droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Edge 520

Dystans całkowity:26523.95 km (w terenie 9391.00 km; 35.41%)
Czas w ruchu:1160:31
Średnia prędkość:23.57 km/h
Maksymalna prędkość:74.50 km/h
Suma podjazdów:156582 m
Maks. tętno maksymalne:196 (108 %)
Maks. tętno średnie:185 (102 %)
Suma kalorii:699386 kcal
Liczba aktywności:563
Średnio na aktywność:50.23 km i 2h 04m
Więcej statystyk
Sobota, 14 października 2017 Komentarze: 0
Dystans33.36 km
Czas01:06
Podjazdy 72 m
SprzętWilma
Vśrednia30.33 km/h
Vmax41.60 km/h
Tętnośr.139
Tętnomax175
Kalorie 625 kcal
Temp.11.7 °C
Więcej danych
CADavg: 90 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Ramiszów - Zakrzów - Wilczyce - Swojczyce - Kowale - Koszarowa

Jak ja dawno szosą nie jeździłem, szok!
Niedziela, 1 października 2017 Komentarze: 0
Dystans6.67 km
Czas00:15
Podjazdy 32 m
SprzętChińczyk
Vśrednia26.68 km/h
Vmax41.20 km/h
Tętnośr.147
Tętnomax162
Kalorie 198 kcal
Temp.16.9 °C
Więcej danych
CADavg: 81 rpm | Garmin Connect | Słowiańska - Chemiczna - Karolin

Powinien być rozjazd, a był szybki przelot do rodziców.
Niedziela, 1 października 2017 Komentarze: 3
Dystans74.70 km
Teren74.00 km
Czas03:23
Podjazdy589 m
Uczestnicy
SprzętChińczyk
Vśrednia22.08 km/h
Vmax43.80 km/h
Tętnośr.178
Tętnomax191
Kalorie 3013 kcal
Temp.13.8 °C
Więcej danych
Ostatni start w tym roku, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Dojazd w sympatycznym towarzystwie Sołtysów małych i dużych :) Na miejsce docieramy tak w sam raz, żeby się przebrać, chwilę porozmawiać i udać się do sektorów - rozgrzać się zdążymy na trasie. W sektorze wesoło, na ostatniego Kaczmarka stawił się w zasadzie cały team unitów, zdecydowana większość startuje z jedynki - bez napinki ustawiamy się w ogonie sektora i czekamy na start.

Początek tradycyjnie dość nerwowy i tłoczny - w parku wąsko, obok mnie w górę wzbija się orzeł (zerwany łańcuch od eagle'a) a po chwili... wszyscy stoimy w korku na mostku :( Gdy w końcu udaje się przedostać na drugą stronę "wielkiej" wody zaczyna się szukanie swojego miejsca w stawce. W zasięgu wzroku mam większość unitów - Krzychu jadący mega najbardziej z przodu, Wojtek i Drab tuż przede mną, tylko Jacka nie widziałem, ale ponoć był tuż za mną. Ja wybieram najlepsze z możliwych miejsc, czyli... wiozę się na kole Marty G. ;) Po paru chwilach noga zaczyna jednak swędzieć i powolutku przebijam się do przodu wyprzedzając Adriana z wywaloną połową bezpieczników i siadam na kole Wojtka. No, i to by było na tyle. Koniec relacji :p (foto by: Katarzyna Gasenko)


No dobra, napiszę jeszcze co nieco. Jedzie się fajnie, ale wiem, że to nie będzie mój dzień. Trasa rewelacja, ciekawe i długie single. Bez mega ostrych ścianek i zdradliwych zjazdów. Do tego parę szutrowych łączników - idealne na wciągnięcie sety i śledzia ;) Piach jest, ale w normie. Do tego kilka smaczków, jak na przykład drop, którego nie widzieliśmy, a na którym wygrzmocił jeden z Volkswagena oraz ruchomy mostek! Naprawdę mi się podobało! :) (foto by: Mateusz Kaczmarek)


Pierwszą rundę przejeżdżamy w niedużym pociągu, raczej się wiozę, niż wiozę innych ;) Na przodzie sporo pracuje Wojtek - ewidentnie ma dzisiaj kopyto (możliwe też, że miał coś dosypane do coli w samochodzie). O dziwo tuż przed rozjazdem teamowy kolega słabnie i zaczyna coś tam marudzić za moimi plecami, ale ja jestem twardy ;) i bez wahania skręcam na giga. Odpuściłem nawet lekko korby, aby Wojtek do mnie doszedł. Tak też się stało, gorzej, że mnie od razu wyprzedził i tak dorzucił do pieca, że tym razem to ja zacząłem marudzić :p Koniec końców się pozbierałem i tak sobie jechaliśmy we dwoje (romantycznie, nie?!). Sylwetki majaczące przed nami coraz częściej ginęły z oczu, za nami też nikogo nie było widać. Do czasu, aż dogoniła nas wyprzedzona na pierwszej rundzie Kasia H&M z Jerzym Kaźmierczakiem (rocznik 1952). Z biegiem kilometrów zaczynam słabnąć, podjazdy stają się coraz bardziej strome (przynajmniej takie mam wrażenie) i Wojtek coraz bardziej mi ucieka. Dobrze, że przed startem spuściłem mu powietrza z amortyzatora, to przynajmniej doganiałem go na zjazdach :p Przed najbardziej stromym podjazdem daję się wyprzedzić panu Jurkowi oraz Kasi, ale wstępują we mnie nowe siły i się im odgryzam, by po chwili znowu stracić oczko na rzecz pana z M6. W tym samym czasie Wojtek wystrzelił do przodu, jakby zapomniał w domu żelazka wyłączyć ;) Zostaliśmy we trójkę uciekając przed Gosią Zellner z obstawą kolegów z EuroBike'a. Kasia zastosowała więc zabieg psychologiczny mówiąc coś w stylu: "Dawid, tylko ty możesz mi pomóc" i nie pozostało mi nic innego, jak rzucić się w heroiczny pościg za Wojtkiem, któremu udało się w tym czasie dogonić Piotrka Przybyła. Nie wiem jak, ale udało nam się ich dojść, moje męskie ego zostało uratowane, Kasia przekazana pod skrzydła Piotra, a mi nie pozostało nic innego, jak modlić się o metę ;) W międzyczasie było jeszcze wciągające bagienko oraz Wojtkowa prawie-gleba na drzewie. No i nareszcie ona - upragniona META! Tak się ucieszyłem, że nawet odpuściłem ściganie na kresce z Wojtkiem. A co, niech każdy pobędzie chwilę team leaderem ;) (foto by: Renata Tyc)


Na koniec tradycyjne podsumowanie - świetny maraton, bardzo ładna pogoda (jak na październik), fajna współpraca z Wojtkiem (dużo mocniejszym ode mnie tego dnia) i w ogóle wszystko super. Dzięki jeździe czterech osób na giga punktujemy wysoko (Jacek tylko 3 minuty za nami, Adrian... trochę więcej :p ) i ostatecznie zajmujemy drużynowo DZIEWIĄTE miejsce w generalce, jakby nie patrzeć bardzo mocno obstawionego cyklu. Poza tym z tłumu kibiców dochodzą nas słuchy, że może i nie jesteśmy najszybsi w okolicy, ale na pewno najprzystojniejsi! ;) Jeszcze będzie o nas głośno!

Dzięki Unit Martombike Team za świetną zabawę w tym sezonie!


Czas: 03:23:29
Check point1: 01:00:38 (46)
Check point2: 01:25:01 (45)
Check point3: 02:31:07 (42)
Check point4: 02:57:30 (43)
GIGA Open: 42/69 (2 DNF)
GIGA M3: 12/18 (0 DNF)
Strata: 0:37:08 (Marcin Sapa)
DST: 74,70 km
Uphill: 589 m
AVG: 22,03 km/h
Vmax: 43,8 km/h
CADavg: 86 rpm
Garmin Connect
Poniedziałek, 18 września 2017 Komentarze: 0
Dystans33.01 km
Teren15.00 km
Czas01:20
Podjazdy 54 m
SprzętChińczyk
Vśrednia24.76 km/h
Vmax35.70 km/h
Kalorie 999 kcal
Więcej danych
W mieszczuchu rozkręciłem klamkę, bo mi uszczelka padła, więc trzeba było wyciągnąć do pracy Chińczyka. Z tej okazji powrót okrężną drogą.
Wtorek, 12 września 2017 Komentarze: 2
Dystans38.00 km
Teren36.00 km
Czas02:05
Podjazdy675 m
SprzętChińczyk
Vśrednia18.24 km/h
Vmax44.20 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax176
Kalorie 1148 kcal
Temp.15.4 °C
Więcej danych
CADavg: 80 rpm | Garmin Connect | Racula - Jędrzychów - Wzgórza Piastowskie - Jędrzychów - Racula

Ostatni dzień w Zielonej i prawie zakończyłem go poważną glebą, gdy na szybkim zjeździe, podczas próby ominięcia mocno wypłukanego fragmentu, zarzuciło mnie na piachu i w powietrze wyleciałem bokiem :) Cud, że udało się wylądować... Po tym zdarzeniu dwie gleby przy bardzo niskiej prędkości to pikuś. Przy efektownym OTB spowodowanym zahaczeniem pedałem o pieniek (największy minus chińskiej ramy - bardzo niski suport) nawet sobie na niebo popatrzyłem, bo wylądowałem na plecach :)
Poniedziałek, 11 września 2017 Komentarze: 0
Dystans52.03 km
Teren40.00 km
Czas02:18
Podjazdy438 m
SprzętChińczyk
Vśrednia22.62 km/h
Vmax45.20 km/h
Tętnośr.141
Tętnomax176
Kalorie 1227 kcal
Temp.15.7 °C
Więcej danych
CADavg: 82 rpm | Garmin Connect | Racula - Jędrzychów - Wzgórza Piastowskie - Wilkanowo - Słone - Zagórze - Płoty - Wysokie - Krępa - Zawada - Jany - Kisielin - Racula

Poznań ma swój pierścień, więc pomyślałem, że fajnie byłoby zrobić taki sam wokół Zielonej. Trasę opracowałem zupełnie na czuja patrząc tylko na mapę i poza jednym errorem na Wzgórzach Piastowskich spowodowanym wycinką lasu całkiem fajnie mi wyszło :)
Niedziela, 10 września 2017 Komentarze: 2
Dystans52.01 km
Czas01:49
Podjazdy300 m
SprzętChińczyk
Vśrednia28.63 km/h
Vmax47.30 km/h
Tętnośr.146
Tętnomax179
Kalorie 1118 kcal
Temp.14.5 °C
Więcej danych
CADavg: 86 rpm | Garmin Connect | Racula - Drzonków - Zatonie - Niedoradz - Czarna - Dąbrowa - Milsko - Zabór - Łaz - Przytok - Kisielin - Racula

Do południa non stop padało, a po ostatnim czyszczeniu rower świeci się jak Atosowi jajka, więc wybrałem asfalt. Pętla dla mnie zupełnie nowa - jednak Garmin to fajna sprawa bo dobrze prowadzi w obcym terenie :) Najbardziej cieszy to, że segment na podjeździe znanym z Piekła Przytoku (2,1 km długości, średnio 4% po fatalnym bruku) przejechałem o ponad minutę szybciej niż dotychczas (7:04 vs. 8:10)! Jestem najlepszym przykładem tego, jak bardzo podnosi się poziom amatorskiego MTB w kraju ;)
Sobota, 9 września 2017 Komentarze: 1
Dystans27.89 km
Teren25.00 km
Czas01:31
Podjazdy445 m
SprzętChińczyk
Vśrednia18.39 km/h
Vmax44.60 km/h
Tętnośr.147
Tętnomax187
Kalorie 938 kcal
Temp.19.4 °C
Więcej danych
CADavg: 79 rpm | Garmin Connect | Racula - Wzgórza Piastowskie - Racula

W sumie trochę zmarnowałem ostatnie dni nie wsiadając na rower, ale albo pogody nie było, albo czasu, albo chęci. Zresztą - nic na siłę. W końcu to tylko zabawa, a tej było wyjątkowo dużo dzisiaj. Mało powietrza w oponach, mało w Sidzie, więc na zjazdach dosłownie płynąłem jak na jakimś enduro :p Tylko na większe dziury trzeba uważać, żeby nie dobić tak, jak w Nowej Soli, że aż amortyzator zadzwonił... Wracając do dzisiejszego dnia - sporo grzybiarzy w lesie.


Ja tam wolę jednak spędzać czas w lesie m.in. podjeżdżając takie górki :)
Niedziela, 3 września 2017 Komentarze: 0
Dystans73.20 km
Teren65.00 km
Czas03:08
Podjazdy710 m
Uczestnicy
SprzętChińczyk
Vśrednia23.36 km/h
Vmax43.90 km/h
Tętnośr.174
Tętnomax186
Kalorie 2643 kcal
Temp.13.8 °C
Więcej danych
Dawno mnie nie było na kaczmarkowych trasach... Najwyższa pora to nadrobić! Do Nowej Soli dojeżdżamy naszym teamowym autem ;) w składzie Wojtek, Jacek i ja. Podróż mija bardzo szybko, jednak na miejscu okazuje się, że większość przyjechała przed nami, bo mieliśmy spory problem ze znalezieniem wolnego miejsca na parkingu. Ostatecznie poznańskie Rybki dały się zastawić i tak w wesołej atmosferze przygotowywaliśmy się do startu. Rozgrzewki w sumie nawet nie robiliśmy - ot, przejechaliśmy kawałek początku trasy, żeby zobaczyć co i jak. Na giga będziemy mieli wystarczająco dużo czasu na rozgrzanie mięśni... :)

Ruszam z końca pierwszego sektora - tym razem mam założenie, aby nie cisnąć mocno na starcie, tylko od razu trzymać tętno w ryzach. Wszystko idzie po mojej myśli, ale... tak mnie głowa napierdziela (zaczęła już na parkingu), że poważnie zaczynam myśleć o skręceniu na mini... Zaciskam jednak zęby i jadę dalej czekając na rozwój wypadków. W sumie boli mnie przez całą trasę, ale nie na tyle, żeby zsiadać z roweru. Do dziś nie wiem, co było przyczyną... (foto by:  tygodnikkrag.pl)


Początkowe kilometry to płaska dojazdówka z paroma kałużami i kilkoma kraksami, czyli maratonowy standard... Z kolei pierwsze bardziej strome podjazdy to konieczność butowania. Gdzie się jednak da, próbuję zyskać parę oczek, m.in. jadąc w lewo, gdy wszyscy jadą w prawo ;) (foto by:  Piotr Łabaziewicz)


Oczywiście była to zmyłka z mojej strony i zrobienie sobie miejsca do ataku! (foto by: Piotr Łabaziewicz)


Po parunastu minutach poszukiwania swojego miejsca w stawce rozpoczyna się dla mnie samotność długodystansowca, czyli samotne ciśnięcie do przodu. Tak mija mi cała pierwsza pętla i kawałek drugiej. Przetasowań jest bardzo niewiele, na dłużej doszli do mnie tylko Mariusz Szustak z Grupy Pościgowej i Andrzej Jackowski z Cellfastu. Co ciekawe odskakuję im na stromych podjazdach i zjazdach (niespotykane dla mnie!). Na niewielkich wzniesieniach oraz po płaskim to oni są silniejsi. Na zdjęciu jeszcze ja prowadzę, ostatecznie Mariusz mnie wyprzedził a Andrzej został niecałą minutę za mną. (foto by: Piotr Łabaziewicz)


Do Mariusza brakowało mi około 20 sekund. Przez kilkanaście kilometrów próbowałem go dogonić, ale nie dałem rady. Przynajmniej miałem motywację na drugiej pętli, bo podejrzewam, że przejechałem ją szybciej niż pierwszą. Przed metą czekał nas jeszcze do przejechania mostek, na którym postanowiłem nie zsiadać z roweru i podjechać po schodach dzięki czemu jestem piąty overall na Stravie :p Na mecie melduję się na 37 miejscu, przy czym 17 osób startowało w kategorii Elita - nie jest źle! Przyjeżdżam jako pierwszy z teamu z przewagą 6:23 minuty nad Wojtkiem i 7:38 nad Jackiem. Mimo mniejszej ilości treningów w ostatnim czasie poszło mi całkiem spoko, co bardzo mnie cieszy! :) (foto by: Piotr Łabaziewicz)


Tego dnia wszystko wypaliło - dojazd w doborowym towarzystwie, sporo Unitów na starcie i bardzo fajna, szybka trasa. Najpierw nudna dojazdówka, ale przynajmniej rozładowało to trochę tłok na trasie. Później sporo singli, na których szło złapać rowerowe flow. Podjazdy były, ale nie upierdliwe ścianki tylko takie akurat do podjechania. Zjazdy w sam raz, żeby puścić klamki i po prostu jechać w dół (dwa razy dobijając amortyzator :p ). W skrócie - podobało mi się :) Reszcie drużyny chyba też, co przełożyło się na 7 miejsce na 48 sklasyfikowanych drużyn! :)


Czas: 03:08:38
Check point1: 01:00:09 (35)
Check point2: 01:08:40 (25)
Check point3: 02:07:36 (43)
Check point4: 02:16:44 (37)
GIGA Open: 37/69 (2 DNF)
GIGA M3: 7/12 (0 DNF)
Strata: 0:29:55 (Mariusz Gil)
DST: 73,20 km
Uphill: 710 m
AVG: 23,28 km/h
Vmax: 43,9 km/h
CADavg: 88 rpm
Garmin Connect
Sobota, 2 września 2017 Komentarze: 0
Dystans19.53 km
Czas00:48
Podjazdy 56 m
SprzętChińczyk
Vśrednia24.41 km/h
Kalorie 459 kcal
Więcej danych
Na chwilę do pracy z zaciśniętym hamulcem, żeby choć trochę dotrzeć nowe klocki przed jutrzejszym maratonem.

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

97208.17

KILOMETRÓW NA BLOGU

25781.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

184d 17h 10m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła DT Swiss Gravel LN
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460