Poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Komentarze: 1
Dom - działka Skoczka - Dom
Mimo nie najlepszego samopoczucia, takiej okazji nie można było przegapić. Zaopatrzyliśmy się w małe Ciemne Noteckie i pojechaliśmy na działkę kolegi. Kiełbasek nie kupowaliśmy - liczyliśmy, że uda nam się co nieco wyłudzić (udało się ;-)
Ognisko ogniskiem, ale najpierw trzeba skołować drewno. Na szczęście jedno z drzewek usycha, więc je pocięliśmy :D
A tutaj najważniejszy moment:
Panowie zrobili swoje, więc mogli usiąść do piwka - ognisko ktoś jednak musiał rozpalić ;p
Rowerki również się temu przyglądały...
A propos kiełbasek - się pieką ;p
Dziwne to było, ale dym cały czas podążał za mną co widać po moim koledze... (mnie nie rusza :-)
Czas płynął, ludzi przybywało, drewno się skończyło ;-)
Yyyy... chyba już wystarczy ;-)
Powoli zaczęło się robić ciemno i chłodno, więc musiałem zmykać do domu (w końcu cały czas jestem przeziębiony ;p )
A tak miło się robiło...
Powrót tempem szyyybkim. Ostatni podjazd przed osiedlem zrobiłem cały czas na stojąco z prędkością w granicach 32-33 km/h.
Za to jak wpadłem do domu to się ze mnie dosłownie lało...
Podsumowując: super było, szkoda, że czasu nie ma zbyt dużo i trzeba było kończyć...
Ale już są plany na następny wypad do Skoczka :D
Mimo nie najlepszego samopoczucia, takiej okazji nie można było przegapić. Zaopatrzyliśmy się w małe Ciemne Noteckie i pojechaliśmy na działkę kolegi. Kiełbasek nie kupowaliśmy - liczyliśmy, że uda nam się co nieco wyłudzić (udało się ;-)
Ognisko ogniskiem, ale najpierw trzeba skołować drewno. Na szczęście jedno z drzewek usycha, więc je pocięliśmy :D
A tutaj najważniejszy moment:
Panowie zrobili swoje, więc mogli usiąść do piwka - ognisko ktoś jednak musiał rozpalić ;p
Rowerki również się temu przyglądały...
A propos kiełbasek - się pieką ;p
Dziwne to było, ale dym cały czas podążał za mną co widać po moim koledze... (mnie nie rusza :-)
Czas płynął, ludzi przybywało, drewno się skończyło ;-)
Yyyy... chyba już wystarczy ;-)
Powoli zaczęło się robić ciemno i chłodno, więc musiałem zmykać do domu (w końcu cały czas jestem przeziębiony ;p )
A tak miło się robiło...
Powrót tempem szyyybkim. Ostatni podjazd przed osiedlem zrobiłem cały czas na stojąco z prędkością w granicach 32-33 km/h.
Za to jak wpadłem do domu to się ze mnie dosłownie lało...
Podsumowując: super było, szkoda, że czasu nie ma zbyt dużo i trzeba było kończyć...
Ale już są plany na następny wypad do Skoczka :D
Komentarze
Przypomniałeś mi, że czas uzupełnic zapasy.