"Mamo, ale pan ma ciężko..."
Kategoria Foto
Sobota, 29 marca 2008
Komentarze: 3
Dom - Kicin - Dziewicza Góra - Annowo - Dziewicza Góra - Kicin - Dom
Jeśli prawdą jest, że kąpiele błotne poprawiają stan skóry to za parę dni skóra na moich nogach będzie przypominać pupę niemowlaka ;p
Ale zacznijmy od początku.
Wg ICM-u dzisiaj popołudniu miało być całkiem ładnie. Tak też wyglądało, za oknem słońce, więc wybrałem się na pierwszy test terenowy Lidlowskich spodenek ;-) W sumie są całkiem wygodne (moje pierwsze z pampersem ;p), więc jestem zadowolony z zakupu.
Dzisiaj miałem plan pokołować się (dosłownie) po Dziewiczej Górze, ale już na pierwszym podjeździe stwierdziłem, że to nie najlepszy pomysł... Na szczycie pogrzebałem trochę przy ustawieniach siodełka (na razie nie chcę zapeszać, ale być może to jego zbyt małe wysunięcie jest powodem bólu kolana...). Aby uniknąć niepotrzebnego przeciążania nogi pokręciłem się w okolicach Leśniczówki w Annowie.
W drodze powrotnej jeszcze raz wjechałem na Dziewiczą (tym razem w drugą stronę, czyli wjazd od parkingu, zjazd żółtym) a tam kilkuletni chłopczyk stwierdził: "Mamo, ale pan ma ciężko wjeżdżać na rowerze pod taką górę". Ja zacisnąłem zęby i podjechałem jeszcze szybciej ;-)
Podczas powrotu do domu przekonałem się na własnej skórze, co to znaczy deszcz konwekcyjny (najlepsze jest to zdanie: "Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że w miejscu gdzie aktualnie jesteśmy, mimo wyraźnej prognozy opadu, nie pada." - ja bym je napisał na odwrót ;-)
W lesie było okropne błoto o czym najlepiej świadczy to:
I to:
PS Niezłe mam nogi, nie ;p
Jeśli prawdą jest, że kąpiele błotne poprawiają stan skóry to za parę dni skóra na moich nogach będzie przypominać pupę niemowlaka ;p
Ale zacznijmy od początku.
Wg ICM-u dzisiaj popołudniu miało być całkiem ładnie. Tak też wyglądało, za oknem słońce, więc wybrałem się na pierwszy test terenowy Lidlowskich spodenek ;-) W sumie są całkiem wygodne (moje pierwsze z pampersem ;p), więc jestem zadowolony z zakupu.
Dzisiaj miałem plan pokołować się (dosłownie) po Dziewiczej Górze, ale już na pierwszym podjeździe stwierdziłem, że to nie najlepszy pomysł... Na szczycie pogrzebałem trochę przy ustawieniach siodełka (na razie nie chcę zapeszać, ale być może to jego zbyt małe wysunięcie jest powodem bólu kolana...). Aby uniknąć niepotrzebnego przeciążania nogi pokręciłem się w okolicach Leśniczówki w Annowie.
W drodze powrotnej jeszcze raz wjechałem na Dziewiczą (tym razem w drugą stronę, czyli wjazd od parkingu, zjazd żółtym) a tam kilkuletni chłopczyk stwierdził: "Mamo, ale pan ma ciężko wjeżdżać na rowerze pod taką górę". Ja zacisnąłem zęby i podjechałem jeszcze szybciej ;-)
Podczas powrotu do domu przekonałem się na własnej skórze, co to znaczy deszcz konwekcyjny (najlepsze jest to zdanie: "Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że w miejscu gdzie aktualnie jesteśmy, mimo wyraźnej prognozy opadu, nie pada." - ja bym je napisał na odwrót ;-)
W lesie było okropne błoto o czym najlepiej świadczy to:
I to:
PS Niezłe mam nogi, nie ;p
Komentarze
kosma100, tak, w krótkich, a co - słońce za oknem świeciło ;p
Co do spodenek to są to luźne spodenki z wpinaną wkładką, kupione za 38 złotych na przecenie w Lidlu :D Jak na razie są ok. Ciekawe jak z trwałością... Z tego co pamiętam to kiedyś widziałem chyba takie w Decathlonie. W Lidlu wyprzedaż będzie pewnie dopiero jesienią ;-)
I te nieobcisłe spodenki są z pampersem???
Bo ja takich szukam...
;D