Niedziela, 30 marca 2008
Komentarze: 4
Dom - Kicin - Kliny - Mielno - Wierzenica - Kobylnica - Zieliniec - Jez. Swarzędzkie - Antoninek - Malta - Stary Rynek - Cytadela - Dom
Z braku czasu dzisiaj razem z Robertem planowaliśmy krótką wycieczkę nad Maltę. Jednak już na samym początku stwierdziliśmy, że pojedziemy obejrzeć jego nowy dom.
Następnie udaliśmy się przez Mielno do Wierzenicy, gdzie chwilę spędziliśmy zastanawiając się z jakiego okresu pochodzi tamtejszy kościółek ;-) Kolejnym problemem było ustalenie dalszej drogi... Jakimś trafem udało nam się dotrzeć do Kobylnicy. Wtedy przyszedł czas na uzupełnienie zapasów glukozy.
Gdy już byliśmy pełni sił skierowaliśmy się w stronę Antoninka i dalej Malty. Tutaj spotkała mnie niezła przygoda... Na wąskiej ścieżce niedaleko Nowego ZOO wybiło mnie na małej muldzie... jak się okazało w powietrzu nie idzie skręcać... no i wpadłem w drzewo i to idealnie w jego środek ;p Na szczęście nikt nie ucierpiał ;-) Przy źródełku tradycyjnie czas na łyk wody oraz fotkę.
Jako, że współtowarzysz ;-) stwierdził, że chce jeszcze zajrzeć nad Wartę, tak też zrobiliśmy. Dalej już tylko Stary Rynek oraz Cytadela, gdzie na "góreczce" przy amfiteatrze udało mi się wykręcić równe 50.0 km/h i to bez zbytniego pedałowania. Do domu wracaliśmy koło strzelnicy nad Wartą na wysokości Wilczego Młyna. Niestety zgubiliśmy ścieżkę i czekał nas mały off-road, podczas którego niektórzy wymiękli ;p
Na koniec pokręciłem się już sam po okolicy, aby dobić do pięćdziesiątki.
PS Gratulacje dla Elsnera - 45 km to niezły dystans jak na rozpoczęcie sezonu :)
Z braku czasu dzisiaj razem z Robertem planowaliśmy krótką wycieczkę nad Maltę. Jednak już na samym początku stwierdziliśmy, że pojedziemy obejrzeć jego nowy dom.
Następnie udaliśmy się przez Mielno do Wierzenicy, gdzie chwilę spędziliśmy zastanawiając się z jakiego okresu pochodzi tamtejszy kościółek ;-) Kolejnym problemem było ustalenie dalszej drogi... Jakimś trafem udało nam się dotrzeć do Kobylnicy. Wtedy przyszedł czas na uzupełnienie zapasów glukozy.
Gdy już byliśmy pełni sił skierowaliśmy się w stronę Antoninka i dalej Malty. Tutaj spotkała mnie niezła przygoda... Na wąskiej ścieżce niedaleko Nowego ZOO wybiło mnie na małej muldzie... jak się okazało w powietrzu nie idzie skręcać... no i wpadłem w drzewo i to idealnie w jego środek ;p Na szczęście nikt nie ucierpiał ;-) Przy źródełku tradycyjnie czas na łyk wody oraz fotkę.
Jako, że współtowarzysz ;-) stwierdził, że chce jeszcze zajrzeć nad Wartę, tak też zrobiliśmy. Dalej już tylko Stary Rynek oraz Cytadela, gdzie na "góreczce" przy amfiteatrze udało mi się wykręcić równe 50.0 km/h i to bez zbytniego pedałowania. Do domu wracaliśmy koło strzelnicy nad Wartą na wysokości Wilczego Młyna. Niestety zgubiliśmy ścieżkę i czekał nas mały off-road, podczas którego niektórzy wymiękli ;p
Na koniec pokręciłem się już sam po okolicy, aby dobić do pięćdziesiątki.
PS Gratulacje dla Elsnera - 45 km to niezły dystans jak na rozpoczęcie sezonu :)
Komentarze
pozdro!
Kolega ma fajny dom :D Będzie gdzie rower trzymać ;P