CADavg: 81 rpm | Garmin Connect | Stanley - Stary Rynek - Cytadela - Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz - Rusałka - Stanley
Mimo, że na Strzeszynku byłem już milion razy to nadal zdarza mi się odkryć nowe ścieżki. Tak było też tym razem. Przy okazji prawie wpadł KOM na Cytadeli. Chyba kiedyś podjadę poprawić ten segment o tą brakującą sekundę ;)
Pracowity weekend przed nami, ale parę minut na rower postaram się wygospodarować. Szkoda tylko, że ciągle pada - aż strach zapuszczać się do lasu - takie pewnie jest błoto...
Nawet mi się pisać nie chce na temat tego wyścigu... Do ok. 10 km jadę w samym czubie złożonym z wszystkich dystansów. Tempo dość żwawe, ale spokojnie się utrzymuję. Raz mnie lekko przytkało na piątym kilometrze, ale jakoś dospawałem. (foto by: rowerowe-leszno.pl)
Tak sobie jedziemy szerokimi leśnymi drogami aż do około 10 kilometra, gdzie na wąskim singlu ustawiają się losy wyścigu. Ja zostaję lekko przyblokowany, później próbując nadrobić prawie wciąga mnie do rzeki po czym gonię, ile sił w nogach. (foto by: DGR Racing Team)
Po rozjeździe robi się luźno i formujemy 5-osobową grupę pościgową. Dowiadujemy się, że przed nami jadą cztery osoby. Na 15 km na wysokości bufetu daję mocniejszą zmianę i widząc, że lekko się urwałem, mocno wjeżdżam pod górkę i zostaję sam na piątej pozycji open. Przede mną 9 km samotnej walki o utrzymanie pozycji... Niestety na trzy kilometry przed metą zgubiona na bufecie czwórka dochodzi mnie i znowu jedziemy razem. Przed nami akurat długa prosta do mety, więc wiadomo, że wszystko rozegra się na finiszu. (foto by:
rowerowe-leszno.pl)
Jadę bodajże na drugiej pozycji kontrolując sytuację. W pewnym momencie wyskakuje młody Wojtek Borkowski. Bez problemu łapiemy koło. Młody po chwili słabnie i na czoło wychodzi Grzegorz Podgórski z M3. Robi się naprawdę szybko - prędkość oscyluje w granicach 50 km/h!!! Tętno szybuje w górę i zaczynamy walkę o przetrwanie na kadencji prawie 110 rpm... Więcej widać na poniższym filmiku (akcja od 0:30). Finał jest taki, że nie daję rady i tuż przed metą z mojego koła wyskakuje Jacek Magdziak i to on zajmuje najniższe miejsce na podium M3. Przegrałem o dwie sekundy. Do drugiego Grześka brakło 3 s. Po wszystkim tylko obmycie twarzy z błota i szybki powrót do domu z poczuciem porażki. Ehhhh... dałem dupy. Nawet TOP10 mnie zupełnie nie cieszy, bo było tak blisko do pudła...
Czas: 00:56:44 MINI Open: 9/201 (8 DNF) MINI M3: 4/75 (3 DNF) Strata: 0:01:46 (Maciej Połatyński) DST: 24,71 km Uphill: 181 m AVG: 26,13 km/h Vmax: 50,2 km/h CADavg: 88 rpm Garmin Connect
Dla odmiany wycieczka w kierunku Brzegu Dolnego i powrót drugą stroną Odry. Do Brzegu drogę znałem, ale po drugiej stronie wody byłem po raz pierwszy. Całkiem spoko nawet - sporo odcinków z dobrym asfaltem (w zasadzie tylko dwa odcinki do kitu - płyty oraz "obwodnica" Brzezinki) oraz sielskie wiejskie widoczki.
Nic dziwnego, że sporą część trasy zacieszałem :)
Chyba najprzyjemniejsza część to odcinek Pisarzowice - Wilkszyn z paroma hopkami i zakrętami branymi na pełnej prędkości. Z kolei najciekawsze turystycznie miejsce to
Stopień Wodny Marszowice z przepływową elektrownią wodną na rzece Bystrzyca.
W planach była setka, ale czas mnie gonił a aż 15 minut zmarnowałem czekając na koniec ulewy, która złapała mnie za Trzebnicą, więc musiałem zadowolić się niecałymi 85 kilometrami. Dziś pierwszy raz pojechałem do Czeszowa - droga całkiem ok. Natomiast powrót przez Złotów i dalej do Ludgierzowic to masakra, miejscami jechałem 15 km/h takie dziury tam :( Wyjazd na płaskim spokojny, ale na hopkach trochę poszarpałem, przez co końcówkę już na lekkim odcięciu. Zwłaszcza, że wiatr dawał się we znaki dzisiaj...
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach MTB. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo. Rywalizacja jest dla mnie ważna, ale ostatnio częściej wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.