3 kkm na GieTeku
Kategoria Foto
Niedziela, 13 kwietnia 2008
Komentarze: 3
Dom - Malta - Kobylepole - hmmm... nie wiem ;-) - Szczepankowo - Kobylepole - Antoninek - Malta - Dom
Dzisiaj od razu po korepetycjach umówiłem się z Graplerem na małą przejażdżkę. Miejsce zbiórki: wiadukt przy ul. Kobylepole. Stamtąd jechaliśmy bliżej nieokreślonymi drogami polnymi i leśnymi (na tak zwaną pałę :-), aby w końcu dotrzeć do strumyka Michałówka i następnie dojechać do trasy Szczepankowo-Tulce. Po drodze szukanie saren i takie tam zabawy w lesie ;-) Oczywiście błota duuuuużo :-)
W międzyczasie na liczniku pojawiła się równa liczba 3000 km na moim GieTeku (od kupna, czyli 9 lipca '07 - do dnia dzisiejszego jest to 200 dni - ach ten Excel ;-), co tradycyjnie musiałem uwiecznić na zdjęciu (udało się na nim załapać również mojemu "towarzyszowi podróży" ;-) Zdjęcie tym razem żałosnej jakości, ponieważ miałem tylko Motkę...
Ktoś chce mi kupić nowy telefon?! :]
Po tej krótkiej sesji podjechaliśmy do sklepu na "regenerację sił" oraz do Graplera uzupełnić zapasy płynów. Od niego już samemu śmignąłem do Antoninka a stamtąd moją ulubioną dróżką (tą, na której kiedyś wpadłem w drzewo ;-) nad Maltę. Znad Malty już tylko do domu a tam czyszczenie łańcucha itp.
"Kto nie smaruje ten nie jedzie" ;-)
Dzisiaj od razu po korepetycjach umówiłem się z Graplerem na małą przejażdżkę. Miejsce zbiórki: wiadukt przy ul. Kobylepole. Stamtąd jechaliśmy bliżej nieokreślonymi drogami polnymi i leśnymi (na tak zwaną pałę :-), aby w końcu dotrzeć do strumyka Michałówka i następnie dojechać do trasy Szczepankowo-Tulce. Po drodze szukanie saren i takie tam zabawy w lesie ;-) Oczywiście błota duuuuużo :-)
W międzyczasie na liczniku pojawiła się równa liczba 3000 km na moim GieTeku (od kupna, czyli 9 lipca '07 - do dnia dzisiejszego jest to 200 dni - ach ten Excel ;-), co tradycyjnie musiałem uwiecznić na zdjęciu (udało się na nim załapać również mojemu "towarzyszowi podróży" ;-) Zdjęcie tym razem żałosnej jakości, ponieważ miałem tylko Motkę...
Ktoś chce mi kupić nowy telefon?! :]
Po tej krótkiej sesji podjechaliśmy do sklepu na "regenerację sił" oraz do Graplera uzupełnić zapasy płynów. Od niego już samemu śmignąłem do Antoninka a stamtąd moją ulubioną dróżką (tą, na której kiedyś wpadłem w drzewo ;-) nad Maltę. Znad Malty już tylko do domu a tam czyszczenie łańcucha itp.
"Kto nie smaruje ten nie jedzie" ;-)