Niedziela, 10 sierpnia 2008
Komentarze: 7
Dom - Poznań - Puszczykowo - Mosina - Śrem - Gogolewo - Rogusko - Nowe Miasto nad Wartą - Dębno - Orzechowo - Pyzdry - Zagórów - Rzgów - Sławsk - Konin - Kościelec - Koło - Wrząca Wielka - Brdów - Izbica Kujawska - Skarbanowo
Nadwarciański Szlak Rowerowy (NSR) zaliczony! Chociaż w części ;-)
Nigdy więcej czegoś takiego... Zacznę od tego, że w piątek byłem na weselu, a w sobotę wieczorem na imprezce w Browar Pubie. Do domu wróciłem o 5.00 nad ranem w niedzielę, a już o 5.30 musiałem wyjechać z domu... Tak więc szykowała się pierwsza dwusetka bez snu...
Umówieni byliśmy o 6.30 na dworcu PKP w Puszczykowie. W międzyczasie zaczęło świtać.
Mieliśmy po prawie 30 km na liczniku. To jednak dopiero początek wspólnej wyprawy.
Początkowo kawałek jechaliśmy lasami. Uwaga na kiepskie oznakowanie…
Już o godzinie 8.00 byliśmy w Śremie, w którym znalezienie sklepu otwartego o tej porze w niedzielę jest sporym wyzwaniem… Po chwili szukania mogliśmy zasiąść do śniadania. Tylko czemu wybraliśmy taki słaby drugi plan?!
Od teraz poruszaliśmy się wałem…
Takie krajobrazy towarzyszyły nam przez kilkadziesiąt km'ów…
Ja, rowery oraz wał…
Suuuper…
Nie, wcale nie jest nudno!
WOW! Co za zróżnicowanie terenu!
A ile zakrętów!
Wały obfitują w wąskie, ciasne zakręty oraz mnóstwo podjazdów i technicznych zjazdów, dlatego Tomek jest taki zmęczony… ;-)
Uroczy wał, nieprawdaż?!
Niestety po wielu pięknych chwilach spędzonych na wale musieliśmy przejeżdżać przez jakiś nudny most kratownicowy z roku 1875.
Przeprawa promowa to nuda w porównaniu do jazdy wałem… ;-)
Od teraz poruszaliśmy się już asfaltami, dzięki czemu szybko dotarliśmy na pyszny obiadek u Weroniki. Tam zostawiłem Tomka a sam poleciałem (dosłownie!) do Izbicy Kujawskiej. Jako, że przez spory odcinek miałem z wiatrem, bez zbytniego wysiłku mogłem nadrobić czas stracony na wale…
Podsumowując… Jeśli ktoś jest pasjonatem wałów przeciwpowodziowych to ta trasa jest stworzona dla niego! Pozostałe osoby, mimo, nie da się ukryć, pięknych nadwarciańskich terenów, już po paru kilometrach zaczną się nudzić. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu ile można jechać prostą ścieżką, przy niezmieniającym się krajobrazie?
Być może moje odczucia są troszkę nieobiektywne, gdyż był to pierwszy nizinny wypad po prawie dwóch tygodniach w górach, ale w najbliższym czasie nie mam zamiaru powtarzać NSR’a…
Na zakończenie tradycyjnie podziękowania dla KikapuRidera za "niezapomnianą, pełną przygód, po prostu mega jazdę... wałem" ;p
Nadwarciański Szlak Rowerowy (NSR) zaliczony! Chociaż w części ;-)
Nigdy więcej czegoś takiego... Zacznę od tego, że w piątek byłem na weselu, a w sobotę wieczorem na imprezce w Browar Pubie. Do domu wróciłem o 5.00 nad ranem w niedzielę, a już o 5.30 musiałem wyjechać z domu... Tak więc szykowała się pierwsza dwusetka bez snu...
Umówieni byliśmy o 6.30 na dworcu PKP w Puszczykowie. W międzyczasie zaczęło świtać.
Mieliśmy po prawie 30 km na liczniku. To jednak dopiero początek wspólnej wyprawy.
Początkowo kawałek jechaliśmy lasami. Uwaga na kiepskie oznakowanie…
Już o godzinie 8.00 byliśmy w Śremie, w którym znalezienie sklepu otwartego o tej porze w niedzielę jest sporym wyzwaniem… Po chwili szukania mogliśmy zasiąść do śniadania. Tylko czemu wybraliśmy taki słaby drugi plan?!
Od teraz poruszaliśmy się wałem…
Takie krajobrazy towarzyszyły nam przez kilkadziesiąt km'ów…
Ja, rowery oraz wał…
Suuuper…
Nie, wcale nie jest nudno!
WOW! Co za zróżnicowanie terenu!
A ile zakrętów!
Wały obfitują w wąskie, ciasne zakręty oraz mnóstwo podjazdów i technicznych zjazdów, dlatego Tomek jest taki zmęczony… ;-)
Uroczy wał, nieprawdaż?!
Niestety po wielu pięknych chwilach spędzonych na wale musieliśmy przejeżdżać przez jakiś nudny most kratownicowy z roku 1875.
Przeprawa promowa to nuda w porównaniu do jazdy wałem… ;-)
Od teraz poruszaliśmy się już asfaltami, dzięki czemu szybko dotarliśmy na pyszny obiadek u Weroniki. Tam zostawiłem Tomka a sam poleciałem (dosłownie!) do Izbicy Kujawskiej. Jako, że przez spory odcinek miałem z wiatrem, bez zbytniego wysiłku mogłem nadrobić czas stracony na wale…
Podsumowując… Jeśli ktoś jest pasjonatem wałów przeciwpowodziowych to ta trasa jest stworzona dla niego! Pozostałe osoby, mimo, nie da się ukryć, pięknych nadwarciańskich terenów, już po paru kilometrach zaczną się nudzić. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu ile można jechać prostą ścieżką, przy niezmieniającym się krajobrazie?
Być może moje odczucia są troszkę nieobiektywne, gdyż był to pierwszy nizinny wypad po prawie dwóch tygodniach w górach, ale w najbliższym czasie nie mam zamiaru powtarzać NSR’a…
Na zakończenie tradycyjnie podziękowania dla KikapuRidera za "niezapomnianą, pełną przygód, po prostu mega jazdę... wałem" ;p
Komentarze
JPbike - 300 km? Powodzenia! Ja może się szarpnę na coś takiego w przyszłym roku...
skasuj poprzedni mój koment:)
wyślę Ci jutro "z pracy" foto na rapida czy cuś, bo nie chce mi się bawić w robienie 10 emaili;)
Jest tego akurat 100Mega więc będzie si;)
3 godziny wysyłałem foty, i teraz wszystkie do mnie wróciły bo któryś z serwerów odrzucił je z powodu przekroczenia rozmiaru...
..czyli fotek nie będzie.. bo mnie nieźle poirytowała ta sytuacja...
chyba że się spotkamy...
no to czekaj...;p
ciekawe czy się doczekasz;p
właśnie je zgrywam, zaraz będą się wysyłać:)
PS Czekam na fotki... JPbike pewnie też ;-)
samemu możnaby tam cholery dostać;p
to do następnego!;)