Niedziela, 14 stycznia 2018
Komentarze: 0
Vśrednia19.92 km/h
Vmax41.60 km/h
Tętnośr.145
Tętnomax185
Kalorie 1794 kcal
Temp.-2.6 °C
CADavg: 81 rpm | Garmin Connect | Koszarowa - Most Milenijny - Legnicka piłka - Nowe Żerniki - Stabłowice - singiel na Marszowicach - Wiśniowa Góra - single Wojnowice - Żurawiniec - Park Leśnicki - Nowe Żerniki - Legnicka piłka - Most Milenijny - Koszarowa
W taką pogodę trudno samotnie wybrać się na dłuższe kręcenie, więc z chęcią skorzystałem z okazji wspólnego wypadu z Twomark Sport, o którym hucznie ogłosili na fejsie. Mimo lekkiego mrozu na starcie pojawiło się dziewięć osób, więc całkiem spoko
(foto by: Filip B.)
Kierunek: single koło Wojnowic. Dla mnie zupełna abstrakcja, bo nigdy nawet się nie zbliżyłem do tamtych okolic. Ponoć wrocławski bike maraton się po nich kręci, ale tego nie dane mi było jeszcze sprawdzić... Współwypadowicze również nie znali dobrze tamtych rejonów, ale ktoś miał wgranego tracka, więc była nadzieja, że trafimy. No i niby trafiliśmy, ale jak to z trackiem bywa, w lesie poprzecinanym wieloma ścieżkami, między zwalonymi drzewami itp. garmin nie działa idealnie, więc trochę błądzenia było ;) W międzyczasie odpadł z naszej grupy jeden z chłopaków. Później w sumie też ktoś spuchł, więc widać, że bardzo wolno nie było. Ogólnie to było wszystko - podjazdy, trochę zmarzniętych kolein, ale i całkiem lepkiej gliny, pogaduchy, podjazdy a na koniec zerwany łańcuch u Piotra z 64-sto. Byłbym zapomniał... przed domem złapała mnie taka bomba, że do mieszkania na trzy razy wchodziłem ;) Fajnie było! (foto by: Filip B.)
W taką pogodę trudno samotnie wybrać się na dłuższe kręcenie, więc z chęcią skorzystałem z okazji wspólnego wypadu z Twomark Sport, o którym hucznie ogłosili na fejsie. Mimo lekkiego mrozu na starcie pojawiło się dziewięć osób, więc całkiem spoko
(foto by: Filip B.)
Kierunek: single koło Wojnowic. Dla mnie zupełna abstrakcja, bo nigdy nawet się nie zbliżyłem do tamtych okolic. Ponoć wrocławski bike maraton się po nich kręci, ale tego nie dane mi było jeszcze sprawdzić... Współwypadowicze również nie znali dobrze tamtych rejonów, ale ktoś miał wgranego tracka, więc była nadzieja, że trafimy. No i niby trafiliśmy, ale jak to z trackiem bywa, w lesie poprzecinanym wieloma ścieżkami, między zwalonymi drzewami itp. garmin nie działa idealnie, więc trochę błądzenia było ;) W międzyczasie odpadł z naszej grupy jeden z chłopaków. Później w sumie też ktoś spuchł, więc widać, że bardzo wolno nie było. Ogólnie to było wszystko - podjazdy, trochę zmarzniętych kolein, ale i całkiem lepkiej gliny, pogaduchy, podjazdy a na koniec zerwany łańcuch u Piotra z 64-sto. Byłbym zapomniał... przed domem złapała mnie taka bomba, że do mieszkania na trzy razy wchodziłem ;) Fajnie było! (foto by: Filip B.)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.