Kolejny raz w grupie, tym razem trening z Bydzia Power. W sumie 8 osób, część z nich pewnie dobrze Wam znana (Arek i Ania Suś, Klaudiusz, Maciej). Miejscami spokojnie, kiedy indziej bardzo ostro. Pogadanki, sporo szarpania i kozaczenia, czyli normalka w grupie :p
Na starcie 17 osób, całkiem pokaźna grupka jak na lany poniedziałek. Wśród nas m.in. bracia Olejnik, więc podejrzewałem, że może być szybko. Początkowo się pomyliłem ;) Pierwsze 30 km to lekkie kręcenie z nogi na nogę, dopiero moja zmiana lekko rozbujała chłopaków (i trzy dziewczyny) z czego jestem dumny :p Na 35-40 km znowu bajabongo bo jedna osoba ma problemy z przerzutką i mu ją wciąga w koło. Gdy z powrotem tworzymy jedną grupę zaczynamy przyspieszać. Niby nie idzie pełen ogień, ale jest wyraźnie szybciej - średnia rośnie. W Kozielcu ekipa pokazuje co potrafi - 6-7 osób (w tym jedna laska!!!) odpalają taki gaz, że aż miło popatrzeć. Szkoda, że widzieliśmy ich tylko przez chwilę ;) Na zjeździe w Trzęsaczu robi się niebezpiecznie przez podjeżdżające samochody, ale ostatecznie nikt nie ucierpiał (choć ponoć jedna dziewczyna była blisko...). Strzelce to znowu pełen ogień, coś pięknego :) Trzeba popracować nad siłą... W Żołędowie, razem z Maciejem i Klaudiuszem z Bydzi Power i jeszcze jedną osobą, odłączamy się od grupy i wracamy do domu. Niby nie ujechałem się bardzo mocno, ale po prostu chciałem już odpocząć ;)
Nikt nie chciał ze mną pojeździć ;) więc odwiedziłem wujka w szpitalu, oczywiście po drodze zaliczając wszystkie "atrakcje" w okolicy. Dawno mi tak nóżka nie podawała. Jest dobrze! :)
Ruszaliśmy w piątkę, wróciliśmy we trójkę. Zmiany dawał tylko Przemo i ja. Mocne, nawet bardzo. Najlepsza godzina to prawie 37,5 km. W zasadzie nie było rozkręcenia, od razu ostra jazda. Momentami miałem już dość, ale cieszę się z dzisiejszego dnia. Już dawno nie weszło w nogi tak, jak dziś :)
Szybki trip na działkę i z powrotem. Gdyby nie to, że w drodze powrotnej prom na Odrze był już zamknięty i musiałem jechać przez Nową Sól to na pewno wygrałbym ten pojedynek ;) A tak skończyło się na remisie - przegrałem dopiero na końcówce, na górce która mnie dobiła całkowicie. Ledwo na 34:25 wjechałem :p Trasa przekozacka na szosę, sporo podjazdów, niezły asfalt, niewielki ruch i atrakcje w postaci promu. Powtórzę napewno!
Za mną kolejne kilka dni bez jeżdżenia. Najpierw było mega wesołe Kac Vegas w Izerach, czyli kawalerski Dudy :) Później niestety dużo mniej wesoło... choć ponoć po drugiej stronie jest lepiej... Przez to wszystko potrzebowałem dnia, w którym mógłbym po prostu pojeździć. Tak jak dziś, bez napinki, tętna, watów itp. Stąd kręcenie po miejscach, w których dawno nie byłem, lub nie byłem nigdy, tak jak na przykład serwisówka wzdłuż S5. Drogi miejscami lepsze, gdzie indziej plomby wypadały. Ale nie o to dziś chodziło...
Dzisiaj na totalnym luzie, pełen lans. Większość po lesie, sporo singli. Oprócz tego Brda i browarek na skarpie. Super dzień!
PARĘ SŁÓW O MNIE
Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".
Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.
Karbonowa rama Flyxii FR-216
RockShox SID XX World Cup
Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25
GRIZZLY
Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)
Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
Koła DT Swiss Gravel LN
Opony Tufo Thundero HD 40C
LAWINKA
Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.
Rama GT Avalanche 2.0
RockShox Reba SL
Napęd Deore XT M770
Hamulce Formula RX
Koła Deore XT
WILMA
Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)