droga jest celem

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2025

Dystans całkowity:1260.08 km (w terenie 292.00 km; 23.17%)
Czas w ruchu:62:59
Średnia prędkość:20.01 km/h
Maksymalna prędkość:68.40 km/h
Suma podjazdów:15914 m
Maks. tętno maksymalne:173 (96 %)
Maks. tętno średnie:151 (83 %)
Suma kalorii:34822 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:78.76 km i 3h 56m
Więcej statystyk
Sobota, 14 czerwca 2025 Komentarze: 1
Dystans34.34 km
Teren2.00 km
Czas01:05
Podjazdy114 m
SprzętGrizzly
Vśrednia31.70 km/h
Vmax40.39 km/h
Tętnośr.151
Tętnomax168
Kalorie 995 kcal
Temp.29.0 °C
Więcej danych
Godzinka wyrwana w trakcie pobytu młodej na urodzinkach. Czasu mało, więc krótko i mocno - średnia poza miastem prawie 34 km/h... :)

Trasa: Różanka - Krzyżanowice - Raków - Cienin - Pasikurowice - Siedlec - Tokary - Łozina - Pasikurowice - Cienin - Raków - Krzyżanowice - Różanka
Maximus Kategoria Edge 1040, Foto
Piątek, 13 czerwca 2025 Komentarze: 2
Dystans42.49 km
Teren35.00 km
Czas02:21
Podjazdy655 m
SprzętChińczyk
Vśrednia18.08 km/h
Vmax38.95 km/h
Tętnośr.138
Tętnomax164
Kalorie 1655 kcal
Temp.20.0 °C
Więcej danych
Connect | Gdyby nie postój i kręcenie śrubkami przy przerzutce byłby naprawdę dobry czas. Jest moc, technika i pewność siebie. Fajne uczucie :)

Czwartek, 5 czerwca 2025 Komentarze: 2
Dystans54.45 km
Teren5.00 km
Czas03:54
Podjazdy1819 m
SprzętGrizzly
Vśrednia13.96 km/h
Vmax63.58 km/h
Tętnośr.114
Tętnomax159
Kalorie 2067 kcal
Temp.17.0 °C
Więcej danych
Ostatni dzień na Słowenii, więc zaplanowaliśmy coś ekstra - najwyżej położoną drogą w kraju wjedziemy na Mangartsko sedlo! Wysokość, około 2050 m n.p.m. To znak, że będzie co robić. Chyba nawet nie będę pisał zbyt wiele, patrzcie na te zdjęcia. W moim słowniku brak słów mogących opisać wrażenia, które towarzyszyły nam tego dnia :) Zapraszam do fotorelacji!














Na zdjęciach uderza jedno - gdzie są inni ludzie?!. No właśnie za bardzo to ich nie było. Ze względu na śnieg i osuwiska skalne droga była zamknięta dla ruchu, schronisko pod przełęczą również. Dzięki temu byliśmy tam w zasadzie sami. Miało to jeszcze jeden ogromny plus - zjazd w dół. Komfort, że zza zakrętu nie wyskoczy rozpędzone auto, pozwalał oddać się podziwianiu widoków, a było co podziwiać ;)

Na koniec kilka cyferek z naszego czterodniowego bikepackingu i dwa słowa podsumowania. Lubię odwiedzać nowe miejsca, rzadko wracam do tych samych miejscówek. Ale dla Słowenii z chęcią zrobię wyjątek. Jest tam po prostu przepięknie i zachęcam każdego do odwiedzenia tego maleńkiego, a jakże uroczego kraju. Mają do zaoferowania o wiele więcej, niż płatną (i to dobrze płatną ;) autostradę w drodze do Chorwacji. Se vidimo!!!

Podsumowanie:
Kilometrów: 353,75 km
Czas: 20:03
Uphill: 7010
Kcal: 10744

Trasa: Bovec - Mangartski slap - Cesta na Mangart - Mangartsko sedlo (2055 m n.p.m.) - Lago del Predil - Tarvisio
Środa, 4 czerwca 2025 Komentarze: 1
Dystans94.40 km
Teren20.00 km
Czas05:06
Podjazdy1647 m
SprzętGrizzly
Vśrednia18.51 km/h
Vmax67.90 km/h
Tętnośr.116
Tętnomax165
Kalorie 2663 kcal
Temp.27.0 °C
Więcej danych
Od pierwszego kontaktu z kajakarstwem górskim Słowenia kojarzy mi się z jednym - z rzeką Soča. Do tej pory znałem ją tylko z opowieści i filmików na youtubie. Nareszcie dane mi było zobaczyć ją na żywo, co więcej, odwiedzić jej źródło :)

Pierwsze kilometry za Tolminem to boczne asfalty, rzeka płynie leniwie w dole, a my delektujemy się widokami i spokojem.

Niespodziewanie pojawia się pierwsze wielkie WOW - most Napoleona. Dosłownie brak słów, by opisać tę miejscówkę.

Od tego momentu rzeka towarzyszy nam stale. Jak już wspomniałem - jest ona mekką europejskiego kajakarstwa górskiego. Trzeba będzie ją odwiedzić z pianką i wiosłem ;)

Przy okazji mijamy mierzący 136 metrów wodospad Boka, jeden z największych nie tylko na Słowenii, ale i w całej Europie. Bliżej nie podchodzimy, bo by nam brakło czasu. Next time :)

Przez Soczę przeprawiamy się wielokrotnie na bujanych mostach linowych :D

Chyba najsłyniejsza część rzeki to jej wąwóz. Spływalny, ale trzeba mieć dość dobrego skilla. W te wakacje muszę nad swoim popracować :p

W zasadzie cały czas towarzyszą nam widoki, jak z bajki. Po drodze zaliczamy rzeczną kąpiel połączoną ze skokami z kilkumetrowych głazów. Bawimy się przy tym jak dzieci :)

Celem trasy było źródło rzeki Soča, jednak najpierw dojeżdżamy do schroniska Kekčeva. Widoki... brak słów :)

Do samego źródła nie da się dojechać rowerem.

W sumie to nawet w butach rowerowych było ciężko. Co nie znaczy, że odpuściliśmy :) Mega dzień, przepiękne widoki i świetna pogoda. Uzupełniam wpis po prawie trzech tygodniach i już tęsknię za tymi miejscami. Ależ bym tam chętnie pojechał jeszcze raz...

Trasa: Tolmin - Kamno - Kobarid - Slap Boka - Bovec - Soča - Trenta - Kekčeva domačija - Izvir Soče - Trenta - Soča - Bovec
Wtorek, 3 czerwca 2025 Komentarze: 2
Dystans167.21 km
Teren20.00 km
Czas08:06
Podjazdy2258 m
SprzętGrizzly
Vśrednia20.64 km/h
Vmax57.24 km/h
Tętnośr.116
Tętnomax163
Kalorie 4212 kcal
Temp.19.0 °C
Więcej danych
Myślisz Słowenia, widzisz Bled - nawet google tak ma, że po wpisaniu w wyszukiwarce grafiki np. Polska czy Niemcy najpierw wyskakują flagi, godło itp., po wpisaniu Słowenia... no właśnie :D

Zdecydowanie najdłuższa zaplanowana trasa, ale za to dość łagodna. Choć akurat zaczynamy ostro, bo od wspinaczki do miejsca, w którym zaczyna się szlak na najważniejszy dla Słoweńców szczyt - Triglav. Jednak w takich okolicznościach przyrody, kto by narzekał na podjazdy, nawet takie po 25% :)

Nie powiem, ten odcinek nas mocno zaskoczył. A niewiele brakowało, żebyśmy go odpuścili przez ścinkę drzewa. Wystarczyło zapytać, poczekać i proszę, jak ładnie.

Dalej rowerami się nie dało - to pomnik upamiętniający poległych w górach partyzantów w latach 1941-1945.

Po zjechaniu w dół doliny (Piotr miał ciepło w pewnym momencie, stare Niemki idące pod górę jeszcze cieplej ;) wpadamy na kapitalną rowerówkę, którą jedziemy kilkadziesiąt kilometrów.

Po drodze mijamy góry, potoki i piękne miejscowości. Ja tu mogę zamieszkać.

Przedarcie się przez Bled zajmuje trochę czasu, bo jest to mocno turystyczne miejsce. Na szczęście jest jeszcze przed sezonem, więc nie ma tragedii. Kolejny punkt, kolejne jezioro - Bohinjskie. Dojazd, powtórzę się - rowerówkę wytyczyli kapitalną. Zresztą, patrzcie na to :)




Co do samego jeziora mam mieszane uczucia. Po pierwsze - popsuła się pogoda, po drugie - popsuł nam krwi kelner w knajpie, w której chcieliśmy zjeść obiad. Koniec końców, po szybkim zdjęciu, pojechaliśmy na świetną pizzę do Polje.

Nakarmieni i napojeni ruszyliśmy dalej, na Bohinjsko sedlo (1277 m n.p.m.). Zdecydowanie było co robić - 12 kilometrów ze średnim nachyleniem 6%. Mimo tych cyferek poszło nadzwyczaj sprawnie - to zasługa tego, że podjazd był dość równy, bez ścianek >10%. Po wjechaniu na przełęcz... zaczęło padać. Na szczęście nie mocno, ale deszczówki trzeba było wyciągnąć. 

To był w zasadzie koniec drugiego dnia. Teraz czekało nas... 40 kilometrów zjazdu :) Coś pięknego :)

Początkowo był plan, aby nocować w miejscowości Most na Soči z przepięknym zalewem, ale jednak padło na Tolmin znajdujący się kilka kilometrów dalej.

Miejscówka spoko, pyszna kolacja i śniadanie w knajpie obok. Tylko cerkiew po drugiej stronie ulicy dzwoniąca o 6:00 była trochę nie na miejscu ;)

Trasa: Erjavčeva koča (1525 m n.p.m.) - Kranjska Gora - Mojstrana - Tominškova pot (1020 m n.p.m.) - Krnica - Bled - Bohinjska Bistrica - Ribčev Laz - Ukanc - Ribčev Laz - Polje - Bohinjska Bistrica - Bohinjsko sedlo (1277 m n.p.m.) - Podbrdo - Hudajužna - Koritnica - Kneža - Most na Soči - Tolmin
Poniedziałek, 2 czerwca 2025 Komentarze: 3
Dystans37.69 km
Teren15.00 km
Czas02:57
Podjazdy1286 m
SprzętGrizzly
Vśrednia12.78 km/h
Vmax49.10 km/h
Tętnośr.127
Tętnomax173
Kalorie 1802 kcal
Temp.21.0 °C
Więcej danych
Miało być austriackie Karwendel, ale zapowiadane ulewne deszcze przekonały nas do zmiany kierunku wyjazdu. Chyba dobrze się stało :)

Choć w sumie niewiele brakowało, a miałbym ciężką rozkminę, co robić. Dosłownie 5 kilometrów po ruszeniu (auto zostawialiśmy we włoskim Tarvisio) tylna manetka przestała wrzucać na lżejsze przełożenia... Na szczęście udało mi się ją rozdłubać i odkryć, że po lekkim dotknięciu jednej z zapadek da się zmieniać biegi. Pozostało tylko nauczyć się tego odruchu i jechać dalej. Uffff!

Pierwsze kilometry to szlak Alpe Adria, ale korzystając z tego, że Grzesiu jest w okolicy bodajże piąty raz kilkukrotnie z niego odbijamy, aby zobaczyć co ciekawsze miejscówki. Tu na przykład jedziemy nad Lago Superiore oraz Inferiore.

Wprawne oko zauważy kolejny punkt wycieczki.

Planica (a właściwie skocznia Letalnica) - to tutaj Kamil Stoch oddał swój najdłuższy skok w karierze - 251,5 metrów - pobijając przy okazji rekord skoczni oraz rekord Polski. Co trzeba mieć w głowie, żeby z tego skoczyć, to ja nie wiem... Zdecydowanie wolę rower :p

Początkowo był pomysł, aby zanocować w Kranjska Gora, ale wtedy pewnie by nam się nie chciało kolejnego dnia zaczynać od ostrej wspinaczki na Vršič. Dlatego stwierdziliśmym, że kimniemy się w chacie górskiej Erjavčeva na wysokości 1525 m n.p.m. Nie było wyjścia - trzeba było się "trochę" wspiąć.

Podjazd zaczyna się łagodnie, wybieramy opcję wzdłuż rzeki Pišnica. Jest po prostu bajecznie!!!

Chmury wiszą dość nisko, ale kompletnie nam to nie przeszkadza.

Co do samego podjazdu - oj dłużył się. Miejscami bardzo stromo, zakręty wyłożone kostką brukową, co mocno wybijało z rytmu. Noga jeszcze nie przyzwyczajona... Szczerze, wspominam go najgorzej z całego wyjazdu.

Plus, że droga na szczycie przełęczy jest akurat remontowana, więc ruch samochodów był znikomy. Tylko my i góry :)

Schronisko, w którym spaliśmy, znajduje się na tym małym zalesionym pagórku pośrodku zdjęcia. Cudo! :) Po zameldowaniu przyszedł czas na pyszny gulasz i miejscowe piwo. Do jutra!

Trasa: Tarvisio - Lago Superiore - Planica - Kranjska Gora - Przełęcz Vršič (1611 m n.p.m.) - Erjavčeva koča (1525 m n.p.m.)

PARĘ SŁÓW O MNIE

Cześć, jestem Dawid z miasta Wrocław!

Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".

102796.81

KILOMETRÓW NA BLOGU

27308.00

KILOMETRÓW W TERENIE

22.34 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

195d 06h 22m

CZAS NA ROWERZE

MOJE ROWERY

CHIŃCZYK

Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.

  • Karbonowa rama Flyxii FR-216
  • RockShox SID XX World Cup
  • Osprzęt XT M8000 (32T + 11-46T)
  • Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
  • Opony Vittoria Barzo 2.25 + Mezcal 2.25

GRIZZLY

Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Po wielu tysiącach kilometrów szutrów i asfaltów stwierdzam, że zamiana szosy na gravela to był jednak strzał w dziesiątkę! Szybkość, wygoda i wolność. Gdybym miał mieć jeden rower, to na pewno byłby to gravel :)

  • Canyon Grizl 6 z amelinium
  • Osprzęt GRX RX400 (40T + 11-38T)
  • Koła BW SuperLite 40
  • Opony Tufo Thundero HD 40C

LAWINKA

Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem.

  • Rama GT Avalanche 2.0
  • RockShox Reba SL
  • Napęd Deore XT M770
  • Hamulce Formula RX
  • Koła Deore XT

WILMA

Pierwsza szosówka, kupiona lekko używana. Po wielu latach na MTB pozwoliła poznać uroki jazdy na szosie. Mimo zastosowania karbonu, demonem wagi nie jest - w sumie około 9 kg. Po latach oddana w dobre ręce, by cieszyć kolejnego właściciela :)

  • Karbonowa rama Wilier Triestina Mortirolo
  • Osprzęt Campagnolo Veloce/Mirage
  • Koła DT R460