Powerade Garmin MTB Marathon 2012 - Murowana Goślina
Kategoria Wyścigowo, PC-15, Foto, > 50, Golonko Powerade
Niedziela, 15 kwietnia 2012
Komentarze: 3
Vśrednia22.44 km/h
Vmax51.88 km/h
Tętnośr.182
Tętnomax198
Kalorie 3203 kcal
Temp.12.0 °C
HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%
Po wtorkowej przygodzie z hakiem w sobotę udało się poskładać rower. Pełen obaw jechałem na maraton, ale na szczęście na nich się skończyło. Ostatecznie problemów technicznych nie było, przynajmniej tych związanych z hakiem - błoto dało nieźle popalić naszym napędom... Co do samej trasy - bardzo fajna :) Pętla wzdłuż Warty, rewelacja! Zaczynałem z drugiego sektora (chyba dostałem go na zachętę ;) więc początkowo to raczej ja byłem wyprzedzany. Dużo zakrętów, drzewa, spore pagórki, rzeczki, błoto itp. W okolicach Poznania chyba nic lepszego nie idzie wymyślić. Po pierwszych 15 km zaczynam odczuwać kolano, ale na szczęście po jakimś czasie przestaje. No i coś mnie przyblokowało wewnętrznie ;) Do czasu aż siadłem na kole Konradowi Kunickiemu z nr 8666 (tasując się dojechaliśmy razem do samej mety). Razem przyspieszyliśmy i zacząłem się odblokowywać. W międzyczasie były kolejne błotne kałuże i coraz więcej deszczu. Łańcuch zaczął stękać... Mile zaskoczyła mnie trasa przed samą Dziewiczą, nie znałem tych ścieżek. Szkoda tylko, że było tam dosyć ciasno i nie za bardzo było gdzie wyprzedzić. Na Dziewiczej to samo, przede mną jechała jakaś dziewczyna i nie mogłem puścić klamek. Kiler tym razem pod górę, a nie w dół :/ Musiałem wpychać... Jak większość zresztą. Za Dziewiczą zrobiło się pusto, tak samo w moim żołądku. Mimo bufetu zaczęło brakować mi sił. Kolega od pomarańczowego haka (pisałem o nim wyżej) uciekł mi gdzieś na 100 metrów a ja zaczynałem zamulać coraz bardziej. Do czasu, gdy doszedł mnie Radek Zając z nr 1662. Trochę on mnie podciągnął, trochę ja jego i doszliśmy Konrada jadącego przed nami. Dalej jechaliśmy w trójkę i jeszcze kogoś tam łyknęliśmy. 2 km przed metą znowu mnie odcięło, ale szybko się zmotywowałem. Niestety w piaskownicy w lesie doszło naszą trójkę jeszcze parę osób i finiszowaliśmy w sumie w dość dużej grupce. Różnice były minimalne.
Czas: 3:17:34.1
Check point1: 00:53:04 / 129
Check point2: 02:37:36 / 131
MEGA Open: 131/470
MEGA M2: 55/139
Strata: 0:37:46 (Mateusz Zoń)
DST: 76,89 km
AVG: 23,35 km/h
Vmax: 51,88 km/h
Zaczynamy tradycyjnie już od ostatnich wskazówek i opracowywania planu na zwycięstwo ;) (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh3.googleusercontent.com/-5Oeond0h-rM/T5FRcJtNAJI/AAAAAAAAFIM/1trRRPCZxsQ/s640/1.jpg)
Tuż po starcie tracę sporo miejsc, nie chcę się wypalić już na pierwszych kilometrach (foto by: Piotr Majer)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-dEFDeIo52Cs/T5FRY7IgmjI/AAAAAAAAFI8/3XVFdD9arDc/s640/2.JPG)
Trasa mini było naprawdę ciekawa! (foto by: fotomtb.pl)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-daKk1nUxhn0/T5FRV-GEQyI/AAAAAAAAFHs/b5JwwafU3zY/s640/3.jpg)
Udaje mi się załapać na koło Konrada i tak zostaje do końca. Miejscami prowadzi nas Jacek. (foto by: fotomtb.pl)
![](http://lh4.googleusercontent.com/-W-6YmnWwKuw/T5FRXQl9LpI/AAAAAAAAFI0/58qenV1iXPI/s640/4.jpg)
Kręci mi się dość dobrze, humor dopisuje! :) (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh3.googleusercontent.com/-r8z7nZ5I6Ek/T5FRdAc1WqI/AAAAAAAAFIU/59r__7tAnb8/s640/5.jpg)
Jacek odwalił kawał dobrej roboty ciągnąc nas przez spory odcinek. Dopiero przeglądając zdjęcia zauważyłem, że to on. (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-wWYK8EpULnI/T5FRgMkTehI/AAAAAAAAFIk/hhv-xIHq7-8/s640/6.jpg)
Przed Dziewiczą uspokajam tempo, wyprzedzanie nie ma sensu... (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh6.googleusercontent.com/-lWzySdAV3vg/T5FRal9SWzI/AAAAAAAAFI4/TrJkk8-YcPI/s640/7.jpg)
Na killerze nie dałem rady... (foto by: grigor86)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-cRTqQNOhJuY/T5aRPeGpTGI/AAAAAAAAFJQ/9-AH41COkMQ/s640/IMG_6317_grigor.JPG)
Pociesza fakt, że nie tylko ja ;) (foto by: grigor86)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-_h0a6Yjzo9k/T5aRQ09nrzI/AAAAAAAAFJY/uxZ9ebReiQ8/s640/IMG_6318_grigor.jpg)
Żeby nie było, że tylko ja pasożytowałem na chłopakach - Radkowi też zdarzało się jechać za mną ;) (foto by: bikelife.pl)![](http://lh6.googleusercontent.com/-V3Tsjxs4LwI/T5FRfDQwlxI/AAAAAAAAFIc/LXs1U-g9EyQ/s640/8.jpg)
Po maratonie jedyne o czym myślimy to umyć rowery, przebrać się w ciepłe, suche ciuchy i uciekać do domu.
![](http://lh3.googleusercontent.com/-pCrmPXtQNm0/T5FRink7w5I/AAAAAAAAFJA/AyNg-iyqxsw/s640/9.jpg)
A szkoda bo znajomych kilkoro było: Jarek, Rodman, Jacek, poprawka - dwóch Jacków ;) , Marek, Maks, Zbyszek, nawet Krzysiek się pojawił. O Dudzie nie wspominam, bo był ze mną ;)
Po wtorkowej przygodzie z hakiem w sobotę udało się poskładać rower. Pełen obaw jechałem na maraton, ale na szczęście na nich się skończyło. Ostatecznie problemów technicznych nie było, przynajmniej tych związanych z hakiem - błoto dało nieźle popalić naszym napędom... Co do samej trasy - bardzo fajna :) Pętla wzdłuż Warty, rewelacja! Zaczynałem z drugiego sektora (chyba dostałem go na zachętę ;) więc początkowo to raczej ja byłem wyprzedzany. Dużo zakrętów, drzewa, spore pagórki, rzeczki, błoto itp. W okolicach Poznania chyba nic lepszego nie idzie wymyślić. Po pierwszych 15 km zaczynam odczuwać kolano, ale na szczęście po jakimś czasie przestaje. No i coś mnie przyblokowało wewnętrznie ;) Do czasu aż siadłem na kole Konradowi Kunickiemu z nr 8666 (tasując się dojechaliśmy razem do samej mety). Razem przyspieszyliśmy i zacząłem się odblokowywać. W międzyczasie były kolejne błotne kałuże i coraz więcej deszczu. Łańcuch zaczął stękać... Mile zaskoczyła mnie trasa przed samą Dziewiczą, nie znałem tych ścieżek. Szkoda tylko, że było tam dosyć ciasno i nie za bardzo było gdzie wyprzedzić. Na Dziewiczej to samo, przede mną jechała jakaś dziewczyna i nie mogłem puścić klamek. Kiler tym razem pod górę, a nie w dół :/ Musiałem wpychać... Jak większość zresztą. Za Dziewiczą zrobiło się pusto, tak samo w moim żołądku. Mimo bufetu zaczęło brakować mi sił. Kolega od pomarańczowego haka (pisałem o nim wyżej) uciekł mi gdzieś na 100 metrów a ja zaczynałem zamulać coraz bardziej. Do czasu, gdy doszedł mnie Radek Zając z nr 1662. Trochę on mnie podciągnął, trochę ja jego i doszliśmy Konrada jadącego przed nami. Dalej jechaliśmy w trójkę i jeszcze kogoś tam łyknęliśmy. 2 km przed metą znowu mnie odcięło, ale szybko się zmotywowałem. Niestety w piaskownicy w lesie doszło naszą trójkę jeszcze parę osób i finiszowaliśmy w sumie w dość dużej grupce. Różnice były minimalne.
Czas: 3:17:34.1
Check point1: 00:53:04 / 129
Check point2: 02:37:36 / 131
MEGA Open: 131/470
MEGA M2: 55/139
Strata: 0:37:46 (Mateusz Zoń)
DST: 76,89 km
AVG: 23,35 km/h
Vmax: 51,88 km/h
Zaczynamy tradycyjnie już od ostatnich wskazówek i opracowywania planu na zwycięstwo ;) (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh3.googleusercontent.com/-5Oeond0h-rM/T5FRcJtNAJI/AAAAAAAAFIM/1trRRPCZxsQ/s640/1.jpg)
Tuż po starcie tracę sporo miejsc, nie chcę się wypalić już na pierwszych kilometrach (foto by: Piotr Majer)
Trasa mini było naprawdę ciekawa! (foto by: fotomtb.pl)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-daKk1nUxhn0/T5FRV-GEQyI/AAAAAAAAFHs/b5JwwafU3zY/s640/3.jpg)
Udaje mi się załapać na koło Konrada i tak zostaje do końca. Miejscami prowadzi nas Jacek. (foto by: fotomtb.pl)
![](http://lh4.googleusercontent.com/-W-6YmnWwKuw/T5FRXQl9LpI/AAAAAAAAFI0/58qenV1iXPI/s640/4.jpg)
Kręci mi się dość dobrze, humor dopisuje! :) (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh3.googleusercontent.com/-r8z7nZ5I6Ek/T5FRdAc1WqI/AAAAAAAAFIU/59r__7tAnb8/s640/5.jpg)
Jacek odwalił kawał dobrej roboty ciągnąc nas przez spory odcinek. Dopiero przeglądając zdjęcia zauważyłem, że to on. (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-wWYK8EpULnI/T5FRgMkTehI/AAAAAAAAFIk/hhv-xIHq7-8/s640/6.jpg)
Przed Dziewiczą uspokajam tempo, wyprzedzanie nie ma sensu... (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh6.googleusercontent.com/-lWzySdAV3vg/T5FRal9SWzI/AAAAAAAAFI4/TrJkk8-YcPI/s640/7.jpg)
Na killerze nie dałem rady... (foto by: grigor86)
Pociesza fakt, że nie tylko ja ;) (foto by: grigor86)
![](http://lh5.googleusercontent.com/-_h0a6Yjzo9k/T5aRQ09nrzI/AAAAAAAAFJY/uxZ9ebReiQ8/s640/IMG_6318_grigor.jpg)
Żeby nie było, że tylko ja pasożytowałem na chłopakach - Radkowi też zdarzało się jechać za mną ;) (foto by: bikelife.pl)
![](http://lh6.googleusercontent.com/-V3Tsjxs4LwI/T5FRfDQwlxI/AAAAAAAAFIc/LXs1U-g9EyQ/s640/8.jpg)
Po maratonie jedyne o czym myślimy to umyć rowery, przebrać się w ciepłe, suche ciuchy i uciekać do domu.
![](http://lh3.googleusercontent.com/-pCrmPXtQNm0/T5FRink7w5I/AAAAAAAAFJA/AyNg-iyqxsw/s640/9.jpg)
A szkoda bo znajomych kilkoro było: Jarek, Rodman, Jacek, poprawka - dwóch Jacków ;) , Marek, Maks, Zbyszek, nawet Krzysiek się pojawił. O Dudzie nie wspominam, bo był ze mną ;)
Komentarze