Przed Pasikurowicami wyprzedzam nieznajomego i po chwili słyszę: "Ile dzisiaj planujesz? Mogę się dołączyć?" Dzięki temu z samotnej jazdy zrobił się miły wyjazd z pogadanką z Markiem L. Do następnego razu!
Dziś czasu trochę mniej, więc szybki wypad nad Jezioro Strzeszyńskie i powrót przez miasto. W centrum parę turystycznych pstryków i szybko Wartostradą, żeby zdążyć przez zachodem.
Trasa: Karolin - Cytadela - Sołacz - Rusałka - Strzeszynek - Rusałka - Stary Rynek - Wartostrada - Karolin
Motyw przewodni dnia dzisiejszego - single. Szczerze, na jakiś czas mi wystarczy ;) Nadwarciański super, do klasztoru tak sobie, bo lekko przeorane jakimś motorem, a MAXIMUS, jak to MAXIMUS. Początkowo super, sporo kurwidołków, ale ogólnie fajnie się jeździło. W okolicach 10 kilometra zaczynam czuć zmęczenie, a końcówka to walka o przetrwanie. Nie ma co - ujechałem się. Natomiast muszę przyznać, że rozmach z jakim go poprowadzono po prostu miażdży! Z tego, co piszą na fejsie to jest to ostateczna wersja i teraz będą ją dopicowywać. Uważam, że jest to must have dla wszystkich mieszkających w Wielkopolsce. Powiem więcej - zmęczyć się można bardziej niż na przykład na Glacensis. Mając coś takiego pod nosem w góry już nie trzeba jeździć!
PS No dobra, z tym ostatnim lekko przesadziłem ;)
Trasa: Karolin - singiel nadwarciański - Biedrusko - Bolechowo - singiel do klasztoru - Owińska - rower Walerycha - singiel MAXIMUS - Kicin - Karolin
Przepalenie łydki w okolicznych lasach. Mam dziwne wrażenie, że na szańcu jeżdżę pod prąd - chyba muszę się do kogoś dokleić i zobaczyć, którędy prowadzi właściwa pętla.
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach MTB. Wyszukuję nietypowe kategorie, w których walczę o zwycięstwo. Rywalizacja jest dla mnie ważna, ale ostatnio częściej wybieram "kolarstwo romantyczne". Na co dzień lycrę zamieniam na wojskowy mundur.