droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Edge 1040

Dystans całkowity:9069.20 km (w terenie 3527.00 km; 38.89%)
Czas w ruchu:369:26
Średnia prędkość:24.55 km/h
Maksymalna prędkość:73.20 km/h
Suma podjazdów:52828 m
Maks. tętno maksymalne:197 (109 %)
Maks. tętno średnie:172 (95 %)
Suma kalorii:226662 kcal
Liczba aktywności:120
Średnio na aktywność:75.58 km i 3h 04m
Więcej statystyk
Sobota, 22 czerwca 2024 Komentarze: 2
Dystans70.79 km
Teren50.00 km
Czas02:42
Podjazdy249 m
SprzętGrizzly
Vśrednia26.22 km/h
Vmax38.76 km/h
Tętnośr.129
Tętnomax157
Kalorie 1320 kcal
Temp.27.0 °C
Więcej danych
Premium szutry, rockowe legendy i wiatr w plecy. Można o wszystkim na chwilę zapomnieć :)




Trasa: Różanka - Ołbin - Kładka Zwierzyniecka - Jaz Bartoszowicki - Swojczyce - Wilczyce - Kiełczówek - Nadolice Wielkie - Chrząstawa Mała - Miłoszyce - Ratowice - Kotowice - Blizanowice - Mokry Dwór - Księże Małe - Przedmieście Oławskie - Kleczków - Różanka
Sobota, 15 czerwca 2024 Komentarze: 3
Dystans400.05 km
Teren320.00 km
Czas16:22
Podjazdy2490 m
SprzętGrizzly
Vśrednia24.44 km/h
Vmax48.80 km/h
Tętnośr.133
Tętnomax168
Kalorie 7412 kcal
Temp.18.0 °C
Więcej danych
Od czego by tu zacząć... Najlepiej od końca! Zająłem drugie miejsce open :)

Do tej pory najdłuższa trasa, jaką zrobiłem, miała niecałe 240 km. Tak naprawdę było to na samym początku mojej przygody z kolarstwem. Od dawna wiedziałem, że jestem w stanie przejechać więcej, ale w ostatnich latach jakoś nie było czasu i okazji... Stąd, jak tylko usłyszałem o zupełnie nowej imprezie Parle Gravel Adventure Race z długim dystansem 400 km, pomyślałem, że to dobra okazja sprawdzić, ile jestem w stanie przejechać "na strzała". Trasa też wydawała się wymarzona, bo z Poznania do Kołobrzegu, niekoniecznie najkrótszą drogą... ;)

W sumie jakiś większych przygotowań do startu nie robiłem, choć faktycznie ten rok jest u mnie bardzo rowerowy - sporo kilometrów i dłuższych jazd, do tego kilka mocnych tripów w górach, więc forma jest :) Startuję w drugiej grupie, czyli o 6:10. Od początku jadę na przodzie, ktoś się niby podczepia, ale gubię go na nadwarciańskim. Pierwsze 20 kilometrów dobrze znane, więc jedzie się super, choć dość wolno - jednak nie jest to rower MTB. Przy przeprawie przez Trojankę ponosi mnie fantazja i zamiast przenieść rower na plecach cisnę środkiem. W tym momencie wosk na łańcuchu powiedział: ciao! kurde... a przede mną jeszcze 380 kilometrów :D Na 50 km doganiam Szymona Olszewskiego i od tego momentu jestem drugi open. Zamiast cieszyć się trasą zaczynam gapić się w tracking i liczyć jak szybko muszę gonić / uciekać ;) Tyle było z wcześniej zaplanowanych postojów na trasie ;)

Po jakimś czasie mój tracker się wiesza i zaczynam jechać w trybie incognito. Dla mnie dobrze, dla Arka Tecława jadącego na pierwszej pozycji trochę gorzej, bo nie wie, gdzie jestem. A jestem blisko. Na wysokości 125 km (prom przez Noteć) być może to ja prowadziłem. Trochę mnie to nakręciło, ale przyszło opamiętanie - hola hola, to dopiero 1/3 trasy... Kilometry ubywają wolno, ale jedzie się szybko :p Wieje w plecy, pogoda piękna, trasa jeszcze lepsza, bo jest dużo premium szutrów przeplatanych bardzo spokojnymi asfaltami i o dziwo minimalna ilość piachu. Do tego parę atrakcji po drodze, m.in. pałac w Stobnicy i zamek w Goraju. Aż żal, że kiedyś się to skończy... Na 180 kilometrze było blisko, żeby stało się to przedwcześnie ;) Nie zauważyłem jednego kamienia i tak walnąłem tylnym kołem, że aż się zatrzymałem sprawdzić, czy obręcz jest cała. Przynajmniej miejscówkę miałbym dobrą na nocleg :D

Obręcz cudem przeżyła, więc mogłem jechać dalej. W domu zakładałem, że w Bornem Sulinowie robię postój na obiad. Wizja straty pudła podczas czekania na pizzę trochę mnie przerażała, więc stanęło na szybkiej bułce z serem, ale i tak spędziłem pod biedrą pewnie z 15 minut. Była to najdłuższa pauza, ale była tego warta. Poprzednie 20 km mocno się męczyłem, a po postoju na 240 kilometrze wyraźnie odżyłem. I dobrze, bo przede mną fragment, którego obawiałem się najbardziej - Szwajcaria Połczyńska. Na szczęście organizatorzy zafundowali nam wersję soft, przez co wszystko było do przejechania w siodle. Dalej już tylko Wilcze Jary i... prawie morze :)

No dobra, niezupełnie. Po drodze musiałem jeszcze uciekać przed burzowymi chmurami. No i w międzyczasie udało się zresetować trackera. Świat znowu wiedział, gdzie jestem, a okolica była tego warta, co zresztą widać na zdjęciach.

Zachodzące słońce oznaczało, że meta coraz bliżej. Odległości zarówno do pierwszego Arka, jak i do trzeciego Szymona były na tyle duże, że tylko jakaś awaria mogła pokrzyżować moje plany. No i prawie się udało :D Dwadzieścia kilometrów przed metą, na najgorszym odcinku całej trasy, w jakiś chaszczach, bagnie i cholera wie czym jeszcze złapałem laczka. Pompka oczywiście na dnie podsiodłówki, zanim ją wyciągnąłem zleciały się chyba wszystkie komary żyjące między Ustroniem a Kołobrzegiem. Pierwsze dopompowanie i dupa, ucieka dalej. W tej sytuacji z rowerem biegnę, a nie jadę, spoglądając tylko na Garmina, czy trzymam się śladu, bo w realu ścieżka była niewidoczna. Dopiero po przebiciu się przez ten odcinek (ponoć był po to, żeby odhaczyć adventure w nazwie ;) dopompowałem jeszcze raz i tym razem chyba udało się zakleić. Nadzieja na drugie miejsce znowu się pojawiła i z duszą na ramieniu zacząłem odliczać kilometry do końca.

Tego już nie mogłem stracić! Dość asekuracyjny przejazd rowerówką R10, chwila kręcenia po Kołobrzegu i... META! Jest radość!

A jak samopoczucie? Również spoko, tyłek przeżył, mięśniowo też nadzwyczaj dobrze. Chyba najbardziej odczuwalne było lekkie oszołomienie i delikatne zawroty głowy, jak po czteropaku Harnasia :D Szczerze, gdybym coś zjadł, kolejne 100 km zrobiłbym bez problemu. To brzmi jak plan na przyszłość ;)

Ogólne wrażenia z imprezy mega dobre. Świetni organizatorzy, domowa atmosfera na mecie, trasa ciekawa, ale przede wszystkim bardzo zrównoważona i... gravelowa. No i nie sposób nie wspomnieć o końcowym wyniku, którego się zupełnie nie spodziewałem. Na drugim miejscu przez 350 kilometrów to jeszcze nie jechałem :D Czy powtórzę? Przed startem bym powiedział, że na pewno nie. Dzisiaj... zastanawiam się :p Natomiast z ręką na sercu mogę Wam polecić tą imprezę na przyszły rok. Jestem pewien, że będzie jeszcze lepiej. Do zobaczenia! :)

Czas: 16:56:35
Czas ruchu: 16:22:19
Open: 2/31 (+ 1 DNF)
Strata: 00:57:27 (Arek Tecław)

Trasa: Poznań - Owińska - Mściszewo - Nieszawka - Parkowo - Wełna - Słonawy - Stobnica - Piotrowo - Klempicz - Lubasz - Goraj - Ciszkowo Prom - Kuźnica Czarnkowska - Radolin - Biała - Kępa - Szydłowo - Góra Dąbrowa (207 m n.p.m.) - Stara Łubianka - Nadarzyce - Borne Sulinowo - Strzeszyn - Stare Drawsko - Kluczewo - Połczyn-Zdrój - Rąbino - Podwilcze - Gościno - Dębogard - Ustronie Morskie - Kołobrzeg
Niedziela, 9 czerwca 2024 Komentarze: 1
Dystans90.87 km
Teren80.00 km
Czas03:30
Podjazdy656 m
SprzętGrizzly
Vśrednia25.96 km/h
Vmax45.54 km/h
Tętnośr.125
Tętnomax173
Kalorie 1669 kcal
Temp.21.0 °C
Więcej danych
W ostatni czwartek koledzy z CUG organizowali zawody "Strade Bianche". Generalnie chodziło o wykręcenie najlepszych czasów na odcinkach specjalnych, za co dostawało się punkty do klasyfikacji końcowej. Niestety, nie mogłem wziąć w nich udziału (w tym roku w ogóle mam problem z pojawieniem się na ustawkach...), dlatego dziś powtórzyłem ich trasę. W sumie bardzo podobna do niedawno jechanej przeze mnie gravelowej rundy przez Bagno. Ogólnie bardzo szybka i pewnie spokojnie do zrobienia na szosie endurance. Choć ja bym jeszcze jedną mega fajną pożarówkę dodał... ;)

Trasa: Różanka - Osobowice - Rędzin - Paniowice - Uraz - Niziny - Rościsławice - Cieplice - Wielka Lipa - Jary - Ciecholowice - Golędzinów - Mienice - Piotrkowiczki - Wisznia Mała - Małe Siedliczki - Malin - Psary - Krzyżanowice - Polanowice - Różanka
Sobota, 8 czerwca 2024 Komentarze: 2
Dystans79.16 km
Teren35.00 km
Czas03:01
Podjazdy241 m
SprzętGrizzly
Vśrednia26.24 km/h
Vmax43.90 km/h
Tętnośr.121
Tętnomax157
Kalorie 1405 kcal
Temp.28.0 °C
Więcej danych
Sporo nowych dróg, piękna pogoda i główna atrakcja w postaci Śluzy Ratowice, przez którą można legalnie przedostać się na drugą stronę Odry. Dodatkowo dwie nowości w rowerze: pierwsze kilometry na polecanym wosku Pro Wax BIKE7 oraz nowe obuwie, czyli Tufo Thundero HD w rozmiarze 40c. Wosk, chyba najlepszy z używanych do tej pory. A opony? Jeśli nie będzie niespodzianek w postaci dużej ilości laczków to mają szanse na zostanie moim number one. Optymalna szerokość, niezłe trzymanie nawet na szutrach, do tego na niecałych 2 barach fajnie amortyzują a przede wszystkim na twardym idą, jak dzikie. Jest prawdą to, co o nich piszą w internetach, jeśli chodzi o opory toczenia :)

Trasa: Różanka - Sołtysowice - Kłokoczyce - Pawłowice - Ramiszów - Domaszczyn - Szczodre - Byków - Bielawa - Brzezia Łąka - Chrząstawa Mała - Wojnowice - Ratowice - Kotowice - Blizanowice - Trestno - Opatowice - Kładka Zwierzyniecka - Ołbin - Różanka
Czwartek, 6 czerwca 2024 Komentarze: 2
Dystans121.35 km
Teren100.00 km
Czas07:35
Podjazdy2926 m
SprzętChińczyk
Vśrednia16.00 km/h
Vmax65.70 km/h
Tętnośr.135
Tętnomax170
Kalorie 4060 kcal
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Świetny, epicki wyjazd! W sumie nawet nie wiem, co pisać. To po prostu trzeba przeżyć. Niech resztę opowiedzą zdjęcia (zwłaszcza ostatnie z 14 kilometrami podjazdu... :)








Trasa: Jezioro Bielawskie - Koci Grzbiet (615 m n.p.m.) - Grzbiet Niedźwiedzi (722 m n.p.m.) - Wigancicka Polanka - Bielawska Polana - Przełęcz Jugowska (801 m n.p.m.) - Jugów - Ludwikowice Kłodzkie - Sowina - Sierpnica - Podziemne Miasto Osówka - Rozdroże pod Moszną - Włodarz (811 m n.p.m.) - Riese Włodarz - Walim - Glinno - Przełęcz Jaworowa Polana (503 m n.p.m.) - Góra Zamarła (507 m n.p.m.) - Kroacka Studzienka - Przełęcz Walimska (755 m n.p.m.) - Srebrna Droga - Wielka Sowa (1015 m n.p.m.) - Schronisko Sowa - Kozie Siodło (887 m n.p.m.) - Lisie Skałki - Grabina (945 m n.p.m.) - Koziołki (935 m n.p.m.) - Przełęcz Jugowska (801 m n.p.m.) - Kozie Siodło (887 m n.p.m.) - Kamionki - Bielawa
Rozgrzewka Kategoria Edge 1040
Środa, 5 czerwca 2024 Komentarze: 0
Dystans33.90 km
Teren15.00 km
Czas01:36
Podjazdy103 m
SprzętChińczyk
Vśrednia21.19 km/h
Vmax31.41 km/h
Tętnośr.114
Tętnomax150
Kalorie 699 kcal
Temp.22.0 °C
Więcej danych
Singiel w Lesie Pilczyckim w tę i nazad plus dojazówka po mieście. Główny cel wyjazdu - zobaczyć, czy rower jeździ, bo jutro dostanie "lekko" w kość ;)

Trasa: Różanka - Las Pilczycki - Różanka - Wojaczka - Różanka
Sobota, 25 maja 2024 Komentarze: 2
Dystans20.82 km
Teren10.00 km
Czas01:37
Podjazdy858 m
SprzętINNY
Vśrednia12.88 km/h
Vmax39.85 km/h
Tętnośr.116
Tętnomax160
Kalorie 775 kcal
Temp.20.0 °C
Więcej danych
Kto nie smaruje, ten nie jedzie... Prawda stara, jak świat... Odstawiając rowery po wczorajszej zabawie w Gorcach rzuciłem do ich właściciela, żeby nawet zbytnio ich nie czyścił z zewnątrz, tylko żeby nam napędy ogarnął. Jego pracownicy zrobili zupełnie na odwrót... Od początku łańcuchy rzęziły, a akurat nie wziąłem żadnej oliwki z domu. Trasę zaplanowaliśmy równie ambitną, co wczoraj, bo planowaliśmy wjechać na Przehybę. Już po 3 kilometrach strzelił łańcuch u Andrzeja. Na szczęście wziąłem spinki - trochę się męczyłem z założeniem 11s na łańcuch 10s, ale w końcu się udało. Jednak po dwóch kilometrach ciągłego podjazdu urwałem hak w swoim elektryku... To oznaczało koniec zabawy.

Po powrocie do bazy okazało się, że mają jeszcze jeden rower, więc zdecydowaliśmy, że go bierzemy, ale zmieniamy plany - jedziemy na Lubań. Podjazd, ekstremalny! Jak to się musiało skończyć? Kolejny łańcuch, tym razem u Mateusza. W ruch idzie druga spinka i jedziemy dalej. Trasa słaba, sporo wypychu, bo nawet na prądzie nie dało się jechać. W pewnym momencie mój silnik zaczyna się wyłączać. Reset systemu, chwila jazdy i to samo... Stwierdzamy, że taka zabawa jest bez sensu i zarządzamy odwrót. 

Jednym słowem - to nie był nasz dzień... Za to pokazuje, jak ważny jest serwis. Notabene Krzychu mówił, że rezygnuje z wynajmowania rowerów, bo za dużo go to kosztuje. Jestem w stanie sobie to wyobrazić. Mimo doświadczenia nam też zdarzyły się awarie. A co dopiero musi się dziać, gdy wsiadają na nie osoby, które na co dzień nie jeżdżą rowerem i na przykład zmieniają przełożenia w złym momencie...
Piątek, 24 maja 2024 Komentarze: 2
Dystans59.93 km
Teren40.00 km
Czas03:58
Podjazdy1884 m
SprzętINNY
Vśrednia15.11 km/h
Vmax57.00 km/h
Tętnośr.116
Tętnomax157
Kalorie 1623 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
Weekend spędzamy z kumplami na kursie kajakarstwa górskiego, ale czas wykorzystujemy na maksa, więc na popołudnie bierzemy elektryczne fulle enduro BH Atom X o skoku 160 mm i silnikiem o momencie 90 Nm. Nigdy czymś takim nie jeździłem, więc tym bardziej nie mogę się tego doczekać. Trasę wybieramy bardzo ambitną, ale z takim silnikiem, nie jest to problemem ;) Zaczynamy od wspinaczki na Wierchy (609 m n.p.m.). Dalej pokonujemy między innymi Twarogi (839 m n.p.m.), Zdzar (858 m n.p.m.) i Wierch Bystrzaniec (1050 m n.p.m.) by zrobić chwilę przerwy na Gorcu (1228 m n.p.m.).

Wchodzimy na wieżę podelektować się widoczkami, ale mamy jeszcze sporo przed sobą, więc staram się delikatnie poganiać towarzystwo :) Ktoś musi być marudą w grupie ;)

Rowery idą jak dzikie. Ścianki 25% to żaden problem - redukcja przełożenia, wspomaganie na 100% i jedyne nad czym trzeba panować to kierunek jazdy i odrywanie przedniego koła. Wrażenie nieziemskie! Żeby jednak nie było zbyt różowo trafia się również trochę wypychu, tak jest chociażby podczas przebijania się przez drewniane schody na Przysłopie (1187 m n.p.m.) i Średniaku (1190 m n.p.m.). To na tym odcinku mijające nas dziewczyny stwierdzają, że ładnie wyglądamy. Na pewno nie było w tym sarkazmu ;)

Po pokonaniu drewnianych belek kierujemy się na Trzy Kopce (1281 m n.p.m.), skąd Głównym Szlakiem Beskidzkim jest już bardzo blisko do Schroniska na Turbaczu (1283 m n.p.m.).

Tam czas na doładowanie energii, ale tylko naszej. Nie wzięliśmy ładowarek, więc baterie po prostu muszą nam wystarczyć, a nie jest dobrze, bo mimo, że jesteśmy dopiero w połowie trasy, to baterii zostało tylko 20%. Trzeba będzie oszczędzać :P

Zjazd Głównym Szlakiem Beskidzkim do miejscowości Studzionki to czysta poezja! Jak ten rower zjeżdża! Nigdy nie uważałem się za downhillowca, ale teraz wiem, że to nie ja jestem problemem, a rower jaki posiadam :) Głazy i uskoki, które normalnie bym przejeżdżał mocno technicznie z minimalną prędkością i duszą na ramieniu, tu po prostu się przelatuje :) Zawiecha wybiera wszystko, do tego myk myk, tyłek za siodłem i nie ma przeszkód nie do przejechania. Fakt, kilka razy zrobiło się ciepło, ale to głównie z powodu braku przyczepności, bo błota mieliśmy sporo tego dnia. Niestety, to co dobre szybko się kończy i z powodu zbliżającego się zachodu (i prawie rozładowanych baterii) odpuściliśmy wjazd na Lubań i wróciliśmy do Tylmanowej asfaltem przez Ochotnicę Górną i Dolną. Pomimo niezrealizowania wstępnego planu i tak uważam ten dzień za jeden z lepiej spędzonych dni na rowerze ever :)

Garmin Connect
Premiumy Kategoria Edge 1040, Foto
Poniedziałek, 20 maja 2024 Komentarze: 1
Dystans43.88 km
Teren40.00 km
Czas01:34
Podjazdy119 m
SprzętGrizzly
Vśrednia28.01 km/h
Vmax36.01 km/h
Tętnośr.128
Tętnomax150
Kalorie 912 kcal
Temp.28.0 °C
Więcej danych
Szybka zmiana planów, chwila wolnego, więc nadarzyła się idealna okazja na mój szutrowy klasyk :)

Trasa: Różanka - Osobowice - Las Rędziński - Świniary - Szymanów - Widawa - Polanowice - Sołtysowice - Kowale - Swojczyce - Sępolno - Karłowice - Różanka
Niedziela, 19 maja 2024 Komentarze: 0
Dystans30.00 km
Teren25.00 km
Czas01:57
Podjazdy448 m
SprzętChińczyk
Vśrednia15.38 km/h
Vmax37.83 km/h
Tętnośr.133
Tętnomax170
Kalorie 1141 kcal
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Potrenowane, poskakane, można się rozejść :p

Garmin Connect

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

96054.59

KILOMETRÓW NA BLOGU

25679.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.34 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

182d 15h 05m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła DT Swiss Gravel LN
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460