droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyścigowo

Dystans całkowity:5338.15 km (w terenie 4194.00 km; 78.57%)
Czas w ruchu:239:32
Średnia prędkość:22.13 km/h
Maksymalna prędkość:64.17 km/h
Suma podjazdów:36235 m
Maks. tętno maksymalne:207 (108 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:150632 kcal
Liczba aktywności:85
Średnio na aktywność:62.80 km i 2h 51m
Więcej statystyk
Czwartek, 1 maja 2014 Komentarze: 8
Dystans54.34 km
Teren40.00 km
Czas02:19
Podjazdy406 m
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia23.46 km/h
Vmax46.35 km/h
Temp.15.0 °C
Więcej danych
CADavg: 78 rpm | Ten start planowaliśmy od dawna. Nie dość, że prawie po drodze (i tak jedziemy na weekend do Zielonej) to Sylwia poluje na krótkie ogórki ;) Na miejscu okazało się, że nie tylko my mieliśmy ochotę sprawdzić organizatorów I-ego Maratonu MTB w Śremie. Na parkingu spotkaliśmy draba, w kolejce Marka, a chwilę później AsięMarcinaSebę. Wracając do kolejki - chyba jedyny mały minus dla organizatorów - mały, bo my zapłaciliśmy wcześniej i odbiór numerków nastąpił bardzo szybko. Reszta musiała postać dłużej - start się opóźnił, ale dosłownie o kilka minut.

Po poskręcaniu bików (a trochę to trwało bo Sylwii tarcze dzwoniły...) ustawiliśmy się na starcie i to w sumie w samym czubie (3-4 linia). Najpierw start honorowy, trochę odpuściłem bo się tłoczno zrobiło. Po paruset metrach start ostry, czołówka od razu odpaliła, zakurzyło się i tyle ich widzieliśmy. Zresztą, przez ten kurz to wogóle mało co było widać. Początkowo jechaliśmy teamem bardzo blisko siebie. Szybko jednak stwierdziłem, że jak dla mnie to za wolno i pożegnałem się z moją ekipą ;p

Pierwsze kilometry to niezła piaskownica, początkowo idzie mi bardzo dobrze, sporo osób wycinam wybierając lepszy tor jazdy. Jednak na jednym lewym zakręcie o 90 st. koleś przede mną się zakopuje, a ja razem z nim. Tracę chyba z 8-10 pozycji. Nie pozostaje nic innego jak gonić, bo ci co nam uciekli wyglądali na dość mocną grupę. Dojście ich trochę nam zajmuje (ja i dwóch kolesi) ale ostatecznie się udaje. Płaskie asfaltowe odcinki przejeżdżamy razem. Później jeszcze raz na chwilę nam odskakują, ale udaje się pospawać razem z młodym ze Śremu. W międzyczasie dobija do nas Seba.

Drugą pętlę przejeżdżamy w piątkę - ja, Seba, młody ze Śremu, Janusz Przybysz z Thule oraz jeszcze jeden z M4. Pracujemy w zasadzie ja i Seba. Nikt inny nie kwapi się dać zmiany. Na końcówce asfaltów na chwilę tempo podkręca M4, ale niedługo znowu ja ciągnę wagon. Na najbardziej stromym asfaltowym podjeździe Seba robi brzydką akcję i wyskakuje mi zza pleców nic wcześniej nie mówiąc ;) Pozostała trójka poleciała za nim i ledwo zespawałem... Oj, nieładnie :p 

Niecałe 10 km przed metą młody odpala (w końcu odpoczął całą rundę wioząc się w tyle) i trochę nas przytyka. Na szczęście na leśnych singlach łatwiej utrzymać się w grupie. Seba znajduje jeszcze siły na piękną akcję - jedyny, mocno zapiaszczony podjazd, który robiłem z buta, krzyczy: "Ja wjeżdżam!!!" i pokazuje panom z M4, jak to się robi ;) Ostatnie kilometry to dublowanie maruderów z mini i wyczekiwanie mety. W zasadzie dojeżdżamy w piątkę, na rowie z wodą jeszcze jesteśmy w grupie. Po chwili Seba, młody i M4 odskakują. Thule przede mną. Gdzieś z 500 metrów przed metą Thule słabnie i daje się wyprzedzić. Myślałem, że to tylko sprytna zagrywka, ale na ostatniej prostej wyraźnie daje mi znać, że nie będzie walczył na kresce, więc spokojnie mijam linię mety. Koniec.

Ostateczny wynik jest na miarę moich aktualnych możliwości. Przy tak mocnej obsadzie ciężko będzie ukręcić parę oczek wyżej. W zasadzie całość pojechałem bardzo mocno sporo pracując na czele grupki. Słabszych momentów było bardzo mało, technicznie również bez żadnych zarzutów - maraton nie był specjalnie trudny, ale nie było też nudno. Początkowe piaski w drugiej części trasy zastąpiły miłe leśne single. Organizacyjnie rewelacja, oznakowanie bardzo dobre. Makaron również - w sumie jeden z lepszych ever. Atmosfera tradycyjnie już rodzinna, Kurek jak zwykle za dużo mówił :p (ale w sumie nie wyobrażam sobie wielkopolskiego maratonu bez niego :) Podsumowując - warto było! Za rok jedziemy znowu!

Czas: 2:07:11
Strata: 0:15:41 (Michał Górniak)
Mega Open: 26/95
Mega M2: 16/28
DST: 52,80 km
AVG: 24,91 km/h
Vmax: 46,35 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
daVe - 26 (16 M2) - 2:07:11 
drab - 46 (17 M3) - 2:20:43
Marc - 47 (18 M3) - 2:21:59
z3waza - 67 (17 M4) - 2:30:54

Asia - 188 (10 K2) - 1:31:58
Sylwia - 194 (12 K1) - 1:33:00

Momentami było mega czerwono na trasie! Pro Goggle rządzą! (foto by: Renata Głuszak)


Ostro cisnę do mety.  (foto by: Renata Głuszak)


Wesoła ekipa Goggle razem z główną organizatorką :)  (foto by: Asia)


Niedziela, 30 marca 2014 Komentarze: 4
Dystans41.82 km
Teren30.00 km
Czas02:20
SprzętLawinka
Vśrednia17.92 km/h
Vmax40.45 km/h
Temp.20.0 °C
Więcej danych
CADavg: 68 rpm | Leśne - Myślęcinek - ZAWODY - Rynkowo - Smukała - Janowo - Smukała - Rynkowo - Myślęcinek - Leśne

Tydzień temu naciągnąłem sobie coś w odcinku lędźwiowym. Ewentualnie (oby nie) dysk się lekko wysunął, dlatego od początku obawiałem się tego startu. Jednak pokusa była silniejsza ode mnie - fajna impreza, fajni ludzie i prawie pod blokiem. Niestety, dałem radę zrobić tylko jedno kółko. Dopóki jadę asfaltem, równą leśną drogą to jest ok. Jednak, gdy zaczyna telepać na dziurach ból robi się mocno dokuczliwy. Na Kujawii cała trasa to był jeden wielki kurwidołek. Dlatego też rozsądek wziął górę, chyba słusznie. W ramach pocieszenia wybrałem się nad Brdę - żal byłoby całkowicie zmarnować tak piękny dzień!
Niedziela, 9 marca 2014 Komentarze: 2
Dystans38.92 km
Teren25.00 km
Czas02:07
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia18.39 km/h
Vmax38.03 km/h
Tętnośr.186
Tętnomax198
Kalorie 1099 kcal
Temp.12.0 °C
Więcej danych
CADavg: 71 rpm | HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%

Pierwszy start w tym sezonie za nami! Przed weekendem klosiu coś ściemniał, że nie jedziemy, ale czułem, że mówi to tylko, aby osłabić konkurencję ;) Ostatecznie zdecydowaliśmy się we trójkę: Jacekklosiu i ja. Towarzyszyło nam liczne grono kibiców i fotografów: SylwiaAsiaMarcin i nowo poznani Pan Jurek oraz Sebastian.

Zaczęliśmy od poznania trasy. Ubaw mieliśmy przy tym po pachy - najtrudniejszy element to szybkie zeskakiwanie i wskakiwanie na rower na sekcjach schodów. Z tym pierwszym jakoś nam szło, to drugie to nadal dla mnie czarna magia... Jeśli chodzi o kształt rundy, to posłużę się opisem od Jacka, gdyż zrobił to idealnie! "(...) na początek ostry i bardzo sztywny podjazd, dwa ostre zawijasy zjazdowe, pierwszy wbieg po schodach, sekcja zakrętów 90°, krótka rampa podjazdowo-zjadowa, sekcja po skarpach, nawroty, drugi wbieg na dość długich schodach, sekcja krótkich prostych z zakrętasami i nawrotami." W sumie można napisać w tylko czterech słowach: gaz, redukcja, zakręt, gaz. I tak przez godzinę :)

Na starcie elitę ustawiono w czubie, więc miałem bardzo dobrą pozycję - chyba po raz pierwszy nie musiałem przebijać się do przodu. Miało to z kolei jeden minus - od samego początku musiałem ostro zasuwać, żeby nikogo nie spowalniać. Szło dobrze, choć momentami brakowało oddechu, zwłaszcza na schodach. Na trzecim kółku zaczynam jechać swoje, robi się spokojniej. Jacek w zasadzie na każdym kółku w zasięgu wzroku za mną, klosiu gdzieś przepadł - mignął mi chyba tylko raz. Tak sobie cisnę do przodu a w głowie chodzi cały czas jedna myśl: dlaczego koledzy mnie nadal nie wyprzedzają?! Tak było do 45 minuty, kiedy to przepuściłem Jacka - i tak bym mu nie dał rady a nie chciałem zbytnio spowalniać. Od tego momentu siedzę Jackowi na kole (bliżej lub dalej) już do samego końca. Dobra wróżba  na sezon! :)

Czas: 1:01:55
Elita: 11/28 (+3 DNF)
Elita+Masters: 25/70 (+9 DNF)
DST: 20,40 km
AVG: 19,77 km/h
Vmax: 33,08 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
JPbike - 14 Masters - 1:01:41
daVe - 11 Elita - 1:01:55
klosiu - 22 Masters - 1:03:56

Zapisy poszły szybko i sprawnie, tak powinno być zawsze! (foto by: Hania Marczak)


Jeszcze w trakcie wyścigu juniorów zauważa nas redaktor Kurek: "- Koledzy z teamu najlepszych okularów również startują?
- Oczywiście!
" (foto by: Hania Marczak)


Pogoda piękna, miła atmosfera, więc i humory bardzo dobre! (foto by: z3waza)


Sekcja po skarpach to w zasadzie jedyny moment wytchnienia. Reszta to ciągłe rwanie tempa. (foto by: Paweł Szczupał)


Jestem pod wrażeniem osób, które pokonywały trasę na przełajówkach, Ja chyba bym się bał bez amortyzacji ;)
(foto by: Paweł Szczupał)


Na schodach robiłem co tylko mogłem, a później Sylwia i tak powiedziała, że szło mi kiepsko ;( 
Najgorzej było z ponownym wskoczeniem na rower...  (foto by: Hania Marczak)


Za to ściankę robiłem na luzie, na tylnym kole :p (foto by: z3waza)


Na koniec były kiełbaski, macanie rowerów (i karbonowych stożków ;), pogaduchy i pyszny murzynek od Asi.
To była świetnie spędzona niedziela!
Sobota, 14 września 2013 Komentarze: 4
Dystans61.89 km
Teren55.00 km
Czas02:39
SprzętLawinka
Vśrednia23.35 km/h
Vmax44.49 km/h
Tętnośr.180
Tętnomax194
Kalorie 2529 kcal
Temp.18.0 °C
Więcej danych
CADavg: 84 rpm | HZ: 0% | FZ: 1% | PZ: 98%

Kolejny start w Michałkach, dla mnie trzeci. Jak do tej pory dwukrotnie stawałem na najwyższym podium Medyków, ale w tym roku byłem prawie pewien, że się nie uda. No i się nie udało :p Obaw miałem sporo - przede wszystkim startuje Przemek (Rodman), drab (zawsze nieprzewidywalny) i duda, który ostatnio mocno się poprawił. Do tego reszta świata - Michałki są znane chyba w całej Polsce, więc kto wie, kogo może tutaj przynieść... Tegoroczna jubileuszowa X edycja była puszczona "pod prąd" - ciekawy zabieg, ale w jednym miejscu pogubiliśmy trasę, na szczęście dużo nie straciliśmy. Od początku poszło ostro, aż do momentu, kiedy przepuszczaliśmy pociąg do Krzyża - przez ten postój czasy są gdzieś o 3 minuty gorsze, niż powinny. Napieranie po asfalcie to czas na ustawienie się w stawce, dlatego od razu pocisnąłem do przodu. Początkowe kilometry w lesie to nadal sporo przepychania. Aż do 9 km, gdzie giga pojechało w swoją stronę - oj, nie będzie się na kim wieźć ;) Mniej więcej w tym momencie dochodzi mnie Małgorzata Zellner, początkowo trzymam koło, ale w końcu nie daję rady i wlokę się gdzieś tak 10-20 metrów za nią i jeszcze dwoma kolesiami. W pewnym momencie "moc witamin" gubi okulary i musi się cofnąć. Jedzie Małgorzata z jakimś kolesiem, chwila przerwy, ja, większa chwila przerwy, "moc witamin" i za nami nic. W jakiejś wiosce jest skręt w lewo, lekko zasłonięty przez ciągnik. Ja cisnę za dwójką przede mną i (tak jak oni) nie zauważam, że trzeba było skręcić "mocniej w lewo" (my skręciliśmy "lżej" ;) W ten sposób straciliśmy ze dwie minuty wcześniejszej przewagi nad "mocą witamin" i jeszcze kilkoma osobami. Na marginesie - "moc witamin" ma niezłego pecha, jechał dobrze, ale zauważył nas gdzieś z boku i zawrócił za nami :D A wcześniej wpadł w roślinkę z rzepami i tak jechał z całą ręką nimi oblepioną :D Po naszym lekkim pogubieniu znaleźliśmy się w środku pociągu, który jednak dość szybko opuściliśmy - Zellnerowa, NN, "moc witamin" i ja. Po paru kilometrach jednak pani Gosia i NN znowu nie wyrabiają na jednym skręcie w lewo i uciekamy im z "mocą witamin". Od tego momentu zostajemy sami na placu boju. Najpierw on prowadzi, dochodzimy na chwilę Łukasza Kostrzyńskiego z GPAE, ale nie daje rady na długo. Wtedy ja wychodzę na prowadzenie, jednak po parunastu minutach zaczyna mnie boleć kolano i słabnę. "Moc witamin" mi ucieka i wtedy wydaje mi się, że już go nie dojdę. O dziwo udaje mi się to tuż przed kartofliskiem, tam stosuję specjalny manewr taktyczny, czyli boczkiem mijam blokujących drogę miniowców. Trochę się boję, bo jeśli wpadnę do jakiegoś niewidocznego w wysokiej trawie rowu to po mnie, ale czego się nie robi dla zwycięstwa ;) Dzięki temu "moc witamin" zostaje w tyle i na stadionie spokojnie zmierzam do mety :) Tam chwilę przede mną zameldował się Rodman - tak jak podejrzewałem, mistrzem nie będę. Ale udaje się wskoczyć na drugie miejsce :) Duda w sumie niedaleko za nami, drab poległ, reszta medyków również daleko w tyle. Plan minimum został zrealizowany! :)

Czas: 2:28:33
Check point1: 1:03:54
MEGA Open: 36/196 (+? DNF)
MEGA M2: 10/30 (+? DNF)
Strata: 0:23:21 (Michał Górniak)
DST: 58,75 km
AVG: 23,82 km/h
Vmax: 44,49 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
Rodman – 30 (5 M4) – 2:24:15 (- 0:04:18)
daVe - 36 (10 M2) - 2:28:33
Kostrzyński Łukasz - 44 (5 M1) - 2:32:18 (+0:03:45)
Weber Paweł ??? - 56 (12 M2) - 2:34:08 (+0:05:25)
duda - 60 (13 M2) - 2:36:48 (+0:08:15)

klosiu - 13 (5 M3) - 4:13:34
JPbike - 20 (7 M3) - 4:28:05
krzychuuu86 - 21 (4 M2) - 4:29:21
Marc – 30 (5 M2) – 4:47:40
z3waza – 31 (9 M4) – 4:48:10
MaciejBrace – 51 (16 M3) – 6:15:58

Co to będzie, co to będzie? Komu puchar wnet przybędzie?


Tak, jak pisałem, przez spory kawałek cisnęliśmy za Gośką Zellner, ma nogę babeczka :) (foto by: strefasportu.pl)


Nawet nie przyszło nam do głowy, aby stawać na bufetach. (foto by: A. Kanzas)


Na stadionie były rozmowy i wspólne zdjęcia.


I hołd dla mistrza nad mistrzami! ;)


A na zakończenie medyczne pudło, po raz kolejny zresztą.


Zasłużone gratulacje! Do pościgania za rok ;) (foto by: JPbike)
Niedziela, 1 września 2013 Komentarze: 4
Dystans77.67 km
Teren75.00 km
Czas03:58
Podjazdy893 m
SprzętLawinka
Vśrednia19.58 km/h
Vmax46.76 km/h
Tętnośr.175
Tętnomax189
Kalorie 3454 kcal
Temp.18.0 °C
Więcej danych
CADavg: 81 rpm | HZ: 0% | FZ: 2% | PZ: 98%

Maraton stu zakrętów (i tysiąca kurwidołków...)

"A jak było? Twórca przebiegu trasy Bartosz Bejm z Koła ... "popłynął". Chyba tylko młodzieńczą fantazją można tłumaczyć przebieg trasy maratonu zaproponowany przez młodego mieszkańca Koła. Kilkadziesiąt zakrętów (zawodnicy tracili orientację w terenie), mnóstwo "karczowisk", ścieżki wijące się wśród świeżo wyciętych krzaków, trudne grząskie podłoże i sporo długich, mozolnych podjazdów. (...) "Zawodowcy" zahartowani w boju poradzą sobie z gałęziami trzaskającym prosto w twarz co kilkadziesiąt metrów - "nowi" zwątpią w sens takiej "zabawy"." - cytat z xc-mtb.info.

Powyższe chyba najlepiej oddaje to, jak było w Kole. Zakręt, gaz do przodu, pareset metrów prostej, zakręt o 90 stopni i znowu ogień. Do tego mnóstwo chęchów, gałęzi, karczowisk i kurwidołków. Nie spodziewałem się aż tak męczącej trasy. Niestety, trasy źle oznakowanej. Chyba jeszcze nigdy nie musiałem się tyle zastanawiać, dokąd dalej jechać. Uczciwie powiem, że gdzieś na 13-14 km, po tym jak się zgubiłem z kolegą w koszulce Eska Rock, chyba lekko ścięliśmy trasę, bo doszliśmy grupkę, która uciekła mi po starcie. Na usprawiedliwienie powiem, że nie zrobiłem tego celowo i żeby nie było - utrzymałem się w niej do końca, czyli jednak był to mniej więcej mój poziom :) Na liczniku też nie wyszło mniej niż powinno :p Oznacza to, że forma przed Michałkami rośnie :D

Czas: 3:32:04
Check point1: 2:35:08 / 18
MEGA Open: 19/45 (+4 DNF)
MEGA M2: 6/12 (+3 DNF)
Strata: 0:22:57 (Michał Putz)
DST: 71,87 km
AVG: 20,33 km/h
Vmax: 46,76 km/h

Ostatnie wskazówki ;) (foto by: Agnieszka Leśniewska)


Na zakończenie mapka - dla potwierdzenia ilości zakrętów ;)
Niedziela, 25 sierpnia 2013 Komentarze: 0
Dystans61.36 km
Teren40.00 km
Czas02:32
SprzętLawinka
Vśrednia24.22 km/h
Vmax51.39 km/h
Tętnośr.181
Tętnomax195
Kalorie 2607 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 86 rpm | HZ: 0% | FZ: 1% | PZ: 99%

Przez ostatnie dwa tygodnie wogóle nie jeździłem, no ale ścigać się trzeba! Tym razem w Wałczu. Na starcie tradycyjnie już kilkoro znajomych z teamu: kłosiu, Wojtek z Olgą, Łukasz, JoannaZygmunta (jeśli dobrze kojarzę) no i duda oczywiście (przyjechaliśmy z weekendu pod namiotami, właśnie w okolicach Wałcza). Od startu poszliśmy dość ostro, mi udało się wyminąć sporą grupkę na pierwszym zjeździe, bo się jedna strona w koleinach przyblokowała. Dzięki temu już na początku nie musiałem zbyt dużo wyprzedzać, bo byłem mniej więcej w mojej części stawki. Na około 10-15 kilometrze przykra sprawa, tubylcy przekręcili strzałki, przez co kłosiu i Wojtas poszli w siną dal... Mnie akurat nawróciły osoby stojące niedaleko. Trasa wiodła częściowo asflatami, większość leśnymi piaskownicami. Piach był największym utrudnieniem na tym ścigu. Za to miłym akcentem Góra Bukowa - dość konkretna ścianka do wjechania i parę szybkich zjazdów. Właśnie na niej doszedł mnie Wojtek, Mariusz jeszcze wciągał kurz spod moich opon :D Na zjeździe też mnie nie doszedł ;) Dopiero na asfalcie musiałem się poddać, ale zaczepiłem się w ich pociągu i dogoniliśmy uciekającego Josipa. Jeszcze parę kilometrów się z nimi powiozłem, ale niestety zacząłem odpadać... No coż, są silniejsi! W zasadzie do końca pętli jechałem sam. Przy wjeździe na drugą dogoniła mnie Marta Gogolewska i jeszcze 2-3 panów. Również do tego pociągu się załapałem. Wspólnie pocisnęlimy trochę asfaltami i po raz kolejny wdrapaliśmy się na Bukową. Na drugiej pętli zaczęliśmy wyprzedzać miniowców. Właśnie na ściance przed Bukową wyprzedzałem Wojtkową Olgę dzielnie wpychającą bike'a na górę :) Niestety, mniej więcej w tym momencie nasz pociąg zaczął się rwać i musiałem uznać wyższość Marty Gogolewskiej - ma kobieta powera! W zasadzie do końca nic więcej się nie działo. Ot, samotna walka z wiatrem i piachem, co chwila tylko przerywana wyprzedzaniem miniowców :) I tak do samej mety! Wynik satysfakcjonujący, klasycznej bomby nie było, technicznie jak najbardziej ok. W tym tygodniu może uda się coś pojeździć, a w kolejny weekend następny ścig w ramach Wielkopolskiego Grand Prix!

Czas: 2:31:59
Check point1: 0:46:17 / 19
Check point2: 1:34:12 / 29
MEGA Open: 39/83 (+3 DNF)
MEGA M2: 11/14 (+1 DNF)
Strata: 0:24:17 (Borys Góral)
DST: 61,36 km
AVG: 24,22 km/h
Vmax: 51,39 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
klosiu – 23 (9 M3) – 2:23:53 (- 0:08:06)
josip – 25 (10 M3) – 2:24:55 (- 0:07:04)
daVe - 39 (18 M2) - 2:31:59
Kostrzyński Łukasz - 49 (3 M1) - 2:37:17 (+0:05:18)
duda - 62 (12 M3) - 2:44:09 (+0:12:10)

PS Zdjęcia z bananem jeszcze nigdy nie miałem :D
Niedziela, 11 sierpnia 2013 Komentarze: 2
Dystans87.06 km
Teren60.00 km
Czas03:37
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia24.07 km/h
Vmax48.06 km/h
Tętnośr.177
Tętnomax200
Kalorie 3305 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 85 rpm | HZ: 1% | FZ: 5% | PZ: 94%

Znowu brakło mi czasu na napisanie relacji "na świeżo", więc będzie krótko i na temat. Ludzi do Suchego Lasu zawitało sporo, jak zwykle więcej niż się spodziewał organizator, więc start przełożono o 15 minut. Pierwsze kilometry to niezła nerwówka, czub się lekko zagubił i później nadrabiał po krzakach i z wulgaryzmami na ustach. Nie fair, nawet bardzo. Od samego startu trzymałem się z przodu, najpierw w zasięgu wzroku Wojtka, później on w moim. Gdzieś od 8-10 kilometra zacząłem współpracować z nieznanymi mi wcześńiej dwoma chłopakami z GPAE Teamu i po pięknej pracy na zmianach doszliśmy grupkę Wojtka i m.in. chłopaków z Bydzi. Niestety nie utrzymaliśmy koła i przed poligonem nam odjechali. Na asfaltówce próbowaliśmy ich gonić, nawet sam zacząłem pościg, ale chłopacy tak dorzucili do pieca, że zamiast skleić, odpadłem jako pierwszy :p Na czołgówce ich jednak doszedłem, trochę się potasowało i zacząłem długą jazdę z Łukaszem z naszego teamu. Przed nami cisza, za nami też. Wtedy nie wiedziałem, że jadący przed nami pociąg z Wojtkiem pogubił trasę (my też byliśmy tego bliscy w tym samym miejscu co oni). Druga runda przywitała nas deszczem. Do tego doszły wątpliwości co do długości trasy - przed startem nikt nie potrafił powiedzieć, ile będzie dokładnie. Jednak już wtedy wiedziałem, że będę miał mało wody bo jechałem tylko z jednym bidonem... W lesie za "rybką" doszedł nas zagubiony wojtkowy wagonik. Powoli zaczęło brakować mi sił. Na poligonie odcięło mnie całkowicie i mniej więcej wtedy straciłem około 10 pozycji. Cóż zrobić, nie byłem przygotowany na ponad 80 km, a nie chciałem zarżnąć się w trupa bo jeszcze tego samego dnia w nocy jechaliśmy na kilkudniową wędrówkę po Tatrach Wysokich (stąd też opóźnienie w relacji). Ostatecznie na metę wjechałem z całkiem dobrym, jak na mnie, wynikiem. Gdyby nie ostatnie 10 km... Ehhh... ;) (foto by: fotomtb.pl)


Czas: 3:19:47
Check point1: 0:55:59 / 43
Check point2: 1:37:16 / 32
Check point3: 2:31:33 / 39
MEGA Open: 47/112 (+6 DNF)
MEGA M2: 18/26 (+? DNF)
Strata: 0:32:31 (Paweł Bober)
DST: 83,40 km
AVG: 25,05 km/h
Vmax: 48,06 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
krzychuuu86 – 15 (6 M3) – 2:59:10
JPbike – 19 (8 M3) – 3:02:32
josip – 31 (13 M3) – 3:15:01
Tomczak Adam - 36 (15 M3) - 3:17:08
Kostrzyński Łukasz - 38 (1 M1) - 3:17:11
daVe - 47 (18 M2) - 3:19:47
MaciejBrace - 109 (42 M3) - 4:27:01
Sobota, 15 czerwca 2013 Komentarze: 13
Dystans70.91 km
Teren50.00 km
Czas06:16
Podjazdy2538 m
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia11.32 km/h
Vmax48.06 km/h
Tętnośr.168
Tętnomax194
Kalorie 5867 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 72 rpm | HZ: 2% | FZ: 22% | PZ: 76%

Totalne, górskie upodlenie...

Kolejna wizyta w Karkonoszach za nami. Pierwsze górskie giga zaliczone. Może nie w najlepszym stylu, ale o tym za chwilę.
Karpacz przywitał nas piękną pogodą. Czasu przed startem nie mieliśmy zbyt wiele, ale ze wszystkim się wyrobiliśmy. Podjazd pod Wang solidnie rozciągnął stawkę i chyba każdy jechał tam, gdzie powinien (no może poza Zbyszkiem, który już wtedy sapał jak lokomotywa gdzieś w połowie peletonu ;)

Pierwszy wjazd w teren i zaczyna się frajda. Początkowo jest lajtowo, ale to nie znaczy, że nie ma co robić - już wtedy klocki się pięknie podsmażyły. Gdy zaczęły się konkretniejsze zjazdy wyszło na jaw, że na nich nie poszaleję... Jeszcze nigdy nie miałem takiej blokady jak tym razem. Zero czucia roweru, strach przed każdym większym uskokiem. Przyznaję się bez bicia - sprowadzałem. Dużo za dużo. Czasowo wcale na tym tak bardzo nie traciłem, ale niesmak pozostał.

Do rozjazdu na giga dojeżdżam ze sporym zapasem. Pod górkę kręci mi się całkiem przyzwoicie. Gorzej w dół... Zjazd z Dwóch Mostów - jak dla mnie kompletna masakra. A wiem, że jest możliwy do zrobienia, bo większość trasy tasowałem się z Rafałem Ignaczakiem z miejsowego MKS 11 i on zjeżdżał wszystko. Dosłownie!!! Na podjazdach zawsze go doganiałem, ale to co robił jadąc w dół... nie do pomyślenia!

Gdzieś na 40 km przełączam się z trybu "jeszcze próbuję się ścigać" na tryb "próbuję dojechać do mety". Nie mam klasycznej bomby, ale sił zaczyna brakować, a do tego dochodzi niezadowolenie z braku techniki. Bufet na giga to dla nas ratunek po wspinaczce pod nasłonecznioną łąkę. Dochodzi mnie tam znajomy z Bydgoszczy, Maciej Ochendal z Bydzia Power i staram się go gonić, dzięki czemu nawet parę osób wyprzedziłem.

Powrót na pętlę mega to znowu konkretny popas na bufecie i systematyczne łykanie ogona mega, co lekko podbudowywuje. Na nowym asfalcie nad Chomontową wrzucamy nawet na chwilę twardsze przełożenie, stajemy na pedałach i pokazujemy, jak się jeździ na giga :p

O dziwo nie osłabłem, a nawet się trochę pobudziłem :) Do tego na zjazdach zaczyna być już lepiej, zjeżdżam zdecydowanie więcej, czasami tylko blokowany przez megowców. Chyba jednak większość siedzi w głowie... Zjazd korzeniami na żółtym oczywiście początkowo sprowadzam, mijam Krzycha męczącego się z nadgarstkiem, a gdzieś od połowy zaczynam nieśmiało próbować swoich sił i nawet jakoś to idzie. Wkurzam się tylko, jak ja rzeźbię między kamieniami a bokiem wyprzedza mnie koleś zbiegający z rowerem pod pachą :D To było nie fair :p

Końcówka to znany fragment z agrafkami, które tradycyjnie odpuszczam. Może na świeżo bym spróbował, ale nie po prawie 70 km męczarni... Jeszcze tylko łączka na hamulcu, uskok "!!! !!!" z buta i upragniona meta, a tam wesoła gromadka Goggli wygrzewająca się na trawce :)

Czas: 6:23:53.2
Check point1: 2:32:30 / 106
Check point2: 5:01:45 / 113
GIGA Open: 109/131 (+13 DNF)
GIGA M2: 37/40 (+3 DNF)
Strata: 02:23:50 (Bartosz Janowski)
DST: 70,91 km
AVG: 11,08 km/h
Vmax: 48,06 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
klosiu – 68 (28 M3) – 5:23:20.5
JPbike – 89 (35 M3) – 5:42:58.7
Marc – 100 (36 M2) – 6:04:49.2
daVe - 109 (37 M2) - 6:23:53.2
duda - 129 (40 M2) - 7:37:40.1
toadi69 - 130 (22 M4) - 7:47:52.7

W przeciwieństwie do pozostałych, jak dla mnie było trudniej niż rok temu. Pewnie to kwestia pogorszenia techniki i przez to takie wrażenie. Na dzień dzisiejszy mam dość tej trasy, ale pewnie za tydzień mi przejdzie ;) Wynik jest jaki jest. Jakby się tak zastanowić to nawet nie jest tragicznie. W końcu udało się zapunktować do drużynówki!!! Po tegorocznym Karpaczu wiem jedno - więcej ciężkiego terenu, mniej śmigania po asfaltach i leśnych duktach!

Na pierwszych odcinkach byłem całkiem rześki i czysty ;)


Na zjazdach robiłem różne dziwne rzeczy, których do teraz nie rozumiem... Jak tutaj na przykład... Jadę.


Szukam grzybów.


Jadę dalej... (I co Wy na to powiecie?! Wstyd i hańba... Jeszcze się sfotografować dałem... ;)


Żeby nie było, coś tam zjechałem.


Nie ma co narzekać. Trza jeździć! A maraton był super. Trasa po prostu mega, świetnie przygotowana (choć na około 25'tym km brakowało strzałek, na pewno ktoś je zawinął...), rewelacyjna pogoda i super atmosfera. Chyba przesiadam się na giga na stałe, jest o wiele spokojniej, bez niepotrzebnej napinki. Nawet pogadać sobie można :) 6,5 godziny w siodle dało wycisk, były momenty zwątpienia, co ja tam robię (ale kto takich nie ma?), ale nie żałuję świetnej przygody "w świecie agd" :D


PS Przyprowadzić mi tego, co mówił, że nie będzie błota!!!
Niedziela, 2 czerwca 2013 Komentarze: 5
Dystans46.87 km
Teren46.00 km
Czas02:03
SprzętLawinka
Vśrednia22.86 km/h
Vmax36.00 km/h
Tętnośr.186
Tętnomax201
Kalorie 1926 kcal
Temp.18.0 °C
Więcej danych
CADavg: 84 rpm | HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%

Tym razem wygnało mnie na zachód, do Zielonej Góry. W ramach VII Zielonogórskiego Grand Prix odbywał się tam ścig w formule XC - dla mężczyzn 8 kółek po 5,3 kilometra, w sumie prawie 43 km. Szkoda, że płaskie jak stół, ale i tak było fajnie :)

Niestety coś ostatnio mam pecha do startów, więc tym razem też trafiłem na korek spowodowany małą kraksą. Do tego jakaś dziewczyna we mnie delikatnie wjechała... Stawiam, że po tym wszystkim byłem gdzieś na 50 pozycji, czyli daleeeeko od czuba.
Nie pozostało nic innego, jak ostre parcie do przodu. Prawa moja, lewa moja, puls >190 i jazda! :D


Trasa była wyjątkowo łatwa, trochę wąskich singli między drzewami a tak to typowa wycieczka po lesie. Podjazdów dosłownie brak, w dwóch miejscach piach, najgorzej nad strumykiem - śliskie błoto i korzenie.
Generalnie w skali trudności 1 do 10 daję zasłużone jeden :p


Już na piątym kółku zaczynam dublować i zaraz po tym prawie ląduję w rzeczce :D Cudem udało mi się uniknąć kąpieli.
Od tego momentu "sekcję nadrzeczną" zaczynam jechać troszkę wolniej.
Na szóstym kółku wcinam żela i dalej dublując powoli zmierzam do mety.


Gdy już miałem nadzieję, że przejadę niezdublowany przez innych, na końcu przedostatniego kółka wyprzedza mnie dwójka miejscowych wycinaków - ehhh, nie tym razem...

Na ostatnim kółku nadal wyprzedzam, jak się później okazuje na każdym przesuwałem się do przodu.
Należy się pochwała za kulturę na trasie, wyprzedzani bardzo ładnie zjeżdżają na bok, nawet na singlach!


Czas: 1:48:01
Check point1: 0:13:30 / 32
Check point2: 0:26:53 / 29
Check point3: 0:40:09 / 29
Check point4: 0:53:41 / 28
Check point5: 1:07:05 / 27
Check point6: 1:20:46 / 27
Check point7: 1:34:31 / 26
Open: 24/68
M2: 10/18
Strata: 0:14:19 (Paweł Malak)
DST: 43,03 km
AVG: 23,90 km/h
Vmax: 36,0 km/h

Jak widać poszło mi całkiem dobrze. Gdyby nie strata na starcie, byłoby jeszcze lepiej.
Myślę, że miejsce 15-20 open było w zasięgu ręki. Może następnym razem... :)
Niedziela, 12 maja 2013 Komentarze: 3
Dystans61.03 km
Teren48.00 km
Czas02:55
SprzętLawinka
Vśrednia20.92 km/h
Vmax45.14 km/h
Tętnośr.180
Tętnomax194
Kalorie 2256 kcal
Temp.13.0 °C
Więcej danych
CADavg: 82 rpm | HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%

Kolejny z miejscowych ogórków. Choć przy tej puli nagród, chyba nie powinienem tak o nim mówić. A jeśli są duże nagrody to są też chętni, aby je przygarnąć. No i były Corratec'ki, Treki, Rowertoury i inne CitiZeny.

Aaaa i bym zapomniał - deszcz też był... Do startu ostrego zmokłem i zmarzłem jak jakaś kura. Później było już troszkę cieplej ;) Pierwsze 10 km wyglądało mniej więcej tak: /\/\/\/\/\. Ściana za ścianą. Aż się człowiekowi słabo robiło na sam widok ludzi pchających rowery, bo w maratonowym zgiełku chyba się nie dało wszystkiego podjechać. Do tego mi się tak jakoś kiepsko kręciło, noga nie podawała. A mokry piach i błoto dodatkowo wciągały.

Mniej więcej od 20 km było już dużo lepiej, trochę pociągnąłem się za kolesiem z Baszty Bytów, który, jak się później okazało, przegapił zjazd na mini (wtedy jeszcze o tym nie wiedząc) i dlatego tak cisnął. Później to za mną się wieźli, trasa w środkowej części była trochę łatwiejsza - błoto, kałuże i w zasadzie nic więcej. Dopiero pod koniec wróciliśmy do /\/\/\/\/\. Na szczęście tym razem łagodniejszych.

W momencie, gdy na liczniku miałem 47 km, podjąłem decyzję, że trzeba docisnąć do zapowiadanych 55 km i właśnie wtedy skończyła się trasa... Nosz kurde, znowu nie pojeździłem tyle, ile miałem w planach ;)

Czas: 2:13:08
MEGA Open: 67/211
MEGA M2: 15/47
Strata: 0:26:37 (Radek Tecław)
DST: 48,50 km
AVG: 21,86 km/h
Vmax: 45,14 km/h

Występ zaliczam do jak najbardziej udanych. Początkowo pogoda przeszkadzała, ale później już się to nie liczyło. Trasa rewelacyjna, jak na płaskie Kujawy. Myślę, że niejedna osoba się zdziwiła, jak bardzo pofalowany jest tu teren. No i wynik zadowalający - widać postępy w porównaniu do początku sezonu :)

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

94692.43

KILOMETRÓW NA BLOGU

25484.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

180d 01h 04m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła DT Swiss Gravel LN
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460