Tym razem w drugą stronę Odry. Początek standardem wzdłuż zoo, dalej Wyspa Opatowicka, trochę nowych wałów i powrót przez Las Strachociński, gdzie ostatecznie ubłociłem rower przy okazji bawiąc się w offroad przez środek lasu.
Po tych wszystkich zabawach, mimo że moja małżonka i tak jest bardzo wyrozumiała, odwiedziłem myjkę, bo tym razem bym chyba nocował przed drzwiami do mieszkania ;) Najlepsze, że za myjkę nawet nie zapłaciłem, bo jakiemuś kolesiowi znudziło się mycie białej kijanki i odpalił mi lancę z czterema złotymi na koncie :) Tyle wygrać!!!
Lajtowa szybka rundka wzdłuż Odry z rozpoznaniem Wyspy Opatowickiej. Ku mojemu zdziwieniu przez kładkę na Kanale Opatowickim jednak można przejeżdżać, więc doszła mi nowa alternatywa drogi do/z pracy. W lasach sporo błota, przez co rower mega uwalony...
Na wyspie zwanej "wyspą miłości" znajdują się ruiny dawnej estrady. Kiedyś musiało się tu dziać... ;)
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach MTB. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo. Rywalizacja jest dla mnie ważna, ale ostatnio częściej wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.