CADavg: 80 rpm | HZ: 1% | FZ: 2% | PZ: 97%
Żeby jeździć, trzeba jeździć!!!Od połowy czerwca przejechałem 230 km na rowerze, więc nie spodziewałem się cudów, ale nie myślałem, że będzie aż tak źle ;)
W tym roku gogola musiałem odpuścić, ponieważ miałem bardzo dużo zajętych weekendów, dlatego też na starcie grzecznie mijam
Jacka,
Wojtka,
Zbycha,
Marcina,
Asię i w zasadzie wszystkich, którzy startowali, bo przez późny dojazd z Zielonej Góry przygotowania przedstartowe skończyłem 5 minut przed startem, więc musiałem ustawić się na samym końcu. Dosłownie, bo byłem trzeci od końca :)
Początek poszedł nawet nawet. Sporo wyprzedziłem, noga jako tako kręciła. Za Bukową udało się wyprzedzić Zbycha i Marcina. Trwało to jednak krótko, gdyż zatrzymałem się na 2-3 minuty z Wojtkiem, który walczył z pompką na naboje i pomogłem mu ją opanować ;) W tym czasie wszyscy pojechali. Ostatecznie ja też zostawiłem Wojtka samotnie, gdyż czekał aż się koło uszczelni i nawet nie wiedziałem, jak mógłbym mu pomóc swoją obecnością ;) Gdy ruszyłem mijała mnie akurat
Daria oraz Ewa z Rybczyńskich. Z Darią tasowałem się jeszcze kilka razy na trasie, by ostatecznie uznać jej wyższość. Przez długi czas nie działo się nic, o czym warto byłoby wspominać. No może jedynie o glebie na sosence, która leżała po zewnętrznej jednego z zakrętów.
Do 50 kilometra czułem się w miarę. Owszem, brakowało mi sił, Bukową wpychałem (choć w ubiegłym roku wjeżdżałem bez problemu), ale coś tam jeszcze jechałem. Za to na 50 kilometrze nadeszła bomba, jakiej już dawno nie miałem na zawodach. Każde mocniejsze depnięcie pod jakąkolwiek zmarszczkę kończyło się paleniem mięśni. Kilka razy prawie łapały mnie skurcze, ale ostatecznie dopadły mnie dopiero na mecie. Jechać już mi się nie chciało, jedynym marzeniem było znalezienie się na boisku w Wałczu ;)
Gdzieś 8 km przed metą wyprzedzam jeszcze Sylwię dzielnie walczącą na dystansie mini z tym samym co ja "syndromem niejeżdżenia" ;) I to był ostatni miły akcent na trasie. Później dałem się jeszcze wyprzedzić trzem dziewczynom z mega i pokonany dotarłem do mety. Tam było za to dużo weselej za sprawą rozgadanej grupki Goggle Pro Active Eyewear Team :)
Podsumowując, było tak jak się spodziewałem. Świetne (nierowerowe) wakacje przedwcześnie zakończyły sezon na ściganie... W maju w Obornikach do Aleksa Dorożały traciłem 12 minut, dziś prawie 50 - przepaść! Na szczęście mam jeszcze miesiąc do startu sezonu, czyli Michałków. Ciekawe ile uda się nadrobić... :)
Czas: 2:59:23
Check point1: 0:38:53 / 70
Check point2: 1:41:09 / 80
MEGA Open: 86/108 (+12 DNF)
MEGA M2: 23/26 (+2 DNF)
Strata: 0:49:10 (Aleksander Dorożała)
DST: 65,16 km
AVG: 21,79 km/h
Vmax: 50,40 km/h
Goggle Pro Active Eyewear STATSJPbike - 33 (11 M3) - 2:30:46 (- 0:28:37)
z3waza - 68 (17 M4) - 2:48:45 (- 0:10:38)
zbych741 - 72 (24 M3) - 2:49:29 (- 0:09:54)
josip - 74 (25 M3) - 2:52:09 (- 0:07:14)
daVe - 86 (23 M2) - 2:59:23
JoannaZygmunta - DNF ;)
Sylwia - 296/306+19DNF (9/13 K2) - 2:34:29
Nawet na zdjęciu widać, że jest nie tak, jak być powinno... (foto by: Hania Marczak)
Za to na mecie pogaduchy w teamie, który powoli robi się sławny :) (foto by: Hania Marczak)