowy sąsiednich osiedli.


W podziemiach fortu spotkać można wiele gatunków nietoperzy. Ich ilość systematycznie wzrasta.


Następnym punktem wycieczki miał być Fort V. Miał, ponieważ zanim nawet dojechałem do Waldersee II zaliczyłem klasyczne OTB. Przejeżdżałem przez coś w stylu szlabanu (widać na zdjęciu), byłem pewien, że bez problemu pokonam rozwieszoną stalową linę. Przednie koło spokojnie przejechało. Niestety dalej nie było tak dobrze. Rower stanął w miejscu a ja poleciałem dalej. Nie wiem, może zahaczyłem o korbę... Może się tylne koło zaplątało... Efekt jest taki, że mam stłuczony nadgarstek (oby tylko tyle...), ręki na kierownicy nawet nie mogłem oprzeć. Wycieczka po fortach została zakończona...
Niedziela, 19 grudnia 2010 Komentarze: 2
Dystans14.28 km
Teren14.00 km
Czas01:15
Podjazdy116 m
SprzętLawinka
Vśrednia11.42 km/h
Vmax24.63 km/h
Tętnośr.155
Tętnomax180
Kalorie 1097 kcal
Temp.-8.0 °C
Więcej danych
HZ: 14% | FZ: 41% | PZ: 44%

Dom - Dziewicza Góra - Kicin - Dom

Jednym zdaniem: nie pamiętam ostatniego tak ciężkiego wyjazdu na rowerze.
Las, rower, śnieg po piasty a wszystko w świetle księżyca...

Wyjechałem gdy tylko zrobiło się ciemno, śnieg cały czas padał. Nawet na drogach było ciężko, a co dopiero w lesie. W zasadzie cały czas musiałem się przebijać przez zaspy. Przyczepności zero, nie zliczę, ile razy musiałem się podeprzeć nogą. Pierwsza gleba tuż przy rowie przy ulicy Szkolnej. Było miękko, więc się uśmiałem i pojechałem dalej. Gdy dojechałem na parking pod Dziewiczą już wiedziałem, że nie wjadę na szczyt. Zaczął się spacer. I tak przez kilka kilometrów. Ujechać się dało odcinki 5-10 metrów, nie więcej. Dlatego też ucieszyłem się, gdy dojechałem do drogi Tuczno-Poznań. Ona też była biała, ale przynajmniej ubita, więc mogłem jechać ~ 20 km/h. W lesie między Kicinem a Koziegłowami, na prawym zakręcie, nie zauważyłem lodu pod śniegiem. Dobrze, że nic akurat nie jechało... rozłożyłem się na samym środku... Na trzęsących się nogach, już bez większych przygód doturlałem się do domu. Ufff... ciężko dzisiaj było...

Niedziela, 20 czerwca 2010 Komentarze: 8
Dystans21.17 km
Teren15.00 km
Czas01:10
SprzętLawinka
Vśrednia18.15 km/h
Vmax44.10 km/h
Tętnośr.139
Tętnomax187
Kalorie 855 kcal
Temp.20.0 °C
Więcej danych
HZ: 56% | FZ: 26% | PZ: 15%

Dom - Dziewicza Góra - Dom

Najwyższa pora skończyć oblewać emgieera, więc zdecydowaliśmy pobawić się z dudą na Dziewiczej. No i się zabawiliśmy ;) Na jednej ze ścieżek jechałem za szybko, nie wyhamowałem przed zakrętem bo było sporo piachu itp., próbowałem jeszcze ominąć drzewa, ale mi się nie udało... Wylądowałem na jednym z nich ;) Chociaż coś się do mnie przytuliło ;p Bilans?! Lekko przytarta kierownica, pęknięta manetka. Ze mną trochę gorzej, uderzyłem się moim chorym, lewym kolanem, więc znowu mnie boli (ortopeda podczas wizyty w środę na pewno się z tego ucieszy ;) Do tego poobdzierałem się tu i tam... Najgorzej jest na ręce...
Niedziela, 2 maja 2010 Komentarze: 8
Dystans63.69 km
Teren30.00 km
Czas04:09
SprzętLawinka
Vśrednia15.35 km/h
Vmax68.00 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax201
Kalorie 3608 kcal
Temp.14.0 °C
Więcej danych
2010 Wałbrzyska majówka
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty

HZ: 29% | FZ:32% | PZ: 31%

Struga - Szczawno-Zdrój - TRASA XC - Parkowa (528 m n.p.m.) - Ptasia Kopa (590 m n.p.m.) - Stadion Górnika Wałbrzych - Park Miejski - Parkowa (508 m n.p.m.) - Schronisko PTTK "Harcówka" (422 m n.p.m.) - Niedźwiadki (604, 623, 629 m n.p.m.) - Przełęcz Szybka (630 m n.p.m.) - Dłużyna (685 m n.p.m.) - Mały Kozioł (720 m n.p.m.) - Wołowiec (776 m n.p.m.) - Kozioł (774 m n.p.m.) - Przełęcz Kozia (653 m n.p.m.) - Przełęcz Pod Borową (675 m n.p.m.) - Kamionka - Rybnica Leśna - Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.) - Przełęcz Trzech Dolin (810 m n.p.m.) - Waligóra (936 m n.p.m.) - Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.) - Rybnica Leśna - Wałbrzych Glinik Stary - Wałbrzych Podgórze - Wałbrzych pl. Grunwaldzki - Wałbrzych Biały Kamień - Szczawno-Zdrój - Struga

Jak na prawdziwych kuracjuszy przystało zaczynamy od Parku Zdrojowego w Szczawnie Zdroju.


Nauczeni doświadczeniami nawigacyjnymi dnia poprzedniego kupujemy mapy.
Dwie.
I dobrze, bo jedną udaje się opchnąć pod Wołowcem ;)


Park Zdrojowy to taka ściema. Bo wcale nie przyjechaliśmy tu na szklankę wody, ale na mega wypasioną trasę XC.
Cytadela to nic przy tym co się dzieje tutaj! Mega, mega, mega!!!


Tętno maksymalne 201 ud./min.! Ciągła koncentracja i napieranie do przodu, strach na zjazdach. Po prostu rewelacja! Szczytowałem chyba z 10 razy ;p


Co dobre szybko się kończy. Mamy jeszcze sporo do przejechania, więc niebieskim zjeżdżamy do miasta.
A później podjeżdżamy (kilkoma kolorami... błądzimy...) na Ptasią Kopę (590 m n.p.m.).


Nie ma to jak odpoczynek na szczycie. Szczytuję po raz 11-ty ;p


Z Ptasiej Kopy znowu zlatujemy do miasta, tym razem na stadion Górnika Wałbrzych.


Dalej na mapie jest Park Miejski ze Schroniskiem PTTK "Harcówka" (422 m n.p.m.).
Ja dla odmiany łatam dętkę, przynajmniej jest czas na małe piwko. Opony ewidentnie domagają się zmiany.


Po pit-stopie ciśniemy dalej. Gdzieś w okolicy Niedźwiadków (604, 623, 629 m n.p.m.) zaliczam glebę. Prawy zakręt, na zjeździe. Jest mokro, próbuję zwolnić, zero przyczepności (wspominałem już, że muszę zmienić opony?!). Ląduję w trawie - to i tak lepiej niż na drzewach, które były przede mną. Na szczęście rower cały, ja tylko lekko zarysowany. Jest OK! Można wspinać się dalej (m.in. na tą górkę po mojej lewej, nad Palestyną).


Przed nami kolejne spore podjazdy, nie jest lekko - miejscami trzeba wnosić rowery na plecach. Na Przełęczy Szybkiej (630 m n.p.m.) jest rozwidlenie. Dwa szlaki rowerowe idą na boki, pieszy środkiem. Decydujemy, że rowerówki są dla mięczaków, my ciśniemy pieszym niebieskim. Nie była to mądra decyzja, ale za to w pełni świadoma. Rower uwiera w plecy. Spada glukoza, na Dłużynie (685 m n.p.m.) pierwsza czekolada.


Tylko miejscami da się przejechać, większość szlaku pokonujemy z rowerami na plecach. Nawet zjazdy...


Zaliczamy Mały Kozioł (720 m n.p.m.) a następnie Wołowiec (776 m n.p.m.).
Jest świetnie!!! - w dole widać Wałbrzych Główny oraz całą okolicę (m.in. Chełmiec (851 m n.p.m.)).


Idealne miejsce na sesję fotograficzną.


Kawałek zjazdu i kolejne podejście z buta. Jest cholernie ciężko, ale w końcu docieramy na Kozła (774 m n.p.m.).


Tam chwila zadumy...


... i zejście w dół. Nie wierzę, aby dało się tamtędy zjechać... Od Przełęczy Koziej (653 m n.p.m.) jest dużo lepiej.
Od tej chwili nie schodzimy z rowerów, wszędzie da się podjechać a tym bardziej zjechać.


W tle widać kopalnię melafiru, obok której przejeżdżamy za kilkanaście minut.


Wszystko po to, aby dostać się na najwyższy szczyt w okolicy, Waligórę (936 m n.p.m.).


Jednak wcześniej ostatnie cukry tego dnia, Schronisko PTTK "Andrzejówka" (805 m n.p.m.).


Jak się okazało podjazd na Waligórę był całkiem lajtowy. Poszło nam szybciej niż myśleliśmy.



Zjazd to czysta poezja. Najpierw chwile grozy na mokrym szutrze (zupełny brak jakiejkolwiek kontroli nad tylną oponą...), później deptanie po asfalcie. Pada tegoroczny rekord prędkości (68,0 km/h), wzrasta mizerna prędkość średnia. Szybko przebijamy się przez Wałbrzych i Szczawno i lądujemy w domu!

PS Do dystansu całkowitego trzeba by pewnie doliczyć kilka kilometrów pokonane na pieszo. I to chyba pomnożone przez dwa bo spacer z rowerem na plecach nie należy do najłatwiejszych... ;)


2010 Wałbrzyska majówka
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Niedziela, 22 listopada 2009 Komentarze: 13
Dystans28.00 km
Teren20.00 km
Czas01:16
SprzętLawinka
Vśrednia22.11 km/h
Vmax50.40 km/h
Temp.11.0 °C
Więcej danych
Dom - Janikowo - Kobylnica - Zieliniec - Antoninek - Malta - Dom

Ciągle z uśmiechem na ustach, humoru nie popsuł mi nawet facet, który wyjechał z posesji Jeepem Cherokee wprost pod moje koła (a jechałem po ścieżce rowerowej). Ledwo się zatrzymałem... ale nie, nie zwyzywałem go. Tylko pogadaliśmy, o kierowcach, o rowerzystach... 200 metrów dalej zbliżył się do mnie duży owczarek niemiecki. Zatrzymałem się, obwąchał mnie, poszedł - ja bez stresu i nerwów pojechałem dalej :)


Nawet po lądowaniu na glebie na śliskim asfalcie przykrytym mokrymi liśćmi pierwsze co zrobiłem to się zaśmiałem. Tak samo jak kawałek dalej, gdy wpadłem w jakieś śmierdzące błoto i zmoczyłem całą lewą nogę i stopę ;p
Pod domem z kolei zauważyłem, że tylna opona wymaga natychmiastowej wymiany...


Ale to też nie popsuło mi humoru. A to dlatego, że z założenia miałem maksymalnie wykorzystać ten wyjazd. Teraz kilka tygodni bez roweru. Należy mu się generalny przegląd. Zresztą... ja też się muszę zregenerować... Zobaczymy, czy glukozamina i chondroityna działają...

Dzisiaj przekroczyłem 6 kkm w tym sezonie. Wystarczy... a raczej musi wystarczyć... Teraz czas odpocząć...
Sobota, 19 września 2009 Komentarze: 3
Dystans51.30 km
Teren20.00 km
Czas02:10
SprzętLawinka
Vśrednia23.68 km/h
Vmax47.50 km/h
Temp.22.0 °C
Więcej danych
Dom - Morasko - Umultowo - Malta - Dom

Po południowym jeżdżeniu (klik) miałem jeszcze ochotę pokręcić się trochę po lesie, więc wybrałem nieznane mi (wiem... wstyd ;) tereny Moraska. Pojeździłem tu i tam, głównie żółtym, ale off-roadu też nie brakowało (m.in. raz przedzierając się przez krzaki przywaliłem kaskiem w gałąź tak mocno, że aż się musiałem położyć ;) - na szczęście lądowanie było bardzo miękkie bo na jakiejś skarpie ;p ), pogadałem z dwoma innymi bikerami, trochę polatałem :D jeszcze więcej błądziłem - podsumowując - fajnie było :D
Powrót to bujanie się po mieście i na chwilę nad Maltę uzupełnić bidon.
Już nad Maltą na liczniku wyskoczyło 13 kkm... Jak to szybko mija...
Do tego dzisiaj przekroczyłem ubiegłoroczny całkowity dystans :)

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo. Ostatnio częściej jednak wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.

87063.24

KILOMETRÓW NA BLOGU

22496.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.27 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

166d 09h 36m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt Deore XT M8000
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Jeszcze zbyt wcześnie, aby wydawać ostateczny werdykt, ale wydaje mi się, że zamiana szosy na szutrówkę to był jednak strzał w dziesiątkę!

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (46/30 + 11/34)
  • Koła DT Swiss Gravel LN

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem. Nawet dziecko w foteliku wozi!

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. W sam raz na moją nadwagę ;) Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460