Po wydarzeniach w 1997 roku chyba po każdym okresie większych opadów mieszkańcy Wrocławia wpatrują się w rzekę. Nie inaczej jest w ostatnim czasie, zwłaszcza, że media straszą falą powodziową, przekroczonymi stanami alarmowymi itp. Na moje oko dużej różnicy nie ma ;)
Jedyne co się zmieniło to nurt, który obecnie jest dużo szybszy. No i przelew koło ZOO, zazwyczaj w ogóle nie ma tam wody - patrzcie, jak wyglądało to dziś rano...
Niedziela niedzielą, ale do pracy niektórzy muszą chodzić. Mimo trzech godzin snu, do pracy pojechałem lekko okrężną drogą i tak też wróciłem - wyszedł pierścień rowerowy o długości 30 km (nie to, co poznański i jego 170 km :P ) Po powrocie z dyżuru skoczyliśmy jeszcze na głosowanie - my skreślaliśmy, a Laura zajęła się obsługą urny :) Kolejka pod komisją jakiej jeszcze nigdy nie widziałem. I tylko nie wiem, czy mnie to cieszy, że tyle osób chce decydować o losach państwa, czy smuci, że tyle osób głosuje tak, jak mówią wstępne sondaże...
Wczoraj wieczorem obiecałem Laurze, że przyjadę po nią do żłobka rowerem, co oczywiście bardzo ją ucieszyło :) Do domu wróciliśmy okrężną drogą. Nawet nie wiecie, jak mnie cieszy, że lubi jeździć z tatą w foteliku. Zresztą - swój biegowy też uwielbia, choć chyba hulajnogę bardziej. Ogólnie to nam mały szałaput rośnie - wiecznie by na dworze siedziała. A najlepiej to w lesie :)
Uffff - robiłem, co mogłem... ;) Dzisiaj Wojtas zabrał mnie na swoje the best of Radojewo, Biedrusko & Morasko. Było bardzo dużo singli, sporo podjazdów i jeszcze więcej frajdy. Nie muszę nikomu przypominać, że mojej formy po prostu nie ma, ale przynajmniej się starałem. Powiem więcej - dopóki nie pojawiał się dłuższy podjazd (jak na warunki "Płaskopolski" ;) ) to dawałem radę trzymać koło, nawet na hopkach skakałem :p Ogólnie to wyszło super - był dobry trening, dużo gadki o rowerach i nie tylko, a na koniec pyszna kawka. Oby częściej takie spotkania nam się udawały :)
Dziś szybko po szerokich leśnych duktach, większość z nich dobrze znana, te których nie znałem przejechane po kresce na Garminie, więc bez żadnego zastanawiania się dokąd teraz. Trochę kałuż w lesie, ale wszystko do objechania. Ogólnie fajny trening wyszedł :) Noga na jutrzejsze spotkanie z Wojtasem przepalona ;)
Trasa: Karolin - Kicin - Trakt Poznański - Czernice - Okoniec - Huciaska - Głęboczek - Zielonka - Huta Pusta - Pławno - Kamińsko - Dziewicza Góra - Zdroje - Karolin
Zapach lasu po deszczu - coś pięknego! Od rana padało i dopiero popołudniu się przejaśniło, więc pojechałem pobawić się na leśnych ścieżkach. Rower cały w błocie, ja również - szczęście jak u małego dziecka ;) Obyło się bez większej gleby, choć kilka razy musiałem ratować się podpórką. W Puszczy Zielonce znowu znalazłem singiel, którego wcześniej nie znałem - albo jest nowy, albo ja do tej pory jeździłem z klapkami na oczach ;)
Trasa: Karolin - Malta - Olszak - Antoninek - Zieliniec - Gruszczyn - Mechowo - Kliny - Dziewicza Góra - Karolin
Niestety krótko, bo małżonka mi pracę wymyśliła, ale sympatycznie, bo tak jak kiedyś, gdy z Marianem kręciliśmy bardzo dużo. Znad Jeziora Kierskiego najkrótszą drogą na Wildę z pewnymi przemyśleniami - przez ostatnie 2-3 lata w Poznaniu się bardzo dużo zmieniło. Kiedyś Poznań był rowerowym zaściankiem, dziś zaczyna być podobny do chociażby Warszawy, Wrocławia, czy Gdańska. W końcu!
Wstyd i hańba - tyle lat mieszkałem w Kozich, setki razy byłem na Dziewiczej Górze, a dzisiaj po raz pierwszy pojechałem na trasy wytyczone na niższym wierzchołku - na lewo od parkingu. Dziś bardziej w celu rozeznania się w tych wszystkich ścieżkach, uważając aby ktoś nie skoczył (dosłownie) mi na głowę, ale bardzo mi się podobało. Na głównym wierzchołku też doszło parę fajnych ścieżek od czasu, gdy ostatnio tam jeździłem. Ktokolwiek je wytyczył - dobra robota!
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach MTB. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo. Rywalizacja jest dla mnie ważna, ale ostatnio częściej wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.