droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

> 50

Dystans całkowity:34009.87 km (w terenie 11946.00 km; 35.13%)
Czas w ruchu:1414:13
Średnia prędkość:24.05 km/h
Maksymalna prędkość:74.50 km/h
Suma podjazdów:177055 m
Maks. tętno maksymalne:210 (116 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:685266 kcal
Liczba aktywności:511
Średnio na aktywność:66.56 km i 2h 46m
Więcej statystyk
Piątek, 5 lipca 2013 Komentarze: 1
Dystans87.31 km
Teren5.00 km
Czas04:48
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia18.19 km/h
Vmax64.17 km/h
Temp.22.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 66 rpm | Nexø - Svaneke - Gudhjem - Helligdomsklipperne - Tejn - Allinge - Sandvig - Hammershus Ruin - Olsker - Rø - Østerlars - Østermarie - Gadeby - Ågard - Munkegard - Nexø

Hmmm... Ja już tu kiedyś byłem... ;)


Sweet focia musi być!


Nauczeni poprzednimi dniami dziś dziewczyny sporo czasu jadą nam na kole. Sylwia trochę się upiera i jak tylko może kręci sama, ale odbije się to na niej w drodze powrotnej ;) W Alinge robimy pierwszy dłuższy postój na obiad. Przy okazji Marian zostaje oficjalnym mistrzem wpychania się w obiektyw. Ten to ma parcie na szkło :D


Na szczęscie nie wszędzie dał radę się wepchnąć ;)


Księżniczki są, można zwiedzać!


Hammershus jest położony na wzgórzu, na wysokim klifie, przez co był twierdzą nie do zdobycia.


Nie ma to jak zdjęcie do rodzinnego albumu :D


Gdzieś tam w oddali, przy dobrej przejrzystości powietrza, można ponoć dojrzeć wybrzeże Szwecji.


Skoro zamek miał być twierdzą nie do zdobycia, to co go zrujnowało? Przeniesienie władzy do Rønne. Po tym wydarzeniu miejsowi mieszkańcy sami zaczęli rozbierać twierdzę, w celu pozyskania cegieł. Proceder powstrzymano w roku 1822 wpisując zamek na listę zabytków.


Wracając do domu, w samym środku lasu, trafiliśmy na ciekawą wystawę sztuki nowoczesnej. Jak widać, nie wszyscy ją zrozumieli... :p



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Środa, 3 lipca 2013 Komentarze: 3
Dystans77.12 km
Teren5.00 km
Czas04:29
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia17.20 km/h
Vmax33.40 km/h
Temp.20.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 64 rpm | Nexø - Kællingeby - Aakirkeby - Lobæk - Nylars - Rønne - Arnager - Pedersker - Bodilsker - Nexø

Dzień trzeci, po dojechaniu do Aakirkeby, dziewczyny rozpoczęły od poszukiwania księcia.


Ja z Mariuszem od piwa :p


Tuż obok muzeum NaturBornholm znajduje się kolejny wiatrak, ciężko się do niego dostać, bo znajduje się na terenie działającego młyna, ale na szczęście nikt nas nie wyrzucił :)


W centrum miejscowości stoi największy i najprawdopodobniej najstarszy kościół na wyspie.


W końcu udało się wejść do środka!


Oprócz największego jest tutaj również jedyny rzymsko-katolicki.


Spotkaliśmy w nim mega sympatycznego księdza z Wietnamu. Nawet nas na obiad zapraszał, ale wiedząc, że przed nami jeszcze kawał drogi, nie skorzystaliśmy z zaproszenia ;(


Nylarskirke jest najlepiej zachowany spośród wszystkich kościołów-rotund na wyspie.


Także tym razem udało się wejść od środka.


Stolica wyspy, Rønne, została niemal doszczętnie zniszczona 7 i 8 maja 1945 r. w radzieckich bombardowaniach.
W odbudowaniu miasta spory udział mieli Szwedzi, a podarowane wtedy przez nich domy tworzą "szwedzką dzielnicę".


W mieście funkcjonuje kilka muzeów, m.in. Bornholms Museum, gdzie można poznać historię wyspy i mieszkańców (a także pierwsze okładziny hamulcowe z epoki brązu ;)


Miejskie uliczki są przepiękne - ta prowadzi do muzeum Erichsens Gård, czyli doskonale zachowanego XIX-wiecznego domu :)


Z kolei w Muzeum Ceramiki (Hjorts Stentøj) mogliśmy popodglądać, jak się produkuje ręcznie robioną porcelanę.


Rynek i nabrzeże portowe nie wywarły (przynajmniej na mnie) ogromnego wrażenia.


Ale cumujące tu promy już tak!


O drodze powrotnej nie będę za wiele pisał. Wystarczy jedno zdanie. Było pod wiatr...



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Wtorek, 2 lipca 2013 Komentarze: 0
Dystans61.59 km
Teren5.00 km
Czas03:52
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia15.93 km/h
Vmax50.89 km/h
Temp.15.0 °C
Więcej danych
2013 Cykelveje na Bornholmie
Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Dzień szósty
Dzień siódmy

CADavg: 60 rpm | Nexø - Årsdale - Svaneke - Bølshavn - Saltuna - Melsted - Gudhjem - Melsted - Østerlars - Østermarie - Gadeby - Ågard - Munkegard - Nexø

Drugi dzień minął pod znakiem cukierków :) Pierwszy przystanek mieliśmy przy młynie z roku 1877 w Årsdale, gdzie oprócz jego zwiedzenia można kupić pamiątki i inne świecidełka, co oczywiście wykorzystały nasze kobiety...


Miejscowość wygląda podobnie, jak pozostałe, czyli wąskie uliczki świecące pustkami, choć wszystko jest bardzo zadbane.
Kiedy oni to robią?!


Bornholmczycy żyją morzem, więc w każdej mieścinie znajduje się wędzarnia i port.


Poza nimi oczywiście protestancki kościółek i małe kolorowe domy.


Wybrzeże w większości jest kamieniste, plaże znajdują się tylko na południu wyspy.


Kolejna miejscowość, którą zwiedzamy tego dnia, to Svaneke.


W roku 1975 otrzymała Europejski Złoty Medal za szczególną dbałość i estetykę miasteczka. Rzeczywiście, jest ono urocze. Chciałoby się tu zostać na zawsze :)


W miasteczku znajduje się huta szkła, a w niewielkich sklepikach można własnoręcznie stworzyć niepowtarzalną szklaną pamiątkę.


Trzeba jednak przyznać, że te robione przez fachowców, są dużo ładniejsze ;)


Z kolei najbardziej znaną atrakcją Svaneke jest fabryka cukierków Svaneke Bolher, gdzie na naszych oczach odbywa się produkcja słodkich smakołyków.


Kończy się oczywiście degustacją, co skutecznie nakłania odwiedzających do zakupu różnokolorowych cukierków.


Dla dzieci produkuje się cukierki, a dla dorosłych piwo. Owszem, dobre, ale z ceną lekko przesadzają...
(około 20 zł za 0,5 l w barze)


W mieście na uwagę zasługuje również wiatrak Stubmølle z 1643 roku - najstarszy tak dobrze zachowany holender w całej Danii.


Poniżej przykład bornholmskich cykelveji, całkowicie zamknięte dla ruchu drogi, tutaj akurat premia górska - tych w środkowo-północnej części wyspy nie brakowało! :)


No i kolejny wiatrak, w Gudhjem.


I tradycyjnie kościółek umiejscowiony na sporym wzgórzu.


Gudhjem to najlepsza baza wypadowa na pobliski archipelag Ertholmene z największą wyspą Christiansø.
Widać ją na dalszym planie.


Østerlars Kirke to największy z kościołów-rotund na wyspie. Podobnie, jak pozostałe, wybudowano go około roku 1150. Przy wejściu znajduje się kamień runiczny z napisem: "Broder i Edmund nakazali postawić ten kamień ku czci swojego ojca Sigmunda. Chrystus, św. Michał i św. Maria niech mają go w swojej opiece".


No co jest, nie jedziecie dalej? ;)



2013 Cykelveje na Bornholmie
<--- Poprzedni dzień --- Kolejny dzień --->
Bydzia Power Kategoria > 50, Foto, PC-15
Wtorek, 18 czerwca 2013 Komentarze: 2
Dystans61.25 km
Teren35.00 km
Czas02:49
SprzętLawinka
Vśrednia21.75 km/h
Vmax45.93 km/h
Tętnośr.144
Tętnomax179
Kalorie 2098 kcal
Temp.26.0 °C
Więcej danych
CADavg: 78 rpm | HZ: 39% | FZ: 46% | PZ: 13%

Leśne - Myślęcinek - Rynkowo - Samociążek - Wyczółkowski - Koronowo - Samociążek - Bożenkowo - Nad Brdą - Smukała Dolna - Myślęcinek - Leśne

Po zabawie na Myślęcinku spotkałem chłopaków z Bydzi Power i razem z nimi śmignąłem do Samociążka. Tam się rozdzieliliśmy bo oni wracali do Bydgoszczy, a ja chciałem jeszcze poszaleć na singlach. Wyczółkowski i Nad Brdą były jednak łatwiejsze niż zwykle. Czyżby przez Karpacz?
Sobota, 15 czerwca 2013 Komentarze: 13
Dystans70.91 km
Teren50.00 km
Czas06:16
Podjazdy2538 m
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia11.32 km/h
Vmax48.06 km/h
Tętnośr.168
Tętnomax194
Kalorie 5867 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 72 rpm | HZ: 2% | FZ: 22% | PZ: 76%

Totalne, górskie upodlenie...

Kolejna wizyta w Karkonoszach za nami. Pierwsze górskie giga zaliczone. Może nie w najlepszym stylu, ale o tym za chwilę.
Karpacz przywitał nas piękną pogodą. Czasu przed startem nie mieliśmy zbyt wiele, ale ze wszystkim się wyrobiliśmy. Podjazd pod Wang solidnie rozciągnął stawkę i chyba każdy jechał tam, gdzie powinien (no może poza Zbyszkiem, który już wtedy sapał jak lokomotywa gdzieś w połowie peletonu ;)

Pierwszy wjazd w teren i zaczyna się frajda. Początkowo jest lajtowo, ale to nie znaczy, że nie ma co robić - już wtedy klocki się pięknie podsmażyły. Gdy zaczęły się konkretniejsze zjazdy wyszło na jaw, że na nich nie poszaleję... Jeszcze nigdy nie miałem takiej blokady jak tym razem. Zero czucia roweru, strach przed każdym większym uskokiem. Przyznaję się bez bicia - sprowadzałem. Dużo za dużo. Czasowo wcale na tym tak bardzo nie traciłem, ale niesmak pozostał.

Do rozjazdu na giga dojeżdżam ze sporym zapasem. Pod górkę kręci mi się całkiem przyzwoicie. Gorzej w dół... Zjazd z Dwóch Mostów - jak dla mnie kompletna masakra. A wiem, że jest możliwy do zrobienia, bo większość trasy tasowałem się z Rafałem Ignaczakiem z miejsowego MKS 11 i on zjeżdżał wszystko. Dosłownie!!! Na podjazdach zawsze go doganiałem, ale to co robił jadąc w dół... nie do pomyślenia!

Gdzieś na 40 km przełączam się z trybu "jeszcze próbuję się ścigać" na tryb "próbuję dojechać do mety". Nie mam klasycznej bomby, ale sił zaczyna brakować, a do tego dochodzi niezadowolenie z braku techniki. Bufet na giga to dla nas ratunek po wspinaczce pod nasłonecznioną łąkę. Dochodzi mnie tam znajomy z Bydgoszczy, Maciej Ochendal z Bydzia Power i staram się go gonić, dzięki czemu nawet parę osób wyprzedziłem.

Powrót na pętlę mega to znowu konkretny popas na bufecie i systematyczne łykanie ogona mega, co lekko podbudowywuje. Na nowym asfalcie nad Chomontową wrzucamy nawet na chwilę twardsze przełożenie, stajemy na pedałach i pokazujemy, jak się jeździ na giga :p

O dziwo nie osłabłem, a nawet się trochę pobudziłem :) Do tego na zjazdach zaczyna być już lepiej, zjeżdżam zdecydowanie więcej, czasami tylko blokowany przez megowców. Chyba jednak większość siedzi w głowie... Zjazd korzeniami na żółtym oczywiście początkowo sprowadzam, mijam Krzycha męczącego się z nadgarstkiem, a gdzieś od połowy zaczynam nieśmiało próbować swoich sił i nawet jakoś to idzie. Wkurzam się tylko, jak ja rzeźbię między kamieniami a bokiem wyprzedza mnie koleś zbiegający z rowerem pod pachą :D To było nie fair :p

Końcówka to znany fragment z agrafkami, które tradycyjnie odpuszczam. Może na świeżo bym spróbował, ale nie po prawie 70 km męczarni... Jeszcze tylko łączka na hamulcu, uskok "!!! !!!" z buta i upragniona meta, a tam wesoła gromadka Goggli wygrzewająca się na trawce :)

Czas: 6:23:53.2
Check point1: 2:32:30 / 106
Check point2: 5:01:45 / 113
GIGA Open: 109/131 (+13 DNF)
GIGA M2: 37/40 (+3 DNF)
Strata: 02:23:50 (Bartosz Janowski)
DST: 70,91 km
AVG: 11,08 km/h
Vmax: 48,06 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
klosiu – 68 (28 M3) – 5:23:20.5
JPbike – 89 (35 M3) – 5:42:58.7
Marc – 100 (36 M2) – 6:04:49.2
daVe - 109 (37 M2) - 6:23:53.2
duda - 129 (40 M2) - 7:37:40.1
toadi69 - 130 (22 M4) - 7:47:52.7

W przeciwieństwie do pozostałych, jak dla mnie było trudniej niż rok temu. Pewnie to kwestia pogorszenia techniki i przez to takie wrażenie. Na dzień dzisiejszy mam dość tej trasy, ale pewnie za tydzień mi przejdzie ;) Wynik jest jaki jest. Jakby się tak zastanowić to nawet nie jest tragicznie. W końcu udało się zapunktować do drużynówki!!! Po tegorocznym Karpaczu wiem jedno - więcej ciężkiego terenu, mniej śmigania po asfaltach i leśnych duktach!

Na pierwszych odcinkach byłem całkiem rześki i czysty ;)


Na zjazdach robiłem różne dziwne rzeczy, których do teraz nie rozumiem... Jak tutaj na przykład... Jadę.


Szukam grzybów.


Jadę dalej... (I co Wy na to powiecie?! Wstyd i hańba... Jeszcze się sfotografować dałem... ;)


Żeby nie było, coś tam zjechałem.


Nie ma co narzekać. Trza jeździć! A maraton był super. Trasa po prostu mega, świetnie przygotowana (choć na około 25'tym km brakowało strzałek, na pewno ktoś je zawinął...), rewelacyjna pogoda i super atmosfera. Chyba przesiadam się na giga na stałe, jest o wiele spokojniej, bez niepotrzebnej napinki. Nawet pogadać sobie można :) 6,5 godziny w siodle dało wycisk, były momenty zwątpienia, co ja tam robię (ale kto takich nie ma?), ale nie żałuję świetnej przygody "w świecie agd" :D


PS Przyprowadzić mi tego, co mówił, że nie będzie błota!!!
Środa, 5 czerwca 2013 Komentarze: 6
Dystans74.03 km
Teren46.00 km
Czas03:16
Podjazdy539 m
SprzętLawinka
Vśrednia22.66 km/h
Vmax47.62 km/h
Tętnośr.143
Tętnomax185
Kalorie 2342 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
CADavg: 79 rpm | HZ: 41% | FZ: 48% | PZ: 8%

Leśne - Rynkowo - L. Jagodowo - Maksymilianowo - L. Nowy Mostek - Szlak żółty "Wyczółkowskiego" - Koronowo - Więzowno - Skarbiewo - Byszewo - Salno - Bytkowice - Wtelno - Szczutki - Szlak niebieski "Nad Brdą" - Smukała - Myślęcinek - Leśne

Mega konkretny trening dzisiaj zrobiłem. Było prawdziwe MTB, można rzec: "pjur emtebe"!
- leśne dukty z wmordewindem
- w sumie kilkanaście kilometrów wąskich, krętych singli ("Wyczółkowski" i "Nad Brdą")
- niezliczona ilość korzeni i drzew, które trzeba było ominąć
- niby niegroźna gleba, ale z przyłożeniem (mostkiem w kolano... auuuć!)
- pogoń za ciężarówką
- i zgon chwilę po tym
- wiejska zabawa z kaczuchami
- parę errorów nawigacyjnych
- ucieczka przed psami, w sumie czterema
- strome zjazdy, przejazd przez strumyk i jedno podejście
- napieranie między polami rzepaku
- sarny, wiewiórki i inne dzikusy
- błoto, kurz i trochę asfaltu
- blat-ośka na zjazdach
- no i oczywiście niebieski Powerade!!! ;)

PS (Kochanie, teraz nie czytaj ;)
A w nagrodę na koniec powiozłem się na kole bardzo ładnej, zgrabnej dziewczyny na szosówce! :D
Piątek, 31 maja 2013 Komentarze: 0
Dystans56.01 km
Czas01:56
Podjazdy445 m
SprzętLawinka
Vśrednia28.97 km/h
Vmax48.97 km/h
Tętnośr.167
Tętnomax193
Kalorie 1771 kcal
Temp.22.0 °C
Więcej danych
CADavg: 86 rpm | HZ: 3% | FZ: 18% | PZ: 78%

Racula - Dżonków - Zatonie - Książ Śląski - Mirocin Dolny - Radwanów - Pierzwin - Jeleniów - Ochla - Świdnica - Zielona Góra - Racula

Przepalenie nogi przed niedzielnym zielonogórskim ścigiem. Fajna trasa, powoli te tereny stają się moimi ulubionymi :)

Wtorek, 14 maja 2013 Komentarze: 2
Dystans53.00 km
Teren25.00 km
Czas02:23
Podjazdy233 m
SprzętLawinka
Vśrednia22.24 km/h
Vmax37.70 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax180
Kalorie 1752 kcal
Temp.18.0 °C
Więcej danych
CADavg: 75 rpm | HZ: 39% | FZ: 52% | PZ: 6%

Wald - Lazurowa - Radiowa - Estrady - Mościska - Laski - Sieraków - Na miny - Mogilny mostek - Palmiry - Truskaw - Izabelin - Janów - Kwirynów - Klaudyn - Radiowa - Blizne - Lazurowa - Wald

Ciąg dalszy kręcenia po Kampinosie. Bardziej mokro niż ostatnio, ale cały czas rewelacyjnie. Po zimie na Chomiku w końcu coraz pewniej czuję się między drzewami. I o to chodzi!!! Dziś obchodzimy mały jubileusz - 25000 km na Lawince! :)


PS Wszystkiego najlepszego dla farmaceutycznej braci!!!

Niedziela, 12 maja 2013 Komentarze: 3
Dystans61.03 km
Teren48.00 km
Czas02:55
SprzętLawinka
Vśrednia20.92 km/h
Vmax45.14 km/h
Tętnośr.180
Tętnomax194
Kalorie 2256 kcal
Temp.13.0 °C
Więcej danych
CADavg: 82 rpm | HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%

Kolejny z miejscowych ogórków. Choć przy tej puli nagród, chyba nie powinienem tak o nim mówić. A jeśli są duże nagrody to są też chętni, aby je przygarnąć. No i były Corratec'ki, Treki, Rowertoury i inne CitiZeny.

Aaaa i bym zapomniał - deszcz też był... Do startu ostrego zmokłem i zmarzłem jak jakaś kura. Później było już troszkę cieplej ;) Pierwsze 10 km wyglądało mniej więcej tak: /\/\/\/\/\. Ściana za ścianą. Aż się człowiekowi słabo robiło na sam widok ludzi pchających rowery, bo w maratonowym zgiełku chyba się nie dało wszystkiego podjechać. Do tego mi się tak jakoś kiepsko kręciło, noga nie podawała. A mokry piach i błoto dodatkowo wciągały.

Mniej więcej od 20 km było już dużo lepiej, trochę pociągnąłem się za kolesiem z Baszty Bytów, który, jak się później okazało, przegapił zjazd na mini (wtedy jeszcze o tym nie wiedząc) i dlatego tak cisnął. Później to za mną się wieźli, trasa w środkowej części była trochę łatwiejsza - błoto, kałuże i w zasadzie nic więcej. Dopiero pod koniec wróciliśmy do /\/\/\/\/\. Na szczęście tym razem łagodniejszych.

W momencie, gdy na liczniku miałem 47 km, podjąłem decyzję, że trzeba docisnąć do zapowiadanych 55 km i właśnie wtedy skończyła się trasa... Nosz kurde, znowu nie pojeździłem tyle, ile miałem w planach ;)

Czas: 2:13:08
MEGA Open: 67/211
MEGA M2: 15/47
Strata: 0:26:37 (Radek Tecław)
DST: 48,50 km
AVG: 21,86 km/h
Vmax: 45,14 km/h

Występ zaliczam do jak najbardziej udanych. Początkowo pogoda przeszkadzała, ale później już się to nie liczyło. Trasa rewelacyjna, jak na płaskie Kujawy. Myślę, że niejedna osoba się zdziwiła, jak bardzo pofalowany jest tu teren. No i wynik zadowalający - widać postępy w porównaniu do początku sezonu :)
Czwartek, 9 maja 2013 Komentarze: 0
Dystans55.65 km
Teren20.00 km
Czas02:31
Podjazdy240 m
SprzętLawinka
Vśrednia22.11 km/h
Vmax43.20 km/h
Tętnośr.147
Tętnomax177
Kalorie 2027 kcal
Temp.24.0 °C
Więcej danych
CADavg: 75 rpm | HZ: 28% | FZ: 42% | PZ: 25%

Wald - Macierzysz - Nowe Babice - Zielonki - Lipków - Truskaw - Palmiry - Mogilny mostek - Szczukówek - Na miny - Sieraków - Laski - Mościska - Estrady - Radiowa - Lazurowa - Wald

Łatwo jest mówić o Polsce, trudniej dla niej pracować,
jeszcze trudniej umrzeć, a najtrudniej cierpieć.



Dziś w planach miałem dalsze zwiedzanie Kampinosu. Tym razem z innej strony. Mocno historycznie, trochę dydaktycznie i do tego mega technicznie. Dojazd do Cmentarza w Palmirach to najpierw dość ruchliwe asfalty a później urokliwy szlak z wieloma mostkami rozciągającymi się nad kampinoskimi bagnami. No i do tego dużo singli między drzewami. Od Palmir bez zmian, czyli ciągłe lawirowanie między drzewami i jeszcze więcej bagien! Spójrzcie chociażby na to - około kilometrowy odcinek dosłownie wciśnięty między bagna, miejscami nie dało się przejechać suchym kołem. Ja chcę więcej!!! :D


PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

106114.79

KILOMETRÓW NA BLOGU

28144.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.36 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

201d 06h 19m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460