Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:1192.10 km (w terenie 272.00 km; 22.82%)
Czas w ruchu:48:45
Średnia prędkość:24.45 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:6006 m
Maks. tętno maksymalne:189 (105 %)
Maks. tętno średnie:177 (98 %)
Suma kalorii:28632 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:56.77 km i 2h 19m
Więcej statystyk

Komunikacja miejska

Środa, 31 maja 2017 · Komentarze(3)
Kategoria Android GPS, Foto, MPK
Koniec miesiąca, więc wpis z tygodniowych dojazdów już dziś, aby się statystyki miesięczne zgadzały. To był dla mnie rekordowy maj, bo zrobiłem prawie 1200 km. Jeszcze nigdy tyle nie przejechałem w ciągu miesiąca, a w zasadzie cały czas chodziłem do pracy. Efekty widać gołym okiem. Po raz kolejny okazuje się słusznym stwierdzenie, że żeby jeździć, trzeba jeździć! :)

Kocie hopki

Środa, 31 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria > 50, Edge 520
CADavg: 90 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Skarszyn - Głuchów Górny - Czachowo - Radłów - Skotniki - Boleścin - Krakowiany - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Dziś słabo, bo na zjeździe w Głuchowie wpadło mi coś do oka i siedziało w nim do końca treningu. Zatrzymywałem się, sprawdzałem w lusterku (samochodu stojącego na posesji ;) ale nic to nie dało... Na prababce duża grupa z GVT Wrocław. Mimo słabego samopoczucia wpadło kilka PR na Stravie, choć wcale nie czułem, że jadę na rekord.

BikeCrossMaraton 2017 Wyrzysk

Niedziela, 28 maja 2017 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Kolejny start u Gogola zaliczony. Dojazd przebiega szybko i sympatycznie w towarzystwie Wojtka. W Wyrzysku parkujemy pod samym kościołem, co odbieramy jako dobry znak - będzie nad nami czuwać opatrzność ;) W sumie chyba nawet się sprawdziło :) Najpierw chwila rozgrzewki, spotkania ze znajomymi, pogadanki i takie tam. Ustawiam się w drugim sektorze, ale w jedynce jest tak mało osób, że po starcie w zasadzie jadę w czubie. Na polnej drodze parę osób przed nami minimalnie zwalnia i czołówka formuje grupkę, która odskakuje na kilka metrów. Na asfalcie udaje nam się ich dojść - najpierw pociągnął Wojtas, później ja i jakoś dospawaliśmy. Po wjeździe do lasu, na długim podjeździe do akcji wkroczył Adrian. Oj, momentami ciężko było utrzymać koło - a tak się zarzekał, że nie ma dnia ;)
 
Pierwszy dłuższy zjazd to próba utrzymania się w trasie (chyba każdego z nas wyniosło na którymś z zakrętów :) Kolejny podjazd Adrian znowu mocno ciśnie mijając parę osób, a ja i Wojtek walczymy o przeżycie. Na płaskim krętym odcinku powoli odżywam i wyprzedzam chłopaków - więcej już ich nie widziałem tego dnia :) W międzyczasie dochodzę Jacka, który wlecze za sobą badyla wkręconego w kasetę. Cały czas próbuję na niego najechać, żeby mu go wyszarpnąć, ale w momencie gdy mi się to udaje Jacek akurat staje na poboczu. Jak się później okazuje nie pierwszy raz tego dnia ;)

Kolejny podjazd przed nami, a mi jedzie się coraz lepiej. Przed długim szutrowym zjazdem wyprzedzam m.in. Grześka Hoffmanna oraz dochodzę grupkę z Tomkiem Wachowakiem i Piotrem Przybyłem. Na asflacie formujemy wachlarz i robimy parę krótkich, mocnych zmian. Na skręcie na najdłuższy podjazd akurat jestem na zmianie, więc to na mnie spada obowiązek nadawania tempa. Jadę równo, od czasu do czasu spoglądając na puls, ale z racji upału ten jest o kilka uderzeń wyższy niż zazwyczaj. Na szczycie po raz pierwszy oglądam się za siebie i okazuje się, że ze sporej grupy zostało nas... trzech - ja, Piotr i kolega z plecakiem :D

Po skręcie w lewo w leśny singiel prawie walę OTB na głębokiej kałuży, ale nie zrażając się cisnę dalej. I tak już do samej mety :p
W międzyczasie Piotr lekko słabnie, a plecaczkowi udaje się urwać i złapać grupę przed nami. Kawałek przed rozjazdem na piaszczystym odcinku dochodzę Piotra Zellnera i we dwójkę przejeżdżamy najfajniejszy odcinek, czyli łącznik między pętlami. Piotr jedzie na przełajówce - owszem trochę traci na zjazdach, ale i tak szacun za to, jak sobie radził :) W rejonie rezerwatu przestrzelił jednak jeden zakręt i został za mną. Mniej więcej w tym samym momencie po raz drugi dochodzę Andrzeja Sypniewskiego (już wcześniej go wyprzedzałem bo miał kryzys, ale odżył i mnie dogonił). Sypa na odcinku z ostrymi zakrętami trzyma koło, ale na podjeździe momentalnie zostaje z tyłu (co ciekawe na metę wjeżdża przede mną...).

Znowu cisnę samotnie - asfalt, a później długi podjazd po szutrze. Na szczycie dochodzę Huberta Spławskiego - tego się nie spodziewałem :) Jak się okazuje Hubert miał za mało wody i odcięło go do tego stopnia, że jechał ze mną tylko kilka minut, a po podjeździe po bruku odpadł zupełnie. Po raz kolejny wlokę się samotnie... (foto by: Hubert Orliński)


Podejrzewam, że to właśnie w tym momencie straciłem najwięcej. Po prostu lekko brakło motywacji do kręcenia na 100% możliwości, bo tuż przed rozjazdem doszła mnie bodajże 4-osobowa grupka z Grześkiem. Już wtedy czułem, że mogę nie dać rady z nimi wygrać. Tak też się stało, zwłaszcza, że na piachu między polami konkretnie mnie zarzuciło, a próbując uciec na ścieżkę obok drogi "lekko" zajechałem dziewczynie z mini, przez co oberwałem po uszach ;) Na zdjęciu akurat widać, jak przed nią uciekamy :p
(foto by: Hubert Orliński)


Ostatni dłuższy podjazd pokonuję co chwila oglądając się za siebie i kontrolując odległość od Grześka, ale on też już miał dość, dzięki czemu na stadion wjeżdżam na niezagrożonej pozycji. Na mecie jeszcze tylko autografy, szampan, dziewczyny itp. :p Szkoda mi trzech oczek straconych na ostatnich kilometrach, ale tak czasem bywa - jadąc samotnie trudno dać z siebie wszystko. Cieszy z kolei bardzo równa jazda przez większość dystansu. Po ostrym początku i lekkiej zadyszce złapałem dobre, własne tempo i nie oglądając się na innych zrobiłem swoje. Oby tak dalej!

Drużynowo rewelacja! Krzychu staje na pudle, Wojtas traci do mnie standardowe 1,5 minuty. Jacek robi wszystko co może, ale został pokonany przez śruby od korby ;) Drab jednak faktycznie ma słabszy dzień, ale przecież miejsce 41/150 też jest bardzo dobrym wynikiem. Z kolei na mini po starcie z ostatniego sektora Przemo melduje się na 54 miejscu (na prawie 400 osób - to sobie powyprzedzał ;) To wszystko daje nam drugie miejsce drużynowo i awans na trzecie w generalce!!! Oh yeah!!! :)

Czas: 02:23:27
Check point1: 00:35:22 (17)
Check point2: 01:48:06 (15)
MEGA Open: 17/144 (12 DNF)
MEGA M3: 5/45 (2 DNF)
Strata: 0:14:53 (Hubert Semczuk)
DST: 54,14 km
Uphill: 928 m
AVG: 22,64 km/h
Vmax: 48,7 km/h
CADavg: 88 rpm
Garmin Connect

Chińczyk na spacerze

Piątek, 26 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Edge 520, Foto
CADavg: 84 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Most Bartoszowicki - Koszarowa

W niedzielę zawody, więc dobrze by było sprawdzić, czy Chińczyk nadal jeździ. Tak się jakoś składa, że dużo częściej treningi robię na szosie. Przede wszystkim wynika to z, moim zdaniem, dużo ciekawszych tras po asfalcie. Jadąc do Trzebnicy jest gdzie pobawić się na pagórkach. W terenie jest raczej płasko... Choć w sumie wały nie są takie złe! :)

Prababka

Czwartek, 25 maja 2017 · Komentarze(2)
Kategoria > 50, Edge 520
CADavg: 90 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Skarszyn - Głuchów Górny - Czachowo - Radłów - Skotniki - Boleścin - Krakowiany - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Dziś fajnie - nikt nie próbował mnie zabić :) Strasznie nie chciało mi się iść na trening, a że pogoda początkowo nie zachęcała to wykorzystałem to i... zrobiłem sobie popołudniową drzemkę ;) Pod wieczór "niestety" się przejaśniło, więc trzeba było iść coś pokręcić :) Runda standardowa, ale bardzo sympatyczna. W drodze powrotnej kawałek z trójką stożkokołowców, ale wymiękli ;)

Kocie hopki

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(1)
Kategoria > 50, Edge 520
CADavg: 90 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Obornicka - Świniary - Szewce - Zajączków - Pęgów - Golędzinów - Wilczyn - Kowale - Przecławice - Rzepotowice - Marcinowo - Trzebnica - Cerekwica - Zawonia - Tarnowiec - Cielętniki - Miłonowice - Kopiec - Węgrów - Zaprężyn - Bierzyce -  Łozina - Bąków - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Chyba moja najulubieńsza runda jak do tej pory. Do Obornik z wmordewindem i Kamazem próbującym zepchnąć mnie do rowu. Odcinek przez Przecławice cud, miód, orzeszki. Od Trzebnicy jeszcze lepiej, bo wicher w końcu dmie w plecy, więc pod górki wjeżdżam ośka-blat :) Kilometrowa premia lotna w Cerekwicy ze średnią prędkością 58,1 km/h!!! Do KOM'a jednak brakuje prawie 10 km/h prędkości średniej... Na korbie kompaktowej raczej się nie da ;) Pozytywne wrażenia z treningu psuje tylko idiota w SUV'ie wyprzedzający dostawczaka, przez co tym razem jednak kończę w rowie niedaleko Łoziny... Masakra, wystarczy żebym się zagapił (na widoczki lub garmina ;) a pewnie tego wpisu już bym nie napisał... Carpe diem bo Valar Morghulis!!!

Szosą po mieście

Wtorek, 23 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Android GPS, MPK
W mieszczuchu mała awaria ogumienia, więc tym razem szosufką.

Standardowy tlen

Niedziela, 21 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Edge 520
CADavg: 90 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Krzyżanowice - Cienin - Pasikurowice - Skarszyn - Boleścin - Krakowiany - Zaprężyn - Bierzyce - Łozina - Domaszczyn - Zakrzów - Koszarowa

Pierwsze próby po kilku dniach na tronie.