Merida Mazovia MTB Marathon 2013 - Bydgoszcz
Kategoria > 50, Na dziko, PC-15, Foto, Mazovia MTB
Sobota, 4 maja 2013
Komentarze: 0
Vśrednia20.62 km/h
Vmax50.89 km/h
Tętnośr.183
Tętnomax196
Kalorie 2031 kcal
Temp.25.0 °C
CADavg: 81 rpm | HZ: 0% | FZ: 0% | PZ: 100%
Maraton w zasadzie za płotem, więc nie było opcji, żebym się nie przejechał zobaczyć trasy. Wychodzę z domu ubrany na długo, ale wracam po krótką koszulkę - dobrze, że to zrobiłem, inaczej chyba bym się ugotował, tak dzisiaj piekło słoneczko :) Start oczywiście z sektora XI, czyli określenie "czarna du**" to za mało... Od samego początku daję ostro. Łapię co mocniejszych zawodników i ciśniemy do przodu. Tyle to ja się jeszcze nie nawyprzedzałem na maratonie. A jest kogo wyprzedzać, w sumie wystartowało 567 osób, wszyscy ruszali razem, ja na końcu...
Początek trasy to asfalt, więc nie ma problemu. Później wpadamy do lasu, w zasadzie nonstop krzyczę "lewa moja", "jadę środkiem" itp. Gdzieś na 10-15 km dochodzę Artura Kowala i razem ciśniemy między ludźmi. Brak słów, aby opisać, co tam się działo... :) Wszystko oczywiście bardzo kulturalnie ;) W trakcie całego maratonu wyprzedziło mnie nie więcej niż 5 osób. Nie zliczę natomiast, ilu my wycięliśmy.
Trasa łatwa - piach, las, trochę korzeni. Wszystko do zrobienia w siodle. Za to, co ludzie wyprawiali, to inna historia :D Dosłownie kładli się z rowerami, co większa górka to z buta. No i singiel nad Brdą. Tylko na nim straciliśmy pewnie kilka minut... Ale nie ma co narzekać, wiedziałem na co się piszę. Plus, że większość jak mogła to ustępowała drogi. Szkoda tylko, że przez jedną kładącą się przede mną kobietą musiałem ostro hamować i uderzyłem się w kolano. Ale do mety go nawet nie czułem, tak byliśmy nakręceni :)
Dobra zabawa kończy się przedwcześnie - pytam się jednego z "obstawiaczy trasy" ile jeszcze do końca a ten, że dwa kilometry. Na stronie było, że mega ma 54, wtedy miałem 45, więc śmieję się z niego, że mnie nie oszuka tak łatwo. I co?! Za zakrętem tabliczka "2 km". No nic, stajemy na pedały i cieszymy się chwilą. Na metę wjeżdżamy obok siebie, z góry założyliśmy, że nie będziemy między sobą rywalizować, bo zbyt dobrze nam się jechało. Dawno nie miałem takiej frajdy z wyprzedzania :D
Jeśli chodzi o wynik, to myślałem, że będzie lepiej ;) W końcu szliśmy, jak kuny :p No, ale straty podczas szarpanej jazdy z ciemnej du** są bardzo duże. Czas o 10 minut krótszy, co byłoby wg mnie realne startując ze swojego miejsca w stawce, dałby 50 miejsce open. A gdyby babcia miała wąsy... ;)
Czas: 1:57:36
MEGA Open: 114/237
MEGA M2: 23/37
Strata: 0:22:23 (Radek Tecław)
DST: 47,00 km
AVG: 23,98 km/h
Vmax: 50,89 km/h
To była piękna jazda na całego!!! (foto by: der blitz)
Maraton w zasadzie za płotem, więc nie było opcji, żebym się nie przejechał zobaczyć trasy. Wychodzę z domu ubrany na długo, ale wracam po krótką koszulkę - dobrze, że to zrobiłem, inaczej chyba bym się ugotował, tak dzisiaj piekło słoneczko :) Start oczywiście z sektora XI, czyli określenie "czarna du**" to za mało... Od samego początku daję ostro. Łapię co mocniejszych zawodników i ciśniemy do przodu. Tyle to ja się jeszcze nie nawyprzedzałem na maratonie. A jest kogo wyprzedzać, w sumie wystartowało 567 osób, wszyscy ruszali razem, ja na końcu...
Początek trasy to asfalt, więc nie ma problemu. Później wpadamy do lasu, w zasadzie nonstop krzyczę "lewa moja", "jadę środkiem" itp. Gdzieś na 10-15 km dochodzę Artura Kowala i razem ciśniemy między ludźmi. Brak słów, aby opisać, co tam się działo... :) Wszystko oczywiście bardzo kulturalnie ;) W trakcie całego maratonu wyprzedziło mnie nie więcej niż 5 osób. Nie zliczę natomiast, ilu my wycięliśmy.
Trasa łatwa - piach, las, trochę korzeni. Wszystko do zrobienia w siodle. Za to, co ludzie wyprawiali, to inna historia :D Dosłownie kładli się z rowerami, co większa górka to z buta. No i singiel nad Brdą. Tylko na nim straciliśmy pewnie kilka minut... Ale nie ma co narzekać, wiedziałem na co się piszę. Plus, że większość jak mogła to ustępowała drogi. Szkoda tylko, że przez jedną kładącą się przede mną kobietą musiałem ostro hamować i uderzyłem się w kolano. Ale do mety go nawet nie czułem, tak byliśmy nakręceni :)
Dobra zabawa kończy się przedwcześnie - pytam się jednego z "obstawiaczy trasy" ile jeszcze do końca a ten, że dwa kilometry. Na stronie było, że mega ma 54, wtedy miałem 45, więc śmieję się z niego, że mnie nie oszuka tak łatwo. I co?! Za zakrętem tabliczka "2 km". No nic, stajemy na pedały i cieszymy się chwilą. Na metę wjeżdżamy obok siebie, z góry założyliśmy, że nie będziemy między sobą rywalizować, bo zbyt dobrze nam się jechało. Dawno nie miałem takiej frajdy z wyprzedzania :D
Jeśli chodzi o wynik, to myślałem, że będzie lepiej ;) W końcu szliśmy, jak kuny :p No, ale straty podczas szarpanej jazdy z ciemnej du** są bardzo duże. Czas o 10 minut krótszy, co byłoby wg mnie realne startując ze swojego miejsca w stawce, dałby 50 miejsce open. A gdyby babcia miała wąsy... ;)
Czas: 1:57:36
MEGA Open: 114/237
MEGA M2: 23/37
Strata: 0:22:23 (Radek Tecław)
DST: 47,00 km
AVG: 23,98 km/h
Vmax: 50,89 km/h
To była piękna jazda na całego!!! (foto by: der blitz)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.