droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

GPX Wielkopolski

Dystans całkowity:1013.96 km (w terenie 817.00 km; 80.58%)
Czas w ruchu:44:19
Średnia prędkość:22.88 km/h
Maksymalna prędkość:64.17 km/h
Suma podjazdów:5881 m
Maks. tętno maksymalne:200 (108 %)
Maks. tętno średnie:184 (102 %)
Suma kalorii:32689 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:67.60 km i 2h 57m
Więcej statystyk
Niedziela, 25 sierpnia 2013 Komentarze: 0
Dystans61.36 km
Teren40.00 km
Czas02:32
SprzętLawinka
Vśrednia24.22 km/h
Vmax51.39 km/h
Tętnośr.181
Tętnomax195
Kalorie 2607 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 86 rpm | HZ: 0% | FZ: 1% | PZ: 99%

Przez ostatnie dwa tygodnie wogóle nie jeździłem, no ale ścigać się trzeba! Tym razem w Wałczu. Na starcie tradycyjnie już kilkoro znajomych z teamu: kłosiu, Wojtek z Olgą, Łukasz, JoannaZygmunta (jeśli dobrze kojarzę) no i duda oczywiście (przyjechaliśmy z weekendu pod namiotami, właśnie w okolicach Wałcza). Od startu poszliśmy dość ostro, mi udało się wyminąć sporą grupkę na pierwszym zjeździe, bo się jedna strona w koleinach przyblokowała. Dzięki temu już na początku nie musiałem zbyt dużo wyprzedzać, bo byłem mniej więcej w mojej części stawki. Na około 10-15 kilometrze przykra sprawa, tubylcy przekręcili strzałki, przez co kłosiu i Wojtas poszli w siną dal... Mnie akurat nawróciły osoby stojące niedaleko. Trasa wiodła częściowo asflatami, większość leśnymi piaskownicami. Piach był największym utrudnieniem na tym ścigu. Za to miłym akcentem Góra Bukowa - dość konkretna ścianka do wjechania i parę szybkich zjazdów. Właśnie na niej doszedł mnie Wojtek, Mariusz jeszcze wciągał kurz spod moich opon :D Na zjeździe też mnie nie doszedł ;) Dopiero na asfalcie musiałem się poddać, ale zaczepiłem się w ich pociągu i dogoniliśmy uciekającego Josipa. Jeszcze parę kilometrów się z nimi powiozłem, ale niestety zacząłem odpadać... No coż, są silniejsi! W zasadzie do końca pętli jechałem sam. Przy wjeździe na drugą dogoniła mnie Marta Gogolewska i jeszcze 2-3 panów. Również do tego pociągu się załapałem. Wspólnie pocisnęlimy trochę asfaltami i po raz kolejny wdrapaliśmy się na Bukową. Na drugiej pętli zaczęliśmy wyprzedzać miniowców. Właśnie na ściance przed Bukową wyprzedzałem Wojtkową Olgę dzielnie wpychającą bike'a na górę :) Niestety, mniej więcej w tym momencie nasz pociąg zaczął się rwać i musiałem uznać wyższość Marty Gogolewskiej - ma kobieta powera! W zasadzie do końca nic więcej się nie działo. Ot, samotna walka z wiatrem i piachem, co chwila tylko przerywana wyprzedzaniem miniowców :) I tak do samej mety! Wynik satysfakcjonujący, klasycznej bomby nie było, technicznie jak najbardziej ok. W tym tygodniu może uda się coś pojeździć, a w kolejny weekend następny ścig w ramach Wielkopolskiego Grand Prix!

Czas: 2:31:59
Check point1: 0:46:17 / 19
Check point2: 1:34:12 / 29
MEGA Open: 39/83 (+3 DNF)
MEGA M2: 11/14 (+1 DNF)
Strata: 0:24:17 (Borys Góral)
DST: 61,36 km
AVG: 24,22 km/h
Vmax: 51,39 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
klosiu – 23 (9 M3) – 2:23:53 (- 0:08:06)
josip – 25 (10 M3) – 2:24:55 (- 0:07:04)
daVe - 39 (18 M2) - 2:31:59
Kostrzyński Łukasz - 49 (3 M1) - 2:37:17 (+0:05:18)
duda - 62 (12 M3) - 2:44:09 (+0:12:10)

PS Zdjęcia z bananem jeszcze nigdy nie miałem :D
Niedziela, 11 sierpnia 2013 Komentarze: 2
Dystans87.06 km
Teren60.00 km
Czas03:37
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia24.07 km/h
Vmax48.06 km/h
Tętnośr.177
Tętnomax200
Kalorie 3305 kcal
Temp.25.0 °C
Więcej danych
CADavg: 85 rpm | HZ: 1% | FZ: 5% | PZ: 94%

Znowu brakło mi czasu na napisanie relacji "na świeżo", więc będzie krótko i na temat. Ludzi do Suchego Lasu zawitało sporo, jak zwykle więcej niż się spodziewał organizator, więc start przełożono o 15 minut. Pierwsze kilometry to niezła nerwówka, czub się lekko zagubił i później nadrabiał po krzakach i z wulgaryzmami na ustach. Nie fair, nawet bardzo. Od samego startu trzymałem się z przodu, najpierw w zasięgu wzroku Wojtka, później on w moim. Gdzieś od 8-10 kilometra zacząłem współpracować z nieznanymi mi wcześńiej dwoma chłopakami z GPAE Teamu i po pięknej pracy na zmianach doszliśmy grupkę Wojtka i m.in. chłopaków z Bydzi. Niestety nie utrzymaliśmy koła i przed poligonem nam odjechali. Na asfaltówce próbowaliśmy ich gonić, nawet sam zacząłem pościg, ale chłopacy tak dorzucili do pieca, że zamiast skleić, odpadłem jako pierwszy :p Na czołgówce ich jednak doszedłem, trochę się potasowało i zacząłem długą jazdę z Łukaszem z naszego teamu. Przed nami cisza, za nami też. Wtedy nie wiedziałem, że jadący przed nami pociąg z Wojtkiem pogubił trasę (my też byliśmy tego bliscy w tym samym miejscu co oni). Druga runda przywitała nas deszczem. Do tego doszły wątpliwości co do długości trasy - przed startem nikt nie potrafił powiedzieć, ile będzie dokładnie. Jednak już wtedy wiedziałem, że będę miał mało wody bo jechałem tylko z jednym bidonem... W lesie za "rybką" doszedł nas zagubiony wojtkowy wagonik. Powoli zaczęło brakować mi sił. Na poligonie odcięło mnie całkowicie i mniej więcej wtedy straciłem około 10 pozycji. Cóż zrobić, nie byłem przygotowany na ponad 80 km, a nie chciałem zarżnąć się w trupa bo jeszcze tego samego dnia w nocy jechaliśmy na kilkudniową wędrówkę po Tatrach Wysokich (stąd też opóźnienie w relacji). Ostatecznie na metę wjechałem z całkiem dobrym, jak na mnie, wynikiem. Gdyby nie ostatnie 10 km... Ehhh... ;) (foto by: fotomtb.pl)


Czas: 3:19:47
Check point1: 0:55:59 / 43
Check point2: 1:37:16 / 32
Check point3: 2:31:33 / 39
MEGA Open: 47/112 (+6 DNF)
MEGA M2: 18/26 (+? DNF)
Strata: 0:32:31 (Paweł Bober)
DST: 83,40 km
AVG: 25,05 km/h
Vmax: 48,06 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
krzychuuu86 – 15 (6 M3) – 2:59:10
JPbike – 19 (8 M3) – 3:02:32
josip – 31 (13 M3) – 3:15:01
Tomczak Adam - 36 (15 M3) - 3:17:08
Kostrzyński Łukasz - 38 (1 M1) - 3:17:11
daVe - 47 (18 M2) - 3:19:47
MaciejBrace - 109 (42 M3) - 4:27:01
Niedziela, 21 kwietnia 2013 Komentarze: 5
Dystans76.97 km
Teren60.00 km
Czas03:41
Uczestnicy
SprzętLawinka
Vśrednia20.90 km/h
Vmax45.14 km/h
Tętnośr.174
Tętnomax195
Kalorie 3144 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
CADavg: 84 rpm | HZ: 1% | FZ: 8% | PZ: 92%

Pierwsze w tym roku ściganie, no i pierwsza wtopa. Niestety. Na początku nic na to nie wskazywało: szybka rogrzewka, rozkminy na temat ubioru i mnóstwo śmiechu "w sektorach". Po trochę nerwowym starcie honorowym przymusowy postój na rynku. Ponoć, aby pozdrowić mieszkańców. Szkoda tylko, że ich nie widziałem ;) Po starcie ostrym rura do przodu. Kłosiu, Marek i Jacek w zasięgu wzroku. Duda i Maks za mną. Wojtek w rowie grzebie coś przy rowerze. Na takich plaskaczach ustawienie się w odpowiednim miejscu w stawce jest najważniejsze, więc zaczynam wyprzedzać.

W pewnym momencie, podczas przejeżdżania z lewego toru jazdy na prawy, przednie koło ucieka na koleinie a ja z rowerem orzę pole jakiemuś rolnikowi. Pozbierałem się szybko, minęło mnie może 3-4 kolesi. Wskakuję na rower i zauważam, że z prawą klamką coś nie halo - tłoczek się blokuje. Próbuję grzebać przy nim w trakcie jazdy i wypinam przez przypadek licznik... Gdyby to był ostatni etap TdF to pewnie bym pojechał, ale tak to mi go trochę szkoda. Zatrzymuję się i szukam zguby. Gdy już znajduję moją Sigmę zajmuję się klamką. Nic jednak nie udaje się wskórać, no cóż postaram się jak najmniej używać tylnego hamulca. Cała akcja nie zajęła dużo - pewnie nie więcej niż 5 minut. Szkopuł w tym, że było to na 5 kilometrze, czyli zdążyły mnie wyprzedzić nawet matki z dziećmi... Wyścig skończony.

Przez głowę przechodzi myśl, żeby sobie odpuścić, ale ostatecznie zaczynam wielką gonitwę. I to w zasadzie do samej mety. Jedyny wagonik, jaki mijam to ten z Maksem. Jednak nie są chętni do współpracy (później Maks coś mówił, że za mocną zmianę dałem :p). Oprócz tego same "odpadnięte pijawki". Myślałem, że będzie lepiej, gdy na asfalcie połączyliśmy się z mini. Nic z tego - 30 km/h to był dla nich maks (?!). Gdy tak sobie wyprzedzałem zza zakrętu wyjechało auto. Dzięki Bogu skończyło się tylko na przymusowym zatrzymaniu w rowie po lewej stronie drogi... Dalej w zasadzie nie ma o czym pisać. Gdy mini pojechało swoimi drogami zostałem sam na sam z wiatrem i trasą. Aż mi się nie chce o tym pisać... Na dobitkę na ostatnim asfalcie wyprzedziła mnie Magda Hałajczak ;(

Czas: 3:15:27
Check point: 2:46:07 / 109
MEGA Open: 110/153 (+12 DNF)
MEGA M2: 33/37 (+5 DNF)
Strata: 0:53:52 (Kornel Osicki)
DST: 71,00 km
AVG: 21,29 km/h
Vmax: 45,14 km/h

Goggle Pro Active Eyewear STATS
klosiu – 30 (12 M3) – 2:42:35
JPbike – 56 (23 M3) – 2:48:25
krzychuuu86 – 58 (22 M2) – 2:48:28
josip – 65 (26 M3) – 2:53:27
biniu – 80 (14 M4) – 2:59:41
Marc – 84 (27 M2) – 3:01:21
duda – 102 (32 M2) – 3:09:13
daVe – 110 (33 M2) – 3:15:27
Maks – 114 (22 M4) - 3:16:52
kania76 – 115 (47 M3) – 3:16:55

Porównując do ubiegłego roku jest znacznie gorzej. Nie wiem, na ile to wina straty na początku ścigu, a na ile brak formy. Z klamką do teraz nie wiem co się stało, po powrocie do Bydgoszczy i wyciągnięciu bike'a z auta zaczęła odskakiwać (?!), ale ma bardzo duży luz. Zaraz wsiadam na rower i jadę do chłopaków z centrumrowerowe.pl to może mi coś podpowiedzą.

Tutaj jeszcze nie wiem, że maraton nadaje się do jak najszybszego zapomnienia. (foto by: fotomtb.pl)


O, a tutaj już zaczynam zapominać ;) (foto by: fotomtb.pl)
Niedziela, 22 kwietnia 2012 Komentarze: 6
Dystans78.80 km
Teren65.00 km
Czas03:10
Podjazdy580 m
SprzętLawinka
Vśrednia24.88 km/h
Vmax49.45 km/h
Tętnośr.183
Tętnomax195
Kalorie 2667 kcal
Temp.15.0 °C
Więcej danych
HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%

Sponsorem maratonu powinny być chyba koleje państwowe, bo pociągów na trasie było mnóstwo - od osobowych zaczynając a na wypożyczonych z Francji TGV kończąc ;) Trasa raczej płaska, sporo piachu, trochę bruku i zbyt dużo asfaltu. No ale od początku.

W Dolsku pojawiamy się z Sylwią dość wcześnie - i dobrze, kolejka do rejestracji dłuższa niż się wszyscy spodziewali, nawet organizatorzy... Gdzieś tam z przodu zamajaczyły mi sylwetki znajomych z bs.pl i udało się załapać koło nich (a feeee, ale brzydkie zachowanie ;) Trochę pogadanek, kolejne ankiety ;) i już jest po. Teraz pora się przebrać. I tu odwieczny dylemat - co założyć? Słońce niby grzeje, ale wiatr dość ostro daje popalić. Ostatecznie jadę na długo. Razem z Jarkiem, Jackiem i Rychem z Rybczyńskich jedziemy na małą rozgrzewkę. W lasach sporo piachu - będzie wesoło...

Przed starem jakoś tak się zakręciłem i przez to wylądowałem z tyłu zostawiając ekipę z Goggle Pro Active Eyewear z przodu stawki. No nic, trza będzie ich dogonić :) Najpierw start honorowy, yhyyy z prędkością ponad 40 km/h. W miejscu startu ostrego pierwsza kraksa w samym czubie, zdołałem tylko zauważyć pogięte koło i gościa z korbą w ręku... No to ładnie się zaczyna ;) Na jednym z pierwszych podjazdów mijam Zbyszka, kawałek dalej Marka - jest dobrze, trochę za ciepło, ale powoli odrabiam pozycje stracone "w sektorach". Po wjeździe do lasu, na ósmym kilometrze, koleś dwa miejsca przede mną wpada w dziurę zasypaną liśćmi, ten co był za nim (a przede mną) wjeżdża w niego. Ja, żeby nie zrobić tego samego, ostro daję po hamulcach co kończy się kontrolowanym lotem bokiem przez kierownicę. Ląduję na nogach, nic się nie stało, ale parę wagoników uciekło. Trzeba gonić! Na asfalcie udaje mi się dojść grupę prowadzoną przez Jacka Swata, ale kosztuje mnie to trochę sił. Zaraz po powrocie do lasu chyba największy podjazd a zaraz po nim zjazd. Jest 26-ty kilometr, na liściach dosłownie pływam, chwilowo tracę kontrolę i muszę delikatnie przytulić się do krzaków tracąc jedno oczko. I wskazania licznika, bo mi magnes przegięło :p A przecież nie będę się zatrzymywał, żeby go poprawić ;)

Udaje mi się załapać na pociąg, w którym podróżuje Jacek G. Jedziemy razem przez dłuuugi czas. Na kolejnym odcinku asfaltu kolejna kraksa - no co jest z Wami, ludzie?! Na punkcie widokowym mijam się z Jackiem P. (czego on chyba nie zauważa, kiwnął tylko jacgolowi a ja byłem tuż za nim). To oznacza, że wcale nie tracę do niego tak dużo - morale rosną :) W momencie gdy dochodzimy Wojtka pojawia się myśl, że może wcale nie jestem taki zły w te klocki ;) Okazuje się, że ma on dość wyraźny kryzys. Później udaje mu się go chociaż częściowo pokonać. W drugiej części trasy mija nas czołówka mini a w niej Jarek, brawo, oby tak dalej! Po punkcie kontrolnym jacgol zaczyna nam powoli uciekać, na piaszczystym długim podjeździe jego pociąg ma już dużą przewagę nade mną i Wojtkiem. Urywam się Wojtkowi, próbuję ich gonić, ale ostatecznie nie daję rady. Na ostatni odcinek asfaltowy wpadam sam. Wyprzedzam jeden odcięty wagonik z pociągu z przodu, samemu tracąc jedną pozycję, na rzecz Wojtka, który jak feniks odrodził się z popiołów ;) Gdzieś na dwa kilometry przed metą dochodzi mnie jeszcze Jakub z ASGO Team i w tej kolejności wpadamy na metę. Kolejny maraton ukończony, z wyniku jestem zadowolony, zwłaszcza, że czołówka była wyjątkowo mocno obsadzona (Kaiser, Krzywy, Halejak, bracia Banachowie, Lonka, bracia Swat, Fokt... można by tak jeszcze długo...).
Teraz trochę odpoczynku od ścigania, trzeba potrenować przed następnymi zawodami :)

Czas: 2:44:46
Check point1: 2:04:03 / 64
MEGA Open: 60/190
MEGA M2: 16/39
Strata: 0:26:46 (Robert Banach)
DST: 71,00 km
AVG: 25,85 km/h
Vmax: 49,45 km/h

Bikestats'owe statystyki :)
Mariusz, klosiu – 41 (18 M3) - 2:35:54 (zdecydowana przewaga nad nami, gratki!)
Jacek, JPbike – 50 (21 M3) – 2:42:19
Jacek, jacgol – 51 (22 M3) – 2:43:06
Wojtek, josip – 58 (27 M3) – 2:44:37
daVe – 60 (16 M2) – 2:44:46
Marek, Marc – 87 (22 M2) – 2:55:47
Zbyszek, toadi69 – 133 (20 M4) – 3:10:32
Krzysztof, Maks – 156 (27 M4) – 3:24:46

Jarek, jarekdrogbas - 10 (3 M3) - 1:28:01 (ogromne gratulacje!)

Przegapiłem ustawianie na starcie i tradycyjnie wylądowałem w ciemnej du***... (foto by: Jacek Głowacki)


Depilować, czy nie depilować... :p


Na metę wjeżdżam dość spokojnie, nikt mi nie zagraża a Wojtka i Jakuba z ASGO nie mam szans dojść. (foto by: MiSe)


Nie ma to jak spotkanie towarzyskie przy makaronie ;)
Niedziela, 29 marca 2009 Komentarze: 4
Dystans67.19 km
Teren25.00 km
Czas03:33
SprzętLawinka
Vśrednia18.93 km/h
Vmax42.10 km/h
Temp.12.0 °C
Więcej danych
Dom - Luboń - Puszczykowo - ZAWODY - Puszczykowo - Luboń - Dom

Wpis na blogu u Andrew18
Wpis na blogu u Jarka
Wpis na blogu u Winq'a
Relacja na stronie xcmtb.pl

Wyścig z serii Wielkopolska Liga Masters 2009 (Puchar Wielkopolski 2009)


Na początku spotkanie przy AWF'ie z Jarkiem oraz Winq'iem. Spokojnie dotarliśmy na miejsce, gdzie dołączył do nas Andrew. Zapisaliśmy się na Elitę i zrobiliśmy objazd trasy (typowy wyścig XC). Teraz co nieco o niej: długość rundy: 4700m, przewyższenie na rundzie: ok.95 m, dystans dla elity: 6 rund, przewyższenie dla elity: 570 m. Poniżej mapka oraz profil.




Co do samego wyścigu to powiem krótko: ostatnie dni wcale nie wpłynęły dobrze na moją formę... W połowie wyścigu złapał mnie kryzys, brak sił na podjazdach a co najgorsze brak kontroli na zjazdach i m.in. w trosce o siebie odpuściłem na czwartym okrążeniu. Szkoda, no ale cóż zrobić... nie wszyscy mogą się zmieścić na pudle ;-)
Jeśli chodzi o ostateczne wyniki to na 74 osoby w elicie, tylko 18 ukończyło 6 okrążeń, kolejne 24 osoby przejechały jedno kółko mniej, a pozostali czyli bodajże 32 osoby zakończyli wyścig ze znaczkiem dnf. Jak widać nie byłem sam ;-)

Tutaj jeszcze przed wyścigiem - robimy objazd trasy (foto by: Andrew18)


A to już w trakcie zawodów - jeszcze jakoś daję radę... (foto by: Andrew18)


Natomiast tu już wiem, że świata nie zwojuję, więc staram się czerpać radość z jazdy ;p


Na zakończenie fotka znaleziona na xcmtb.pl

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

94692.43

KILOMETRÓW NA BLOGU

25484.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.35 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

180d 01h 04m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po 10 tys. kilometrów szutrów i asfaltów mogę stwierdzić, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła DT Swiss Gravel LN
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460