Szosowa ustawka z ekipą z Piątkowa. Początek "trochę" opóźniony (dziwna akcja przy Lidlu - pyskówka biker vs. kierowca zakończona interwencją Policji... kogoś tu lekko poniosło...). Gdy w końcu ruszyliśmy było już dużo spokojniej, choć było parę akcji, gdzie musiałem ostro deptać. Jednak trudno na MTB dogonić szosowców ;) Nie licząc tych paru skoków to w pierwszej parze spędziłem chyba połowę trasy, czyli noga podaje. Co niektórzy byli nawet lekko zaskoczeni, że można tak cisnąć na MTB :)
Dziś wycieczka nad Zalew Zegrzyński. Droga tam to przebijanie się przez krzaczory. Na komórce odpalony Locus z mapą OpenCycleMap i jazda! Starałem się trzymać oznaczonych szlaków (obowiązkowo z mapy, na żywo w zasadzie brak oznaczeń). Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że zadarzało się, że jadąc szlakiem (wg GPS) lądowałem w środku lasu, na przykład na takiej polance przez co musiłem trochę butować.
Bywało również lepiej, bo jednak większa część prowadziła bardzo fajnym singlem, niestety mocno rozjeżdżonym kładami i moturami. W Zamostkach znudziło mi się włóczenie po lasach i przerzuciłem się na asfalt, dzięki czemu poszło już dużo sprawniej. Nad Zalewem Zegrzyńskim szybki McDonald :) i powrót lekko okrężną drogą przez Radzymin i Wołomin.
Kolejne popołudnie spędzone na rowerze, następne gminy zaliczone. Przez ostatnie 30 dni walnąłem już ponad 1600 kilometrów. Zaczynam czuć to w nogach :)
CADavg: 82 rpm | AON - Zielonka - Kobyłka - Wołomin - Majdan - Ręczaje Polskie - Nowe Ręczaje - Poświętne - Wola Ręczajska - Krubki-Górki - Zabraniec - Okuniew - Sulejówek - Wesoła - AON
W tytule wcale nie mam na myśli Mietka Fogga tylko mgłę, która zalegała dzisiaj na łąkach i polach. Było już dość późno, daleko na zachodzie mocno czerwone niebo zasnute czarnymi chmurami a wszędzie dookoła nisko wisząca mgła. Bajka, szkoda, że zdjęcia się nie dało zrobić moim kalkulatorem. Chciałoby się mieć lustro na statywie w tym czasie... Oprócz tego super asfalty i zerowy ruch. Tylko dojazdówki do Wołomina i od Sulejówka popsuły ogólny odbiór, ale i tak było dziś świetnie!
CADavg: 74 rpm | AON - Zielonka - Ząbki - Targówek - Praga Północ - Stare Miasto - Powiśle - Utrata - AON
Najbliższy miesiąc spędzam na Akademii Obrony Narodowej, więc jak tylko przestało padać (a padało od dwóch dni...) wybrałem się na małe rozpoznanie okolicy. Wisła nadal płynie.
A przed Pałacem Prezydenckim nadal odbywają się dziwne obrządki z krzyżem w roli głównej... Czyli po staremu :)
Dawno nie używałem młynka w trakcie ścigania w Wielkopolsce a tu proszę jaka miła niespodzianka :)
Start zawaliłem. Ruszyłem bez dobrej rozgrzewki, całkiem zziębnięty, więc mimo startu z drugiej lini czołówka (z Krzychem w składzie!) bardzo szybko mi uciekła. Moje 40 km/h to było zdecydowanie za mało na nich, a szybciej noga nie chciała kręcić. Stąd też od drugiego kilometra ścigam się sam ze sobą. Początkowo raz przed, raz za Hulajem. Na podjazdach mu odchodzę, w technicznych miejscach (a zwłaszcza w piachu!, nie wiem czemu, ale dawno mną tak nie zarzucało...) mnie dogania. Jedziemy i się tasujemy.
Trasa super, pierwsza część ze sporą ilością leśnych singli. Później mocno interwałowo - dość sztywno pod górę i szybko w dół. I tak kilka razy. Druga część trasy po polach, trochę asfaltu i wał. Właśnie w tej drugiej części dochodzi do nas Piotrek Niewiada, z kolei Hulaj widocznie słabnie. Gdzieś daleko przed nami miga czarno-biała koszulka Andrzeja Ruminkiewicza z Konina.
Na wale wszystko się rozegrało. Daję zmianę pod mega silny czołowy wiatr. Hulaj i Piotrek lekko zostają. W pewnym momencie ktoś mnie wyprzedza! Doszła do mnie czołówka mini: Wojtek Mizuro, Adam Deska i Wojtek Czetebok. No i Piotrek, który złapał ich koło. W piątkę lecimy mocnym tempem. W pewnym momencie chłopaki z mini lekko zwalniają, więc wychodzę na zmianę i rozpędzam grupę. Bez problemu dochodzimy Andrzeja Ruminkiewicza, łapie on nasze koło i w szóstkę ciśniemy dalej. Pod koniec pętli jest się trudno utrzymać za czubem mini, ale dajemy radę do samego rozjazdu. Na drugą pętlę wjeżdżamy we trójkę. Piotr zaczyna słabnąć a ja rozpoczynam tasowanie się z Andrzejem. Prawie całą drugą pętlę jedziemy we dwójkę, raz ja z przodu, raz on.
W połowie rundy udaje nam się złapać jednego zgona, akurat w momencie, kiedy Andrzej był parenaście metrów przede mną. Zgon siadł mi na koło i nie chciał puścić do samego wału, na którym znowu robiłem co mogłem i ostatecznie go zerwałem, jednocześnie dochodząc do uciekającego mi Andrzeja. Już do samej mety jedziemy na zmianę na kole. Na kresce nawet się zbytnio nie ścigamy, przegrywam o sekundę brutto a wygrywam o sekundę netto. Jest sprawiedliwie :)
Maraton bardzo fajny! Super trasa, dobre oznakowanie, dzielni harcerze i pyszna grochówka. Tylko pogoda nie dopisała (ziąb, wiatr i deszcz), ale na to nikt nie ma wpływu :) Jeśli tylko będzie taka możliwość to przyjeżdżam za rok! :)
PS Znowu nie wygrałem :( Jak tylko pojawia się żywa gotówka zjeżdżają się charty i kończą się marzenia o podium. Kiedyś zorganizuję sobie sam ogórka i nikogo nie zaproszę :p Przynajmniej będę pierwszy! :p
Czas: 2:31:06 Check point1: 0:50:05 (15) Check point2: 1:12:47 (14) Check point3: 2:00:50 (16) Check point4: 2:24:36 (11) MEGA Open: 14/35 (4 DNF) MEGA M2: 10/14 (1 DNF) Strata: 0:18:46 (Adam Adamkiewicz) DST: 60,58 km AVG: 24,06 km/h Vmax: 47,19 km/h CADavg: 82 rpm
Goggle Pro Active Eyewear STATS MEGA krzychuuu86 - 9 (8 M2) - 2:23:54 (-0:07:12)
daVe - 14 (10 M2) - 2:31:06
Ustawka z Krzychem i jego ekipą. Oni na szosach, ja na MTB bo
Wilma została w Bydgoszczu. Jechałem z nimi do Jerzykowa, bo miałem dziś mało czasu na jazdę. Bałem się, że nie nadążę, ale nie było najmniejszego problemu z jazdą około 40 km/h :) Powrót samemu chowając się w lesie przed wiatrem.
Przyjemne z pożytecznym, czyli po załatwieniu spraw służbowych w Toruniu zaparkowałem samochód w jednej z podmiejskich wiosek i wyskoczyłem na trzygodzinną szosową rundę zaliczając Golub-Dobrzyń, w którym nigdy wcześniej nie byłem. W sumie to w mało której wiosce, przez które dzisiaj przejeżdżałem, byłem wcześniej :)
Do Golubia jedzie się spoko, gorzej z drogą powrotną, ale trudno mi było znaleźć jakąś alternatywę. Od Kowalewa to wogóle masakra, bo miałem niecałe 15 km drogą krajową nr 15 bez żadnego pobocza. To i tak dobrze, że tirowcy byli wyrozumiali i żaden nie wyprzedzał na żyletkę, tylko grzecznie czekali na więcej miejsca. W zamian za to, żeby nie wkurzać ich do reszty, cisnąłem ile się dało.
Widokowo trasa bardzo przyjemna. Sporo lasów oraz typowo kujawskich, sielskich widoczków. Golub-Dobrzyń to wisienka na torcie. XIII-wieczny zamek górujący nad miasteczkiem oraz ładny ryneczek i parę dużych kościołów. Warto było tu przyjechać! :)
PS Po cichu liczyłem na spotkanie naszego kolarskiego Mistrza, bo obecnie przebywa w Toruniu, ale dziś wybrał rejony, w których kręciłem wczoraj. No nic, może innym razem :)
Toruń to mój ulubiony rowerowy kierunek, gdy mam wolny dzień w Bydgoszczy. Dziś wybrałem trochę okrężną drogę, bo przez Unisław i Chełmżę. W sumie nic specjalnego, widoki typowo kujawskie, brak większych górek, asfalt raczej spoko i dużo rowerówek wzdłuż dróg, które niestety nie zawsze nadają się do jazdy szosą. Ale jak się chce, to można!
Wody w Wiśle faktycznie mało, pojawiło się sporo piaszczystych wysepek.
A Toruń, jak to Toruń - lubię go! :) Pobujałem się po starówce, skutecznie obniżając średnią jazdy i przy okazji szukając spożywczego. Pod tym kątem w Poznaniu jest dużo łatwiej - żabka albo inna małpka jest na każdym rogu :p Gdy już się udało kupić loda i colę poopalałem się trochę na nabrzeżu. Lans musi być! (Klikać w panoramę!)
Droga powrotna to walka z wiatrem, ale myślałem, że będzie dużo trudniej. Noga jest, co potwierdza zgarnięcie KOM'a i worka medalików na Stravie. Do tego doszły cztery nowe gminy. Jutro kolejne... :)
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".
Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.
Karbonowa rama Flyxii FR-216
RockShox SID XX World Cup
Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25
GRIZZLY
Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)
Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
Koła DT Swiss Gravel LN
Opony Tufo Thundero HD 40C
LAWINKA
Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.
Rama GT Avalanche 2.0
RockShox Reba SL
Napęd Deore XT M770
Hamulce Formula RX
Koła Deore XT
WILMA
Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)