droga jest celem

Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:64407.62 km (w terenie 21073.00 km; 32.72%)
Czas w ruchu:2921:33
Średnia prędkość:22.16 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Suma podjazdów:307868 m
Maks. tętno maksymalne:210 (116 %)
Maks. tętno średnie:188 (102 %)
Suma kalorii:1392221 kcal
Liczba aktywności:1090
Średnio na aktywność:59.69 km i 2h 40m
Więcej statystyk
Środa, 14 czerwca 2017 Komentarze: 0
Dystans55.74 km
Teren40.00 km
Czas02:29
Podjazdy169 m
SprzętChińczyk
Vśrednia22.45 km/h
Vmax40.00 km/h
Tętnośr.133
Tętnomax182
Kalorie 1321 kcal
Temp.16.9 °C
Więcej danych
CADavg: 83 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krakowska - Las Pilczycki - Las Rędziński - Koszarowa

Cytując ze strony PM Rider Team na fejsie: "tempo było spokojne, ale 50 w terenie stuknęła, były rozmowy, wjazdy po schodach do góry, single, elektryczne pastuchy, konie, znane niektórym przeprawy nad ściekiem i sztajfa nie do podjechania".
Potwierdzam, tak było! :)
Sobota, 10 czerwca 2017 Komentarze: 2
Dystans55.51 km
Teren10.00 km
Czas01:42
Podjazdy130 m
Uczestnicy
SprzętWilma
Vśrednia32.65 km/h
Vmax47.40 km/h
Tętnośr.183
Tętnomax189
Kalorie 1547 kcal
Temp.21.8 °C
Więcej danych
Do startu w sztafecie zgłosiliśmy się prawie pół roku temu w ramach nowo powstającego Prodżectu PIGUŁA. Z tego powodu nic nie mogło nas powstrzymać: ani popsuta pianka Mariana, ani tym bardziej popsute plecy (też Mariana :p ). Śmiertelny katar i ogólne osłabienie również nie zatrzymały mnie w łóżku. W sumie to Drab też był jakiś niewyraźny, ale wystartowaliśmy! Płynie oczywiście Marian, ja rower a na koniec czarny koń zawodów, czyli Drab :)

Mimo wielu przeciwności losu nastroje mamy bojowe... do pierwszej boi :p Triathlonowa "pralka" okazała się bardzo kontuzjogenna dla Mariana, bo kilka razy dostał od kogoś w twarz i prawie nam się utopił :( Zakładaliśmy, że powinien się wyrobić w niewiele ponad 20 minut, a czekając na niego w boksie, na trasę rowerową wyruszyli prawie wszyscy nasi przeciwnicy, nawet ci w trampkach ;) Gdy w końcu mogłem ruszyć na swoją zmianę słyszałem tylko, że Marian coś mówi o topieniu się i rzyganiu (później nawet pokazał mi "swoje" miejsca ;) No nic, mam dużo do nadrobienia...

Od samego początku idę w trupa, tętno non stop >180, co obecnie jest dla mnie maksem możliwości. Do pierwszego nawrotu średnia prawie 42 km/h. Po nawrocie staje się jasne dlaczego - 1/3 trasy wiedzie z pięknym wmordewindem :/ Drafting oczywiście zabroniony, więc czeka mnie niezła samotna jazda po zwycięstwo :p Co do samej trasy to w zasadzie nie ma o czym pisać... No może poza tym, że w sumie było 8 wąskich nawrotów, gdzie prędkość spadała praktycznie do zera. Dodatkowo 6 przejazdów przez rondo, gdzie w zakręty wchodziłem prawie jak na MotoGP :) Biorąc pod uwagę osłabienie spowodowane solidnym przeziębieniem zakładałem, że średnia 35 km/h będzie sukcesem. Poszło dużo lepiej, bo urwałem 5,5 minuty od tych założeń, co dało średnią 37 km/h. A wszystko zwykłą szosówką, bez stożków, lemondki i innych kosmicznych akcesoriów. Przynajmniej wiem na przyszłość, że jest jeszcze potencjał urwania paru cennych sekund.

Po mnie przyszedł czas na Adriana. Nie będę się rozpisywał i streszczę jego bieg - leciał jak dziki!!!
"Wytruchtał" najlepszy czas open! Strach myśleć, co by było, gdyby założył buty i choć trochę pobiegał treningowo :D

A jak wyszło sumarycznie?! Zajęliśmy 5 miejsce - można rzec, że to wysoko. Tak... jednak wynik ten pozostawił w nas spory niedosyt. Do trzeciego miejsca brakło 1 min. i 56 sek. Wiedząc, że mniej więcej tyle czasu Mariusz dochodził do siebie trzymając się deski ratownika, chyba nie powinno dziwić, że liczyliśmy na więcej... Czyżby w przyszłym roku mały rewanż?  ;)

Triathlonista vs kolarz :) (foto by: Tomasz Szwajkowski)


Momentami było całkiem szybko :) (foto by: Grzegorz Członkowski)


Czas PŁYWANIE: 00:27:04 (950 m)
Miejsce PŁYWANIE: 18/28 (strata 00:09:32)
Czas ROWER: 01:14:37 (45 km)
Miejsce ROWER: 4/28 (strata 00:05:21)
Czas BIEG: 00:39:35 (10 km)
Miejsce BIEG: 1/28 (straty brak :) )
Czas SZTAFETA: 02:24:19
Strata: 0:08:45 (Waleczne Psy)

DST: 45,64 km
Uphill: 92 m
AVG: 36,8 km/h
Vmax: 47,4 km/h
CADavg: 97 rpm
Garmin Connect
Środa, 7 czerwca 2017 Komentarze: 0
Dystans57.90 km
Czas02:41
Podjazdy325 m
SprzętLawinka
Vśrednia21.58 km/h
Kalorie 1332 kcal
Więcej danych
Coś mam ostatnio pecha z gumami. Kolejny laczek w Lawince, tym razem, mijając rowerzystkę jadącą z naprzeciwka (chyba była po dwóch głębszych, bo nie potrafiła prosto ujechać) najechałem na pozostałość wczorajszych ulew i wichur. Początkowo załatałem tylko jedną widoczną dziurę po centymetrowym kolcu wbitym w oponę, ale powietrze nadal schodziło, przez co do pracy dojechałem na jego oparach, a nie chciałem po raz kolejny stawać na łatanie. W pracy dalsze klejenie dętki i powrót już bez większych przygód, za to z coraz bardziej cieknącym nosem... Najwyższy czas zaaplikować sobie jakieś prochy :)
Sobota, 3 czerwca 2017 Komentarze: 1
Dystans91.14 km
Teren50.00 km
Czas04:03
Podjazdy1077 m
SprzętChińczyk
Vśrednia22.50 km/h
Vmax47.30 km/h
Tętnośr.151
Tętnomax181
Kalorie 2533 kcal
Temp.21.8 °C
Więcej danych
CADavg: 86 rpm | Garmin Connect | Racula - Ochla - Świdnica - KE Zielona 2017 - Świdnica - Ochla - Racula

Weekend u teściów, więc wybrałem się sprawdzić, co w tym roku Kaczmarek przygotował. Zupełna nowość to start na stadionie w Świdnicy. Najpierw łagodny podjazd asfaltem, a później dość szerokie leśne drogi, będące niejako dojazdówką do części właściwej, czyli Wzgórz Piastowskich. Mowa oczywiście o dystansach mega/giga, bo mini zostaje na łąkach niedaleko Świdnicy - wg mnie w ogóle nie warto startować w Zielonej na mini, bo trasa straciła swój urok.

Chwilę po przekroczeniu DK27 zaczyna się prawdziwa zabawa, czyli ciąg interwałowych podjazdów i zjazdów. Wszystko do podjechania w siodle (a tym bardziej zjechania), ale w trakcie zawodów dadzą ostro popalić. Oj, będzie bolało :) Później kawałek wypłaszczenia i dojeżdżam do klasyków, czyli tor saneczkowy, pod jagody, po płytach itd. - Wzgórza Piastowskie w najlepszym wydaniu! Trasa chyba najciekawsza z dotychczasowych. Na tych, którym będzie mało, czeka jeszcze jedna pętla na dystansie giga. Dla mnie każdy, kto go ukończy będzie wygranym. Serio :)

Trochę żałuję, że nie pojawię się na maratonie w niedzielę, bo wiem, że świetnie bym się bawił.
Z drugiej strony cieszę się, że nie będę musiał cierpieć tak, jak Wy :p
Piątek, 2 czerwca 2017 Komentarze: 2
Dystans58.44 km
Teren15.00 km
Czas02:15
Podjazdy157 m
SprzętChińczyk
Vśrednia25.97 km/h
Kalorie 2042 kcal
Więcej danych
Końcówka tygodnia przejeżdżona do pracy na Chińczyku, bo znowu trafiła mi się awaria ogumienia w Lawince, tym razem z tyłu. Geaxy Saguaro po 15 tys. km powiedziały dość i boczna ścianka opony pękła w dwóch miejscach i przetarła dętkę. Trzeba założyć coś nowego. Wpadną leżące w szafie Schwalbe, ale gdyby nie to, że te mi się kurzą to na pewno znowu kupiłbym Saguaro, z których jestem w 100% zadowolony - bardzo trwała opona o dość uniwersalnym bieżniku i niskich oporach. Zdecydowanie polecam!
Środa, 31 maja 2017 Komentarze: 3
Dystans60.00 km
Czas03:00
Podjazdy385 m
SprzętLawinka
Vśrednia20.00 km/h
Kalorie 1407 kcal
Więcej danych
Koniec miesiąca, więc wpis z tygodniowych dojazdów już dziś, aby się statystyki miesięczne zgadzały. To był dla mnie rekordowy maj, bo zrobiłem prawie 1200 km. Jeszcze nigdy tyle nie przejechałem w ciągu miesiąca, a w zasadzie cały czas chodziłem do pracy. Efekty widać gołym okiem. Po raz kolejny okazuje się słusznym stwierdzenie, że żeby jeździć, trzeba jeździć! :)
Niedziela, 28 maja 2017 Komentarze: 4
Dystans62.32 km
Teren60.00 km
Czas02:49
Podjazdy974 m
Uczestnicy
SprzętChińczyk
Vśrednia22.13 km/h
Vmax48.70 km/h
Tętnośr.176
Tętnomax189
Kalorie 2468 kcal
Temp.24.0 °C
Więcej danych
Kolejny start u Gogola zaliczony. Dojazd przebiega szybko i sympatycznie w towarzystwie Wojtka. W Wyrzysku parkujemy pod samym kościołem, co odbieramy jako dobry znak - będzie nad nami czuwać opatrzność ;) W sumie chyba nawet się sprawdziło :) Najpierw chwila rozgrzewki, spotkania ze znajomymi, pogadanki i takie tam. Ustawiam się w drugim sektorze, ale w jedynce jest tak mało osób, że po starcie w zasadzie jadę w czubie. Na polnej drodze parę osób przed nami minimalnie zwalnia i czołówka formuje grupkę, która odskakuje na kilka metrów. Na asfalcie udaje nam się ich dojść - najpierw pociągnął Wojtas, później ja i jakoś dospawaliśmy. Po wjeździe do lasu, na długim podjeździe do akcji wkroczył Adrian. Oj, momentami ciężko było utrzymać koło - a tak się zarzekał, że nie ma dnia ;)
 
Pierwszy dłuższy zjazd to próba utrzymania się w trasie (chyba każdego z nas wyniosło na którymś z zakrętów :) Kolejny podjazd Adrian znowu mocno ciśnie mijając parę osób, a ja i Wojtek walczymy o przeżycie. Na płaskim krętym odcinku powoli odżywam i wyprzedzam chłopaków - więcej już ich nie widziałem tego dnia :) W międzyczasie dochodzę Jacka, który wlecze za sobą badyla wkręconego w kasetę. Cały czas próbuję na niego najechać, żeby mu go wyszarpnąć, ale w momencie gdy mi się to udaje Jacek akurat staje na poboczu. Jak się później okazuje nie pierwszy raz tego dnia ;)

Kolejny podjazd przed nami, a mi jedzie się coraz lepiej. Przed długim szutrowym zjazdem wyprzedzam m.in. Grześka Hoffmanna oraz dochodzę grupkę z Tomkiem Wachowakiem i Piotrem Przybyłem. Na asflacie formujemy wachlarz i robimy parę krótkich, mocnych zmian. Na skręcie na najdłuższy podjazd akurat jestem na zmianie, więc to na mnie spada obowiązek nadawania tempa. Jadę równo, od czasu do czasu spoglądając na puls, ale z racji upału ten jest o kilka uderzeń wyższy niż zazwyczaj. Na szczycie po raz pierwszy oglądam się za siebie i okazuje się, że ze sporej grupy zostało nas... trzech - ja, Piotr i kolega z plecakiem :D

Po skręcie w lewo w leśny singiel prawie walę OTB na głębokiej kałuży, ale nie zrażając się cisnę dalej. I tak już do samej mety :p
W międzyczasie Piotr lekko słabnie, a plecaczkowi udaje się urwać i złapać grupę przed nami. Kawałek przed rozjazdem na piaszczystym odcinku dochodzę Piotra Zellnera i we dwójkę przejeżdżamy najfajniejszy odcinek, czyli łącznik między pętlami. Piotr jedzie na przełajówce - owszem trochę traci na zjazdach, ale i tak szacun za to, jak sobie radził :) W rejonie rezerwatu przestrzelił jednak jeden zakręt i został za mną. Mniej więcej w tym samym momencie po raz drugi dochodzę Andrzeja Sypniewskiego (już wcześniej go wyprzedzałem bo miał kryzys, ale odżył i mnie dogonił). Sypa na odcinku z ostrymi zakrętami trzyma koło, ale na podjeździe momentalnie zostaje z tyłu (co ciekawe na metę wjeżdża przede mną...).

Znowu cisnę samotnie - asfalt, a później długi podjazd po szutrze. Na szczycie dochodzę Huberta Spławskiego - tego się nie spodziewałem :) Jak się okazuje Hubert miał za mało wody i odcięło go do tego stopnia, że jechał ze mną tylko kilka minut, a po podjeździe po bruku odpadł zupełnie. Po raz kolejny wlokę się samotnie... (foto by: Hubert Orliński)


Podejrzewam, że to właśnie w tym momencie straciłem najwięcej. Po prostu lekko brakło motywacji do kręcenia na 100% możliwości, bo tuż przed rozjazdem doszła mnie bodajże 4-osobowa grupka z Grześkiem. Już wtedy czułem, że mogę nie dać rady z nimi wygrać. Tak też się stało, zwłaszcza, że na piachu między polami konkretnie mnie zarzuciło, a próbując uciec na ścieżkę obok drogi "lekko" zajechałem dziewczynie z mini, przez co oberwałem po uszach ;) Na zdjęciu akurat widać, jak przed nią uciekamy :p
(foto by: Hubert Orliński)


Ostatni dłuższy podjazd pokonuję co chwila oglądając się za siebie i kontrolując odległość od Grześka, ale on też już miał dość, dzięki czemu na stadion wjeżdżam na niezagrożonej pozycji. Na mecie jeszcze tylko autografy, szampan, dziewczyny itp. :p Szkoda mi trzech oczek straconych na ostatnich kilometrach, ale tak czasem bywa - jadąc samotnie trudno dać z siebie wszystko. Cieszy z kolei bardzo równa jazda przez większość dystansu. Po ostrym początku i lekkiej zadyszce złapałem dobre, własne tempo i nie oglądając się na innych zrobiłem swoje. Oby tak dalej!

Drużynowo rewelacja! Krzychu staje na pudle, Wojtas traci do mnie standardowe 1,5 minuty. Jacek robi wszystko co może, ale został pokonany przez śruby od korby ;) Drab jednak faktycznie ma słabszy dzień, ale przecież miejsce 41/150 też jest bardzo dobrym wynikiem. Z kolei na mini po starcie z ostatniego sektora Przemo melduje się na 54 miejscu (na prawie 400 osób - to sobie powyprzedzał ;) To wszystko daje nam drugie miejsce drużynowo i awans na trzecie w generalce!!! Oh yeah!!! :)

Czas: 02:23:27
Check point1: 00:35:22 (17)
Check point2: 01:48:06 (15)
MEGA Open: 17/144 (12 DNF)
MEGA M3: 5/45 (2 DNF)
Strata: 0:14:53 (Hubert Semczuk)
DST: 54,14 km
Uphill: 928 m
AVG: 22,64 km/h
Vmax: 48,7 km/h
CADavg: 88 rpm
Garmin Connect
Piątek, 26 maja 2017 Komentarze: 0
Dystans17.30 km
Teren15.00 km
Czas00:43
Podjazdy 35 m
SprzętChińczyk
Vśrednia24.14 km/h
Vmax36.80 km/h
Tętnośr.119
Tętnomax160
Kalorie 346 kcal
Temp.17.5 °C
Więcej danych
CADavg: 84 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Most Bartoszowicki - Koszarowa

W niedzielę zawody, więc dobrze by było sprawdzić, czy Chińczyk nadal jeździ. Tak się jakoś składa, że dużo częściej treningi robię na szosie. Przede wszystkim wynika to z, moim zdaniem, dużo ciekawszych tras po asfalcie. Jadąc do Trzebnicy jest gdzie pobawić się na pagórkach. W terenie jest raczej płasko... Choć w sumie wały nie są takie złe! :)
Turysta Kategoria >100, Edge 520, Foto
Sobota, 13 maja 2017 Komentarze: 1
Dystans100.33 km
Czas03:28
Podjazdy562 m
SprzętWilma
Vśrednia28.94 km/h
Vmax52.00 km/h
Tętnośr.136
Tętnomax169
Kalorie 2022 kcal
Temp.21.6 °C
Więcej danych
CADavg: 89 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Kowale - Swojczyce - Wilczyce - Kiełczówek (error) - Kiełczów - Piecowice - Bielawa - Raków - Borowa - Smardzów - Nieciszów - Oleśnica - Jerkowice - Dobra - Dobrzeń - Jaksonowice - Węgrów - Krakowiany - Zaprężyn - Węgrów - Miłonowice - Cielętniki - Tarnowiec - Skotniki - Głuchów Górny - Czachowo - Radłów - Skotniki - Boleścin - Skarszyn - Łozina - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Dzisiaj więcej czasu, więc wybrałem się pozwiedzać rejony na południowy wschód od DK98. Jednym słowem - nie warto! Niby mały ruch na drogach, ale asfalt w wielu miejscach tragiczny. No i do tego nuda... W Oleśnicy pokręciłem się trochę po centrum i łapiąc wiatr w plecy pomknąłem w kierunku Kocich Gór. Na tym odcinku znowu asfalt bardzo kiepski... Za to od Węgrowa tradycyjnie rewelacja. Hopki, super drogi i mnóstwo szosowców na nich. Na przyszłość zdecydowanie wolę kręcić pętle po Kocich niż bawić się w omijanie dziur w rejonie Oleśnicy :)
Piątek, 12 maja 2017 Komentarze: 0
Dystans57.31 km
Czas01:48
Podjazdy412 m
SprzętWilma
Vśrednia31.84 km/h
Vmax72.10 km/h
Tętnośr.153
Tętnomax184
Kalorie 1329 kcal
Temp.15.2 °C
Więcej danych
CADavg: 88 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Pawłowice - Ramiszów - Pasikurowice - Skarszyn - Głuchów Górny - Czachowo - Radłów - Skotniki - Boleścin - Krakowiany - Węgrów - Łozina - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Wyjazd stricte treningowy w międzyczasie zamienił się w kolarstwo romantyczne ;) Ale po kolei - początek to 10-minutowe odcinki z tętnem w okolicach 165 bpm. Pod górki wjeżdżam ponoć dość mocno, o czym napisała mi Kasia H&M, która akurat będąc w podróży na Langa, rozpoznała mnie podczas jednego z ataków szczytowych ;) Człowiek nawet pod Wrocławiem nie może pozostać anonimowy :p
Na Prababkę wdrapuję się trzy razy. Mój najlepszy czas na tym segmencie to 57 sekund. Żeby zdobyć KOM'a musiałbym mieć 34, czyli średnią 34 km/h na 14% hopce - masakra, jakie cyborgi tutaj jeżdżą...


Z Prababki miałem jechać prosto do domu, ale przypomniało mi się, że kiedyś myślałem o sprawdzeniu drogi na Węgrów. W tym momencie zaczynam kolarstwo romantyczne :p Niby tylko 5 km, ale to świetny odcinek. Kwintesencja jazdy na szosie - bardzo dobry asfalt, wąska dość kręta droga, parę podjazdów. Bajka! Widoczki też nie najgorsze, np. pole sztruksowe ;) Nawet zatwardziałym MTB'owcom by się spodobało ;)


Te kilka nadłożonych kilometrów spowodowało, że musiałem znowu zacząć jechać trochę szybciej, żeby wyrobić się przed zachodem słońca. Brakło mi 2 minut, ale na szczęście nic mnie nie rozjechało "po ciemku" :p

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

106114.79

KILOMETRÓW NA BLOGU

28144.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.36 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

201d 06h 19m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460