droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

> 50

Dystans całkowity:34009.87 km (w terenie 11946.00 km; 35.13%)
Czas w ruchu:1414:13
Średnia prędkość:24.05 km/h
Maksymalna prędkość:74.50 km/h
Suma podjazdów:177055 m
Maks. tętno maksymalne:210 (116 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:685266 kcal
Liczba aktywności:511
Średnio na aktywność:66.56 km i 2h 46m
Więcej statystyk
Full lampa Kategoria > 50, Edge 520
Czwartek, 31 maja 2018 Komentarze: 0
Dystans69.89 km
Czas02:20
Podjazdy491 m
SprzętWilma
Vśrednia29.95 km/h
Vmax63.40 km/h
Tętnośr.150
Tętnomax181
Kalorie 1464 kcal
Temp.29.7 °C
Więcej danych
CADavg: 87 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Siedlec - Godzieszowa - Skarszyn - Głuchów Górny - Raszów - Trzebnica - Cerekwica - Sędzice - Czachowo - Radłów - Skotniki - Piersno - Boleścin - Krakowiany - Węgrów - Zaprężyn - Bierzyce - Budziwojowice - Łozina - Łosice - Szczodre - Domaszczyn - Pruszowice - Zakrzów - Psie Pole - Koszarowa

Kocie drogi w samo południe. Grzało konkretnie, ale o dziwo w drodze do Trzebnicy jechało mi się nadzwyczaj dobrze. Gorzej było z powrotem. Do Prababki jeszcze jakoś szło, ale później zdechło :( Ogólnie jednak całkiem spoko trening z paroma mocnymi szarpnięciami.
Niedziela, 27 maja 2018 Komentarze: 2
Dystans90.61 km
Teren85.00 km
Czas04:01
Podjazdy802 m
SprzętChińczyk
Vśrednia22.56 km/h
Vmax47.00 km/h
Tętnośr.174
Tętnomax185
Kalorie 3144 kcal
Temp.26.6 °C
Więcej danych
Kolejny Kaczmarek w tym roku. Dwa tygodnie temu trzeba było walczyć o miejsce punktowane w drużynówce, tym razem nie ma wyjścia i wszyscy muszą cisnąć giga, a co najważniejsze ukończyć bez DNF (to ostatnie szczególnie ważne dla Grześka :p ) Najpierw robimy z Grześkiem parę kilometrów w celu obadania trasy, zwłaszcza, że słyszeliśmy coś o jakiś koleinach na dojazdówce do pętli. Po krótkim rekonesansie sam wracam na metę a Grzesiek coś tam jeszcze pojechał pokręcić - ja zdążę się rozgrzać w trakcie wyścigu ;) Po średnim występie w Sulechowie spadam do drugiego sektora, gdzie czuję się jakby bardziej na miejscu. Obok mnie staje Jacek i gawędząc oczekujemy startu. Po wystrzale ostro cisnę do przodu. (foto by: Zbigniew Nisztuk)


Starty zawsze dość dobrze mi wychodziły - tak jest też tym razem. Początkowy, mocno wykolejony fragment trasy pokonujemy bez nerwówki i po wjeździe na pętlę zaczynamy mocno cisnąć. Tumany kurzu lecą takie, że mało co widać, a prędkość grubo powyżej 40 km/h. Oj, to będzie szybki wyścig. Trasa tym razem dużo mniej ciekawa. Owszem, niby ładnie, jeziorka, lasy, łąki itp., ale brakuje smaczków MTB. (foto by: Piotr Łabaziewicz)


Pierwsza pętla to prawdziwy wyścig, druga - jazda w grupie, trzecia - samotność długodystansowca :)

Po przetasowaniach na pierwszej rundzie każdy znalazł swoje miejsce w szeregu i uformowaliśmy kilkuosobową grupę jadącą dość dobrym tempem. Sam sporo pracuję na czole, bo wyjątkowo dobrze czuję się tego dnia. W Sulechowie sporo się męczyłem, natomiast w Krośnie czułem tak, jak kiedyś, że pod nogą coś tam jednak jest :) Zdecydowanie najlepiej jest na podjazdach, ale tracę na prostych. A tych akurat jest sporo :( Parę kilometrów przed zjazdem na mega lekko słabnę, ale podbudowuje mnie zdziwienie zmieszane z podziwem kolegów z mojej grupki, gdy mówię im, że cisnę trzecią rundę :)

Od rozjazdu cisza i spokój - zupełnie jak podczas porannej niedzielnej przejażdżki po okolicach a nie na zawodach. Przede mną pusto, za mną również. Rozpoczyna się walka ze samym sobą, aby utrzymać jak najlepsze tempo. W trakcie całej pętli wyprzedziłem jedną osobę - Grześka od nas z teamu bo dopadła go mega bomba i nawet nie chciał, żebym go Unitem poratował. Sam również dałem się wyprzedzić jednej osobie (Rafałowi z FWS BIKE Team). W pewnym momencie zaczął mnie męczyć ból głowy, ale stawiam, że to z powodu żaru, który lał się z nieba. Od piachu, którego było w lesie bardzo dużo, paliło niemiłosiernie, więc mieliśmy grzanie z góry i dołu :) Sytuację ratowali mieszkańcy Łochowic polewający wodą ze szlaucha :) Na bufetach piję ile się da, dodatkowo jedną butelkę wciskając zawsze w tylną kieszonkę. Część wypijałem, reszta wylewała mi się na gacie, co było całkiem przyjemne ;) To wszystko spowodowało, że do mety dojeżdżam bez większego kryzysu.

Zajmuję dobre według mnie 39 miejsce na 50 śmiałków z giga. Rzut oka na nazwiska na liście startowej pokazuje, jak mocna jest stawka na kaczmarkowych giga. Zresztą, wystarczy, że powiem, że tylko 50 osób ze startujących w sumie 720 zdecydowało się na trzy gorące rundy... (foto by: fotomtb.pl)


Drużynowo plasuję się na drugiej pozycji. Stachu wkłada mi 15:44 minuty. Nad Grześkiem mam 9:23 przewagi a nad Jackiem 10:23. A teraz najlepsze - dojeżdżam przed Olą Dawidowicz, która na mecie mówi mi, że już dawno jej tak nie odcięło :) Czyli jednak nie trzeba jeździć, żeby jeździć :p

PS OGROMNE CHAPEAU BAS dla organizatorów z Krosna Odrzańskiego, a przede wszystkim dla żołnierzy z 5. Kresowego batalionu saperów. Nie dość, że udostępniono plac apelowy, dzięki czemu dawno nie mieliśmy tak dużego parkingu na zawodach, to dosłownie na każdym skrzyżowaniu w lesie stał żołnierz pokazujący drogę. Nawet na trzeciej rundzie! W regulaminowym mundurze, z beretem na głowie i pełni zaangażowania. Koledzy - dobra robota!

Czas: 03:43:26
Check point1: 00:55:15 (41)
Check point2: 01:12:45 (41)
Check point3: 02:02:58 (40)
Check point4: 03:15:32 (40)
GIGA Open: 39/50 (+2 DNF)
GIGA M3: 14/16
Strata: 0:39:45 (Mariusz Gil)
DST: 84,36 km
Uphill: 771 m
AVG: 22,65 km/h
Vmax: 47,0 km/h
CADavg: 86 rpm
Garmin Connect
Niedziela, 20 maja 2018 Komentarze: 2
Dystans79.65 km
Czas02:39
Podjazdy564 m
SprzętWilma
Vśrednia30.06 km/h
Vmax53.80 km/h
Tętnośr.151
Tętnomax183
Kalorie 1648 kcal
Temp.21.0 °C
Więcej danych
CADavg: 89 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Osobowice - Obornicka - Świniary - Szewce - Zajączków - Pęgów - Golędzinów - Wilczyn - Kowale - Przecławice - Rzepotowice - Marcinowo - Trzebnica - Cerekwica - Czachowo - Radłów - Skotniki - Tarnowiec - Cielętniki - Miłonowice - Węgrów - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Bąków - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Dla tej rundy warto było przenieść się do Wrocławia ;) Kwintesencja Kocich Gór. Jedynie wylot Obornicką taki se, reszta rewelacja. Owszem, w paru miejscach przydałby się nowy asfalt, ale nie ma tragedii. Za to widoczki rekompensują wszystko. Większość podjazdów w granicach 6%, czyli w sam raz - tylko Prababka trochę sztywniejsza ;) Całość fajnie weszła w nogi :)


Jeszcze jedno zdjęcie - z przed roku, ale nic się nie zmieniło ;)
Niedziela, 13 maja 2018 Komentarze: 0
Dystans54.39 km
Teren54.00 km
Czas02:39
Podjazdy724 m
SprzętChińczyk
Vśrednia20.52 km/h
Vmax40.80 km/h
Tętnośr.175
Tętnomax188
Kalorie 2577 kcal
Temp.23.8 °C
Więcej danych
Pierwszy start w tym roku, więc sporo wątpliwości, jak będzie, zwłaszcza, że czasu na treningi mniej w ostatnim czasie, a i priorytety się poprzestawiały w "nowym" życiu w roli tatusia :) Ustawiają mnie w pierwszym sektorze, ale to tylko i wyłącznie dzięki zasługom z poprzedniego sezonu ;) (foto by: Rafał Zańko)


W jedynce na start czeka również Krzychu i Grzesiek. Dwójka dla Jacka, Wojtka, Staszka i Adriana (o ile nic nie pomieszałem). W następnych sektorach do startu szykują się Przemo i Marcin. Jak widać ekipa spora, punktuje czterech, więc po cichu liczę, że nie będę musiał cisnąć giga ;) Gdy rozbrzmiewa sygnał startu zaczepiam o kierownicę Piotra Łąckiego, przez co ostatecznie muszę się zatrzymać. Na pierwszym zakręcie jestem ostatni z sektora. No ładnie...(foto by: Rafał Zańko)


Niby próbuję gonić, ale nic z tego. W miejscu, gdzie zaczyna się pętla pokonywana na giga trzykrotnie, formujemy grupkę goniącą uciekającą jedynkę, ale bez żadnych perspektyw na jej dojście. No nic, trzeba jechać swoje. Przynajmniej trasa jest bardzo fajna. Parę szerszych dojazdówek, gdzie można wciągnąć żela Unit, ale przede wszystkim duża ilość na stałe wytyczonych singli. Bez większych trudności technicznych, ale dają mega dużo frajdy. Oprócz tego jakieś mostki, powalone drzewa i kilka sztywniejszych podjazdów. (foto by: Renata Tyc)


Dość szybko wyprzedza mnie Staszek i Adrian, ale o dziwo Wojtka i Jacka ani widu, ani słychu. Tak mija pierwsza pętla. Na drugiej również co chwila oglądam się do tyłu szukając Martombike'owych koszulek, ale nadal nikogo nie dostrzegam. W międzyczasie mijam Grześka, który z buta wraca do mety po DNF. Jakby nie liczyć jestem czwarty z drużyny... W połowie pętli podejmuję jednak decyzję o zjeździe na mega. Nie było łatwo, ale chyba dobrze zrobiłem, zwłaszcza, że na którymś z wertepiastych singli urwało mi koszyk z pełnym bidonem i zostałem z oparami izo... Bomba wisiała w powietrzu :)  (foto by: Renata Tyc)


Dojazd do mety bez większych emocji. Maraton mocno na plus, ale tylko ze względu na trasę i jej oznakowanie (tabliczki z kilometrami rewelacja!). Bufet na mecie porażka!!! Tego dnia była niezła patelnia, wiele osób skarżyło się na odwodnienie a na mecie dostaliśmy tylko po półlitrowej butelce wody. Słabo...!!! Moja forma zgodnie z oczekiwaniami. Jeszcze nie jestem gotowy na giga, ale będę nad tym pracować ;)

Czas: 02:39:53
Check point1: 00:03:57 (40)
Check point2: 00:40:22 (41)
Check point3: 01:57:25 (55)
MEGA Open: 65/228 (+38 DNF)
MEGA M3: 24/84 (+10 DNF)
Strata: 0:29:00 (Rafał Chmiel)
DST: 54,39 km
Uphill: 724 m
AVG: 20,41 km/h
Vmax: 40,8 km/h
CADavg: 83 rpm
Garmin Connect
Sobota, 28 kwietnia 2018 Komentarze: 0
Dystans52.39 km
Czas01:40
Podjazdy320 m
SprzętWilma
Vśrednia31.43 km/h
Vmax50.00 km/h
Tętnośr.154
Tętnomax182
Kalorie 1311 kcal
Temp.20.6 °C
Więcej danych
CADavg: 85 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Siedlec - Godzieszowa - Skarszyn - Głuchów Górny - Czachowo - Radłów - Skotniki - Piersno - Boleścin - Krakowiany - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Bąków - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Doszły żele od sponsora, więc trzeba było spróbować. Cytryna całkiem spoko, ale wg mnie wygrywa czarna porzeczka ;)
Niedziela, 22 kwietnia 2018 Komentarze: 0
Dystans52.56 km
Czas01:45
Podjazdy319 m
SprzętWilma
Vśrednia30.03 km/h
Vmax46.80 km/h
Tętnośr.148
Tętnomax180
Kalorie 1200 kcal
Temp.19.5 °C
Więcej danych
CADavg: 88 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Siedlec - Godzieszowa - Skarszyn - Głuchów Górny - Czachowo - Radłów - Skotniki - Piersno - Boleścin - Krakowiany - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Bąków - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Wstyd się przyznać, ale to pierwsza Prababka w tym roku :(
Niedziela, 14 stycznia 2018 Komentarze: 0
Dystans64.07 km
Teren40.00 km
Czas03:13
Podjazdy316 m
SprzętChińczyk
Vśrednia19.92 km/h
Vmax41.60 km/h
Tętnośr.145
Tętnomax185
Kalorie 1794 kcal
Temp.-2.6 °C
Więcej danych
CADavg: 81 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Most Milenijny - Legnicka piłka - Nowe Żerniki - Stabłowice - singiel na Marszowicach - Wiśniowa Góra - single Wojnowice - Żurawiniec - Park Leśnicki - Nowe Żerniki - Legnicka piłka - Most Milenijny - Koszarowa

W taką pogodę trudno samotnie wybrać się na dłuższe kręcenie, więc z chęcią skorzystałem z okazji wspólnego wypadu z Twomark Sport, o którym hucznie ogłosili na fejsie. Mimo lekkiego mrozu na starcie pojawiło się dziewięć osób, więc całkiem spoko
(foto by: Filip B.)


Kierunek: single koło Wojnowic. Dla mnie zupełna abstrakcja, bo nigdy nawet się nie zbliżyłem do tamtych okolic. Ponoć wrocławski bike maraton się po nich kręci, ale tego nie dane mi było jeszcze sprawdzić... Współwypadowicze również nie znali dobrze tamtych rejonów, ale ktoś miał wgranego tracka, więc była nadzieja, że trafimy. No i niby trafiliśmy, ale jak to z trackiem bywa, w lesie poprzecinanym wieloma ścieżkami, między zwalonymi drzewami itp. garmin nie działa idealnie, więc trochę błądzenia było ;) W międzyczasie odpadł z naszej grupy jeden z chłopaków. Później w sumie też ktoś spuchł, więc widać, że bardzo wolno nie było. Ogólnie to było wszystko - podjazdy, trochę zmarzniętych kolein, ale i całkiem lepkiej gliny, pogaduchy, podjazdy a na koniec zerwany łańcuch u Piotra z 64-sto. Byłbym zapomniał... przed domem złapała mnie taka bomba, że do mieszkania na trzy razy wchodziłem ;) Fajnie było! (foto by: Filip B.)
Czwartek, 19 października 2017 Komentarze: 0
Dystans52.64 km
Czas01:56
Podjazdy330 m
SprzętWilma
Vśrednia27.23 km/h
Vmax48.00 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax183
Kalorie 1009 kcal
Temp.10.2 °C
Więcej danych
CADavg: 88 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Skarszyn - Głuchów Górny - Czachowo - Radłów - Skotniki - Boleścin - Krakowiany - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Wyjeżdżałem z osiedla przy pięknym słońcu, ale już na rogatkach Wrocławia pojawiła się mgła... Dobrze, że mam dość silne lampki, bo inaczej na pewno bym zawrócił. A tak przynajmniej pobujałem się w ciekawych okolicznościach :) I tylko nogi brak...
Niedziela, 1 października 2017 Komentarze: 3
Dystans74.70 km
Teren74.00 km
Czas03:23
Podjazdy589 m
Uczestnicy
SprzętChińczyk
Vśrednia22.08 km/h
Vmax43.80 km/h
Tętnośr.178
Tętnomax191
Kalorie 3013 kcal
Temp.13.8 °C
Więcej danych
Ostatni start w tym roku, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Dojazd w sympatycznym towarzystwie Sołtysów małych i dużych :) Na miejsce docieramy tak w sam raz, żeby się przebrać, chwilę porozmawiać i udać się do sektorów - rozgrzać się zdążymy na trasie. W sektorze wesoło, na ostatniego Kaczmarka stawił się w zasadzie cały team unitów, zdecydowana większość startuje z jedynki - bez napinki ustawiamy się w ogonie sektora i czekamy na start.

Początek tradycyjnie dość nerwowy i tłoczny - w parku wąsko, obok mnie w górę wzbija się orzeł (zerwany łańcuch od eagle'a) a po chwili... wszyscy stoimy w korku na mostku :( Gdy w końcu udaje się przedostać na drugą stronę "wielkiej" wody zaczyna się szukanie swojego miejsca w stawce. W zasięgu wzroku mam większość unitów - Krzychu jadący mega najbardziej z przodu, Wojtek i Drab tuż przede mną, tylko Jacka nie widziałem, ale ponoć był tuż za mną. Ja wybieram najlepsze z możliwych miejsc, czyli... wiozę się na kole Marty G. ;) Po paru chwilach noga zaczyna jednak swędzieć i powolutku przebijam się do przodu wyprzedzając Adriana z wywaloną połową bezpieczników i siadam na kole Wojtka. No, i to by było na tyle. Koniec relacji :p (foto by: Katarzyna Gasenko)


No dobra, napiszę jeszcze co nieco. Jedzie się fajnie, ale wiem, że to nie będzie mój dzień. Trasa rewelacja, ciekawe i długie single. Bez mega ostrych ścianek i zdradliwych zjazdów. Do tego parę szutrowych łączników - idealne na wciągnięcie sety i śledzia ;) Piach jest, ale w normie. Do tego kilka smaczków, jak na przykład drop, którego nie widzieliśmy, a na którym wygrzmocił jeden z Volkswagena oraz ruchomy mostek! Naprawdę mi się podobało! :) (foto by: Mateusz Kaczmarek)


Pierwszą rundę przejeżdżamy w niedużym pociągu, raczej się wiozę, niż wiozę innych ;) Na przodzie sporo pracuje Wojtek - ewidentnie ma dzisiaj kopyto (możliwe też, że miał coś dosypane do coli w samochodzie). O dziwo tuż przed rozjazdem teamowy kolega słabnie i zaczyna coś tam marudzić za moimi plecami, ale ja jestem twardy ;) i bez wahania skręcam na giga. Odpuściłem nawet lekko korby, aby Wojtek do mnie doszedł. Tak też się stało, gorzej, że mnie od razu wyprzedził i tak dorzucił do pieca, że tym razem to ja zacząłem marudzić :p Koniec końców się pozbierałem i tak sobie jechaliśmy we dwoje (romantycznie, nie?!). Sylwetki majaczące przed nami coraz częściej ginęły z oczu, za nami też nikogo nie było widać. Do czasu, aż dogoniła nas wyprzedzona na pierwszej rundzie Kasia H&M z Jerzym Kaźmierczakiem (rocznik 1952). Z biegiem kilometrów zaczynam słabnąć, podjazdy stają się coraz bardziej strome (przynajmniej takie mam wrażenie) i Wojtek coraz bardziej mi ucieka. Dobrze, że przed startem spuściłem mu powietrza z amortyzatora, to przynajmniej doganiałem go na zjazdach :p Przed najbardziej stromym podjazdem daję się wyprzedzić panu Jurkowi oraz Kasi, ale wstępują we mnie nowe siły i się im odgryzam, by po chwili znowu stracić oczko na rzecz pana z M6. W tym samym czasie Wojtek wystrzelił do przodu, jakby zapomniał w domu żelazka wyłączyć ;) Zostaliśmy we trójkę uciekając przed Gosią Zellner z obstawą kolegów z EuroBike'a. Kasia zastosowała więc zabieg psychologiczny mówiąc coś w stylu: "Dawid, tylko ty możesz mi pomóc" i nie pozostało mi nic innego, jak rzucić się w heroiczny pościg za Wojtkiem, któremu udało się w tym czasie dogonić Piotrka Przybyła. Nie wiem jak, ale udało nam się ich dojść, moje męskie ego zostało uratowane, Kasia przekazana pod skrzydła Piotra, a mi nie pozostało nic innego, jak modlić się o metę ;) W międzyczasie było jeszcze wciągające bagienko oraz Wojtkowa prawie-gleba na drzewie. No i nareszcie ona - upragniona META! Tak się ucieszyłem, że nawet odpuściłem ściganie na kresce z Wojtkiem. A co, niech każdy pobędzie chwilę team leaderem ;) (foto by: Renata Tyc)


Na koniec tradycyjne podsumowanie - świetny maraton, bardzo ładna pogoda (jak na październik), fajna współpraca z Wojtkiem (dużo mocniejszym ode mnie tego dnia) i w ogóle wszystko super. Dzięki jeździe czterech osób na giga punktujemy wysoko (Jacek tylko 3 minuty za nami, Adrian... trochę więcej :p ) i ostatecznie zajmujemy drużynowo DZIEWIĄTE miejsce w generalce, jakby nie patrzeć bardzo mocno obstawionego cyklu. Poza tym z tłumu kibiców dochodzą nas słuchy, że może i nie jesteśmy najszybsi w okolicy, ale na pewno najprzystojniejsi! ;) Jeszcze będzie o nas głośno!

Dzięki Unit Martombike Team za świetną zabawę w tym sezonie!


Czas: 03:23:29
Check point1: 01:00:38 (46)
Check point2: 01:25:01 (45)
Check point3: 02:31:07 (42)
Check point4: 02:57:30 (43)
GIGA Open: 42/69 (2 DNF)
GIGA M3: 12/18 (0 DNF)
Strata: 0:37:08 (Marcin Sapa)
DST: 74,70 km
Uphill: 589 m
AVG: 22,03 km/h
Vmax: 43,8 km/h
CADavg: 86 rpm
Garmin Connect
Poniedziałek, 11 września 2017 Komentarze: 0
Dystans52.03 km
Teren40.00 km
Czas02:18
Podjazdy438 m
SprzętChińczyk
Vśrednia22.62 km/h
Vmax45.20 km/h
Tętnośr.141
Tętnomax176
Kalorie 1227 kcal
Temp.15.7 °C
Więcej danych
CADavg: 82 rpm | Garmin Connect | Racula - Jędrzychów - Wzgórza Piastowskie - Wilkanowo - Słone - Zagórze - Płoty - Wysokie - Krępa - Zawada - Jany - Kisielin - Racula

Poznań ma swój pierścień, więc pomyślałem, że fajnie byłoby zrobić taki sam wokół Zielonej. Trasę opracowałem zupełnie na czuja patrząc tylko na mapę i poza jednym errorem na Wzgórzach Piastowskich spowodowanym wycinką lasu całkiem fajnie mi wyszło :)

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

106114.79

KILOMETRÓW NA BLOGU

28144.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.36 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

201d 06h 19m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460