Ironman 70.3 Ślesin
Kategoria > 50, Foto, Instinct 2X, TRI, Wyścigowo
Niedziela, 2 czerwca 2024
Komentarze: 4
Vśrednia32.97 km/h
Vmax41.36 km/h
Tętnośr.153
Tętnomax183
Kalorie 1933 kcal
Temp.17.0 °C
Mój debiut w triathlonie, od razu połówka Ironmana, bo na krótszych dystansach szkoda się moczyć i przebierać ;) Wynik mocno powyżej oczekiwań, ale impreza i tak do powtórki - z powodu burzy skrócili nam pływanie o połowę, więc w sumie tak, jakbym nie ukończył prawdziwej połówki ;) Ale od początku... Całą noc lało, gdy jechałem do Ślesina zaczęło walić piorunami. Na miejscu ulewa taka, że przy wstawianiu roweru do strefy zmoczyło mnie do samych gaci... To nie były wymarzone warunki na debiut... Na profilu organizatora zaczęła się dyskusja, co dalej. W grę wchodziło zamienienie pływania na bieganie, lub nawet całkowite odwołanie imprezy. Na początek starty przesunięto o 30 minut i kazano czekać na dalsze instrukcje. Akurat lekko się przetarło i przestało grzmieć. Wtedy podjęto decyzję, że płyniemy, ale dystans z ćwiartki. No trudno, już wtedy wiedziałem, że będę musiał to powtórzyć :p
Pływanie rusza w formule rolling start. Z Marianem wciskamy się z przodu, Wojtas zostaje z tyłu. Początek płynę za mocno, przez co dość szybko się zasapałem. Do tego doszło wyprzedzanie przez innych pływaków i ogólny tłok w okolicach bojek - oj nie podobało mi się. Na szczęście po nawrocie na długą prostą unormowałem rytm i było już spoko. Mógłbym płynąć i płynąć. W sumie czas minął bardzo szybko. Aż żal, że nie dane było popłynąć całości dystansu. W strefie zmian spotykam się z Mariuszem i w sumie wsiadam na rower przed nim - nie spodziewałem się tego.
Trasa rowerowa mocno zlana, ale na szczęście całkiem przyczepna. Zwłaszcza, że jadę gravelem na slickach, więc najwięcej zyskuję na zakrętach i innych dziurawych odcinkach. Jednak na czasówkach dużo trudniej pokonuje się takie przeszkody. Pierwsze dwie pętle pokonuję bez najmniejszych problemów. Na trzeciej tracę najwięcej, bo pojawia się dziwny ból po wewnętrznej stronie ud (chyba z powodu zmiany pozycji spowodowanej ciągłą jazdą w dolnym chwycie). Do tego zaliczyłem pit-stop na sikanie. Nie wiem, jak zawodowcy robią to podczas jazdy ;) Na ostatniej, czwartej pętli jest już trochę lepiej, ale nie szarżuję. W końcu przede mną jeszcze półmaraton do przebiegnięcia. Zmiana T2 przebiega bardzo sprawnie i zaczynam bieg, którego obawiałem się najbardziej.
Początek biegnę nadzwyczaj szybko. Nie spodziewałem się, że będę mógł utrzymywać tempo 4:45 min/km. Szybko jednak dochodzę do wniosku, że nie ma to sensu i trzeba się pilnować. Na trzeciej pętli potwierdziły się moje przypuszczenia, bo zacząłem słabnąć, jednak nie na tyle, żebym nie utrzymywał średniego tempa w granicach 5:10-5:15 min/km. Na metę wpadam z czasem 04:59:39. Nogi bolą niesamowicie, ale satysfakcja z ukończenia to rekompensuje. Wynik w pełni mnie satysfakcjonuje. Nawet z pełnym dystansem pływackim miałbym czas poniżej 5 godzin i 30 minut. No nic, trzeba to sprawdzić w przyszłości. A kiedyś może pełen dystans? Kto wie... ;)
SWIM (950 m): 38/65, czas 00:19:25, 2:03 min/100 m
T1: 44/65, czas 00:04:46
BIKE (90 km): 31/65, czas 02:41:09, 33 km/h
T2: 28/65, czas 00:02:16
RUN (21,1 km): 37/65, czas 01:52:03, 5:13 min/km
TOTAL: 04:59:39, OPEN: 36/65, M30: 12/17
Garmin Connect
Pływanie rusza w formule rolling start. Z Marianem wciskamy się z przodu, Wojtas zostaje z tyłu. Początek płynę za mocno, przez co dość szybko się zasapałem. Do tego doszło wyprzedzanie przez innych pływaków i ogólny tłok w okolicach bojek - oj nie podobało mi się. Na szczęście po nawrocie na długą prostą unormowałem rytm i było już spoko. Mógłbym płynąć i płynąć. W sumie czas minął bardzo szybko. Aż żal, że nie dane było popłynąć całości dystansu. W strefie zmian spotykam się z Mariuszem i w sumie wsiadam na rower przed nim - nie spodziewałem się tego.
Trasa rowerowa mocno zlana, ale na szczęście całkiem przyczepna. Zwłaszcza, że jadę gravelem na slickach, więc najwięcej zyskuję na zakrętach i innych dziurawych odcinkach. Jednak na czasówkach dużo trudniej pokonuje się takie przeszkody. Pierwsze dwie pętle pokonuję bez najmniejszych problemów. Na trzeciej tracę najwięcej, bo pojawia się dziwny ból po wewnętrznej stronie ud (chyba z powodu zmiany pozycji spowodowanej ciągłą jazdą w dolnym chwycie). Do tego zaliczyłem pit-stop na sikanie. Nie wiem, jak zawodowcy robią to podczas jazdy ;) Na ostatniej, czwartej pętli jest już trochę lepiej, ale nie szarżuję. W końcu przede mną jeszcze półmaraton do przebiegnięcia. Zmiana T2 przebiega bardzo sprawnie i zaczynam bieg, którego obawiałem się najbardziej.
Początek biegnę nadzwyczaj szybko. Nie spodziewałem się, że będę mógł utrzymywać tempo 4:45 min/km. Szybko jednak dochodzę do wniosku, że nie ma to sensu i trzeba się pilnować. Na trzeciej pętli potwierdziły się moje przypuszczenia, bo zacząłem słabnąć, jednak nie na tyle, żebym nie utrzymywał średniego tempa w granicach 5:10-5:15 min/km. Na metę wpadam z czasem 04:59:39. Nogi bolą niesamowicie, ale satysfakcja z ukończenia to rekompensuje. Wynik w pełni mnie satysfakcjonuje. Nawet z pełnym dystansem pływackim miałbym czas poniżej 5 godzin i 30 minut. No nic, trzeba to sprawdzić w przyszłości. A kiedyś może pełen dystans? Kto wie... ;)
SWIM (950 m): 38/65, czas 00:19:25, 2:03 min/100 m
T1: 44/65, czas 00:04:46
BIKE (90 km): 31/65, czas 02:41:09, 33 km/h
T2: 28/65, czas 00:02:16
RUN (21,1 km): 37/65, czas 01:52:03, 5:13 min/km
TOTAL: 04:59:39, OPEN: 36/65, M30: 12/17
Garmin Connect
Komentarze
Pływam słabo, biegania nienawidzę, minimalnie wiem coś o rowerowaniu, więc to ostatnie pochwalę najbardziej - jest moc, tak patrząc na średnią :)
Fotki jakieś będą?