Nareszcie udało się dotrzeć na Czwartkową Ustawkę Gravelową. W sumie dobrze, że przed startem nie pytałem o przewidywane tempo, bo i tak bym nie uwierzył ;) Ogień poszedł, jak na dobrym wyścigu, przez co powpadało dużo pucharków na Stravie :p Niestety, żarło do 30 kilometra i zdechło, bo złapałem laczka i została mi samotna pogoń za grupą... Mimo to świetne przepalenie nogi wyszło, będę starał się powtarzać :)
Trasa: Różanka - Browar Stu Mostów - Sępolno - Most Bartoszowicki - Las Strachociński - Łany - Kamieniec Wrocławski - Gajków - Wojnowice - Brzezinki - Kątna - Oleśniczka - Raków - Borowa - Kamień - Stary Mirków - Wilczyce - Psie Pole - Karłowice - Różanka
Przelot Opole - Wrocław szlakiem wzdłuż Odry chodził mi po głowie od dawna, ale jakoś nigdy nie było okazji. Tym razem w końcu się udało - w jedną stronę autem, szybkie ogarnięcie swoich tematów i w drogę!
Wbrew nazwie, odcinków, które pokonywało się w dużej bliskości rzeki było bardzo mało. Na co dzień mam jej jednak tak dużo we Wro, że wcale mi jej nie brakowało ;)
Większość trasy to jazda bardzo spokojnymi asfaltami i szutrówkami pomiędzy małymi wioskami Opolszczyzny. Trafiło się trochę błota, ale nie na tyle dużo, żeby narzekać na jego ilość. Jedyne większe miasta na trasie to oczywiście Opole, Brzeg i Oława. W sumie nic szczególnego... Chyba najciekawszy był Zamek Piastów Śląskich w Brzegu. Pozostałe miejscówki - bez szału...
Skoro jest Pierścień Rowerowy dookoła Poznania, to dlaczego nie miałoby być takiego wokół Zielonej Góry? Ok, jest trochę do poprawy, bo miejscami trafiłem na niezłą kuwetę, ale ogólnie bardzo mi się podobało :) Zresztą, widać na zdjęciach, że było ładnie :p
Wódka, chlebek, kawał szynki, w Przybiernowie są dożynki :) I tak się żyje na pomorskiej wsi :D Tradycyjnie startuję przed 7:00 i witają mnie piękne poranne mgły.
Dalej następuje najmniej przyjemna część, czyli błoto i to takie po piasty... Sam już nie wiedziałem, czy lepiej przejeżdżać, przechodzić, czy może jednak przepłynąć... Na dobitkę spotkanie z wiejskimi psami, ale na szczęście były bardziej zainteresowane jedną z suk, niż mną. Od tego momentu mogło być już tylko lepiej. I tak było :) Zaczęły się spokojne asfalty sieci szlaków Gryfland.
Trochę wiosek, trochę pól, ale też piękne aleje.
Nie zabrakło również odcinków specjalnych, czyli dość długich fragmentów poniemieckiego bruku :)
Czasem warto wyjść poza schemat i będąc nad morzem opuścić rozjechany w każdą stronę szlak R10 ;) Mimo to zdjęcie w Trzęsaczu to must have podczas pobytu w okolicach :p
Krótka przejażdżka do jednego z większych betonowych kloców na wybrzeżu... Ogólnie jakoś dużo się ostatnio buduje dziwnych apartamentowców i resortów. Ciekawe, kiedy zaczną upadać... Wracając do wycieczki to nie mogło zabraknąć zdjęcia kościoła w Trzęsaczu. I zachodu słońca oczywiście ;)
Nigdy szczególnie nie przepadałem za morzem, ale muszę przyznać, że w godzinach porannych, gdy "zwykli" turyści jeszcze śpią jest całkiem ok :) Zwłaszcza na odcinkach między "letnimi kurortami". Dodatkowo teren między Pogorzelicą i Mrzeżynem jest jednym z moich najulubieńszych na całym wybrzeżu, więc wyjazd zaliczam do jak najbardziej pozytywnych :)
Ślad tradycyjnie z Czwartkowej Ustawki Gravelowej, ale lekko skrócony, bo na wysokości Jelcza rozpocząłem powrót do domu. W sumie mam mieszane uczucia - o ile trasa "tam" bardzo spoko, tak powrót, zwłaszcza odcinek wzdłuż torów i kawałek dalej przez pole bardzo słaby... Niby od kilku dni full lampa, a rower po powrocie nadawał się do mycia... :P
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".