rowerowe historie

daVe
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:858.66 km (w terenie 174.00 km; 20.26%)
Czas w ruchu:33:11
Średnia prędkość:25.88 km/h
Maksymalna prędkość:61.30 km/h
Suma podjazdów:4656 m
Maks. tętno maksymalne:192 (106 %)
Maks. tętno średnie:181 (100 %)
Suma kalorii:20059 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:50.51 km i 1h 57m
Więcej statystyk
Piątek, 14 lipca 2017 Komentarze: 0
Dystans29.59 km
Teren20.00 km
Czas01:17
Podjazdy 95 m
SprzętChińczyk
Vśrednia23.06 km/h
Vmax41.70 km/h
Tętnośr.142
Tętnomax176
Kalorie 784 kcal
Temp.15.8 °C
Więcej danych
CADavg: 81 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Las Pilczycki - Koszarowa

Tym razem trochę techniki, czyli parę "zjazdów" w parkach i na osiedlach , zabawa na schodach i singiel przez Las Pilczycki. Niedawno ucięta do 690 mm kierownica poprawiła pewność na ciasnych singlach, ale i tak "udało" mi się nie zmieścić między drzewami. Z drugiej strony akurat między tymi dwoma z 720 mm nigdy nie przejeżdżałem, więc i tak jest progres :p
Piątek, 14 lipca 2017 Komentarze: 0
Dystans63.40 km
Czas02:52
Podjazdy343 m
SprzętLawinka
Vśrednia22.12 km/h
Kalorie 1387 kcal
Więcej danych
Czwartek, 13 lipca 2017 Komentarze: 0
Dystans44.21 km
Czas01:20
Podjazdy201 m
SprzętWilma
Vśrednia33.16 km/h
Vmax50.60 km/h
Tętnośr.154
Tętnomax180
Kalorie 973 kcal
Temp.15.8 °C
Więcej danych
CADavg: 92 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Skarszyn - Boleścin - Krakowiany - Węgrów - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Bąków - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Po ostatnim okresie rowerowej laby nogi fajnie odpoczęły i teraz czuję, jak się rama gnie :p
Interwały Kategoria Edge 520
Wtorek, 11 lipca 2017 Komentarze: 0
Dystans37.52 km
Teren3.00 km
Czas01:15
Podjazdy 72 m
SprzętLawinka
Vśrednia30.02 km/h
Vmax48.80 km/h
Tętnośr.148
Tętnomax180
Kalorie 854 kcal
Temp.16.9 °C
Więcej danych
CADavg: - rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Siedlec - Tokary - Łozina - Bąków - Bukowina - Pasikurowice - Ramiszów - Pawłowice - Sołtysowice - Koszarowa

Piętnaście krótkich minutowych szarpnięć w trupa i później 10 minut mocno, ale równo. Momentami aż ciekło po brodzie...
Pogoda nadal do kitu i to do tego stopnia, że wybrałem mieszczucha z chlapaczami :p
Czwartek, 6 lipca 2017 Komentarze: 0
Dystans74.00 km
Teren20.00 km
Czas03:22
Podjazdy330 m
SprzętLawinka
Vśrednia21.98 km/h
Kalorie 1587 kcal
Więcej danych
Niedziela, 2 lipca 2017 Komentarze: 1
Dystans59.01 km
Teren59.00 km
Czas02:25
Podjazdy426 m
Uczestnicy
SprzętChińczyk
Vśrednia24.42 km/h
Vmax47.10 km/h
Kalorie 2200 kcal
Temp.15.3 °C
Więcej danych
Tym razem z teamu startujemy we trójkę (Krzychu, Jacek i ja), zupełnie jak trzej muszkieterowie! Frekwencja w sumie jest dość niska, ale na wygraną nie ma szans, gdyż pojawiło się parę okolicznych koni ;) Z Krzychem ustawiamy się w drugiej linii pierwszego sektora - Jackowi przypisali dwójkę, więc nawet nie dane nam było spotkać się na trasie.

Od samego startu idzie niezły ogień i cały czub jedzie jedną grupą. Ja trochę zamuliłem na linii startu, ale trzymam się końca grupy robiąc wszystko, żeby jej nie stracić. Po dojechaniu do pierwszych singli urywa się grupka z przewagą rybek i chwastów oraz najlepszym z unitów ;) Ja zostaję w około dziesięcioosobowym peletonie. Na krętych bandach robi się "wesoło" - sporo błota i głębokie koleiny powodują, że rower zaczyna żyć własnym życiem. Nie zliczę, ile uślizgów zaliczyłem, ale szczęśliwie ani razu nie wyglebiłem, w przeciwieństwie do wielu osób jadących razem ze mną. Pierwszy wąwóz pokonujemy bardzo sprawnie prawą stroną, ale na drugim większość leci środkiem i wywala się na dnie, co wykorzystałem omijając ich lewą stroną :) Dzięki temu przesunąłem się na prowadzenie. Na krótkich podjazdach, które zaczęły się po wyjechaniu z błotnego rollercoastera, czuję, że tempo jest dla mnie ciut za wysokie i przewiduję lekkie odcięcie na drugiej rundzie :p

Korzystając z tego, że nasz peleton znowu zjechał się do kupy decyduję się trzymać koła tak długo, jak tylko dam radę. Mniej więcej w połowie rundy na horyzoncie pojawia się koszulka... unitów! Myślę sobie - no ładnie, już czuję się zwycięzcą, bo udało mi się dojść Krzycha ;) Tak naprawdę to wcale mu się nie dziwię, że wolał na nas poczekać, niż samotnie gonić rybki i chwasty - przy tak mocnym pociągu samotna ucieczka nie miała sensu.

Druga połowa pierwszej pętli to ciągłe napieranie do przodu, parę zrywów m.in. w wykonaniu Krzycha i pojedyncze przekleństwa na pojawiające się miejscami błoto ;) Trzymam się z tyłu, z jednej strony jest to bezpieczniejsze w takich warunkach, z drugiej - wiem, że jak tylko chłopaki będą chcieli to i tak mnie zerwą, więc oszczędzam się na tyle, na ile tylko mogę. Przebiegnięcie przez Trojankę jest nawet całkiem przyjemne - buty i tak mam już całe mokre, a woda w rzeczce jest przynajmniej czysta ;)
(foto by RemediuM SE.P)


Po wybiegnięciu z rzeki popełniam duży błąd bo próbuję jechać przez piach, przez co tracę parę sekund na wpięcie i na wypięcie, gdy jazda okazuje się niemożliwa. To powoduje, że grupka, w której jechałem ucieka w siną dal... Przejeżdżając przez linię mety mam około 10 sekund straty :( i jeden bidon mniej ;) (wypadł akurat wtedy, gdy przelatywałem przez matę do pomiaru czasu - grunt to zgubić bidon w dobrym miejscu, bo po zakończeniu zawodów czekał na mnie na mecie :)

Po wjechaniu na singiel zauważam, że moja technika nie jest wcale taka zła i dystans do uciekającej grupki zaczyna się zmniejszać. Na wysokości wąwozów udało mi się nawet ich dogonić i przez chwilę znowu jechałem na plecach Krzycha! Niestety, nie trwało to długo bo na pierwszym prostym odcinku zostałem z tyłu... W tym momencie w zasadzie powinienem skończyć relację :p

Coś tam się jeszcze działo, chwilę jechałem z chłopakami od chwastów (Hubertem Spławskim oraz Arturem Małkowskim), tempa nie wytrzymał również Jan Zozuliński. Po chwili zrobiło się jednak pusto zarówno przede mną, jak i za mną. Niby nie dopadł mnie zgon, ale musiałem zapłacić za zbyt mocną jazdę na pierwszym kółku. Mimo słabnącej nogi ciągle jednak kontrolowałem sytuację za mną i przez metę przejechałem bez utraty żadnej pozycji od momentu odpadnięcia od grupki, czyli taktyka pijawki na pierwszej pętli i walki o przeżycie na drugiej tym razem przyniosła sukces, bo niewątpliwie jest nim dla mnie zajęcie czwartego miejsca w kategorii!!! Mimo wyraźnego osłabnięcia jestem bardzo zadowolony z wyniku. Drużynowo to już w ogóle rewelacja! Krzychu DRUGI w M3, ja CZWARTY, a Jacek SZÓSTY w M4. W generalce zamykamy podium tuż za Rybczyńskimi, którzy dali tego dnia pokaz swojej siły, oraz zawzięcie goniącym ich Agrochestem,. Fajnie znaleźć się w tak ścisłej czołówce :) (foto by RemediuM SE.P)


Czas: 02:13:37
Check point1: 00:25:25 (13)
Check point2: 01:04:38 (15)
Check point3: 01:30:35 (14)
MEGA Open: 14/91 (6 DNF)
MEGA M3: 4/34 (3 DNF)
Strata: 0:07:50 (Bartłomiej Oleszczuk)
DST: 55,40 km
Uphill: 402 m
AVG: 25,15 km/h
Vmax: 47,1 km/h
CADavg: 88 rpm
Garmin Connect
Sobota, 1 lipca 2017 Komentarze: 0
Dystans30.89 km
Teren15.00 km
Czas01:17
Podjazdy156 m
SprzętChińczyk
Vśrednia24.07 km/h
Vmax48.50 km/h
Tętnośr.129
Tętnomax168
Kalorie 698 kcal
Temp.19.0 °C
Więcej danych
CADavg: 84 rpm | Garmin Connect | Karolin - Janikowo - Ligowiec - Zieliniec - Malta - Starołęka - Wartostrada - Karolin 

Na chwilę sprawdzić, czy rower śmiga, ale przede wszystkim obadać nowy odcinek Wartostrady.

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach MTB. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo, jednak ostatnio częściej wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.

86253.74

KILOMETRÓW NA BLOGU

22438.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.24 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

165d 02h 35m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt Deore XT M8000
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Jeszcze zbyt wcześnie, aby wydawać ostateczny werdykt, ale wydaje mi się, że zamiana szosy na szutrówkę to był jednak strzał w dziesiątkę!

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (46/30 + 11/34)
  • Koła DT Swiss Gravel LN

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem. Nawet dziecko w foteliku wozi!

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. W sam raz na moją nadwagę ;) Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460