Laura ścigała się w zawodach dla dzieci, a ja spróbowałem swoich sił na ostrym kole na trenażerze. Do przejechania był kilometr - pierwsze 500 metrów trzymałem dobrze ponad 750 W, dalej było już trudno utrzymać powyżej 500 W, co dobrze widać na zdjęciu :p Później okazało się, że wyniki są zapisywane i trzy najlepsze osoby wygrywają. Tym sposobem, trochę z zaskoczenia, z czasem 1 minuta 16 sekund zająłem pierwsze miejsce w trakcie zawodów dla dzieci :D
Kolejne 450 ml do kolekcji :) Nadal obowiązują dwa dni wolnego po oddaniu krwi, więc był czas na podłubanie przy szosie, żeby ją odszykować przed sprzedażą :)
Tyle czyszczenia, a już po 10 kilometrach na singlu w Świniarach było takie błoto, że rower znowu cały brudny... Laura będzie miała zajęcie :p
Dziś celem był podjazd na Wiszniak od strony Piotrkowiczek. W sumie... od Mienic fajniej :p Pokręciłem się również po singlach w okolicach Machnic i Wysokiego Kościoła.
Za to w drodze powrotnej taka ciekawostka - Pani Krysia szykuje się na powódź :D
Trasa: Różanka - Świniary - Szymanów - Ozorowice - Mienice - Piotrkowiczki - Wiszniak (247,4 m n.p.m.) - Będkowo - Machnice - Wysoki Kościół - Pierwoszów - Malin - Psary - Krzyżanowice - Różanka
Poranny krótki klasyk przez Kocie. Od 10:00 miało padać, więc wyjechałem tuż po wschodzie słońca. W sumie to niepotrzebnie, bo popadało dopiero koło 16:00 :D Przy okazji - podjąłem decyzję o sprzedaży szosy - jacyś chętni? Rower jaki jest, każdy widzi. Jeździ, skręca i hamuje. Na pewno będziesz zadowolony! Więcej informacji na priv :) Trasa: Różanka - Krzyżanowice - Raków - Cienin - Pasikurowice - Siedlec - Godzieszowa - Skarszyn - Boleścin - Krakowiany - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Bąków - Bukowina - Pasikurowice - Cienin - Raków - Krzyżanowice - Różanka
Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle ;) Nie żebym liczył na zwycięstwo, ale to, co odstawiałem na pierwszej pętli to jakiś dramat. Na starcie zostałem mocno zblokowany i z automatu wylądowałem w drugiej części stawki. Coś tam próbowałem odrabiać, ale jak tylko wjechałem w pierwszą sekcję XC okazało się, że zapomniałem, jak się jeździ rowerem :p Do tego doszło wilgotne podłoże, opony zaklejone błotem i już na pierwszym pniu, który należało przejechać lub przeskoczyć, wyglebiłem na lewy bok. Z czego jestem dumny, to z prędkości, z jaką podniosłem się z ziemi :D Dalej było tylko gorzej. Na drugiej sekcji XC na ostrym zakręcie w lewo-dół zablokowałem koła i pojechałem prosto - kilka metrów w jakąś zarośniętą przepaść :D Dosyć, że drzewa po drodze udało mi się ominąć :D W tym momencie moje morale osiągnęło poziom moich umiejętności technicznych (czyli po prostu sięgnęło dna) i naprawdę miałem dość tego całego Pucharu MTB Kocich Gór... Ochota na ściganie mi przeszła i zacząłem na nowo uczyć się jeździć cross-country.
Totalne odpuszczenie i wyluzowanie zadziałało, bo druga pętla poszła mi zdecydowanie lepiej. Owszem, przejechałem ją minimalnie wolniej, ale za to technicznie o wiele sprawniej. Potwierdziło się to w ostatecznych wynikach, ponieważ na drugiej pętli zyskałem trzy pozycje, gdzie prawie zawsze jest na odwrót (zazwyczaj mocno cisnę od początku, a następnie staram się jak najmniej stracić). Koniec końców melduję się dokładnie w połowie stawki open i dopiero 9 w kategorii (gdy cztery lata temu jechałem w Wysokim Kościele byłem... trzeci).
Dwa słowa o trasie - dobra robota! Faktycznie najtrudniejszy wyścig z całego pucharu: Mienice to taka rozgrzewka po płaskim, Oborniki trochę przypominały górski maraton, za to Wysoki Kościół to klasyczne XC. Muszę bywać tam częściej, bo przez moje jeżdżenie po szosie widzę, że zaczyna brakować mi skilla w terenie. Noga jest, pod górkę zazwyczaj dochodzę osoby przede mną, za to na krętych ścieżkach to ja zostaję w tyle. Niech poprawa umiejętności będzie moim postanowieniem na nowy sezon!
Co do generalki Pucharu MTB Kocich Gór - ukończyłem ją! Na tym zakończmy! :p
Open: 13/24 M3: 6/7 Pełne wyniki:KLIK
Samotna walka na drugiej pętli.
To niestety koniec pierwszego w historii Pucharu MTB Kocich Gór. Mam nadzieję, że będzie organizowany w przyszłych latach, bo naprawdę fajnie się bawiłem na tych trzech wyścigach. Pierwszorzędna organizacja, bogate pakiety startowe, silna konkurencja oraz ciekawe trasy. Czy potrzeba czegoś więcej? :)
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach MTB. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo. Rywalizacja jest dla mnie ważna, ale ostatnio częściej wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.
Spełnienie marzeń o karbonowym 29er. Początkowo miał to być niemiecki Canyon, ale z powodu wpadki przy jego zakupie, zdecydowałem się na chińczyka od Marka K. Podczas składania plan był prosty - budujemy rower do ścigania, ale nie bez kompromisów. Oprócz wagi liczyła się przede wszystkim trwałość, uniwersalność i wygoda. Tym sposobem minimalnie przekroczyliśmy 10 kg, ale wyszło super.
Karbonowa rama Flyxii FR-216
RockShox SID XX World Cup
Osprzęt Deore XT M8000
Koła DT 350 + DT XR331 + DT Champion
GRIZZLY
Zakup długo chodził mi po głowie, ale pojawiały się myśli, że te gravele to tylko chwilowa moda itp.... Jeszcze zbyt wcześnie, aby wydawać ostateczny werdykt, ale wydaje mi się, że zamiana szosy na szutrówkę to był jednak strzał w dziesiątkę!
Ameliniowa rama Canyon Grizl 6
Osprzęt GRX RX400 (46/30 + 11/34)
Koła DT Swiss Gravel LN
LAWINKA
Jesteśmy razem od lipca '07. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, trwa do dzisiaj :) Początkowo robiła za sprzęt do ścigania, teraz katuję ją na całorocznych dojazdach do pracy. Od kilku lat obwieszona błotnikowo-bagażnikowym szpejem. Nawet dziecko w foteliku wozi!