Pierwszy raz na Obornickim, żeby sprawdzić, czy faktycznie jeżdżą tak szybko, jak się o nich mówi. Okazuje się, że to prawda - jeżdżą szybko :) Z ośmiu osób na starcie już w Maniewie zostaje nas piątka :) Od Obornik robi się spokojniej, co nie znaczy, że wolno. Tuż przed rondem w Murowanej urywają i mnie (mój błąd, poszedł atak jak byłem na zmianie, podczepiłem się i po chwili znowu wyszedłem na zmianę na pełnym gazie; wtedy poszła poprawka z prawej i byłem pozamiatany...). W sumie i tak już miałem jechać do domu :p W grupie zrobiłem 45 km ze średnią 37,6 km/h. To nie są treningi, to wyścigi pełną gębą!
Z Tomaszem. W końcu!!! Pomyśleć, że kiedyś tyle razem jeździliśmy, a teraz nie ma czasu na spotkanie. Starość :/
Dlatego też dzisiaj odrobiliśmy tyle, ile się dało, stąd mało jazdy a dużo zabawy i plotkowania :)
Wstyd się przyznać, ale pierwsza bydgoska ustawka w tym roku. Innymi słowy - pierwsze popołudnie we wtorek/czwartek, które jestem na miejscu i nie idę do pracy :/ Okazuje się, że nie tylko ja nie mam czasu - frekwencja jest dużo niższa niż w latach ubiegłych. Za to Ci, co przyjeżdżają, to najmocniejsze łydy w okolicy ;) O dziwo dziś jechaliśmy bardzo spokojnie i równo. Nawet na pagórkach nikt nie uciekał. A co najlepsze, zarówno na Kozielcu, jak i w Strzelcach, wykręciłem swoje Personal Record. Czyli jednak coś tam pod nogą jest!
PS Średnia z ustawki 33,2 km/h, czyli nie tak znowu najwolniej :p
Najpierw trochę załatwiania spraw na mieście, a później jazda przed siebie :) W sosnowych lasach czuć już lato :)
Zapach gorącego leśnego piasku zawsze będzie kojarzył mi się z wakacjami nad morzem. I Puszczą Notecką :p
Do Wyrzyska przejeżdżam po prawie półmiesięcznej przerwie od jeżdżenia spowodowanej... ślubem! W tym miejscu oficjalnie chciałbym podziękować super ekipie: Asi, Marcinowi, Jackowi i Wojtkowi, którzy zadali sobie sporo trudu (140 km pod wiatr!), żeby być w tym ważnym dniu ze mną i moją starą-nową małżonką ;) Dzięki!!! Super, że przyjechaliście!!!
Wracając do sedna - w Wyrzysku organizowane są Mistrzostwa Wielkopolski Służb Mundurowych. Szkoda, że tylko na mini, ale tym razem było mi to na rękę. Jeden duży minus dla organizatora - mundurówkę ustawiono w kobiecym sektorze 5, przez co musieliśmy mocno przebijać się do przodu. Jeszcze przed startem zauważam, że będzie co robić - widać, że kilkoro z przeciwników "coś tam" jeździ :) Ruszamy ostro pod górę, Michał Nawrocki stara się od startu porwać stawkę, ale mocno siedzimy mu na kole. Razem z nami Marta Gogolewska - reszta pań od razu została z tyłu. Formujemy pięcioosobową grupkę i po wdrapaniu się po płytach, w rejonie działek zaczyna się czarowanie. Asfalt, to samo. Nikt z nas nie kwapi się do mocnej jazdy i na czoło wychodzi Marta :D Tak jest do czasu zjazdu z asfaltu. Od razu odpalamy taki ogień, że widać, że walka o podium rozegra się między naszą czwórką: Krzysztofem Kominkiem, Tomaszem Kołogrywem, Michałem Nawrockim (ubiegłoroczny zwycięzca) i mną. Na pierwszym długim podjeździe wpadamy na 4 sektor. Oj, co tam się działo... Wypadałoby zacytować 52 Dębiec&Ascetoholix -
"jak nie zgodnie z prawem, to lewą stroną jadę" ;)
Od tego momentu, już do samego końca nikt mnie nie wyprzedził. Na samym szczycie Michał został przyblokowany i zostaliśmy we trójkę. Długo trzymałem się Kominka i Kołogrywa, ale w pewnej chwili, jadąc po wewnętrznej zostaliśmy mocno przyblokowani - kolegom udało się wyprzedzić grupkę, a ja zostałem 4-5 miejsc za nimi. Było to mniej więcej na 10 kilometrze. Od tamtego czasu goniłem ich, ile się da, ale realne szanse na pospawanie były bardzo małe.
W sumie dużo więcej nie musiałbym pisać - Mistrzostwa w wyprzedzaniu. Na plus zmiana trasy w porównaniu z latami ubiegłymi. Gdzieś na 23 kilometrze przestaję widzieć dwójkę, którą goniłem. Około 26 km wydaje mi się, że miga za mną Michał Nawrocki (jak się później okazało, widział mnie cały czas, ale nie był w stanie dogonić). Finisz zaczynam dość wcześnie, bo tuż za rozjazdem mini/mega. Nadal udaje się wyprzedzać. Najbardziej cieszy mnie końcówka - przed ostrym zjazdem przy amfiteatrze pozwalam sobie odsapnąć, a 200 metrów przed metą daję pełen gaz i wyprzedzam jeszcze dwie osoby - naprawdę mi się to podobało ;)
Wjeżdżam na metę będąc pewnym pudła w mundurówce, w końcu od startu nikt nas nie wyprzedził :D Początkowo jest trochę zamieszania z wynikami (ze względu na osobne starty sektorów) i jestem trzeci, ale ostatecznie kończę na drugim miejscu. Plan wykonałem :) W pozostałych kategoriach też spoko - po głowie przechodzi myśl, żeby na jakiś czas przerzucić się na mini i powalczyć o pucharki. Wtedy jednak słyszę głos Wojtasa -
"Dzisiaj jedziesz dystans dla cipek?". Dlatego raczej zostaję na mega :p (foto by: Stowarzyszenie Biedrusko Jakś Bud)
Jeszcze parę ścigów w dziwnych kategoriach i będzie trzeba półkę na puchary powiększyć :p
Czas: 01:09:46 MINI Open: 20/455 (+15 DNF) MINI M2: 7/80 (+2 DNF) Mundurówka: 2/18 Mundurówka + Policja: 3/47 Strata: 0:05:27 (Sławomir Pituch) DST: 29,51 km Uphill: 447 m AVG: 25,38 km/h Vmax: 50,6 km/h CADavg: 89 rpm Garmin Connect
PS W tomboli szczęścia zabrakło. Mieli je za to Jacek, Jasskulainen i Seba. Szkoda, że pojechali do domu :p
Trochę mnie nie było... Ożeniłem się, a po ślubie zrobiłem dziurę w dłoni, co utrudnia trzymanie kierownicy. Jednak muszę jeszcze coś pojeździć w tym tygodniu bo w weekend wracam do ścigania :)
Kilka słów na szybko, jeszcze pod wpływem emocji ;) Ruszamy z Krzychem z pierwszej linii i od początku lecimy w czubie. Na ósmym kilometrze, na paru interwałowych podjazdach lekko mnie przytyka, ale dochodzę do grupy. Odpadamy od czuba gdzieś na pierwszej pętli. Czuję, że zbyt mocno pojechałem początek i Krzychu też powoli się oddala :( Na szczęście dochodzi do mnie Andrzej Sypniewski, który z powodu wkręcenia badyla został lekko w tyle, oraz Wojciech Krzyżański. Razem systematycznie zbliżamy się do Krzycha i Miłosławia. Gdy ich doszliśmy mówię do Miłosławia, żeby łapał Wojciecha, a on tylko niegrzecznie burknął - "Sam go łap" :) Po chwili Miłosław odpada ;) Zostajemy we czwórkę, ale Krzychu ma małą bombę (ja też już nie czuję się najświeższy...). Po paru kilometrach Andrzej i Wojciech nam uciekają i zaczynamy teamową współpracę :) Nie ukrywam, że więcej ciągnął Krzychu, ale starałem się wychodzić na czoło tyle, na ile miałem siły. Po wyjeździe z leśnych pętli moje nogi słabną i coraz bardziej zaczynam odstawać. Na 45 km w oddali widzimy goniący nas pociąg i poganiam Krzycha, żeby na mnie więcej nie czekał. Zaczyna się samotna walka z mega wiatrem. Z goniącego mnie pociągu urywają się dwie osoby, ale ostatecznie nie dają rady mnie dojść. Naprawdę jestem z siebie dumny, że się im nie dałem :) Krzychu uciekł mi na 36 sekund. W sumie niewiele, myślałem, że ma więcej sił :p
Kończymy tuż za pierwszą dziesiątką z niewielką stratą do czołówki. To był udany start. Najbardziej cieszy świetna teamowa współpraca i doping kolegów na trasie :) Drużynowe wsparcie jednak dużo daje! Patrząc na końcowe wyniki dochodzę do wniosku, że gdybym jechał na mini spokojnie znalazłbym się na podium. Choć w sumie i tak na nim byliśmy. Drużynowo Goggle Pro Active Eyewear Team obronił ubiegłoroczne drugie miejsce! Punktowały cztery osoby, czyli wszyscy, którzy pojechali na mega. Brawo koledzy!
Czas: 01:52:08 MEGA Open: 12/86 MEGA M2: 9/22 Strata: 0:04:32 (Mateusz Lewandowski) DST: 51,41 km Uphill: 343 m AVG: 27,51 km/h Vmax: 49,7 km/h CADavg: 91 rpm Garmin Connect
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".
Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.
Karbonowa rama Flyxii FR-216
RockShox SID XX World Cup
Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25
GRIZZLY
Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)
Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
Koła DT Swiss Gravel LN
Opony Tufo Thundero HD 40C
LAWINKA
Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.
Rama GT Avalanche 2.0
RockShox Reba SL
Napęd Deore XT M770
Hamulce Formula RX
Koła Deore XT
WILMA
Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)