Niedziela, 28 grudnia 2008
Komentarze: 8
Dom - Malta - Antoninek - Zieliniec - Gruszczyn - Uzarzewo - Biskupice - Promno - Zbierkowo - Kociałkowa Górka - Góra - Jankowo - Uzarzewo-Święcinek - Gruszczyn - Zieliniec - Antoninek - Malta - Dom
Relacja i zdjęcia u JPbike
Długo oczekiwane spotkanie z JPbike doszło do skutku! Zaczęło się od tego, że po powrocie z pracy, przed godziną 5.00 rano, sprawdziłem pocztę: Jacek proponował mi wspólne przejechanie trasy Bike Maratonu. Nie pozostało mi nic innego jak 4 godzinki snu, śniadanie, założenie łańcucha po ostatnim czyszczeniu i w drogę.
Poniżej macie mapki z zaznaczoną trasą - my wybraliśmy dystans mega ;-)
Już pierwsze kilometry zaczęliśmy jechać całkiem ostro. Później trzeba było trochę zwolnić - jak się okazało okoliczne polne i leśne drogi w dużej części były pokryte śniegiem i lodem, co zaowocowało licznymi uskokami przedniego i tylnego koła. Na szczęście nikt z nas nie zaliczył żadnej niebezpiecznej gleby.
Pierwszą połowę trasy znałem całkiem dobrze - na drugiej mogłem liczyć tylko na Jacka. On oczywiście wywiązał się z roli przewodnika wzorowo :-)
Najgorsze było to, że gdzieś na 40 km mocno zaczęły mi marznąć stopy (chyba trzeba by zainwestować w neopreny...). Jak to mawiają "potrzeba matką wynalazku", stąd wpadłem na pomysł owinięcia palców stóp chusteczkami higienicznymi - zadziałało ;-) Gdy ja wcielałem w życie ten pomysł mijała nas pani jadąca na koniu. Dziwiła się, że chce nam się jeździć w taki mróz... Nie rozumiem o co jej chodziło ;-) Chwilę sobie pogawędziliśmy, złożyliśmy noworoczne życzenia ;-) i pojechaliśmy w swoją stronę. Na końcówce zacząłem odczuwać głód i dlatego zrobiliśmy sobie bufet przy sklepie w Zielińcu. Gdy już poziom glukozy wrócił do normy mogliśmy śmignąć na miejsce spotkania, czyli źródełko nad Maltą.
Podsumowując: był to bardzo sympatyczny wyjazd, poznałem kolejną osobę oddaną swojej pasji i wiem, że nie było to nasze ostatnie spotkanie.
Do następnego razu, Jacku!
Relacja i zdjęcia u JPbike
Długo oczekiwane spotkanie z JPbike doszło do skutku! Zaczęło się od tego, że po powrocie z pracy, przed godziną 5.00 rano, sprawdziłem pocztę: Jacek proponował mi wspólne przejechanie trasy Bike Maratonu. Nie pozostało mi nic innego jak 4 godzinki snu, śniadanie, założenie łańcucha po ostatnim czyszczeniu i w drogę.
Poniżej macie mapki z zaznaczoną trasą - my wybraliśmy dystans mega ;-)
Już pierwsze kilometry zaczęliśmy jechać całkiem ostro. Później trzeba było trochę zwolnić - jak się okazało okoliczne polne i leśne drogi w dużej części były pokryte śniegiem i lodem, co zaowocowało licznymi uskokami przedniego i tylnego koła. Na szczęście nikt z nas nie zaliczył żadnej niebezpiecznej gleby.
Pierwszą połowę trasy znałem całkiem dobrze - na drugiej mogłem liczyć tylko na Jacka. On oczywiście wywiązał się z roli przewodnika wzorowo :-)
Najgorsze było to, że gdzieś na 40 km mocno zaczęły mi marznąć stopy (chyba trzeba by zainwestować w neopreny...). Jak to mawiają "potrzeba matką wynalazku", stąd wpadłem na pomysł owinięcia palców stóp chusteczkami higienicznymi - zadziałało ;-) Gdy ja wcielałem w życie ten pomysł mijała nas pani jadąca na koniu. Dziwiła się, że chce nam się jeździć w taki mróz... Nie rozumiem o co jej chodziło ;-) Chwilę sobie pogawędziliśmy, złożyliśmy noworoczne życzenia ;-) i pojechaliśmy w swoją stronę. Na końcówce zacząłem odczuwać głód i dlatego zrobiliśmy sobie bufet przy sklepie w Zielińcu. Gdy już poziom glukozy wrócił do normy mogliśmy śmignąć na miejsce spotkania, czyli źródełko nad Maltą.
Podsumowując: był to bardzo sympatyczny wyjazd, poznałem kolejną osobę oddaną swojej pasji i wiem, że nie było to nasze ostatnie spotkanie.
Do następnego razu, Jacku!
Komentarze
Mam nadzieję, że Jacek namawiał Cię porządnie na rowerową jazdę na orientację w 2009 roku. :D
Pozdrawiam!
Jeszcze raz dzięki za wspólną jazdę :-)
No i widzę że pomysł z chusteczkami jest dobry :-)
Pozdrawiam
Ja też muszę zainwestować w coś, co przyczyni się do tego, że stopy nie będą mi marzły :)
Pozdrawiam :)