Do pracy po zapasową słuchawkę - podczas wczorajszej ulewy na Ślęży zalało mi telefon - po rozkręceniu w środku dosłownie pływało... dotyk tego nie wytrzymał. Szybka decyzja zakupowa i wleciał Pixel 8. Umarł król, niech żyje król! ;)
W sumie nawet fajnie było, ale śladu zdecydowanie nie polecam nikomu - nie dość, że się przez jakieś pola przebijałem, to w lasach tyle piachów zaliczyłem, że kilka razy z rowerka schodziłem. A nie pamiętam, kiedy ostatnio to robiłem przejeżdżając przez piaskownice!
Wczoraj w nocy tłum na Prababce większy niż w niedzielę na Świebodzkim. Nie sądziłem, że tyle osób "patrzy w gwiazdy". Dzisiaj pusto, można było poszaleć :)
Pomyśleć, że przez tyle lat kręcenia się wokół Poznania nigdy nie dotarłem rowerem do Zaniemyśla :) Dziś, przy tych wszystkich serwisach mapowych i garminach, jest chyba łatwiej. Kiedyś częściej wybierałem drogi, które znam. Obecnie bardzo często trasę planuję w domu. A wtedy można trochę pokombinować z drogami i dróżkami :)
Krótko, treningowo na starych śmieciach. Nad Stawem Browarnym spotkanie ze starym kumplem - Marcinem, z którym wspólnie ścigaliśmy się w jednym teamie. To były czasy ;)
Miał to być zwykły wyjazd celem uzupełnienia dziur na mapie gmin, a okazało się, że nieźle mnie zaskoczył. Giecz, wioska, o której nigdy wcześniej nie słyszałem (a przynajmniej sobie nie przypominam). Kto by pomyślał, że w tym miejscu narodziła się Polska pierwszych Piastów... Człowiek uczy się całe życie :)
Nikt pewnie nie uwierzy, ale jako dziecko nie chciałem jeździć na rowerze. Za to w 2009 roku wystartowałem w pierwszych zawodach. To wtedy zaczęła się moja przygoda z kolarstwem. Kiedyś nastawiony na wyniki, teraz częściej wybieram "kolarstwo romantyczne".